Do czego on dąży? Pomóżcie.

Problemy z partnerami.

Do czego on dąży? Pomóżcie.

Postprzez Aryna » 22 wrz 2008, o 15:35

Dziś jest jeden z najważniejszych dni w roku. Tego dnia poznałam Jego. Kochany, czuły, troskliwy, zabawny... Chyba każdy w takim dniu powinien się cieszyć, radować, a jeżeli juz to płakać ze szczęcia. A ja płaczę, bo ten dzień spędzam dziś sama. Ale nie mam żalu do niego, nie może się ze mną zobaczyć i staram się to zrozumieć. Jedyne o co mam żal, to to w jaki sposób mnie traktuje od paru dni. To wszystko jest niby z mojej winy, bo według niego olewam wszystko, a przede wszystkim nie interesuje się jego osobą. Wiem jednak, że problemem jest jego zazdrość. Bezpodstawnie ma pretensje o rzeczy, ktorych nie ma, zarzuca mi brak zaangażowania, chociaż na każdym kroku staram sie okazywać mu to jak go kocham, nawet kiedy się długo nie widzimy, pisze czule... Ostatnio nie spodobało mu się moje kolczyki. Głupie? Pisze tylko jak było. Powiedział, że nie chce mnie w tym widzieć, bo to do mnie nie pasuje. Kiedy chciałam delikatnie skorygować jakieś niedoskonałości na twarzy za pomocą pudru, powiedział, że glupieje i żebym przestała. Sądzi, że upiększam się nie wiadomo dla kogo, że w wolnym czasie popisuje z kimś, bądź mam go gdzieś, skoro się czasami nie odzywam.

Wciąż podkreśla, że gdy go przy mnie nie ma to głupieje, chociaż tak naprawdę nic złego, o co mógłby mieć żal nie robie. Próbowałam być miła, żeby już skończył z tymi pretensjami, ale wciaż zachowuje sie tak, jakby go to nie obchodzi.
Kiedy robie tak jak nie powinnam jest źle, a kiedy sie staram nie doceni tego. Dziś jest nasz dzień, a uslyszałam od niego tylko jedno oschłe zdanie i nic poza tym. Wracałam do domu i z trudem powstrzymywalam łzy na myśl o tym co mi powiedział : Jak nie przestaniesz się tak zachowywać możesz szukać sobie kogoś innego, komu to odpowiada. :cry: Nie sądziłam,że tak kiedykolwiek powie.

Nie wiem co robie żle, nie wiem jaka mam być. Czuję się nieakceptowana i oceniana. Znowu wyjdzie, że spaskudziłam ten ważny dzień, że to moja wina... Nie wiem, do czego On dąży? Jak mam sie zachować, żeby przestał? Staram sie robić tak wiele, żeby zawsze wiedział jak bardzo go kocham...a on nie widzi.

Prosze potraktujcie mój problem powaznie, bo nie wiem co mam robić, jak do niego dojść. Proszę o radę. Pozdrawiam.
:kwiatek2:
Aryna
 
Posty: 3
Dołączył(a): 22 wrz 2008, o 15:00

Postprzez wielorybica » 22 wrz 2008, o 18:44

Cześć Aryano,
z tego co piszesz on według mnie stosuje wobec Ciebie najzwyczajniej w świecie przemoc psychiczną. Nie wiem czy Ty sama jesteś w stanie go zmienić. Obawiam się, że nie. Myślę, że jeśli on sobie nie uświadamia problemu to długa droga do tego, żeby mógł zmienić swoje zachowanie.
Wiesz coś o jego przeszłości? Domu rodzinnym?
Trzymaj się ciepło. Wiem, że to ciężki dzień dla Ciebie, ale to nie Ty go spaskudziłaś. Nie wiem co mogłabym jeszcze napisać. Może poszukaj na necie czegoś o przemocy psychicznej, może wpadniesz na jakiś trop, może pozwoli Ci to go lepiej zrozumieć.

Ściskam!
Avatar użytkownika
wielorybica
 
Posty: 458
Dołączył(a): 17 gru 2007, o 01:40

Postprzez Aryna » 22 wrz 2008, o 19:28

Dom rodzinny - wspaniala mama, jednak rodzice po przejściach. Jego przeszlośc? W pewnych okresach nieciekawa.

