sama nie wiem czego chcę ;-(

Problemy z partnerami.

sama nie wiem czego chcę ;-(

Postprzez iwus » 23 maja 2008, o 17:40

witam moim problemem jest to iz sama nie wiem czego chce a raczej kogo.
mam 22 lata i miałam cudownego chłopaka, chlopaka ktory byl mlodszy odemnie o rok był dla mnie wszystkim a ja dla niego ,bylam traktowana jak księżniczka po poł roku bycia z soba ,razem zamieszkaliśmy wszystko było piękne, poukładane we wszystkim się zgadzalismy wspolne kąpiele sniadanka do lózka dlugie spacery kolacyjki przy swiecach . Po jakimś czasie dowiedzial sie ze jego rodzice sie rozwodza i wszystko tak jakby pekło zaczeły się kłutnie szybka jazda samochodem probowal odreagowac na samochodzie swoja zlosc na caly swiat jedzil na tyle szybko ze ja modlilam sie zeby tylko dojechac calo i zdrowo do domu pojawila zazdrość. tłumaczyłam mu duzo z nim rozmawialam ze nie moze swojej zlosci na rodzicow odbijac na naszym zwiazku przytakiwał mi ze mam racje przepraszał ale to było tylko na chwile . znow zaczeła sie pogłebiać zazdrosc Zazdrość o kazdego sms-a ktorego otrzymalam czy to od kolegi czy kolezanki o to ze ktoś powiedzial mi czesc albo jakis chlopak obejzał sie za mną był zazdrosny do tego stopnia ze wogole nie panował nad sobą czy to była dyskoteka czy środek miasta robił mi o wszystko awantury szarpał, krzyczał wyzywał . Cierpiałam bo nie potrafiłam go zrozumiec chciał miec mnie tylko dla siebie nie moglam isc z kolezanka na piwo bo zaraz bylo ze ide się k......;-( nie mogłam powiedziec koledze ktorego on nie znal czesc bo były głupie teksty i zapytania czy to moj kochanek. wyjechalismy na pewnien czas za granice myslalam ze tak bedzie lepiej ze zapomni o problemach rodzinych i wszystko wruci do normy ...... i tak było zareczylismy sie znow szystko było pięknie ale nie na długą mete. pozniej bylo juz coraz gorzej rodzice mieszali go w rozwod kazde chcialo go przeciagnac na swoja strone sam nie wiedzial co robic widzialam ze był pogubiony w calej sytuacji ale ja juz nie umialam mu pomuc bo on sam nie dał juz nikomu sobie pomóc doszło do tego stopnia ze sie rozstalismy. strasznie cierpialam bo kochalam go nad zycie siedzialm jak szara myszka w domu i plakalam majac nadzieje ze zrozumie i wroci wybaczyla bym......ale co dzien tylko dochodzily do mnie nowe informacje ze widziano go ta czy z tamta ze robił takie i inne rzeczy mialam dosc chcialam zapomniec a ludzie mi na to nie pozwalali. wkoncu powiedzialam dosc cierpienia i łez czas sie pozbierac zaczełam spotykac sie ze starymi znajomymi jedzilismy na imprezy duzo siedzialam na necie fotka czaty itd. poznalam chlopaka z urody przecietny ale za to ma swietny charakter ktory jest odemnie 4 lata starszy ma dobra prace po studiach jest poukladany spokojny. zaczelismy sie spotykac jedzic razem na imprezy i on zakochal sie we mnie chcial zebysmy zostali para ja dlugo zwlekalam z odpowiedzia ale po jakims czasie zgodzilam sie bo bylo mi z nim dobrze swietnie mi sie z nim bawilo rozmawialo bylam taka wyciszona spokojna czego nie moglam zaznac z pierwszym partnerem..On jest strasznie we mnie zakochany wpatruje sie we mnie jak w jakas boginię ja tez sie zakochałam a problem tkwi w tym ze minelo poł roku od rozstania z moim pierwszym partnerem i spotkalismy sie przypadkiem pare dni temu wiec od slowa do slowa zaprosil mnie do restauracji zeby wyprostowac rachunki wytlumaczyc sie przeprosic za wszystkie krzywdy i to zebysmy nie patrzeli na siebie z nienawiscia tylko jak kolega z kolezanka pojechalismy swietnie nam sie rozmawialo jak za dawnych czasów zjedlismy kolacje wypilismy drinki i nasze spotkanie zakonczyło sie namiętnym sexem oboje tego chcielismy pojawilo sie takze pytanie czy jest jakas szansa zebysmy do siebie wrocili ze on sie zmienil wszystkiego zaluje ze nie umie przestac mnie kochac i myslec o mnie ze w kazdej pratnerce ktora mial widzial mnie ale to nie bylam ja. na drugi dzien przyjechal do mnie moj obecny chlopak na ktorego nie moglam patrzec czuje sie okropnie ze go zdradzilam i to jeszcze z czlowiekiem kotry mnie skrzywidzil ale ktorego tak naprawde jeszcze kocham i nie moge przestac myslec o tym co sie miedzy nami wydarzylo i nie wiem co tak naprawde mam zrobicprosze pomozcie piszcie kogo wybrac;-(
iwus
 
