Niedoszłe narzeczone odchodzą zbyt późno

Problemy z partnerami.

Postprzez mariusz25 » 18 maja 2008, o 13:29

przeciez on studiuje, nie ma pracy, spotyka sie pewnie z toba po zajeciach, weekendy w domu spedza, nie wierze ze nigdy sie nei spotkaliscie.
Zadam pytanei - lyzka dziegciu:
A za co ma zbudowac ci stabilizacje?
Przeciez sie uczy?
Co jest nie tak, rozwin watek...
mariusz25
 
Posty: 779
Dołączył(a): 8 maja 2007, o 18:22

Postprzez królewna_z_drewna » 18 maja 2008, o 14:27

OOOO kochani dziekuje za odzew. Dużo jest niejasności w tym moim związku z tym sie zgodzę.
Czego oczekuje? Tego że skoro jesteśmy w stanie sami się utrzymać i stać nas na założenie rodziny to powinniśmy podjąć ku temu jakieś kroki. Moje stanowisko jest jasne i on o tym wie, ale nic w tym kierunku NIE ROBI. Wydaje mi się że po prostu jest mu tak wygodnie i to mnie boli.
Wczoraj był u mnie i porozmawialiśmy tzn ja wygłosiłam monolog a on wstał i pojechał. Powiedziałam mu że nie czuję że chce ze mną budować przyszłość i wszystko to o czym tu pisze. Ze nie spędzamy razem czasu (np. długi majowy weekend miałam wolne mieszkanie to przyjeżdżał tylko na noc;/ On nie powiedział nic na moje słowa i jeszcze zarzucił mu że ja tak naprawdę nie chce z nim rozmawiać tylko chce żeby on mnie słuchał. Wstał i pojechał a dziś milczy.
Stary scenariusz.. pomilczy pare dni a potem odezwie się jak gdyby nigdy nic. Czy to jest dojrzałe zachowanie?
Odpowiadając na zarzut o zaborczość..nie nie jestem wcale zaborcza, chce być szcześliwa i próbuje do tego szczęścia dążyć przymykając oko na pewne rzeczy,ale już dłużej nie chce tego znosić.
królewna_z_drewna
 
Posty: 7
Dołączył(a): 16 maja 2008, o 20:55

Postprzez Honest » 18 maja 2008, o 22:04

królewna_z_drewna napisał(a):OOOO kochani dziekuje za odzew. Dużo jest niejasności w tym moim związku z tym sie zgodzę.
Czego oczekuje? Tego że skoro jesteśmy w stanie sami się utrzymać i stać nas na założenie rodziny to powinniśmy podjąć ku temu jakieś kroki.


On ma prawo nie być gotowy na założenie rodziny. Jak ma zakładać rodzinę z kimś, kto tak naprawdę nie jest go pewien? Przecież nie da się zmusić do ślubu.
Avatar użytkownika
Honest
 
Posty: 8326
Dołączył(a): 25 sie 2007, o 22:03

Postprzez nana » 19 maja 2008, o 13:51

najbardziej zastanowił mnie temat twojego wątku... pomyślałam sobie... jak dużo jest takich związków, chodzą ze sobą latami, wreszcie z powodów nacisku rodziny lub siebie wzajemnie lub nieplanowanej ciąży lub wyjazdu za granicę lub innego zaręczają się i pobierają, a potem... okazuje się, że nie są specjalnie udanym małżeństwem, że niewiele mają ze sobą wspólnego, że się rozchodzą i rozwodzą...

czy musi tak być?

Moim zdaniem każdy związek ma swoje tempo i rytm tak jak muzyka. Nie ma jednego stałego schematu co i kiedy powinno się stać. Ogólnie, to moje myśli idą w kilku kierunkach:
1) To powinna być wolna wola obydwojga partnerów. Jakiekolwiek naciski są moim zdaniem zupełnie bez sensu. Można owczem raz lub dwa wyrazić swoje potrzeby, ale międlenie tematu przez kilka tygodni lub miesięcy może zwyczajnie zniszczyć związek.
2) Chyba jeśli jest dobrze w związku, to nie ma takich problemów. Można spokojnie czekać na to, aż obie strony będą gotowe?
3) Jednak mężczyźni dojrzewają później, a niektórzy wcale. Raczej nie da sie pokonać ich natury.
4) Dlaczego jesteś niepewna przyszłości tego związku? Myślę, że to ważne pytanie. Poza odpowiedzią najprostszą "bo nie mamy konkretnych planów na przyszłość" może uda ci się znaleźć inną, ważniejszą odpowiedź?
5) jeśli chodzi o "jemu jest wygodnie", to możliwe, że masz rację. Pozwól, że delkatnie skieruję cię na tamat "Nie zależy mu na tobie". Delikatnie, bo nie sądzę, żeby to zjawisko cię dotyczyło! Ale pisaliśmy tam o "minimalizowaniu wysiłków" przez mężczyzn, którzy nie starając się specjalnie otrzymują wszystko czego potrzebują i w wyniku tego nadal się nie starają. Zajrzyj, poczytaj, może nasuną ci się jakieś wnioski. Jeśli o mnie chodzi, to wniosek z takiego męskiego zachowania mogę mieć jeden - pokochanie i rozpieszczanie samej siebie. Pisałam o tym wielokrotnie, więc nie będę ponownie rozwijała tematu. Myślę, że wiesz o co chodzi.