Czasami czuje sie beznadziejna. Chociaż robie tak wiele, staram się tak bardzo jak tylko potrafie....błędy, blahostki jakie popełnia każdy czlowiek sa mi wytykane najczęściej. Nie wiem czego sie spodziewać, na co mam liczy. Pragnę jego zmiany, ale jak mam mu uswiadomić, że ma problem....?Bo niby co ja robie źle? :cry:
Aryna
 
Posty: 3
Dołączył(a): 22 wrz 2008, o 15:00

Postprzez tender » 22 wrz 2008, o 21:19

No to mamy kolejnego Pana w szponach zielonookiego... potwora - czytaj zazdrości...
Ciężko będzie. Nie będę Ci słodził... że za pociągnięciem czarodziejskie różdżki się zmieni, doceni Twoje starania i zrozumie, że kiedy się malujesz, idziesz do fryzjera, nakładasz kolczyki to nie po to żeby chmara mężczyzn uganiała sie za Tobą jak jelenie na rykowisku...Tylko po to żeby czuć się dobrze dla siebie i dla niego. Bo chyba po to to robisz, żeby wyglądać i czuć się dobrze dla siebie i swojego faceta, prawda?
Widzisz problemem jest, pewnie zauważyłaś to już nie raz, że bez względu na to co zrobisz zawsze jest źle. Zasze znajdzie się coś o co można się czuć zazdrosnym, coś co nie spełnia jego oczekiwań. Syndrom Piotrusia Pana, chorego zazdrośnika. Pewnie kiedy kupujesz bieliznę to tylko po to, że z pewnością wybierasz się na rozbieraną randkę...?
To ja i moje zabawki. Ja tu ciągne za sznureczki a Tobie rączki i nóżki latają w rytm tego co zagram. Powiedział "to poszukaj sobie innego" hmmm oblałaś właśnie test "na ile mogę sobie jeszcze pozwolić" tak może powiedzieć tylko osoba, która doskonale wie, że nie odejdziesz, lub ktoś kto już postawił krzyżyk na tym związku i to czy jesteś czy Cię nie ma jest mu tak samo obojętne ja śnieg... ten zeszłoroczny!
Za każdym razem po takiej próbie sił dostaje w rączkę kolejny sznurek, staje się panem Twojego życia... Bo w końcu teraz Ty musisz udowodnić, że nie, nie szukasz nikogo innego, zależy Ci tylko na nim... Więc zdejmujesz kolczyki, zmywasz makijaż i przytakujesz - tak będę starałą się bardziej i znowu on dostaje kolejny sznureczek widzisz jakie to proste... Cykl się powtarza!
Twój facet ma wręcz książkowe zaburzenia poczucia własnej wartości... A jest tylko jedna osoba na świecie, która może sprawić, że poczuje się lepiej sam ze sobą, niestety nie jesteś nią Ty, jest nią on sam. Musi zobaczyć, że musi robić coś żeby staś się kimś
Pytasz do czego dąży - moja odpowiedź jest jedna (podreślam nie mam monopolu na wiedzę) dąży do całkowitej kontroli i podpożądkownia sobie Twojej osoby. Myśl o tym, że może Cię stracić przeraża go, odczuwa wręcz paraliżujący strach, który przeszywa każdą komórkę jego ciała. Dlatego jak napisałaś głupieje kiedy Cię nie bijąc się z myślami co i z kim robisz. Dla niego sprawa jest prosta kontrolować i wymagać więcej i więcej i więcej tak abyś się poddała, była gotowa spełnić każdą zachciankę. Wtedy będzie miał pewność, że nie odejdziesz że zawsze będziesz jego...
Recepta... Boże nie wiem... przedewszystkim on sam musi zdefiniować swój problem, bo teraz nie widzi go na pewno. Teraz myśli w kategoriach, że to Ty jestes ta zła i niedobra, nie strasza się, on tak Cię kocha a Ty nie spełniasz jego oczekiwań. Zapytaj go o to zobaczysz, że tak odpowie. Całą winą obarczy Twój brak zaangażowania... Moim zdaniemm on wcale nie jest złym człowiekiem, po prostu się pogubił, szamocze się sam ze sobą jak ryba w siatce.
Jeżeli chcesz podjąć walkę to przedewszystkim bądź gotowa na to, że nie przyzna się przed Tobą do niskiej samooceny. Stara prawda mówi, że najlepiej na podniesienie własnej wartości działa samorealizacja. Hobby, praca, pasja. Dopinguj go w tym jak możesz, ale pamiętaj że gierki się skończył Ty też masz swoje życie, swoje uczucia, które on MUSI SZANOWAĆ!!!! Nigdy nie bądź jego niańką, to droga do nikąd. Musisz być wymagająca zarówno dla niego jak i dla siebie! I jedna rzecz wręcz obowiązkowa do zmiany... wyjdź z roli ofiary!!!! Tak dużo daję a tak mało dostaję w zamian. Tak sie staram a nikt tego nie docenia. Dając nie oczekuj nic w zamian, dlatego powinnaś dawać z siebie tyle żeby nie czuć wykorzystywana. Mam nadzieję, że tym co powiem nie obalę Twojego światopoglądu... ale teoria w myśl, której daj z siebie wszystko a dostaniesz tyle samo w zamian.... w związkach w 90% kończy się bólem i zawiedzeniem. To fikcja, to nie działa w ten sposób. Ludzie genetycznie dążą do kontroli i włądz zarówno kobiety jakmi mężczyźni. Z reguły mężczyźni bardziej bo 2000 lat patriarchatu wrosło na stałe w sen planety. Zawsze jest tak, że ktoś goni, ktoś ucieka. A uwierz mi teraz on ucieka Ty go gonisz... Zatrzymaj się!!!!
Serdecznie! mimo deszczu za oknem! TeNDER
tender
 
