moje własne muppet show

Problemy z partnerami.

moje własne muppet show

Postprzez tila » 30 lip 2014, o 16:18

Witam

Nie za bardzo wiem jak zacząć, bo to mój pierwszy post. Nie wiedziałam czy powinnam do innego tematu się podłączyć i tam wylać swoje żale czy zacząć nowy wątek. Wybrałam to drugie.

Zaznaczę na wstępie, że nie leczę się, nie chodzę na terapię. Z pomocy psychologa skorzystałam kilka razy, ale przerwałam, bo zwyczajnie brakowało mi na to funduszy, poza tym terapii nie uważałam za coś mi niezbędnego, bo "wygadać" to się przecież mogę przed każdym.

Mam problem.
Mam masę problemów, problemów które mnie zwyczajnie przerastają i sprawiają, że nie potrafię poradzić sobie z własnym życiem.
Jestem mężatką, nieszczęśliwą mężatką.
Jestem kobietą, kobietą zależną, kobietą unikającą odpowiedzialności, unikającą konieczności decydowania o ważnych aspektach swojego życia.
Jestem córką, córką która zawsze była gorsza, nigdy nie potrafiła zadowolić rodziców, wszystko robiła źle i była "tępa".
Jestem "kimś" o samoocenie mniejszej niż zero.

I teraz JA mam podjąć decyzję, podejmować decyzje ważące na moim dalszym życiu....
Już samo to, że coś takiego piszę wydaje mi się po prostu śmieszne, nie mówiąc już o realnej możliwości odwrócenia całego swojego życia do góry nogami.
Jest ktoś kto się odważył??
Jak to się robi, podpowie ktoś??

bo do tej pory to kiedy byłam już o krok od oświadczenia światu, że ODCHODZĘ, to ogarniał mnie paniczny, paraliżujący strach i cichłam po prostu.
Doprowadza mnie to po prostu do szału i budzi coraz większą frustrację,a powiedzenie "każdy jest kowalem swego losu" wydaje się nie mieć zastosowania do mojej osoby.

Jak nauczyć się żyć?
Jak nauczyć się żyć w wieku 32 lat?
tila
 
Posty: 3
Dołączył(a): 30 lip 2014, o 13:27

Re: moje własne muppet show

Postprzez biscuit » 30 lip 2014, o 16:24

psychoterapia - nad takimi rzeczami można tam pracować
Avatar użytkownika
biscuit
 
Posty: 4156
Dołączył(a): 10 cze 2009, o 00:51

Re: moje własne muppet show

Postprzez tila » 30 lip 2014, o 17:24

no cóż... czasem wydaje mi się, że nic i nikt mi nie pomoże
psycholożka z którą miała styczność miała dość filmową pozę, przez cały czas trwania sesji na jej twarzy widziałam ogromny ból, jakby łączyła się ze mną w cierpieniu, cały czas coś tam skrzętnie notowała, pytań nie zadawała, pozwalała mi jedynie mówić i mówić... na koniec 3go spotkania oświadczyła, że mam depresję.
No jasne! przecież jak się ma myśli samobójcze, to raczej wesoło nie jest.

A co mi da leczenie? skoro przez naście lat dorosłego życia mam wrażenie, że cofam się wręcz w rozwoju, to co mi da terapia?
tila
 
Posty: 3
Dołączył(a): 30 lip 2014, o 13:27

Re: moje własne muppet show

Postprzez biscuit » 30 lip 2014, o 18:23

terapia powoduje przesuwanie się ze strony cierpienia
w stronę zdrowia psychicznego i dobrostanu
a przynajmniej zmniejsza cierpienie psychiczne na tyle, że staje się ono do zniesienia
co umożliwia w miarę samodzielne funkcjonowanie

wg badań empirycznych
sukces terapeutyczny zależy od obu stron interakcji
zarówno terapeuty jak i pacjenta
jako że ważnym czynnikiem leczącym w psychoterapii
jest relacja terapeutyczna (sojusz terapeutyczny, przymierze terapeutyczne)
które z definicji jest możliwe jedynie w interakcji

your choice
Twoje życie
Ty wybierasz, Ty decydujesz
choć jak opisałaś, z tym właśnie masz problem :)

na pocieszenie mogę Ci powiedzieć
że problem wzięcia odpowiedzialności za swoje życie
jest dość standardowym problemem w terapii
co nie znaczy że łatwym do ogarnięcia
bo jednemu starczy rok sesji a innemu i 10 lat będzie mało
wszystko zależy od indywidualnego przypadku,
a więc diagnozy psychologicznej, struktury osobowości, osobistej historii itd.
Avatar użytkownika
biscuit
 
