moja psychika jest totoalnie walnieta

Problemy z partnerami.

moja psychika jest totoalnie walnieta

Postprzez agnieszka » 17 lis 2007, o 11:04

Czesc
Postanowilam napisac bo kolejny raz dzieje sie ze mna cos mnie tak..wiem to od dawien dawna. Problemy z facetami chec kochania i bycia kochaną doprowadza mnie do takiego stanu ze mowie osobie ktora jest dla mnie miła slowa jakbym jak atakowala tzn odbijala iod siebie jej atak ktory nie nastapil, a pozniej tego żałuję bo wiem ze wszystko zepsulam. tak też bylo ostanio. osoba ktora nazywala sie moim przyjacielem powiedzialam jej ze wszyscvy w koło piperza io przyjaźni i jaq juz mam tego dosc .a ona mi na to ok nie bede wiecej piperzył ..wiem ze zranilam go tym i jednoczesnie zepsułam to wszystko co miedzy nami bylo...sadze ze w tym wszystkim chodzi oto ze nie tyle boje sie tego wszystkiego co po prostu jestem osoba ktora nie kocha siebie i jednoczesnie ranie uinnych..a z drugiej strony nie zaznalam nigdy prawdziwej milosci nawet od wlasnych rodzicow wieczne obwinianie i oskarżanie ..ale takze to ...ze agresje w stosunku do rodzicow odreagowuje na zewnatrza. a i jeszcze jedno ...jestem taka ze lubie jesli facet na samtm poczatku powie woz albo przewoz bo faktycznie ja nie mam czasu na czekanie na milósc ...czy to jest choroba cos złego?? bo nie chce kolejny raz w zlosci powiedziec komus czegos a potem tego zlaowac :(
agnieszka
 
Posty: 190
Dołączył(a): 22 lip 2007, o 12:25

Postprzez LK » 9 lut 2008, o 03:10

ja maialłam podobne sytuacje najgorsze ze za problemy w związku obwiniałam cały świat i nieświadomie wyżywałam sie na nim ...zapewniam ze wystarczy wizyta u psychologa jeśli nie masz z kim o tym porozmawiać..teraz może sie wydawać śmieszne<chociaz wątpię żeby ten problem był dla Ciebie jakimkolwiek powodem do smiechu> nie wiem ile masz lat ale z wiekiem takie problemy z mlodosci czy dzieciństwa narastająca i coraz trudniej jest sie przystosować do ludzi do związków..mozna miec trudnosci w pracy. moze tez pomoga Ci jakies swoje sposoby ..pisz pamietnik co Cie boli co przeszkadza..swoje emocje jelsi ne to pisz je na kartce i spalaj..ale jak uda z ciebie to będzie Ci choć trochę lepiej
LK
 
Posty: 1
Dołączył(a): 9 lut 2008, o 02:49

Postprzez Applee » 9 lut 2008, o 12:34

Agnieszko,
mam bardzo podobnie w swoim zyciu... Taki mur, strach z jednej strony a z drugiej silna potrzeba takiej bezwarunkowej milosci, milosci, ktora obdarza sie dzieci. W przyjaciolach...szukam akceptacji 100%.Kazda krytyka mojego postepowania wywoluje jeszcze gorsze poczucie wlasnej wartosci. Daze do milosci absolutnej od kazdej osoby z mojego otoczenia.A gdy tego nie dostaje, ranie ich. ranie ich rowniez wtedy, kiedy wiem,ze komus na mnie zalezy. Sprawdzam...wytrzymalosc..:( Chore ale prawdziwe...
Jeszcze nie wiem jak sobie z tym poradzic.
Moze napisz tutaj o sobie cos wiecej?Moze ktos inny, kto byl/jest w podobnej sytuacji da Ci jakas wskazowke?!
Pozdrawiam.
Applee
 
Posty: 170
Dołączył(a): 21 lip 2007, o 15:40
Lokalizacja: Wawa

Postprzez nana » 11 lut 2008, o 13:49

Agnieszko!

Mam podobnie. Bardzo chcę być kochana i tez chciałabym od razu deklaracji na całe życie. Przez to już wiele w życiu straciłam (w tym dużo czasu). Nie umiem sobie z tym radzic niestety.