Posty: 34
Dołączył(a): 6 lip 2007, o 00:27
Lokalizacja: Olsztyn

Postprzez Aryna » 22 wrz 2008, o 22:04

Dziękuje za te słowa i za zainteresowanie. Trafnie to wszystko zostało ujęte, tender.

Oczywiste jest, że chcę sie podobać zarówno jemu jak i samej czuć się dobrze. Zawsze postępuje tak, żeby go tylko udobruchać. Nie daje to rzeczywiście wielkich efektów, ale momentami nie mam już siły na sprzeczki, na tłumaczenia. Bo wciąż tłumaczę, tłumaczę.... Nie dociera do niego. Wcale nie uważam, że On jest zły, ale wiem, że ma problem, nie daje przyjmuje tego jednak do wiadomości. Kiedyś u o tym powiedzialam, a on się tylko zasmiał i żebym dala spokój.

Mi wcale nie jest do śmiechu. Jest ciężko, bo borykam sie z tym sama. Jest we mnie dużo cierpliwości, ale znoszenie tego ciągle, za każdym razem przytlacza mnie coraz bardziej. Jego ostatnie slowa, brzmiały jak groźba. Jeżeli tego nie zmienisz.... to !!

Sadzę, że on panicznie boi się, że go skrzywdzę, wiem, że tak jest. Z natury jest impulsywny, wybuchowy...dlatego rani. Raz mam w nim przyjaciela, ukochanego, troskliwego mężczyznę, jest bardzo wrażliwy, uczuciowy, ale za drugim razem go nie poznaje... Wszystko w jednej chwili pryska.
I oczywiście jest tak, że wina zostaje zwalona na mnie, bo to ja go zdeerwowalam, bo przeze mnie jest taki a nie inny...

Momentami mam okropne myśli, wszystko się we mnie wali, ale ja sie tak po prostu nie poddam. Chcę coś zmienić dla nas obojga.

Dzieki, że jestescie i piszecie.
Aryna
 
Posty: 3
Dołączył(a): 22 wrz 2008, o 15:00

Postprzez nana » 22 wrz 2008, o 23:30

tez rozpoznaje objawy przemocy psychicznej:( w takim przypadku raczej bez specjalisty bedzie ciezko... ale to tylko moje zdanie
Avatar użytkownika
nana
 
Posty: 634
Dołączył(a): 21 maja 2007, o 19:59
Lokalizacja: Lublin

Re: Do czego on dąży? Pomóżcie.

