Zając,
mam do siebie pretensje i to wielkie, bo nie słuchałam ani wewnętrznego głosu ani głosu innych, którzy mi mówili, żeby to zakończyć i to już na samym początku naszej znajomości. Nie mogę wpuścić w swoje drzwi wybaczenia dla samej siebie. Straciłam czas, którego nikt mi nie zwróci. Oczywiście nie mogę powiedzieć, że był to związek usłany wyłącznie złem, były też dobre chwile, ale niestety ogólny bilans wychodzi na minus.
Czuję, że chociaż jestem na początku drogi, to jestem mądrzejsza o pewne kwestie. Na pewno nigdy nie pozwolę na takie słowa jakie padały z jego ust w moim kierunku już na początku w kłotniach, ani na inne rzeczy, które się działy, a które zmieniały mnie w trakcie tej relacji i ciagnęły na negatywną stronę. Zawsze marzyłam o tym by mieć spokój, by był wzajemny szacunek. Pamiętam, kiedyś zaproponowałam nawet spisanie pewnych zasad i powieszenie ich na lodówce. Nie doszło do tego, a we mnie rosło zło i zagubienie, więc nawet potrafiłam pociąć się pilnikiem, żeby pokazać mu jak mi jest źle, ale on uważał, że to dlatego, bo ja jestem problemem
.
Kiedy odważyłam się powiedzieć mu, żeby się wyprowadził i kiedy to nastało, poczułam w ten dzień przypływ sił, nie potrafię tego opisać. Po czasie oczywiście przyszło jakieś zwątpienie, ale było ono krótkie. Później cierpiałąm tylko dlatego, że poraz drugi w życiu mi nie wyszło. Wiem jednak teraz, że jeżeli z kimś się zwiąże to będzie to ktoś, kto będzie mnie szanował, będzie szanował moją córkę, nie będzie obrażał moich rodziców, tak jak w kłotni potrafił to robić on, a ja z czasem nie wytrzymałam i odpowiadałam na jego obelgi, żeby bronić moich rodziców. To było chore, jak w kłótni można obrażac kogos, kogo spór nie dotyczy. Potrafił powiedzieć, że mój ojciec to głupek i jest nikim, jak był zły na mnie. Już jak mnie wyzywał, co potrafił robić czy mówić nie chce tego wałkować. Założyłam po rozstaniu tablicę marzeń, chciałąbym, żeby powoli się spełniały. Ciężko mi czasami, nie będę ukrywać, ale nie mam wyboru, podjęłam taką decyzję i muszę poddać się wszytskim emocjom jakie mi towrzyszą i czekać, aż czas odpuści.