Jak ja mogę mu pomoc? Tak bardzo sie boi...

Problemy z partnerami.

Re: Jak ja mogę mu pomoc? Tak bardzo sie boi...

Postprzez Honest » 21 gru 2014, o 23:55

Kasjopeja napisał(a):Druga rzecz - w jakimś sensie go lubię, jak nie wikłam w tę znajomość emocji i oczekiwań to naprawdę fajnie spędzam czas w jego towarzystwie,


I moim skromnym zdaniem to jest klucz zdanie klucz :)
Może z racji tykającego zegara, faktu, ze wolnych facetów coraz mniej w każdym napotkanym od razu szukasz potencjalnego partnera, ojca dzieci. Zamiast skupić się na relacji i zobaczyć co czas przyniesie. Baw się tą chwila, czerp z niej.

Nie tylko znajomości, które kończą się związkiem mogą być wartościowe.
Avatar użytkownika
Honest
 
Posty: 8326
Dołączył(a): 25 sie 2007, o 22:03

Re: Jak ja mogę mu pomoc? Tak bardzo sie boi...

Postprzez Kasjopeja » 21 gru 2014, o 23:59

Bo o ile w każdym innym obszarze mojego życia radzę sobie świetnie, o tyle relacje z facetami.. szkoda gadać.
Jakby jakas inna część mnie odpowiadała za ten obszar mojego życia.
I niby logicznie wszystko kumam, ale jak to przerabiam na działanie to pojawiają sie emocje i robię szopkę, że wstyd przed samą sobą.
Kasjopeja
 
Posty: 26
Dołączył(a): 15 gru 2014, o 19:43

Re: Jak ja mogę mu pomoc? Tak bardzo sie boi...

Postprzez Honest » 22 gru 2014, o 00:02

Może za bardzo chcesz.
A prawda jest taka, ze nie wszyscy łączą się w pary. Nie wszyscy maja dzieci.Takie jest życie. I szukanie nie zawsze gwarantuje sukces.
A nawet im bardziej chcesz, tym mniej z tego wychodzi...
Avatar użytkownika
Honest
 
Posty: 8326
Dołączył(a): 25 sie 2007, o 22:03

Re: Jak ja mogę mu pomoc? Tak bardzo sie boi...

Postprzez Kasjopeja » 22 gru 2014, o 00:03

Nie tylko znajomości, które kończą się związkiem mogą być wartościowe.[/quote]

Rzecz w tym, że ja kumpli mam pierdyliard. Zawsze miałam, jestem dziewczyną-kumplem. I czasem mnie tylko boli, że oni zawsze w końcu wybierają inne dziewczyny do życia, a ja zostaje kumplem...

I cenię sobie ich przyjaźń, ale to troche mimo wszystko mnie boli..
Kasjopeja
 
Posty: 26
Dołączył(a): 15 gru 2014, o 19:43

Re: Jak ja mogę mu pomoc? Tak bardzo sie boi...

Postprzez Kasjopeja » 22 gru 2014, o 00:06

i jak po raz pierdyliard piaty słyszę, jak tym razem, że jestem wyjątkowa, wspaniała i cudowna, ale on nie chce się wiązać, bo nie czas i generalnie to chciałby bym była dla niego jak siostra to opada mi wszystko..

I wtedy chyba włącza mi się "Kasjopeji nie chce ten Pan" to trza walczyć i zignorować czerwone lampki. Głupie.

Moja przyjaciółka uważa, że zamaist sama odsiewać niewłaściwych facetów, ja sie pcham, ide na oślep, mimo że sprawa jest przegrana z góry, do momentu aż nie zostane odrzucona (jak kiedyś, w dzieciństwie)- a potem znów przezywam odrzucenie jak za pierwszym kluczowym razem. I jest w tym wiele prawdy o mnie.

Tylko nie bardzo wiem jak ten schemat zmienić. I tu obijam się ciągle o ten sam problem.
Kasjopeja
 
Posty: 26
Dołączył(a): 15 gru 2014, o 19:43

Re: Jak ja mogę mu pomoc? Tak bardzo sie boi...

Postprzez Honest » 22 gru 2014, o 00:14

A moze wybierasz takich facetów bo gdzies podświadomie boisz się związku? Tego, że bedzie taki jakie wzorce znasz - czyli niezbyt szczęśliwy.

Bo nie wybierasz tych mężczyzn przypadkowo. Robisz to celowo. Może takie relacje tylko znasz - odrzucenia.

A to co znane nas przyciąga.
Avatar użytkownika
Honest
 
Posty: 8326
Dołączył(a): 25 sie 2007, o 22:03

Re: Jak ja mogę mu pomoc? Tak bardzo sie boi...

