co robić?

Problemy z partnerami.

co robić?

Postprzez kasia-de » 15 gru 2008, o 12:24

Witam wszystkich, jestem tu po raz pierwszy, wcześniej pisałam na forum 'depresja' - z depresji wyszłam, ale ból nie minął, żalu też nie potrafię się wyzbyć, ja-ta najsilniejsza z całej mojej Rodziny, najsilniejsza wśrod Przyjaciół, nie umiem przestać użalać się nad sobą, nie potrafię tupnąć nogą i powiedzieć dosyć...prawie 2 lata temu po 14 latach związku- dla mnie szczęśliwego, przepełnionego miłością, zostawił mnie mąż, załamanie, depresja, leki... leków już nie biorę i nie chcę zacząć brać bo uważam, że to będzie totalna porażka-jeśli wezmę będzie to oznaczalo, że przegrałam, że zawsze TO mnie dopadnie... mąż chce wrócić, cały czas Go kocham ale albo mam intuicję albo ponad miarę rozwinął się we mnie instynkt samozachowawczy i nie potrafię powiedzieć WRÓĆ, ale też nie potrafię być szczęśliwa i nie potrafię otworzyć się na innych mężczyzn... co mam zrobić? co robić żeby wyjśc z tego gówna??!! On mną manipuluje - mam tego świadomosc, ale co z tego? uciekłam w pracę i z tego też już nie potrafię się wyzwolić... jak dalej żyć? mam wegetować tak, jak to robię od 2 lat? wiem, że każdy z Was napisze wspaniałe słowa - tak naprawdę dzięki Ludziom z 'Depresji' udało mi się przeżyć najgorszy okres mojego życia, ale co mam robić żeby zacząć żyć? powiedzcie mi, co robić

kasia
kasia-de
 
Posty: 46
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 17:36

Postprzez ewka » 15 gru 2008, o 14:38

Cześć Kasia;)

Depresja (z tego, co wiem) może wrócić, ale dlaczego miałoby to być Twoją przegraną i porażką, to nie bardzo rozumiem. Dlaczego tak uważasz?

Nie wiem też, jaki był powód Waszego rozstania... czy przekreśla powrót? Kochasz go, jak mówisz... więc dlaczego nie? Możesz na 100% zaufać swojemu instyktowi samozachowawczemu i intuicji?

:kwiatek2:
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez kasia-de » 15 gru 2008, o 15:40

Jakiś czas temu dotarło do mnie na czym polega depresja i dlaczego jest tak straszną chorobą - ona jest poprostu bardzo pociągająca... wtedy, kiedy ogarnia Cię smutek i przygnębienie, kiedy nie widzisz już sensu, kładziesz się i chcesz żeby ten stan trwał wiecznie, możesz leżeć tak godzinami nie myśląc, patrząc w sufit albo w telewizor - w telewizor bo nie w telewizję, i chcesz spać, spać, spać... kiedy się budzisz nie możesz doczekać się kiedy znowu będziesz spała.... i tak naprawdę to jest Twój jedyny problem bo kiedy usiłujesz normalnie funkcjonować, to chcąc-nie chcąc myślisz, a myślenie sprawia ból, więc koło się zamyka, boję się tego bo wtedy życie jest łatwe, zaczęcie leczenia będzie przyznaniem, że właśnie weszłam w bardzo pociągający stan a branie proszków dowodem, że JUŻ mogę sobie na to pozwolić, teraz funkcjonuję, codziennie wpieram w siebie, że wszystko będzie dobrze, że się poukłada, że jeszcze będę szczęśliwa, ale przychodzą dni takie jak kilka ostatnich i wtedy dociera do mnie, że to wszystko to jest oszukiwanie samej siebie a te kłamstwa to tylko wola życia jako odruch bezwarunkowy, który tkwi w każdym z nas czy tego chcemy czy nie... to tyle jeśli chodzi o chorobę

dlaczego mąż odszedł? napewno po tak długim czasie wiem, że wina była nasza wspólna, tyle tylko, że ja nie widziałam 'sygnałów', które mi dawał, nigdy natomiast nie powiedział wprost co Go boli, co jest nie tak... brak rozmów, chociaż zawsze ze sobą rozmawialiśmy - to wersja w którą wierzę, i być może jest ona prawdziwa, tylko należy dodać, że była w tym wszystkim jeszcze jedna osoba (płci żeńskiej oczywiście) - taka co to wysłuchała, zrozumiała, utuliła biednego misia.... tylko jakoś teraz chyba jej nie ma, a nawet jeśli jest to nie bardzo już słucha, a może nie tak przytula... nie wiem...
wiem,że w wielu związkach są kryzysy, wiem, że bardzo często znajduje się jakaś pani-pocieszycielka, i wiele małżeństw jest później ze sobą biorąc z tego naukę, dzięki której są szczęśliwi do końca życia, tylko, że u mnie doszła jeszcze jedna rzecz: wtedy, kiedy się to stało walczyłam z 'władzami najwyższymi' o to żeby nie stracić naszego domu, musiałam robić to sama bo mąż nie znał się na tym (tak jakbym ja się znała) a prawnicy przeciągaliby sprawę w nieskończoność tylko po to żeby wyciągnąć jak najwięcej kasy - nie będę się zagłębiać, efekt końcowy: wygrana, a w nagrodę informacja: już cię nie kocham, nie chcę z tobą być - to jest koniec! dalej wspólne mieszkanie i jego wyjazdy z przyjaciółką...

nie wiem czy to instynkt samozachowawczy czy strach przed powtórką z rozrywki, wiem, że kompletnie nie wiem co zrobić żeby się od tego odciąć...
kasia-de
 
Posty: 46
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 17:36

Postprzez KATKA » 15 gru 2008, o 21:16

ja mogę chyba tylko przytulic.....mam nadzieję, ze nastana te cieplejsze i pogodniejsze dni dla Ciebie...pomimo zimy zza oknem :*
KATKA
 
Posty: 3593
Dołączył(a): 23 maja 2007, o 20:00
Lokalizacja: Poznań

Postprzez undset1 » 15 gru 2008, o 22:31

kAsiu

dZIĘkuję serdecznie za twój post przy moim pytaniu - przeczytaj proszę moją odpowiedź.

