Na zachodzie bez zmian....

Problemy z partnerami.

Na zachodzie bez zmian....

Postprzez LauraK » 23 cze 2017, o 09:14

Dzień dobry,


trochę mnie tu nie było, jednak za wiele się nie zmieniło w sferze relacji damsko-męskich.
Długo, długo nic. Kiedyś wspominałam o facecie również z siłowni, który mi się podobał. Wszystko jednak opierało się na długich wymianach wzroku. On obracał się za mną, ja za nim. Coś w stylu nudnej historii bez efektu końcowego. W międzyczasie okazało się, że on jest po rozwodzie, zahaczył o jakąś nową relację, ale finalnie niedawno został singlem. Wzięłam byka za rogi. Spotkaliśmy się na siłowni. Rozpoczęłam rozmowę, wymieniliśmy się numerami telefonów i tutaj czar prysnął, albo moja wrażliwość sięgnęła granic możliwości. Po jednym dniu zapytałam, czy ma rower. Odparł, że niestety nie ma. Na następny dzień on napisał do mnie z zapytaniem co tam u rowerzystki. Odparłam, że ok i zapytałam, czy nie może spać (bo sms wysłał prawie o 23) Odparł zdawkowo, że "tak jakby". Za dwa kolejne dni zapytałam "Czy ma czas w tym tygodniu" Jedo odp "Zależy ile i na co". Hmmm już to było dziwne, ale stwierdziłam, że nie ma się co zbytnio uwrażliwiać. Odpisałam "Spotkać się, pogadać". Tu poleciała bomba "Ile będziemy gadać?". Odebrałam to jednoznacznie na zasadzie, że nie chodzi mu o zwykłe spotkanie. Po dłuższym czasie odpisałam, że "Nieistotne już, rozmyśliłam się". Jego ostatnia wiadomość "Strasznie spięta jesteś. Wyluzuj trochę". I cisza. Ja nie odpisałam nic, on już się nie odezwał. Czy mój odbiór sytuacji był poprawny? Czy bawienie się w analizę jest bez sensu? On chciał to wg mnie odwrócić kota ogonem i pokazać, że niby żartował, a ja odebrałam to bardzo poważnie. Ja jednak uważam, że zadawanie pytań ile będziemy gadać, jest dosłownie gimbazą, pokazującą, że facet się nie cacka, tylko jasno komunikuje, o co mu chodzi? Co sądzicie? Numer wykasowałam, wyprowadzanie go z błędu, że nie jestem spięta, to strata czasu....
LauraK
 
Posty: 171
Dołączył(a): 5 lip 2016, o 06:53

Re: Na zachodzie bez zmian....

Postprzez agik » 3 lip 2017, o 22:38

To, czy to strata czasu - to jedna rzecz.
To, czy jesteś spięta - to druga.
Fakt- cała Wasza konwersacja, to gimbaza i żenada.

Nie wyjdziesz z tej gimbazy, jesli się będziesz porozumiewać za pomocą SMS- ów!
Związek potrzebuje prawdy! Nie jesteś w stanie ocenić: intencji, mimiki, prawdziwości i spójności wypowiedzi na podstawie SMS-a! To jest gimbaza właśnie! Z Twojej strony też. SMS-em mozna zapytać o jakąś pierdołę, umówić się na rozmowę, albo spotkanie, ale jeśli proponujesz tylko wymianę SMS-ów, to własnie otrzymujesz gimbazę.
Jesteś w ogóle zainteresowana? Nie wgapianiem się w smartfona, w poszukiwaniu SMS-a, tylko panem?
Nie gniewaj się, ale moim zdaniem, kompletnie nie umiesz sie komunikować. I w tej komunikacji brakuje właśnie (po pierwsze) spójności. Piszę teraz z perspektywy czytelnika Twoich wypowiedzi na Psychotekście. Uzywasz trudnego języka, korporacyjnej nowomowy ( to pewnie ma świadczyc o tym, że jesteś na wysokim stanowisku i ważna ;) ), a przeplatasz to wulgaryzmami ( to pewnie ma świadczyć o tym, że jesteś "równa babka"). Pierwszy brak spójności.

