Żyjemy, by kochać...Umieramy, bo...kochamy??

Problemy z partnerami.

Postprzez Strawberry » 4 gru 2008, o 17:10

Dziękuję...
Mam jeszcze jeden problem...Czy ja nie jestem przypadkiem za bardzo zazdrosna o niego??
Wszystko zaczęło się kilka tygodni temu, gdy rozmawialiśmy i on powiedział mi, w żartach, że 'idzie podrywać Pewną Dziewczynę'...Popatrzyłam się na niego takim 'zabójczym' wzrokiem, a on mi na to, że żartował. OK...Ale, gdy on wraca do domu[zawsze chodzę z nim na przystanek], to on pierwszy mówi do tej dziewczyny 'cześć', zaczyna gadać z nią, uśmiechać się, żartować, ale nie długo, powie coś raz czy dwa i dalej 'zajmuje' się mną...Pamiętam też, że gdy ona miała urodziny, to na przystanku on do niej powiedział coś w stylu:"wiesz, to ja wczoraj do Ciebie napisałem, jak coś." i puścił oczko...I zawsze, gdy jesteśmy na przystanku to albo on staje niedaleko niej albo ona blisko nas staje...Niby nic więcej nie zauważyłam, ciągle rozmawia ze mną, nawet mi czasem swój telefon daje[a nawet 2], bym 'dla pewności go sprawdziła', ale ja mu ufam i nie robię tego...
Czy jestem za bardzo zazdrosna??? Czy może jednak są powody? Powiem też, że gdy rozmawia z innymi dziewczynami, to jest miły i wogóle żartuje, ale bez przesady...Ona też robi 'maślane oczka'...Żadna dziewczyna nie wzbudza we mnie podejrzeń, oprócz niej... :?
Avatar użytkownika
Strawberry
 
Posty: 455
Dołączył(a): 3 gru 2008, o 16:23

Postprzez aset » 5 gru 2008, o 16:38

"wiesz, to ja wczoraj do Ciebie napisałem, jak coś." i puścił oczko"...
To jest typowe zagranie niedojżałego człowieka. Po prostu próbuje wzbudzić w Tobie zazdrość. Chce sprawdzić, czy się wkurzysz. Bynajmniej ja to tak odbieram. Też tak miałam. Do czasu, aż już nie wytrzymałam i powiedziałam jak chcesz to idź do niej, ja Cie nie trzymam. I to było ostatni raz. Pamiętam jego ogromne oczy, twarz zastygłą z przerażenia i zdziwienia. I więcej juz się to nie powtórzyło. Może kiedy powiesz coś takiego Swojemu mężczyźnie to widzisz albo Cię posłucha i do niej pójdzie 9 a Ty będziesz wiedziała, że on na Ciebie nie zasługuje), albo się opamięta i zrozumie, że takim zachowaniem Cie rani i wydorośleje. Ale osobiście dla mnie jest jego zachowanie podejżane. Te ciagłe wyłaczanie telefonów, nie odbieranie, nie odpisywanie na smsy. Obietnica spotkania i bez słowa wyjaśnienia niedotrzymanie jej. Ja bym się zastanowiła. Pogadaj, powiedz, żejego zachowanie ciągle Cie rani. Zapytaj się jakby on się czuł gdybyś postępowała tak jak on wobec Twojej osoby. Może okaże odrobine dorosłości i sobie wszystko przemyśli. A jak nie to jego strata :wink:
aset
 