Dam ci jedną radę. Przemyśl kwestię ewentualnego odejścia 100 razy zanim się zdecycujesz. A jeśli się zdecydujesz - odejdz natychmiast. Tylko nie zrób odwrotnie!:)

trzymam kciuki
Avatar użytkownika
nana
 
Posty: 634
Dołączył(a): 21 maja 2007, o 19:59
Lokalizacja: Lublin

Postprzez inka » 19 maja 2008, o 20:39

kurcze...a ja mysle ze cos jednak jest nie tak, skoro nie czujesz sie w pelni szczesliwa. I nie dziwie sie ze po 4 latach zwiazku chcialabys czegos wiecej, bo wydaje mi sie ze zwiazek dwojga kochajacych ludzi powinien sie rozwijac a nie stac w miejscu i nie mowie o zmuszaniu kogos do slubu, ale takie male kroki typu zamieszkanie ze soba na przyklad. Bardzo mozliwe ze tojemu lubemu jest najzwyczajniej wygodnie w takim ukladzie i moze boi sie isc o krok dalej, nie jest gotow lub sam nie wie czego chce, ale to tylko takie gdybanie. Zgodze sie ze zdaniem przedmowcow, ze manipulacje na dluzsza mete nie maja sensu. Skoro ciezko wam ze soba pogadac to moze napisz list do niego o tym co Cie boli i co chcialbys aby sie zmienilo w waszym zwiazku, a wetdy zobaczysz jaka bedzie jego reakcja, a kazda reakcja lub tez jej brak to tez odpowiedz.

pozdrawiam cieplutko
Avatar użytkownika
inka
 
Posty: 111
Dołączył(a): 15 wrz 2007, o 20:15
Lokalizacja: Zagłębie/Śląsk

Postprzez królewna_z_drewna » 19 maja 2008, o 21:32

Dziękuje nana, inka za ciepłe mądre komentarze. Te dwie strony znajduje w sobie. Z jednej chce zrozumieć, chce wrzucić na luz i zająć się sobą, a z drugiej czuje wściekłość że jest jak jest.
Trwają teraz ciche dni..on tak chce.
A wiecie co jest najgorsze? że on za 2 miesiace wyjeżdża na pół roku..I wiedząc to zachowuje się w ten sposób:(
królewna_z_drewna
 
Posty: 7
Dołączył(a): 16 maja 2008, o 20:55

Postprzez nana » 20 maja 2008, o 08:11

a może właśnie to jest najlepsze królewno?

taki wyjazd to próba. może jak tam będzie, to zatęskni i będzie chciał czegoś więcej jak wróci?

ja bym chyba póki co nie robiła przewrotów ani "jazd". niech wyjezdzając wie, co traci:P
Avatar użytkownika
nana
 
Posty: 634
Dołączył(a): 21 maja 2007, o 19:59
Lokalizacja: Lublin

Postprzez Megie » 20 maja 2008, o 16:46

A wiecie co jest najgorsze? że on za 2 miesiace wyjeżdża na pół roku..I wiedząc to zachowuje się w ten sposób


krolewno to co teraz napisze moze byc troche ostre, ale moze wlasnie to ze wyjezdza nie jest najgorsze..
ten wyjazd pewnie moze wszystko wyjasnic, przychodzi chwila w kazdym zwiazku ze lepiej chyba pojsc albo w ta albo w druga strone..
Po co wiekszosc z Nas wchodzi w zwiazki?- chyba po to zeby zalozyc rodzine i jezeli jedna ze stron tego chce a druga nie to jest problem..
po co wymagac deklaracji przed jego wyjazdem?
Czasem ludzie zawieraja slub wlasnie przed wyjazdem jednej ze stron a nie zawsze jest to dobra decyzja- bo po jakims czasie widac ze drogi sie rozchodza..

Moj 5 letni zwiazek sie rozpadl po wyjezdzie moim- i wiem ze dobrze sie tak stalo- chociaz wtedy myslalam inaczej.. Ale niestety my nie mamy az tak dalekosieznego wzroku wiec nie jestesmy w stenie przewidziec..
Jedyne co mozesz zrobic to sobie poprostu zyc i zajac sie soba a zwiazek jak przetrwa wyjazd to i moze sie cos w koncu zmieni z jego strony..
tak mi sie widzi to..

buziaczek
Megie
 
Posty: 1479
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 15:24
Lokalizacja: nie wiem skad..

Poprzednia strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 40 gości