Postprzez Kasjopeja » 22 gru 2014, o 00:17

Tego też nie wykluczam. Rozumiem całą tą przyczynowo-skutkowość, ale mimo wszystko sobie z tym nie radzę.
Bardzo mnie to złości.

I najlepiej mi jest samej. Mam wtedy wenę do życia, chęci, rozwijam moje pasje, jest mi dobrze.
Jak tylko ktos sie pojawi to zaczyna się obsesja, czekanie, niecierpliwość. Taki rodzaj kompulsji. Nie cierpię tego.

Z drugiej str. jestem w stanie wyczekiwania. I to tez jest chore. I nie wiem jak to zmienić.
Kasjopeja
 
Posty: 26
Dołączył(a): 15 gru 2014, o 19:43

Re: Jak ja mogę mu pomoc? Tak bardzo sie boi...

Postprzez Honest » 22 gru 2014, o 00:31

Nie wiem jak możesz zrobić z tej wierzy użytek. Myślę, ze pierwszy raz wyjście poza ten schemat będzie najtrudniejsze. Potem ten mechanizm może się utrwalić.

Ja tez się czasem na tym łapię - wszystko wiem, a nie wiem jak zrobić, by się uwolnić od pewnych schematów :D
Avatar użytkownika
Honest
 
Posty: 8326
Dołączył(a): 25 sie 2007, o 22:03

Re: Jak ja mogę mu pomoc? Tak bardzo sie boi...

Postprzez Księżycowa » 22 gru 2014, o 07:41

Kasjopeja napisał(a):
Mam dość życia, w kt. ciągle czekam na miłość. To mnie wkurza. Musze coś z tym zrobić.


Moze postaraj sie sobie odpowiedziec po co Ci koniecznie ten facet u boku? Co ma Ci on dac? Czego nie masz kiedy nie jestes w zwiazku? I co gorsza dlaczego jesli juz wpadniesz w toksyczny uklad to zostajesz? Lepsze to niz nic bylebyl on, bo inaczej co? Zycie nie na sensu? Wiadomo ze lepieh byc sama niz z toksyczna osoba.
W pewnym momencie swojego zycia chyba wiekszosc osob czuje potrzebe by miex swoja rodzine. Ale jesli nie ma odpowiedniej osoby na horyzoncie lepiej nie "brac" tego to sie nawinie.
W zasadzie wszystko co najwazniejsze zostalo juz napisane. Jedyne co i mi sie nasunelo, to moze podjecie terapii znow aby przejsc do dalszego etapu realizowania zmian, bo poznalas juz przyczyny Twoich problemow. Teraz czas zrobic kolejny krok. Wylapac te mechanizmy i je odwracac.
Avatar użytkownika
Księżycowa
 
Posty: 6236
Dołączył(a): 23 paź 2009, o 11:36
Lokalizacja: Warszawa, Mazowieckie

Re: Jak ja mogę mu pomoc? Tak bardzo sie boi...

Postprzez zajac » 22 gru 2014, o 12:00

Kasjopeja, a mnie się to jakoś składa do kupy, że z jednej strony szukasz partnera wśród osób niedostępnych emocjonalnie, a z drugiej często, jak piszesz, sama w relacjach damsko-męskich przyjmujesz rolę kumpeli. I jedno, i drugie pozwala Ci zachować dla siebie pewną przestrzeń, do której żaden facet nie wejdzie -- bo ona nie jest dostępna ani dla kumpla, ani dla kogoś, kto sam nie jest zainteresowany budowaniem bliskiej, autentycznej relacji. W tym drugim przypadku (relacji z niedostępnym facetem) Ty uważasz, że chciałabyś to zmienić, jakoś faceta obłaskawić -- ale to w dłuższej perspektywie, a na razie Twojemu "tabu" nic z jego strony nie grozi. Może sądzisz, że oswajając powoli jego, również sama powoli byś się otworzyła na bliskość? Z naciskiem na słowo "powoli"...
zajac
 
Posty: 786
Dołączył(a): 18 kwi 2009, o 23:11

Re: Jak ja mogę mu pomoc? Tak bardzo sie boi...

Postprzez biscuit » 22 gru 2014, o 12:35

A ja nie kumam
Po co w tej sytuacji generalizowanie
I robienie z jednistkowego problemu - problemu giganta na 10 lat psychoanalizy
Dodatkowo sa z tego grafyfikacje dla umyslu
Bo.odwraca.sie uwaga od.konkretu do psychplogicznego schematu
Tak schematycznie prostackiego ze az nie sposob brac go powaznie :)

Wg mnie zakochalas sie akurat w tym jednym facecie
Wiec skoncentruj sie na tej jednej nkwestii
A nie rozpuszczaj jej w litrach poppsycho logii rodem z kioskowych poradnimow
Pt: Zakochuje sie w facetach niedostepnych"
Avatar użytkownika
biscuit
 
Posty: 4156
Dołączył(a): 10 cze 2009, o 00:51

Re: Jak ja mogę mu pomoc? Tak bardzo sie boi...