Posty: 6
Dołączył(a): 2 gru 2008, o 18:18

Postprzez Strawberry » 5 gru 2008, o 18:13

Eh...Dobrze, widzę, że jednak wiek by się przydał...Ja mam 17 lat, a On 20...Chodzimy do jednej szkoły...Widzimy się tylko na przerwach...Dzisiaj powiedział mi, że nie chce się tak często spotykać, bo w końcu on może mi się znudzić. Wtedy ja zapytałam się, czy ja jemu się nie znudzę, On na to, że 'może kiedyś, ale nie teraz'...Powiedziałam mu też, że powinien niektóre sprawy na poważnie brać, a jego odpowiedź brzmiała:"gdybym wszystko brał na poważnie, to głowa by mi pękła"...Miał dzisiaj zostać, wykręcił się, że rodzice kazali mu wrócić do domu. Zapytałam się, co będzie robił, powiedział, że nie wie. Zapytałam się, co wczoraj robił, powiedział, że COŚ, że to nie jest ważne, po co mi to, było minęło...Tylko 2 razy rozmawiałam z nim poważnie...Ale to było dawno, na początku znajomości...W sumie na początku wydawał się inny, bardziej mu chyba na mnie zależało...Pytałam się Go, czy to jest tylko 'szkolna miłość', ale On ciągle i uparcie mówi, że nie...Kocham Go, wierzcie mi...I zauważyłam też, że On ma coś takiego, że publicznie mnie niby-poniża, ale gdy jesteśmy sami, On staje się czuły i wogóle...Nie wiem, co o tym myśleć...Kilka miesięcy temu skrzywdził mnie mój były i mam mętlik w głowie, tylko, że M** kocham tak bardzo...Tak...Nie umiem tego wyjaśnić...Tak trudno to słowami powiedzieć...

Ogólnie ostatnio wszystko mnie dobija[szkoła, problemy z rodzicami, z chłopakiem...] i czuję się..."Nieszczęśliwa w swoim szczęściu"...Naprawdę chciałabym, by ktoś mógł mi pomóc...W czwartek się strasznie załamałam...Najpierw chciałam się zabić, ale zadzwoniłam do znajomej, bo chciałam jej coś powiedzieć i jakoś odeszły mnie te myśli, ale się pocięłam... :( Tak bardzo chciałam z kimś porozmawiać...W końcu znalazłam to forum...

Przepraszam Was za tą moja wylewność, ale chcę już w końcu to z siebie wyrzucić, a tu na forum wiem, że pozostaję anonimowa oraz chciałabym, by ktoś inny, ktoś kto mnie nie zna, spojrzał na to wszystko...Być może problem tkwi we mnie??? :(

Mam jeszcze małą prośbę, nie traktujcie mnie jak gówniarę...W życiu nikt nie patrzył na mnie i moje problemy poważnie...Gdy rozmawiam z rodzicami o jakimś problemie, albo o czymś, to mnie wyśmiewają...Znajomych nie mam za wielu, jestem raczej typem samotniczki, takiej zamkniętej w swoich własnych 4 ścianach, z kartką i ołówkiem, książką i muzyką[tak dla jasności piszę wiersze i opowiadania oraz rysuję...]
Avatar użytkownika
Strawberry
 
Posty: 455
Dołączył(a): 3 gru 2008, o 16:23

Postprzez mahika » 5 gru 2008, o 18:51

:pocieszacz:
On naprawde jest niedojżałym guwniażem, za to Ty jestes dojżalsza od niego, tak myslę. I mysle ze taki gówniaz nie da Ci szczęścia, moze jeszcze jest czas zeby brac nogi za pas.
Wiem ze go kochasz i to trudne. w tym wypadku raczej powinnas tą znajomosc traktować nie jak wielką miłość Twojego zycia tylko jak własnie przelotną szkolną cudną znajomość i zobaczyc co będzie. moze z czasem on się zaangarzuje, nie wiem.
Nie traktuję Cie jak dziecko, od poczatku tak czułam ze masz mase problemów o których nie napisałas.
Moze pomyslałabys o wizycie u psychologa, bo mysli samobójcze czy samookaleczanie się, jest objawem zaburzen depresyjnych, to trzeba leczyc.
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Postprzez Strawberry » 5 gru 2008, o 19:16

