ambrela napisał(a):Ale mimo wszystko, czuję, że mi trochę ulżyło.
I o to chodzi... to normalne, że masz w głowie pole bitwy ale sama widzisz, że to co Ci podpowoiada gdzieś w tym hałasie zdrowy rozsądek to, że czujesz ulgę to są informacje z Twojego wnętrza więc to znaczy, że to dobra była dla Ciebie decyzja.
Te wszystkie inne odczucia, wątpliwości, to po prostu lęk przed nowym życiem tak na prawdę. Zawsze się boimy zmian, nawet tych na lepsze... to normalne. Tutaj do tego jest mniej przyjemnie, bo rozstanie z kimś do przyjemnych nie nalezy anwet jeśli ma byc dla nas dobre. Zawsze człowiek wie, że krzywdzi drugiego człowieka ale jeszcze gorszą krzywdą jest takie trwanie i nie kochanie, męczenie siebie nawzajem... albo siebie samego kiedy jest się z kimś pomimo, ze jest się nieszczęśliwym.
Ten czas minie i wsyztsko Ci się ustabilizuje... powoli...
ambrela napisał(a):wiem, że powinnam zacząć wychodzić z domu do ludzi, ale jakoś ciężko mi trochę. Ci najbliżsi mi ludzie, z którymi miałabym ochotę pospędzać trochę czasu, za wiele go nie mają, albo niestety są dosyć daleko ode mnie, a spotykać się byle z kim, byle się spotykać, to jakoś nie mam ochoty.
A czemu powinnaś jeśli nie masz ochoty? Gdzie jest zapisane, że powinnaś?? Ja nic na ten temat nie wiem..
rób to czego potrzebujesz.
Ja też jestem typem takim co za bardzo nie lubi wychodzić... Jak mam okazję, to zaszywam sie w domu, pod kocem z książką, czasopismem, muzyką albo filmem. No i z moimi sierściuchami. Uwielbiam tak spedzać czas...
I samo zdarza się, że weźmie mnie na spacer... Lubię jesień bardzo, jeszcze jak się zaczyna i jest taka ciepła... wtedy nagle wylatuję na spacer... idę wolniej do domu... Z ludźmi lubię się widywać ale nie w jakichś duzych ilościach... wolę towarzystwo moich zwierzaków i L.... to są takie istoty co uznałam jako część mnie... i bez nich trudno osiągnąć mi spokój... choć z L czasem dla spokoju wolę pobyć osobno
To tez normalne... wszystko jest potrzebne...
Co do aktywności fizycznej, to pewnie... ona pobudza endorfiny... człowiek od razu czuje się lepiej pomimo, ze na początku się nie chce. No i możesz sama w tej aktywności być, muzyki po drodze słuchać... ja wierzę, że towarzystwo drugiego człowieka wcale nie musi być Ci teraz potrzebne... Wiadomo, ze nie jest dobrze się zamykac na nich ale tez nie mozna zmuszać się do czegoś czego się nie chce... pi co taki gwałt na sobie wykonywać?
MOże potrzebujesz wsłuchania sie w siebie bardziej...
Po wielu bitwach wewnętrznnych swoich doszłam do wniosku, że nie ma sensu robić coś, bo się "powinno", bo tak społeczństwo uznało chyba, bo innej przyczyny nie znam
I przypomniało mi się co mi powiedziała moja Pani Doktor jak była ostatnio na wizycie - żeby nie dac się zwieść temu co nam wmawiają, że jeteśmy młodzi, to powinniśmy życ tak a nie tak, że coś tam... wszystko jest jakie jest i to dla własnego dobra dobrze jest zaakceptować... bo w przeciwnym razie zamykamy się w klatce "powinnam" pomimo, że nasze wnętrzne wrzeszczy, że nie da rady tym "powinnościom" podołać, że nie tego potrzebuje...
Nie patrz na innych... patrz na siebie, bo nikt za Ciebie Twojego zycia nie przezyje