Postprzez impresja77 » 22 gru 2014, o 13:19

Ja bym szukała dystansu ,bo aż tak długo z nim nie byłaś ( raptem 3 tyg. ,a 2 tyg. potem chlał i plótł bzdury przez tel. ) .
Nic takiego wartościowego i ważnego się między wami nie wydarzyło ,żebyś miała sobie teraz zepsuć nastrój na święta i nowy rok i biczowac się ,że znowu Ci nie wyszło.
Ja bym kontak całkowicie zerwała, a na kursie ograniczyła do niezbędnego minimum. Jak będzie siedzial w innej ławce ,a Ty wyraznie dasz do zrozumienia ,że nie chcesz kontaktu ,to Cie nie zje.
Jesteś dorosła, przeżyjesz.
Najgorsza rzecz jaką możesz zrobić to umniejszac siebie i zachowywać się tak jakby facet był ze złota (Honest!) .
impresja77
 
Posty: 1997
Dołączył(a): 29 sie 2013, o 16:36

Re: Jak ja mogę mu pomoc? Tak bardzo sie boi...

Postprzez Justa » 22 gru 2014, o 23:16

Hmmm.
Podopisywalas wiele nowych rzeczy o swoim kumplu. Wg mnie uciekanie do jaskini to najmniejszy problem z nich wszystkich (skoro pojawiły sie gry, alkoholizm, unikanie skupisk ludzi).

I tak. Po pierwsze uważam tę relację za na wskroś toksyczną dla Ciebie. Prosto z mostu, zero złudzeń.

A po drugie - z czysto poznawczego punktu widzenia - ciekawe jest, że wobec tylu problemów, które ma Twój kolega, na pierwszy plan wysuwasz jego uciekanie do jaskini...... (I to było głównym tematem wątku)
Justa
 
Posty: 1884
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 18:06

Re: Jak ja mogę mu pomoc? Tak bardzo sie boi...

Postprzez Kasjopeja » 22 gru 2014, o 23:53

Hmmm.
Czytam od wczoraj Wasze wypowiedzi.. I chyba trochę złapałam powietrza w temacie - wylazłam ze swoich emocji i patrzę na tę relację bardziej z boku.. I chyba czas na porządki w niektórych moich relacjach. Tego Pana odpuszczam całkowicie. I kurcze bez żalu - wiem, ze dla Was to absolutnie oczywiste, bo i czego żałować, ale ja jeszcze parę dni temu miałam inną perspektywę na tę znajomość, wystarczy spojrzeć na tytuł tego wątku....
Odpuszczam jeszcze jedną relację - kiedyś tu o niej pisałam pod innym nickiem - z Panem psychofagiem, kt. mocno mnie zranił, długi czas oszukiwał, z kt. zerwałam kontakt na kwartał, ale Pan się przypomniał, wyznał grzechy, przyznał do błędów i zachciał się przyjaźnić, bo on taki oświecony jest teraz, niczym buddysta w Tybecie. Był tak do rany przyłóż, nawet mi kieliszki kupił do wina, bo wiedział, że potłukłam - normalnie cud, miód malina. Od początku mi śmierdziała ta jego cudowna przemiana, ale coś mną kierowało, żeby zobaczyć jak to z nim teraz jest. Nawet (o ja naiwna istota) zdecydowałam się spędzić z nim sylwestra (tak, tego) w górach (na zasadach just friends).
Dziś się z nim spotkałam. Powiedziałam, że nie ma przestrzeni do budowania tej "przyjaźni", że wszystko co miało się między nami wydarzyć już się wydarzyło, że nie ufam mu, wszystko co słyszę dzielę na pół i że ani Jemu taka "koleżanka" kt. w niego/jemu nie wierzy, ani mi taki kolega - nie są potrzebni.
I kurcze jakoś mi lżej. Bo to była druga (spokojnie, ostatnia aktualnie) tego typu znajomość w moim życiu, o kt. myślenie i kt. trwanie uwalniało we mnie jakąś toksynę, a kt. z jakiegoś powodu nie potrafiłam skończyć..
Kasjopeja
 
Posty: 26
Dołączył(a): 15 gru 2014, o 19:43

Poprzednia strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 195 gości