Kiedy ja znalazłam twój to czułam się też jakbym czytała o sobie

nie moge oddychać..........
nie mogę zlapać powietrza......
nie umiem się odsunąć od niego ..........
nic nie umiem :)

Mój mąż też miał pocieszycielkę kiedy odszedł w osobie mlodej dziewczyny - wrócił jednak do mnie, Z mojej strony odbyło się to na zasadzie szantażu, z jego nie wiem ....

Wrócił po 1,5 roku, teraz znowu odszedł po dwóch latach. jeśli to prawda co piszesz ze po roku mniej boli, to żałuję że chciałam aby wrócił. Bo teraz nadal boli tak jak na początku.

nadal go chcę, sttrasznie pragnę i cierpię, nawet kiedy widzi to córeczka. Ona pyta kiedy wychodze do pracy i jestem na nią o coś zla - wyprowadzisz sie ode mnie. Wtedy to dopiero boli...

Napisz coś więcej o sobie i o swoim związku. Kiedy opisywałaś objawy depresji czułam się jakbym czytała o sobie - spać, spać. Schudłam 11 kilo i przy wadze 48 wyglądałam jak zywy trup choć wtedy tego nie widziałam. Bólu nie zabijałam tabletkami, nic w ogóle ni brałam tylko wyłam przed jego zdjęciem wspominając jak nam było dobrze.

MOZE TO JEDNAK JA NADAL NIE ROZUMIEM ZYCIA???

Mąz powiedział, że tak wiele chciał mi dać, ale ja nie chcialam brać i wiem że to prawda - ale czy z tego powodu przestaje się kochać.??? Może tak - ja jednak nie rozumiem...
undset1
 
Posty: 142
Dołączył(a): 7 gru 2008, o 20:04
Lokalizacja: Gdańsk

Postprzez Szafirowa » 16 gru 2008, o 09:31

Drogie Dziewczyny,
Z własnej perspektywy - osoby chorującej na wielokrotnie nawracającą depresję, która doprowadziła mnie nawet do szpitalnego leczenia psychiatrycznego, chciałabym Wam powiedzieć, że nie można w tak trudnych stanach tak zdecydowanie odżegnywać się od leków !

To tak, jakby człowiek chory na cukrzycę powiedział, że nie chce brać już tej cholernej insuliny, bo to jest porażka. Że nie chce żyć ciągle z tymi zastrzykami, generalnie ma to gdzieś i odczuwa konieczność zażywania insuliny jako porażkę.

Takie myślenie jest bardzo groźne dla Was samych. Nie chcę Was straszyć konsekwencjami do jakich prowadzi nieleczona depresja, bo nie w tym rzecz. Samobójstwo, albo długi pobyt w zamkniętym ośrodku są zazwyczaj dość przerażającą wizją dla wielu osób ...
Farmaceutyki pomagają przetrwać najgorszy okres, właśnie tą apatię i niechęć do wszystkiego. Doskonale to rozumiem i wiem jak to jest, kiedy zapada się w taki letarg, w którym chcemy trwać i trwać, a jakakolwiek interwencja z zewnątrz męczy nas i złości.
Doskonale znam te dobre rady znajomych - w stylu: weź się w garść, wstań, wyjdź na ulicę, zakupy na pewno poprawią ci humor ...

Chciałabym Was tylko prosić, żebyście rozważyły opcję antydepresantów, które naprawdę pomogą przetrwać ten koszmarny okres, w którym czujecie się kompletnie bezsilne.
Avatar użytkownika
Szafirowa
 
Posty: 774
Dołączył(a): 21 maja 2007, o 22:30
Lokalizacja: Wro

Postprzez ewka » 16 gru 2008, o 12:28

kasia-de napisał(a):zaczęcie leczenia będzie przyznaniem, że właśnie weszłam w bardzo pociągający stan a branie proszków dowodem, że JUŻ mogę sobie na to pozwolić

Albo - że nie chcę dopuścić do patrzenia w telewizor. Kasia, jeśli Twoje własne siły wystarczą, to spoko... ale nie wiesz, czy wystarczą i czy z zaskoczenia nie rozłoży, więc dlaczego proszkami sobie nie pomóc? Zresztą Szafirek dokładnie napisała.

kasia-de napisał(a):nie wiem czy to instynkt samozachowawczy czy strach przed powtórką z rozrywki, wiem, że kompletnie nie wiem co zrobić żeby się od tego odciąć...

Ja myślę, że jeśli gdzieś tam w środku nie umiemy czegoś zaakceptować i tak zwyczajnie pogodzić z czymś, co jest faktem, to wtedy się taki ogon ciągnie. Może utknęłaś właśnie w takim miejscu?:

:kwiatek2:
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16


Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 67 gości

cron