Druga moja obserwacja jest taka, że każdy Twój kontakt jest mocno podszyty lękiem. On jest fajny? Rokuje? Nie pomylę się znów? Nie sparzę? - za każdym razem pytasz nas. To Ty musisz wiedzieć! Skąd ja to mam wiedzieć?
Jest fajny to TY to wiesz! Gdzieś w sobie - wiesz. To nie jest kolekcjonerska moneta, żebyś się musiała zastanowić, pooglądać pod lupa, naradzić się... To jest człowiek. Albo Ci się podoba, albo nie. Tak na początek...
Zachowanie ostrożności jest cenne, dlatego potrzebny jest czas, ostrozność. A może nawet nie ostrożność, tylko uwazność. Twoja uwaga, jego uwaga, gotowość wychodzenia sobie naprzeciw, równowaga. Uważasz, ze potrafisz to (nawet nie zrobić), ale choćby ocenić na podstawie SMS-a? ja bym nie potrafiła...

Komunikacja Twoja wydaje się mi mocno kuleć tez z innych powodów.
Ty nie mówisz ( wprost, albo nie wprost. Znów te zasrane SMS-y :roll: Ty nie wiesz, on nie wie, nikt nic nie wie. Czeski film. Tylko operator zaciera ręce. Napisany krótki tekst na wyświetlaczu, to nawet nie sugestia, tylko czeski film) Ty chcesz wiążących odpowiedzi w pierwszym SMS-ie. Takie sygnały wysyłasz? Tylko takie? Nie idzie za tym jakies spojrzenie zatrzymane na chwilę dłużej, niż wypada? nieśmiały usmiech? ręka, która gdzieś jakby przypadkiem zahaczyła o czyjąś? Nic z tych rzeczy? Tylko SMS, który mozna różnie rozumieć?

Kolejna moja obserwacja jest taka, że Ty nie mówisz o swoich potrzebach. Więc skąd on ma wiedzieć? Każdy w pierwszych chwilach relacji jest niepewny, niezależnie od rodzaju relacji. Potrzebuje zachęty, informacji zwrotnej, choćby w stylu "jest fajnie". Ty się panicznie boisz przyznać, że jesteś chocby zainteresowana, tylko chcesz od razu dowodów wielbienia Ciebie, a sama z siebie nic nie mówisz, tylko wysyłasz SMS-y? I nie śpisz po nocach, bo może dostaniesz SMS-a, a może on już śpi.
Ja nie mówię, ze masz się rzucać na kogoś, absorbować cały jego czas, ale może trochę prawdziwego zainteresowania? Tzn- jeśli jesteś zainteresowana.
To kolejna sprawa - jesli nie jesteś zainteresowana, jesli uważasz że celujesz niżej niz byś chciała - to odpuść! Oszczędź sobie i jemu rozczarowań. No chyba, że - chciałabyś tylko, żeby się jakiś przystojniak Toba zajął. Tak też mozna, tylko TEŻ trzeba przynajmniej SOBIE powiedzieć to wprost.
W ogóle - komunikacja wprost przynosi zadziwiająco dobre efekty :)
Mówienie o swoich potrzebach wprost, w komunikacie "Ja" - ja chcę, ja uważam, mnie się zdaje, moje zdanie jest takie, moja opinia jest taka, ja potrzebuję, mnie boli, kiedy... - to jest rewelacja :)
Trzeba się troche odsłonić, ale najpierw trzeba przyjąć do wiadomości, że wcale nie trzeba się zasłaniać :), bo nie ma przed czym :hura: To ja decyduję co i komu odsłaniam. Mówię o swoich potrzebach, jeśli ktoś jest skłonny im sprostać, to ja tez się przychylam.
Jeśli się jest spójnym ze sobą, to wcale nie trzeba się zasłaniać :) To ja decyduję na ilę chcę się odsłonić.

Kolejny brak spójności: między Twoim pragnieniem, a tym, co mozna zrozumieć na podstawie znaków, jakie wysyłasz. I kolejny raz lęk. Tylko nie umiem go nazwać. Ale Ty umiesz. I Sobie muszisz odpowiedzieć, przed czym to jest lęk? Bardziej przed samotnościa, czy bardziej przed odrzuceniem? Przed śmiesznością? Przed nieudanym związkiem? Przed rozczarowaniem? Ty to wiesz, tylko Sobie musisz odpowiedzieć na to pytanie. I uwierz mi, że przyniesie Ci to niewyobrażalną ulgę. Tego Ci zyczę.