Sama nie wiem...Teraz czuję, że to może być TO...A jeśli się pomylę? A jeśli On się po czasie zaangażuje? Nie chcę go zranić... :( Ale ja go kocham, pomimo, iż mnie tak traktuję, czuję, że to uczucie wzrasta...I mówię mu, że ja potrzebuję ciepła i czułości, to albo się na mnie dziwnie patrzy, albo jest taki na dzień lub dwa...A może to moja wina? Gdy rozmawialiśmy o seksie, On zapewniał mnie, że nie jest to istotne. Kilka tygodni później zaproponował mi seks, powiedziałam 'nie'-nie pytał się, nie był zły, zrozumiał...Za następne kilka tygodni znowu się zapytał, tym razem się zgodziłam...I z jednej strony cieszę się z tego, był naprawdę czuły i wogóle czułam się cudownie, zaś z drugiej, czuję jakby się oddalił...Raz, gdy się pokłóciliśmy, to z całego roztrzęsienia i wogóle[źle znoszę kłótnie... :( nie umiem się kłócić...], zapytałam się Go, czy 'zaliczył panienkę i odejdzie', powiedział, że nie, że On nie jest taki...Wierzę mu...

Co do problemów....Trochę ich jest...Dzisiaj pisałam poprawę z biologii, jeśli dostanę 1 baba postawi mi 1 na semestr[ale mam jeszcze 3 i do końca semestru daleko, ale ona ma takie "widzimisię"], to nie wiem co zrobię, rodzice mnie zabija...Nie dam rady nawet tego semestru zaliczyć... :( Ale to nie tylko to...Żyć mi się naprawdę odechciewa... :( I nie znam żadnych psychologów w okolicy, mieszkam w małej miejscowości, poza tym zanim zdobyłabym się na odwagę pójść, to ze stresu bym chyba zawału dostała...Kupuję tylko ziołowe tabletki na uspokojenie i tyle[w tajemnicy przed rodzicami...]
Avatar użytkownika
Strawberry
 
Posty: 455
Dołączył(a): 3 gru 2008, o 16:23

Postprzez mahika » 5 gru 2008, o 19:41

oj, faktycznie szkoła wykańcza, ale moze Ci się uda, biologia nie jest taka straszna, ja miałam wieczny problem z chemią, a baba od matematyki terroryzowała pół szkoły i też wiecznie musiałam coś zaliczac, a po szkole udzielałam korepetycji z matematyki. znam te widzimisię nauczycieli :?
Dasz radę, skup sie własnie na nauce a nie na nim, lepiej na tym wyjdziesz (gadam jak stara he he :P )do końca semestru jeszcze troche czasu.
Psycholog też nie jest taki straszny :) często korzystałam z pomocy i jak bede musiała to znów to zrobie.
U psychologa poprostu mówisz. nie potępia cię, nie mówi co masz robic. moze natomiast ukierunkować cię na jakiąś drogę.
Dzięki psycholog zdałam maturę, uwierzyłam ze nie jestem głąbem, powiedziała jak mam sie uczyć, jaka metoda jest dla mnie najlepsza (heh, kolorowe strzałki) i własnie matura była z biologii.
http://www.e-mentor.edu.pl/artykul_v2.p ... =10&id=156
zobacz to, moze Ci pomoże znaleść rozwiązanie na biologie ;)
pozdrawiam i trzymaj się.
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Postprzez Strawberry » 5 gru 2008, o 19:52

Dziękuję Mahika...
Być może dałabym sobie radę, w podstawówce byłam jedna z najlepszych uczennic, ale wtedy zaczęły pojawiać się problemy i się opuściłam...Ale teraz jest coraz gorzej, nie potrafię się uczyć z 2 powodów: albo myślę o M*, albo 'wciąga' mnie moje takie dziwne i głupie uzależnienie...Nie potrafię się go pozbyć...Czasem są dni, gdy czuję przypływ sił i zaczynam się uczyć i wogóle, ale rzadko się tak zdarza, poza tym nie lubię uczyć się w domu, nie lubię swojego domu, nie czuję się tu pewnie i bezpiecznie...
A co do M*...Od godziny 12 się nie odzywa do mnie... :?
Avatar użytkownika
Strawberry
 