Postprzez ewka » 23 wrz 2008, o 06:56

Aryna napisał(a):Staram sie robić tak wiele, żeby zawsze wiedział jak bardzo go kocham...a on nie widzi.

A ja tak trochę przewrotnie... może za bardzo się starasz? Może trzeba trochę "olać"?

Aryna napisał(a):Jak nie przestaniesz się tak zachowywać możesz szukać sobie kogoś innego, komu to odpowiada.

Nie zapominaj, że Ty również możesz mu tak powiedzieć.

To wygląda na szantaż. No owszem, pod potrzeby partnera trzeba się TROCHĘ podpasować - ale nie wolno się całkiem sprzedać... zwłaszcza, że to oddanie jest niewłaściwie użyte.

:kwiatek2:
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez laura52 » 8 paź 2008, o 09:36

Witaj.

Własnie jutro mam pierwsza sprawe rozwodowa.
Po 18 latach piekla z facetem o jakim pisze autorka tego tematu.
Z ciekawoscia przeczytalam dane jej odpowiedzi. Trafne w 100%. Dzis o tym wiem.
Gdybym wiedziala o przemocy , cokolwiek, wiedziala o tym jak ja rozpoznawac, czym jest ,rozumiala mechanizm postepowania neurotyka - odeszlabym natychmiast,.
Podobnie jak autorka robilam co moglam aby zaspokoic jego oczekiwania 100 razy dziennie w kazdej a juz zwłaszcza w przykrej dla mnie sytuacji udowadniac mu ze jednak go kocham, ze myli sie. majac watpliwosci do moich ucuc. Nie moglam zrozumiac ,ze czlowiek ktory werbalnie tak zzabiega o moje uczucia postepuje jednoczesnie w sposob ktory mnie krzywdzi i nie ukrywa tego. Nie moglam zrozumiec dlaczego im lepiej dla mnie tym gorzej. Dlaczego kazde moje powodzenie, jakis malutki sukcesik , zadowolenie natychmiast sprowadza gromy na mnie- jego gromy. Dlaczego kazda moja porazka stawala sie jego sukcesem- nieukrywal radosci.
18 lat slyszalam,ze jak mi sie nie podoba moge sobie znalezc innego, 18 lat sie ze mna rozwodzil. Po 2 latach seks stal sie nagroda dla mnie . jego nagroda. Po 5 latach ta nagroda konczyla sie wybuchem zlosci i agresji , bo " zrobil cos czego nie chcial" Po 15 uznal,ze nie bedzie tego ze mna robil- reakcja na moje postepujace uniezaleznianie sie od niego. Podkreslal ze nigdy nie poznam jego znajomych, nigdy nic o nim nie bede wiedziala, nigdy nic od niego nie dostane, nic dla mnie nie zrobi. Dotrzymal słowa.
Jednoczesnie w tym samym czasie nadal mial porywy, napady wielkiej milosci do mnie. Jakos w okresach gdy tak bardzo mnie kochal - natychmiast stawal sie chory obolały cierpiacy, wymagal calkowitego zaabsorbowania soba.. Mojego zaabsobowania. W moje urodziny wrocil raz do domu oswiadczajac ze wlasnie kupil sobie prezent. Nowa komorke. Ale.. dodal dla ciebie tez cos mam- zdjal z komorki plastikowe opakowanie ochronne i dal mi je jako ten preznet. Powiedzial : masz to dla ciebie"
z torby wyjal ladne skorze etui opakowal w nie nowa komorke.
Jak sie poczulam: nie wiem. Juz wtedy nie czulam nic. Gralam jak w teatrze - role ktora on mi wyznaczal. Potem zaczely sie najpierw obelgi, dewaluacja mnie, potem pierwsze szarpanie, w koncu uderzenie..
Straszyl. caly czas Straszyl co mi zrobi jesli komukowiek powiem co wyrabia w domu . Gdy syn mial ukonczyc 18 lat , odwazylam sie. Zglosilam na policje., Umorzyli. On wystapil o rozwod z mojej winy. W pozwie ząda aby sad skierowal mnie na przymusowe badanie psychiatryczne, ząda
pozbawienia mnie praw rodzicielsch / syn za 10 dni konczy 18 lat/ , pozew pisze z pozycji ofiry.
On czuje sie ofiara. Pieniadze; wazny aspekt maja pieniadze. Wymuszal na mnie oddawanie mu moich pieniedzy. Mowil: jesli nie chcesz mieszkac na smietniku, to plac za mieszkanie, bo ja mam gdzie wracac. On mial , ja nie. Placilam. Wkurzalo go to. Wkurzalo go,ze placilam rachunki. Jakby zyczyl sobie abym, nie płacila i jednak wyladowala na tym smietniku.
Prawdziwą twarz - bez mgly własnych iluzji zobaczylam dopiero podczas spraw sadowo prokuratorskich.

