Wiecie czuje sie okropnie. Czemu bo jestem zazdrosna az do szaleństwa.
Moj zwiazek sie rozpadl i na dzien dzisiejszy nie mam nikogo ani ja nie jestem gotowa na nic.
Ale nie to mnie przybija, a przyjaciele.
Mam spora grupe przyjacioł tych samych od wielu lat.
Powod do dumy i radosci...ale jestem podła bo im zazdroszcze.
Bo sa w parach!!! Po slubie maja dzieci albo sie o nie staraja i sa szczesliwi!!!!! Co mnie dzis dobiło ? 2 rozmowy na temat najblizszych slubow i marzen o wspolnym zyciu... wiem ze sa szczesliwi i cieszy mnie to ale rownoczesnie to mnie bardzo boli i doprowadza do lez.
Ja jestem sama bez szans na normalny zwiazek ...mam 26 lat , powiecie ze mało... ze wszytsko przedemna i ze wystarczy jeden dzien i wszystko sie zmeini ale ja w to juz nie wierze. Chciałabym tak bardzo nie isniec i nie sluchac o dobrych rzeczach...bo nie wiem co powinam czuc?
Co powinam czuc?
Jak slysze od siostry swojego bylego chlopaka ze ona nie chce zeby on sie rozstal z nowa panna?
Co powinam czuc wiedzac ze moj byly walczy o swoje prawo do bycia z nowa dziewczyna z swoja mama...i przegrywa?
Co powinam czuc wzgledem siebie skoro wiem ze to ze jestem sama jest moja wina bo nie umiem i nie chce sie zwiazac ...
Co powinam czuc jak slysze o planach slubnych i wybore sukienek slubnych ? kiedy ja nie mam szans na to aby sama byc w takiej chwili?
Za duzo sprzecznosci....najgorsze ze wiem co mi jest ...
Czuje nieslychana zlosc na sama siebie ze jestem tak beznadzieja.
Powinam byc szczesliwa bo mam rodzine, przyjaciol ktorzy mnie wspieraja i kochaja, koncze druga w moim zyciu najlepsza uczelnie w kraju a co ja czuje ? Czuje sie zalosna, glupia bo nie umiem ulozyc sobie zycia i trace czas na filozofie zamiast zyc... jedyne w czym jestem dobra to w poswiecaniu sie dla innych, kiedy sa szczesliwi ja uciekam i oddalam sie ...
Chce od nich uciec i zapomniec bo to mnie boli ...
Zakopac sie pod ziemia albo uciec za granice...ale to nic nie da ...i nie potrafie....