Posty: 455
Dołączył(a): 3 gru 2008, o 16:23

Postprzez szachistka » 6 gru 2008, o 11:30

Witaj.
Nie czytałam wszystkich odpowiedzi, jakie tu padły, ale pomyślałam sobie, co może warto zrobić w Twojej sytuacji? Może, skoro on nie okazuje Ci tyle ciepła, ile potrzebujesz, to po prostu sama od niego je bierz?
Tzn - chcesz, aby Cię przytulił? Powiedz mu: Kochanie, przytulisz mnie? Albo po prostu sama się przytul. Sytuacja z przystankiem - Ty masz do niego żal, że do Ciebie nie podszedł ale przecież sama też do niego nie podeszłaś. Rozumiem, że można mieć żal o jakieś zachowania partnera ale jeśli robi się samemu identycznie to już z tym żalem nie jest tak ok;)
Nie wiem, jak długo znasz swojego obecnego partnera, czy tylko 3 m-ce czy dłużej. Może to jest chłopak z jakimiś problemami z przeszłości? Może nie zaznał w domu miłości/ ciepła i nikt go nie nauczył tego okazywać?
W każdym razie wydaje mi się, że jeśli zamiast płakać że on nie daje Ci tyle serca ile byś chciała będziesz sama brać to czego potrzebujesz, jednocześnie pokarzesz mu, jak się to robi i pokarzesz mu, jak wyglądają Twoje potrzeby.
Tylko pamiętaj - zmiana pewnych nawyków trwa. Nie oczekuj, że nagle z dnia na dzień wszystko obróci się o 180 stopni. Ale jeśli będziesz wytrwała w tym wszystkim, może on w końcu zrozumie, że w związku liczy się także (a może przede wszystkim) druga strona.
Powodzenia:)
Avatar użytkownika
szachistka
 
Posty: 201
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 12:46
Lokalizacja: Sopot

Postprzez wuweiki » 6 gru 2008, o 14:18

Wybranko... mi się nie podoba Twój nick.... dlatego,że sugeruje coś negatywnego ...w moim odczuciu pojawiają się u Ciebie silne stany depresyjne wraz z autodestrukcyjnymi (myśli samobójcze).... takie nazywanie siebie dodatkowo ... nie jest zbyt dobre.... no ale coż,zakładam że to tylko nick i niech takim tylko pozostanie

wybranka.smierci napisał(a):Być może dałabym sobie radę, w podstawówce byłam jedna z najlepszych uczennic, ale wtedy zaczęły pojawiać się problemy i się opuściłam...Ale teraz jest coraz gorzej, nie potrafię się uczyć z 2 powodów: albo myślę o M*, albo 'wciąga' mnie moje takie dziwne i głupie uzależnienie...Nie potrafię się go pozbyć...Czasem są dni, gdy czuję przypływ sił i zaczynam się uczyć i wogóle, ale rzadko się tak zdarza, poza tym nie lubię uczyć się w domu, nie lubię swojego domu, nie czuję się tu pewnie i bezpiecznie...


Czy chciałabyś coś więcej napisać co to za uzależnienie o którym wspomniałaś? to tez akt autoagresji... dodatkowo fakt,że nie lubisz swojego domu,nie czujesz że to Twoje gniazdo,przystań.... to nie sprzyja wzmacnianiu siebie....
Kupuję tylko ziołowe tabletki na uspokojenie i tyle[w tajemnicy przed rodzicami...]

To tylko WYDAJE się niewinne... że to "tylko" ...sama to czujesz,bo ukrywasz przed rodzicami... intuicyjnie czujesz,że to nie jest nic dobrego.... uwierz mi,wiem z doświadczenia -poważne uzależnienia ZAWSZE zaczynają się niewinnie,..."tylko" zioła,"tylko" trawka... "tylko" jedno piwko... bardzo,bardzo Ciebie proszę -nie bagatelizuj,zatroszcz się o siebie póki możesz :serce2:

Zgadzam się z Mahiką,że warto znaleźć psychologa, terapeutę póki jeszcze nie jest za późno (np. w kwestii uzależnienia czy niedobrego myślenia o sobie)... może znasz jakąś dorosłą osobę,której ufasz... która jest mądra -księdza,nauczycielkę/nauczyciela.... lekarza... ciocię.... kogoś,przed kim nie wstydziłabyś się otworzyć... najlepszy byłby profesjonalista - terapeuta. Może szkolny pedagog? Może z innej szkoły,abys nie czuła się skrępowana... to tylko takie sugestie co do dróg poszukiwań... możesz też zadzwonić do poradni i porozmawiać przez telefon najpierw

co do chłopaka...to z tego,co o nim piszesz wyglada mi to nawet nie tyle na niedojrzałość,ale na to,że chłopak sam ma jakieś silne problemy emocjonalne.... do tego jest zamknięty w sobie.... na siłę nie wymusisz od niego otwartości... do tego trzeba czasu,cierpliwości, i... jego gotowości na otwartość

Wybranko ...zadbaj o siebie,zatroszcz się ...nie oznacza to,że masz opuścić Twojego chłopaka, ale więcej konstruktywnej, dobrej energii i uwagi poświęcić sobie.... bo obwiniasz wciąż siebie o to,że coś idzie nie tak.... to zły doradca, wiem to po sobie.... znajdź coś -miejsce,zajęcie, gdzie czujesz się dobrze, bezpiecznie... aby Ciebie cieszyło i sprawiało, że wyciszysz złe myśli ... coś, co lubisz robić i w czym się odnajdujesz... dla mnie np. jest to malarstwo .... samo nakładanie farb na płótno jest dla mnie kosmiczne :) nieważne, czy robię to tak czy siak.... ocenom tego nie poddaję.... po prostu cudna jest dla mnie sama czynność malowania i bawienia się fakturą i kolorem farb
jeżeli nie znajdujesz tego czegoś to spróbuj czegoś nowego :) ...może to być fotografia,może malarstwo... może pisanie wierszy ...albo jazda konna lub opieka nad bezdomnymi zwierzętami w schronisku ....cokolwiek,co sprawi że poczujesz swoje znaczenie dla siebie samej.... nikt na tym świecie nie pojawia się na darmo :) ja w to wierzę :kwiatek2: ... samo to,że tu jesteś,że dzielisz się sobą z nami.... ze mną też.... i mi samej pomaga :) :serce2: bo czując Ciebie,Twoje troski ...wiedząc,że gdzieś tam jesteś żyjąca,czująca.cierpiaca... ale wiem,że potrafiąca też się cieszyć i kochać... bardziej czuję siebie i pomagam też sobie.... i Twoja radość staje się moją
Uściski cieplutkie ...trzymam za Ciebie kciuki! dbaj o siebie
wuweiki
 

Postprzez Strawberry » 6 gru 2008, o 15:00

szachistka napisał(a):W każdym razie wydaje mi się, że jeśli zamiast płakać że on nie daje Ci tyle serca ile byś chciała będziesz sama brać to czego potrzebujesz, jednocześnie pokarzesz mu, jak się to robi i pokarzesz mu, jak wyglądają Twoje potrzeby.
Tylko pamiętaj - zmiana pewnych nawyków trwa. Nie oczekuj, że nagle z dnia na dzień wszystko obróci się o 180 stopni. Ale jeśli będziesz wytrwała w tym wszystkim, może on w końcu zrozumie, że w związku liczy się także (a może przede wszystkim) druga strona.
Powodzenia:)


Dziękuję...Ostatnio sama doszłam do takiego wniosku i cieszę się, że ktoś mógł to potwierdzić...