dziewczyno - prawda jest,ze on sie boi. Ale jago strach jest strachem irracjonalnym wynikajacym z jego osbowosci. To ten strach a dokaldnie sposoby w jaki go usmierza jest Twoim najwiekszym wrogiem.

Moj ukochany mąz , kiedy zrozumiał,ze starcił nademna kontrole iwladze natychmiast zamienil sie w potwora nastwionego na totalne zniszczenie mnie. Kompletnie slepy,ze swiadkiem tego jest syn.
Nie ma zadnych skrupolow, zadnych tabu i zahamowan.
Coz z tego,ze ja wiem ze on nie ze mna walczy ale z walsna psyche nie pozwalajaca przyznac mu sie do porazki , do prawdy o sobie samym. Atak jest nakierowany na mnie.
Gdy odmowil placenia zasadzonych alimentow- widzac,ze po 3 miesiacach czekania zgłosilam do komornika - nagle przez tydzien zaczal mi kupowac co dzien moje ulubione lody. Zjadalam. Widzac,ze sama dobrowalnie nie przepraszam go za komornika i nie blagam o przebaczenie- a komornik tuz tuz-- nagle zachorowal. Mdlal , umieral, 2 razy byl w szpitalu karetka- / po kilku godzinach wracal/ mial bole ciete rzniete i poprzeczne- a ja nic. Odwolania egzekucji komorniczej w zebach nie przynosze.
Po 4 probie umierania - widzac,ze tym razem nawet nie odchodze od komputera- zerwal sie , warknal " zniszcze ciebie" i wyszedl;. ozdrowial .
Dlaczego nie mogalm zoabczyc wczesniej,ze zyje tanim z psycholem komediantem? Jak bylo mozliwe,ze nie zoabczylam wczesniej ze mam w domu pajaca?
To byl nikt, pan smiec. Straszna jest swiadmosc, ze balam sie tak panicznie kogos takiego.
W przemocy najgorsze jest to, ze zmienia nasza psychike. Nasz oglad rzeczywistosci. Widzmy i czujemy to co oprawca chce abysmy czuli i widzieli.
Jak sie czuje.? 2lata terapii. Mozg wyprany. Nadal funkcjonuje jak manekin. Poznajac nowych ludzi , mezczyzn mam lupe na przemoc, manipulacje- w kazdej sekundzie jestem gotowa do obrony.
Po 20 lataqch znajomosci z facetem zwanym mezem- nie wiem kim czym jest ten czlowiek. Bo ja nie z czlowiekiem zylam ale z jego klamstwami, urojeniami.[[/code]
laura52
 
Posty: 8
Dołączył(a): 8 paź 2008, o 08:46

Postprzez tenia554 » 31 paź 2008, o 17:11

Lauro, musiałaś przeżyć piekło.Serdecznie Ci współczuję.
Aryno,masz prawo być sobą.Nie pozwól się obwiniać,nie musisz postępoać tak jak on sobie tego życzy, a już napewno nie podporządkowywać swojego życia dla jego przyjemności.Uciekaj,bo ten człowiek robi Ci pranie mózgu.
Avatar użytkownika
tenia554
 
Posty: 1291
Dołączył(a): 29 mar 2008, o 13:02
Lokalizacja: wrocław

Postprzez ewka » 2 lis 2008, o 01:16

Laura, jeju... :kwiatek2: :kwiatek2: :kwiatek2:
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16


Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 81 gości