nana
Avatar użytkownika
nana
 
Posty: 634
Dołączył(a): 21 maja 2007, o 19:59
Lokalizacja: Lublin

Postprzez agnieszka » 4 mar 2008, o 19:53

No to widac nie jestem sama :(( mam 25 lat , jest potwornie cieżko kiedy nie miało sie miłości w domu, to w kazdym facecie szuka sie tego jednego jedynego, tak tak podobnie jak żeście napisały deklaracji na calę życie..bede z Tobą choc tak faktycznie to potrzebuje adoracji, zabiegania czucia się ważną, milości ale niczego wiecej nie dam...nie chce mieć dzieci ... nie wiem co bedzie ze ślubem jeśli taki sie znajdzie...Silence tak dokładnie mam to samo ranie ich i odsuwam od siebie nawet w momencie jak atak jeszcze nie nastapił....może dlatego że od razu chce wiedziec tak albo nie ..... rozwiązania??? Faktycznie to są dwa : Z jednej strony silny kontakt z Bogiem, modlitwy, wypowiadania sie o tym co mnie boli i czego mi p otrzeba, a z drugiej ucieczki w samotnośc, w to żeby robic to co faktycznie kocham ucieczki w naukę, natarczywe zajmowanie sie nauką studiami, wyszukiwanie sobie coraz to nowszych zajęć, wyzwań tylko po to zeby nie myslec o tym ze nie mam tego tamtego, ucieczka przed ludźmi przed chorymi relacjami w ktorych faktycznie szuam milości i oparcia....
agnieszka
 
Posty: 190
Dołączył(a): 22 lip 2007, o 12:25

Postprzez Ladybird » 5 mar 2008, o 09:40

Ja sie wlaśnie z tego leczę na psychoterapii. Te zachowania sa niszczące.
Trzeba niestety sie leczyć, nie ma innego wyjścia, bo mozna zmarnowac sobie zycie i wszystko co piekne.
Avatar użytkownika
Ladybird
 
Posty: 1115
Dołączył(a): 19 gru 2007, o 09:40

Postprzez Sanna » 5 mar 2008, o 15:07

To ja też wstępuję do klubu walniętych :). Mam niestety to samo- gdy jestem z kimś blisko zaczynam sprawdzać jego wytrzymałość, szukać kolejnych dowodów na to ,że mu zależy a jednocześnie każdy taki dowód minimalizować albo odrzucać. Destrukcja po prostu. Chodzę i psychoterapię i wiele rzeczy mi się rozjaśniło, wiem już skąd takie zachowania się biorą, jaki jest ich mechanizm, ale rozum to jedno a emocje drugie. Mimo , że rozumiem jak zły jest to mechanizm to nadal tak postępuję, nie wiem jak wyrwać się z utartej drogi prowadzącej do zniszczenia związku. No nic, kolejne spotkania z psychoterapeutą przede mną. Na szczęście mój narzeczony jest twardy, wytrzymuje to, chce chodzić ze mną na terapię żeby jakoś mi pomóc.
Sanna
 
Posty: 1916
Dołączył(a): 27 lut 2008, o 15:05

Postprzez agnieszka » 11 mar 2008, o 11:10

no i postanowiłam wizyta u specjalisty jest niezbedna, wierze ze da sie z tego wyjśc..tylko ja sadzicie do kogo? Do psychologa czy do psychiatry?? Sadze raczej ze do tego drugiego...bo z teg co sama przeczytalam w necie .ja raczej podlegam/przynależe/mam objawy psychozy,relacje przede wszystkim z facetemai sa dla mnie paranoja, ja nie moge sie na niczym supic bo tylko mysle o tej osobie czesto angażuje sie w cos co nie ma racji bytu i kiedy faktycznie ktos zrobil cos dal mnie lub byl mily z kolezeństwa- to chyba juz jest objaw urojenia...

- Psychoza: osoby, które cierpią na psychozę, laicy nazywają wariatami lub szaleńcami. Chorzy na psychozę nieprawidłowo oceniają otoczenie, mogą cierpieć na halucynacje i urojenia, niewłaściwie oceniają siebie, fałszywie siebie obwiniają lub - na odwrót - cierpią na urojenia wielkościowe, bezkrytycznie osądzając swój stan i swoje stosunki z otoczeniem.

- Mogą to być:

długo trwająca depresja
chwiejność nastroju
zapalczywość - zwłaszcza u osób, które dotąd brały wszystko lekko
uderzająca potrzeba samotności, która przedtem nie występowała
nieufność w stosunku do ludz
stwierdzenie przez chorego, że każdy jest przeciw niemu, że nikt go nie kocha
zajmuje się zanadto swymi marzeniami
nie potrafi zająć się przez dłuższy czas jedną sprawą
postępuje tylko według swoich myśli, które nie maja związku z rzeczywistością
przywiązuje niezwykłą wagę do religijnych rozmyślań, chociaż przedtem nie interesował się sprawami religii
przybiera postawę nadsłuchującą
przejawia zaburzenia pamięci.

problem z tym ze wystepuja wszystkie tu wymienione ...chce pomocy, choc nieraz zaprzeczam isadze ze jestem zdrowa ...a z drugiej strony boje sie isc do obcej osoby i gadac z nia o swoich problemach...
agnieszka
 
Posty: 190
Dołączył(a): 22 lip 2007, o 12:25

Postprzez Applee » 12 mar 2008, o 12:39

Nie trzeba sie bac... To ma POMOC a nie przynosic kolejny bol..Po prostu powinnas sie przelamac.
Applee
 
Posty: 170
Dołączył(a): 21 lip 2007, o 15:40
Lokalizacja: Wawa


Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: AngelLar i 30 gości