X-yam...Z chęcią napisałabym coś więcej o tym uzależnieniu, bardzo chciałabym się go pozbyć, naprawdę przeszkadza mi, ale nie umiem wyjaśnić tego...To jest pewne zachowanie, nabyte ok 10 roku życia...Wtedy to zaczęły się wszystkie problemy...Poza tym, wstydzę się jego i nie wiem czy dałabym radę napisać o nim...Boję się, jakiegoś poniżenia, wyśmiania przez to... :( To moje uzależnienie jest między innymi wywołane przez sytuację w domu...
Kiedyś chciałam porozmawiać z wychowawczynią...Wyśmiała mnie i odesłała, bo stwierdziła, że ludzie mają większe problemy...Miałam w gimnazjum polonistkę...To dzięki niej nie popełniłam samobójstwa...Byłam całkowicie załamana, ona została ze mną po lekcji i porozmawiała... Trochę mi ulżyło...Pomogła mi...Ale ja nie umiem szukać pomocy, nie poradzę sobie, nie znajdę jej...
A co do zajęć: rysuję, piszę wiersze i opowiadania...[pod spodem jest link do mojego bloga(niestety nie ma tam wszystkiego, ale z czasem może będzie...)]
Avatar użytkownika
Strawberry
 
Posty: 455
Dołączył(a): 3 gru 2008, o 16:23

Postprzez paulinka175 » 7 gru 2008, o 16:50

przeczytalam wsszytsko dokladnie.... i bardzo dobrze Cie rozumiem... moze moja wypowiedz cos ci pomoze
bylam z chlopakiem wszytsko dokladnie tak jka u ciebie na poczatku cudownie... ale pozniej zaczal sie zmieniac jego slowa tez byly takie jestem jaki jestem kiedy go o cos prosilam on sie nie zmieni nic nie potrafi dla mnie zrobic a ja dalej w to brnelam.. teraz widze ze to byl blad.. tak jak ciebie zaczal mnie zlewac robil wszytsko zeby to jemu bylo dobrze... to bylo 2 lata temu tez namowil mnie na seks dzis widze ze tylko o to mu chodzilo... bawil sie mna... i prosze cie nie daj sie tak jak ja bo dzis zaluje tego ze z nim bylam i to cholernie.. kiedy nie wytrzymalam zerwalama z nim dowiedzialam ze sie mnie zdradzil ale ja glupia nie chcialam nikomu wierzyc.. wrocilam do niego od stycznia bylismy razem a 2 tygodnie temu on mnie zostawil...bo??? znowu mnie zdradzil
on tez ie potrafi okazywac mi uczuc nie chcial dla mnie nic zrobic kiedy prosilam go o romantyczna kolacje nigdy nie mial na to czasu.... ja bylam szara myszka na wszytsko mu pozwalalm tylko zeby mnie nie zostawil to byla najwuiekzsa glupota kiedy chcialam isc gdzies z kolezankami zawsze mi zabranial ale on mogl wychodzic gdzie chcial..
nastepne dla wszytskich kolezanek potarfil byc tez taki mily i bardzo lubial z innymi zartowac.. dokladnie sie to wszytsko u ciebie gzdadza..
a z tego co ze to ty masz brac od niego to nie wiem czy to takie dobre bo ja tak robilam i nie skutkowalo.. co z tego ze ty bedziesz sie do niego przytulac skoro chcesz zeby to on cie prztuli a sam od siebie on nic nie zrobi i cale zycie bedziesz mu moiwila przytul mnie pocauj mnie tak jakby on tego nie wiedzial ze tak powinnien robic...
przechodzilam przez to i wiem dopiero teraz ze to nie bylo sensuy ze nie potrzebnie byl powrot bo bolalo cholernie i boli ale juz mnie zaczelam sie zbierac i tak jest dobrze wiem ze to nie bylo sensu nie pasowalismy do siebie... u ciebie jest podobnie wiem nie wiem czy bedziesz miala sily to ciagnac???????????
co do nauki przez niego tez troche zawalilam szkole bo w roku sie czesto klocilismy i na semstr nie mam za dobrych ocen... a jestem w klasiemmaturalnej wazne zeby sie nie poddac pamoietajk sa ludzie ktorzy potarfia pomoc... i nie daj sie nie zawalaj szkoly przez kogos wiem ze jest trudno ale ja np rozmawialam z nauczycielami opowiedzialam im co sie stalo i mi pomogli mowili ze mam sie nie przejmowac ze jeszcze jestem moda ty tez jestes mloda wiec jeszcze ile przed naimi spotkamy kogos kto naprawde pokocha a czy warto teraz marnowac zycie dla kogos kto cie juz teraz zlewa... wiem ze kochasz ale z czasem to bedzie mniejsze uczucie...
teraz sie spiesze jeszcze pozniej cos napisze
przepraszam za tak dziwna wypowiedz ale twoja hostoria jest tak jak z mojego zycia poczatki....
paulinka175
 
