niby razem ,ale ja mam decydować za dwóch..,zero wsparcia...

Problemy z partnerami.

niby razem ,ale ja mam decydować za dwóch..,zero wsparcia...

Postprzez magosza » 19 mar 2008, o 13:26

Od jakiegoś czasu wiem ,że muszę wyprowadzić się z kawalerki ,w której mieszkam 6 lat .On wprowadził się do mnie ok.rok temu i trochę nam tu ciasno ,mimo tego dawaliśmy jakoś radę..

mieszkanie z powodu pewnych chorych układów mimo,że miało być moje należy do szwagra.. kiedyś miało być na mnie przepisane ....tja..

siostra z własnej głupoty doprowadziła do rozpadu tego związku ,i szwagier domaga się "swego" choć ani rat nie spłacał .. jedynie czynsz przez pierwsze pare miesiące bo zamieszkał wraz z siostrą w domu rodzinnym ,z którego musiałam się ewakuować z rodzicami..trochę to skomplikowane...

.... szukam od 3 dni mieszkań po internecie i co znajduję to oczywiście facetowi się nie podoba , zła okolica, albo miasto nie to ,albo w ogóle nie wykazuję najmniejszego zainteresowania , mimo ,że mieszkanie ma być na mnie bo mam w tej chwili zdolność kredytową .. chciałam uwzględnić jego zdanie ,to ważne dla mnie ,w końcu mamy tam żyć razem...i boli mnie to jego nastawienie ....

oczywiście od niego dostałam propozycje zamieszkania z nim u jego rodziców.. tja w 72 m2 .... nie wchodzi to w grę nawet z prostego punktu widzenia ..mam dwa koty ,a oni mają psa zrobiłby się tam zwierzyniec.. nie chce oddać kotów.. kocham te zwierzaki .
..ja musiałabym ciągle iść na kompromis jeśli chodzi o tęściową.. mimo ,że nie jest aż tak tragicznie między nami , nie to rozwiązanie nie wchodzi w grę.. prędzej czy później skonczyło by się to kłótnią..
W mieście sąsiednim są tańsze mieszkania niż w naszym .. ale jemu się to miasto nie podoba .. ta nasza kawalerka też mimo,że w centrum to też nie mam zbyt ciekawych widoków ,z jednej strony śmietnik ,z drugiej jakiś budynek rozwalający sie ..ale niby się mówi ,że to centrum:)..

Patrzę pod wieloma kątami .. ale głównie chodzi o korzystne rozłożenie rat ,nie chce porywać się z motyką na słońce,nawet gdybym miała kiedyś zostać sama ..

i teraz nie wiem totalnie co robić..nie potrafię przejąć spraw w swoje ręce .. boję się tej dużej odpowiedzialności w formie kredytu ,ale nie mam wyjścia innego .. nie mam gotówki.. a byłabym w stanie zarobić na ten kredyt .. kosztem ..innych wyrzeczeń...wiem,że dam radę..
Sama praca niby dobra patrząc .. materialnie ,ale wiem,że psychicznie będe musiała ze sobą walczyć.. czy dam radę... nie mam wyjścia.....


.....chyba go to irytuje ,ze mieszkanie będzie na mnie......ale też na mnie będzie spoczywać z tego tytułu większa odpowiedzialność.. więc z czym on ma problem.. ,nie rozumiem...
jest mi źle ,ciężko ,smutno ,czuję ,że mnie to przerasta..
miałam przerwę w pracy dość długą z powodu choroby .. musiałabym odświezyć kontakty ,znajomości..:-/ ...i niestety nad czym bardzo ubolewam pracować z siostrą JęDZą...


.......ale zakręciłam,..
magosza
 
Posty: 468
Dołączył(a): 8 maja 2007, o 10:21

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: esuwahihu i 253 gości