Na koniec chciałabym tylko dodać, że jeśli Cię w czyms uraziłam, to nie miałam takich intencji. trudno mi zebrać mysli, trudno mi się wyraża, z trudem zbieram slowa.
Zbieram się od ośmiu miesięcy po trudnych wydarzeniach w moim zyciu. Ale się zbieram :) I dobrze mi idzie. I dobrze mi idzie, dzieki ludziom, którzy mi pomogli i ciagle pomagają :) I mam wielką wiarę, ze sama ( ale z pomocą) się dźwignę. I też najpierw musiałam się nauczyć po prostu - poprosić o pomoc.
W każdym razie- nie było moja intencją w jakikolwiek sposób Cię urazić, albo dotknąć.
Nie jest tak, że siedzę sobie przy swoim komputerze i sobie poprawiam samopoczucie, bo czuję się sielniejsza niż Ty. Nie, nie traktuję Cię tak.
Kiedyś Ci mówiłam - wydajesz mi się bezbronna taka, krucha. Mam takie poczucie, że chciałabym Cię ochronić, ale nie mogę tego zrobić.
Takie sa moje intencje.
I dlatego do Ciebie piszę, mimo, że to takie bardzo kulawe ( to moje pisanie)

Pozdrawiam Cię z całego serca :)
agik
 
Posty: 4641
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 16:05

Re: Na zachodzie bez zmian....

Postprzez LauraK » 7 lip 2017, o 14:35

Dzień dobry Agik,

a jak miałam go zapytać, czy się spotkamy, skoro ostatnimi czasy rzadko się mijaliśmy i skoro wymieniliśmy się numerami to moje pytanie w tej formie wydało mi się oczywiste. Zresztą temat jest już zamknięty. On od tamtego czasu się nie odezwał, ja też nie. Wykasowałam numer, że przypadkiem nie popełnić błędu, jakie popełniłam z facetem z "poczty". Nie chce pełnić roli księżniczki i czekać na to, aby facet się za mną uganiał, ale nie chce być też napastliwa. Ciągle obstaję przy tym, że jego komunikat był jednoznaczny i transparentny. Gdyby zależało mu na poznaniu mnie, jako mnie, na mnie, jako osobie, to nie zadałby pytania o długość rozmowy. Ciągle and sobą pracuje, z różnym skutkiem i w przeciwieństwie do Ciebie, nie mam niestety koło siebie "sztabu" ludzi, którzy by mnie wsparli, albo doradzili. Tak, może w komunikacji damsko-męskiej kuleje, ale jak mam nie kuleć, skoro 1. od prawie 5 lat jestem sama 2. Nie chodzę na randki, bo, ani nikt mnie nie zaprasza, ani nie zdarza się ku temu okazja. Reszty nie ma co analizować, bo o niej już pisałam.Dzięki za odpowiedź...
LauraK
 
Posty: 171
Dołączył(a): 5 lip 2016, o 06:53

Re: Na zachodzie bez zmian....

Postprzez impresja77 » 7 lip 2017, o 19:04

LauraK napisał(a):Tak, może w komunikacji damsko-męskiej kuleje, ale jak mam nie kuleć, skoro 1. od prawie 5 lat jestem sama 2. Nie chodzę na randki, bo, ani nikt mnie nie zaprasza, ani nie zdarza się ku temu okazja. ..

Jakaś szpetna jesteś ?
impresja77
 
Posty: 1997
Dołączył(a): 29 sie 2013, o 16:36

Re: Na zachodzie bez zmian....

Postprzez LauraK » 8 lip 2017, o 10:29

Dzień dobry Impresjo :)

rozbawiło mnie twoje pytanie :). O tym, jak wyglądam już pisałam, aczkolwiek kto wie, może dla kogoś byłąbym szpetna, gustów jest wiele.... Swoją drogą zmęczona jestem już tematem, który notabene sama poruszyłam. Chcę tylko spokoju, niezmąconego spokoju. Może nie jest możliwym spełniać się fantastycznie na wszystkich płaszczyznach życiowych. Praca nad sobą jest najcięższą i najtrudniejszą. Czuję, że już najnormalniej na świecie "NIE MOGĘ, NIE MAM SIŁ, NIE POTRAFIĘ MIMO CHĘCI" , więc pozostaje się odsunąć na bezpieczne pole niewchodzenia w jakiekolwiek znajomości.
LauraK
 
Posty: 171
Dołączył(a): 5 lip 2016, o 06:53


Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 261 gości

cron