Posty: 1
Dołączył(a): 23 maja 2008, o 16:45

Postprzez echo » 23 maja 2008, o 21:14

zostaw obu. Uspokój się i nie krzywdź ludzi, bo zło powraca w innej postaci i w najmniej oczekiwanej chwili.
innymi słowy: daj sobie na wstrzymanie o ile dasz radę nad sobą zapanować. A przynajmniej - staraj się.

powodzenia
echo
 
Posty: 344
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 22:02

Postprzez agik » 24 maja 2008, o 08:17

Witaj

Mnie się zdaje, zę wiesz czego chcesz, tylko w złym miejscu szukasz.
Nakładasz swoje nadzieje, marzenia i wyobrażenia na rzeczywistośc.
Tylko to rzeczywistości nie zmieni...
Fakt, że chłopak, który już pokazał Ci, jaki potrafi być paskudny, był przez jeden wieczór miły- nie zmieni tego, ze potrafił być wstrętny.

Ja bym byłemu nie wierzyła, ze kocha, że tęsknił i takie tam

No, ale to połowa problemu. Co zrobić z drugim to nie wiem- najuczciwiej byłoby powiedzieć obecnemu o tym co się zdarzyło i zostawić decyzję w jego rękach.
Ale nie wiem, czy najuczciwiej oznacza w tej sytuacji najlepiej...

Zostawiac obu w tej sytuacji? No nie wiem.

Powodzenia życze, nie wydaje mi się, zeby ktoś mogł Cie rozgrzeszyć ze zdrady. Musisz sama. Przepłakać, przeboleć... i już wiecej tak nie robić.

Pozdrawiam i jeszcze raz witam na forum
agik
 
Posty: 4641
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 16:05

Postprzez nana » 24 maja 2008, o 14:33

ups... narozrabiałaś jak pijany królik. moim zdaniem pakowanie się w ex jest zawsze głupie (sama zrobiłam to kilka razy i skończyło się zawsze szybko i źle). moim zdaniem zawsze po zwiazku zostaje sporo sentymentu i wspomnien, a z czasem złe wspomnienia bledna i zaczynamy swoich ex idealizować. Jeśli ex w tym czasie "kiwnie placem", to nieszczeście gotowe.

ja na twoim miejscu, dałabym ex nieodwołalnego kopa. miał swoje 5 minut. niezależnie od tego co zrobi, powie albo co się wydarzy w twoim życiu.

co do aktualnego chłopaka, to nie mam jednoznacznej koncepcji. wszystko zależy od niego i od ciebie. Zastanowiłabym się 10 razy zanim bym się mu przyznała. Czasami większą karą jest trzymanie takiego wyznania w sobie niż obarczenie nim innej osoby. Wiem, że to pokrętna logika, ale uważam, że nie zawsze trzeba przyznawać się do zdrady. Warto natomiast wyciągnąc z niej wnioski!!!

Najlepsza rada, którą dla ciebie mam: minimum kilka dni "urlopu" od obydwu Panów, "zrestartowanie się" i przemyślenie wszystkiego.

powodzenia
nana
Avatar użytkownika
nana
 
Posty: 634
Dołączył(a): 21 maja 2007, o 19:59
Lokalizacja: Lublin


Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 30 gości

cron