Witam Was w świąteczny czas!
Znowu do Was piszę. Znowu mi źle. Znowu mam problem z chłopakiem. Jakiś głupi ten świąteczny czas. Cały problem w dzisiejszym dniu. Nie wiem co o tym sądzić. Dzisiaj moi rodzice byli zaproszeni do wujka na imieniny na 15:00. Mój chłopak powiedział mi w południe, że u niego w domu też jest impreza imieninowa jego taty i że ja też jestem zaproszona na 16:30. No i stanęło na tym, że nic nie ustaliliśmy konkretnego, ja mówiłam że może pójdę na te 1,5 godziny do wujka a potem do chłopaka, ale nie umówiliśmy się konkretnie. Chłopak widział, że nie jestem entuzjastycznie nastawiona na tą imprezę u niego. Ale nic nie pytał, nie było żadnej rozmowy na ten temat.
A to dlatego, że mam dylemat czy być z tym chłopakiem czy nie, jakoś mi tak dziwnie się pokazywać razem gdy mam takie dylematy czy to „ten” czy nie, opisywałam Wam moje problemy z nim, nie jest mi łatwo, jem tabletki na depresję (bez recepty) od ponad tygodnia, nikt o tym nie wie, we środę znowu wizyta u psychologa... Wszystkim wydaje się, że jest fajnie, bo z wierzchu wygląda fajnie, ale mi jest źle, miotam się straszliwie… Zgubiłam się i nie wiem jak temu sprostać.
Wracając do dzisiejszego dnia. Poszłam z rodzicami do wujka. Napisałam chłopakowi, żeby po mnie przyjechał o 17:00 to pójdziemy do niego. Ale on napisał, że „jak chcę to mogę zostać do końca u wujka, bo on sobie śpi”. Trochę się dogadywaliśmy przez smsy, ale stanęło na tym, że będę u wujka. Chłopak napisał „żebym tylko zbyt późno nie wróciła do domu” – bo jeszcze chciał do mnie przyjść. Był obrażony, że nie bardzo widziało mi się pójść do niego. Potem w czasie mojej imprezy pisał o której będę w domu, że długo mnie nie ma, że on nie będzie długo czekał, że najwyraźniej dobrze bawię się bez niego itd. Zamiast spokojnie siedzieć z rodziną to zerkałam nerwowo na telefon i patrzyłam która godzina i kiedy już iść do domu...
Gdy byłam już w domu po 21:00 to zadzwoniłam do niego. Miał pretensje, bo on chciał żebyśmy byli punktualnie o 16:30 u niego, a nie tak jak ja napisałam – o 17:00. I powiedział „dziękuję ci za fajne święta”.
I znowu jest na mnie. Co zrobiłam źle? Dlaczego jestem rozliczana z każdych 10 minut spędzonych u wujka, cioci i kuzynek? Napisał, że mam być do końca, ale nie zapytał do której, nie umówił się o której przyjdzie, nic konkretnego, tylko ogólniki. Wszystko zostało zostawione własnemu biegowi.
Co zrobiłam źle? Czy nie można normalnie porozmawiać, dogadać się do kogo idziemy i o której? On nie zaczyna takich rozmów, zwykle to „wisi” na mnie, dzisiaj ja też nie pytałam, więc wyszło właśnie tak lipnie, wszystko zostało przemilczane, sprawa wyszła dopiero w smsach. Czy jakbym napisała, żeby przyjechał pół godziny wcześniej to byłoby ok.? Chodzi o 30 minut? Napisał, że sama mogłam przyjść o tej 16:30 jakbym chciała.
Mama mnie dodatkowo dobiła, bo powiedziała, że to moja wina, bo ważniejsza dla mnie powinna być impreza u ojca chłopaka a nie u własnego wujka. Przecież napisałam, żeby przyjechał o 17. Może nie miałam zbyt radosnej miny gdy powiedział, że mamy iść dziś do niego… Ostatnio zbyt często nie mam radosnej miny, mam takiego doła, nie wiem po co żyję, nie wiem czego chcę, czy chcę być z tym chłopakiem czy nie i nie potrafię podjąć jakiejkolwiek decyzji – czy mam wierzyć w ten związek na nowo czy nie… Nikt nie wie o tym co wewnątrz przeżywam, dlatego tak to wszystko wychodzi przeciwko mnie.
Pozdrawiam Was