Posty: 4156
Dołączył(a): 10 cze 2009, o 00:51

Re: moje własne muppet show

Postprzez Jigsaw » 30 lip 2014, o 19:52

no wlasnie sa ludzie ktorym nic ani nikt nie pomoze..
chociaz moze to kwestia wlasciwiej osoby na wlasciwym miejscu

poki co im bardziej sie zaglebiam tym bardziej czuje sie odgraniczony od innych ludzi i "normalnego zycia"
wiec moze nie warto sie zaglebiac, nie zmieniac myslenia
tylko po prostu przestac myslec
Avatar użytkownika
Jigsaw
 
Posty: 1553
Dołączył(a): 8 lis 2013, o 19:04

Re: moje własne muppet show

Postprzez impresja77 » 30 lip 2014, o 20:07

To też metoda Jigsaw,stoicyzm.
Aż przyjdzie życiowy Armagedon i je*nie.....to albo padniesz ,albo się obudzisz.
impresja77
 
Posty: 1997
Dołączył(a): 29 sie 2013, o 16:36

Re: moje własne muppet show

Postprzez tila » 30 lip 2014, o 20:14

Jigsaw mam podobnie! Też dochodzę do wniosku, że lepiej byłoby się wyłączyć, działać jak z automatu, rano wstać, zjeść, do pracy iść, wykonać co do Ciebie należy, wrócić, zjeść, nie rozważać, nie dywagować, zaakceptować!!

Myślicie, że to jest właśnie sposób? Czy raczej walczyć i podjąć ryzyko? Choć idąc dalej, kiedy myślę o jego podjęciu, to zaraz wielka katastrofa przed oczami mi się jawi- moja kolejna paranoja, że wszystko i tak spełznie na niczym i znajdę się znowu w punkcie wyjścia. Tym sposobem powracam do letargu swojego życia i niemyślenia, bo tak łatwiej.
P A R A N O J A.
tila
 
Posty: 3
Dołączył(a): 30 lip 2014, o 13:27

Re: moje własne muppet show

Postprzez Jigsaw » 30 lip 2014, o 22:19

tila napisał(a):Jigsaw mam podobnie! Też dochodzę do wniosku, że lepiej byłoby się wyłączyć, działać jak z automatu, rano wstać, zjeść, do pracy iść, wykonać co do Ciebie należy, wrócić, zjeść, nie rozważać, nie dywagować, zaakceptować!!

Myślicie, że to jest właśnie sposób? Czy raczej walczyć i podjąć ryzyko? Choć idąc dalej, kiedy myślę o jego podjęciu, to zaraz wielka katastrofa przed oczami mi się jawi- moja kolejna paranoja, że wszystko i tak spełznie na niczym i znajdę się znowu w punkcie wyjścia. Tym sposobem powracam do letargu swojego życia i niemyślenia, bo tak łatwiej.
P A R A N O J A.

coz ryzyko jest zawsze
zalezy w jakim kontekscie je stosowac
ja tam se lepiej juz nie wypowiadam
Avatar użytkownika
Jigsaw
 
Posty: 1553
Dołączył(a): 8 lis 2013, o 19:04

Re: moje własne muppet show

Postprzez biscuit » 30 lip 2014, o 22:22

Robta co chceta
Nijakiego przymusu do zmiany nie ma
Jak w tym kawale o bacy
"Siedzi baca przy stole pod ktorym wyje i piszczy pies.
Baco - pyta turysta - czemu ten pies tak wyje?
Bo lezy na gwozdziu - odpowiada baca
To czemu sie nie przesunie? - pyta turysta
Widac az tak bardzo mu to nie przeszkadza - odpowiada baca"
:D
Avatar użytkownika
biscuit
 
Posty: 4156
Dołączył(a): 10 cze 2009, o 00:51


Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 191 gości