Posty: 66
Dołączył(a): 14 gru 2007, o 19:10
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez Strawberry » 12 gru 2008, o 10:20

---------- 16:27 07.12.2008 ----------

Paulinko, nie wiem co o tym myśleć, nie wiem...Chciałabym, żeby u mnie tak nie było, naprawdę...Ja dopiero co zaczęłam szkołę średnią, on ją kończy...Biologię i zawodowe przedmioty[jestem w technikum], kompletnie zawaliłam...Kończy się semestr, mam 4 zagrożenia i 2 tygodnie na poprawę, jeśli tego nie wykorzystam, to...Poza tym, jaki chłopak chciałby chodzić z kiblującą i głupia panną??? :(
Wczoraj wszystko było ok, byliśmy w szkole, bo odrabialiśmy jakiś tam piątek...Na przerwie przytulaliśmy się, wygłupialiśmy. Nawet nie zrobił mi wielkiego haloo za zwrócenie uwagi...
Zaczął mnie na żarty kopać[czasem lubimy się bić, ale to obydwoje mamy taki schiz mały ;)], powiedziałam mu, że lubię jego żarty, ale ten mi się nie podoba i ma przestać mnie kopać, puściłam jego rękę i się odsunęłam...Załapał mnie za nią z powrotem i powiedział, że już więcej tego nie zrobi...Wczoraj nie zrobił...Zobaczymy jutro...Poza tym, wczorajszy dzień był naprawdę przyjemny i normalny...Rozmawialiśmy po ludzku, nie pokłóciliśmy się, wróciliśmy do domów, on poszedł do pracy, ja rozmawiałam ze znajomymi, wieczorem gadaliśmy na gg-też się nie pokłóciliśmy, zapytałam się co robił, to mi normalnie odpowiedział...Czasami zdarzają się takie dni, ale rzadko...Dlatego sama nie wiem, co mam o mojej sytuacji myśleć...Z jednej strony jest dobrze, ładnie, pięknie, a z drugiej się sypie...
I mam jeszcze jedno pytanie: Czy powodem do niepokoju może być fakt, iż facet rzadziej mówi, że kocha? Np. ja mam taką sytuację, że gdy pisałam mu, że go kocham, on odpisywał, że też...Od kilku dni takiego czegoś nie ma...Dostaję od niego sms'y z tylko "kocham Cię" lub takimi innymi wyznaniami, tak bez okazji czasem napisze...Nie wiem czy nie jestem łatwowierna, ale ja mu ufam, a on twierdzi, że nie zawiodę się, że mnie nie skrzywdzi itp...Ale to, co napisałam teraz, to są wyjątki...raz na tydzień bądź 2 się zdarzają...Dzisiaj jeszcze wogóle nie rozmawialiśmy... :?

---------- 09:20 12.12.2008 ----------

Przepraszam, że tak post pod postem, ale nie mogłam z edytować poprzedniego...A więc...Chyba mu jednak zależy...Ostatnio tak jakby 'odsunęłam' się od niego, gdy 'strzela focha' i sobie idzie, ja już go nie zatrzymuję, wtedy on po chwili wraca, albo gdy rozmawiamy i mówię "w takim razie ja sobie idę", on "no to idź", więc idę, a on łapie mnie za rękę i zatrzymuje...Ostatnio też częściej do mnie pisze, nie złości się na mnie, bardziej liczy się z moimi prośbami...Ja nie wiem czy to jest chwilowe, czy nie, ale oby było dobrze....<odpukała w niemalowane>
Avatar użytkownika
Strawberry
 
Posty: 455
Dołączył(a): 3 gru 2008, o 16:23

Poprzednia strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 54 gości

cron