Mleko się wylało...

Problemy z partnerami.

Re: Mleko się wylało...

Postprzez agik » 12 sty 2013, o 22:08

Szanuję Twoje zdanie i bardzo się cieszę, ze mogłam je poznac.
Ja skończyłam :)

Pozdrawiam serdecznie.
agik
 
Posty: 4641
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 16:05

Re: Mleko się wylało...

Postprzez josi » 12 sty 2013, o 23:12

nie, nie szanujesz mojego zdania, ale przezyje to, troche tylko niesmak pozostanie. Ale wiadomo, mamy swoja historie...
prawdziwa agik z reala to serdecznie pozdrawiam :)
josi
 
Posty: 1086
Dołączył(a): 25 maja 2007, o 18:30
Lokalizacja: wlkp/uk

Re: Mleko się wylało...

Postprzez KATKA » 13 sty 2013, o 00:44

najgorzej jak ktoś wie lepiej niz my sami...tzn najgorzej jak komuś sie tak wydaje bo nikt nie bezie nidy wiedział lepiej niz ...to akurat pewnik...
wracając do tematu....

chłopie...kiedy masz zamiar normalnie funkcjonowac...powiedzieć swojej byłej dosć...przynałem sie...zrobiłem źle...a teraz czas zebysmy oboje coś ze swoim zyciem zrobili...
bo wiesz...marnujesz czas sobie i jej...ona tego nie wie...bo chwilowo woli wisieć w zawieszeniu..ale tak sie zyc niestety nie da...
ty też mógłbyś już sie ogarnac...byc może wyciągnąleś wnioski..oby...ale coś trzeba z własnym tyłkiem zrobić...
KATKA
 
Posty: 3593
Dołączył(a): 23 maja 2007, o 20:00
Lokalizacja: Poznań

Re: Mleko się wylało...

Postprzez 7tzu9l » 15 sty 2013, o 16:35

KATKA napisał(a):chłopie...kiedy masz zamiar normalnie funkcjonowac...powiedzieć swojej byłej dosć...przynałem sie...zrobiłem źle...a teraz czas zebysmy oboje coś ze swoim zyciem zrobili...


Ale ja cały czas normalnie funkcjonuje.. Nie uśmiercam się.. nie wymiguje.. Tak, nie wiem co będzie 'jutro', ale nie jest to jakimś wielkim problemem dla mnie. Żyje dniem dzisiejszym.. chcę iśc na piwo z kumplami to idę, ale jak chcę spędzić wieczór z nią, to proponuje takie spotkanie.. Oczywiście możnaby powiedzieć, że nic nie jest normalne, ale w całej tej nienormalnej rzeczywistości wydaje mi się, że normalnie żyjemy i funkcjonujemy.

KATKA napisał(a):bo chwilowo woli wisieć w zawieszeniu..ale tak sie zyc niestety nie da...ty też mógłbyś już sie ogarnac..


Masz racje, jesteśmy trochę w zawieszeniu.. Ale czy to aż takie dziwne? Minęły dwa miesiące, wieć to chyba niezbyt długie zawieszenia jak na 6 lat bycia razem.. I pewnie masz rację, że trzeba się ogranąć i ruszyć dalej.. ALE dla mnie (i wg mnie dla niej) to jeszcze nie czas, żeby ruszyć dalej.. Może faktycznie zmarnujemy miesiąc czy dwa życia, ale oboje własnie tego chcemy.. I jeśli byłoby to tylko jednostronne (z mojej strony) to przyznałbym Ci rację, że trzeba się ogarnąć i dać dziewczynie spokój. Ale w momencie, gdy to wszystko jest za obustronna zgodą, to nie widzę robienia czegoś na siłę..




Ktoś wcześniej napisał, że to nasza rzeczywistość i to my musimy sobie z tym poradzić.. Wszyscy dookoła sugerują (czy wręcz nakazują) uciąć całkowicie kontakt.. Prawdopodobnie mają/macie rację, bo to jest lepsze w większości przypadków. Ale my chcemy spróbować inaczej, po naszemu... Wiele rzeczy zawsze robiliśmy 'po naszemu', wbrew wszystkiemu i wszystkim.. I cóż, może to ostatnie 'po naszemu' będzie błędem, ale cała ta sytuacja dotyczy nas, a więc niech i też będzie po naszemu póki obie strony się na to godzą..
Ale nie chciałbym, aby ktokolwiek odniósł wrażenie, że nie liczę się z jego zdaniem, bo każda wypowiedź jest pomocna i pozwala poukładać to wszystko.
7tzu9l
 
Posty: 70
Dołączył(a): 6 lut 2010, o 23:40

Re: Mleko się wylało...

Postprzez sikorka » 15 sty 2013, o 16:45

7tzu9l napisał(a): Ale my chcemy spróbować inaczej, po naszemu...

a czego chcecie probowac? przyjazni po zwiazku czy powrotu do zwiazku? :kwiatek:
Avatar użytkownika
sikorka
 
Posty: 3431
Dołączył(a): 8 gru 2010, o 20:04

Re: Mleko się wylało...

Postprzez 7tzu9l » 15 sty 2013, o 16:47

sikorka napisał(a):a czego chcecie probowac? przyjazni po zwiazku czy powrotu do zwiazku?

Chodziło mi raczej o powolne rozstanie sie, a nie gwałtowne ucięcie wszystkiego.

Co będzie później, nie wiem..
7tzu9l
 
Posty: 70
Dołączył(a): 6 lut 2010, o 23:40

Re: Mleko się wylało...

Postprzez KATKA » 15 sty 2013, o 20:43

oczywisćie, że dwa mieisace Wam życia nie zmarnują...ale obawiam sie, ze im duzej w to brnicie tym dłuzej i bardziej zaprzeczacie temu co sie stało...
jesli chcecie byc razem to ok...ale jeśli nie...to sytuacja nie jest zdrowa...każdy dzień taki w zawieszeniu oddala moim zdaniem konieczny etap przejscia rozstania...który musi w końcu nastąpić...
KATKA
 
Posty: 3593
Dołączył(a): 23 maja 2007, o 20:00
Lokalizacja: Poznań

Re: Mleko się wylało...

Postprzez ewka » 20 sty 2013, o 12:50

7tzu9l napisał(a):Bo pewnie nic by z tego nie wyszło.. W moim odczuciu za dużo się wydarzyło, żebyśmy mogli dalej być razem.. Więc zobaczymy co da ten okres przejściowy..

Czyli? Trzeba czekać aż okres przejściowy da Wam (lub któremuś z Was) narzędzie do ostatecznego rozstania? Tak?
A skoro odebrałeś sobie prawo do decydowania, nie widzisz szansy na dalsze wspólne BYĆ, sytuacja aktualna odpowiada Ci jak najbardziej... a ona zdecyduje, że właśnie chce dalej razem - to jak myślisz się w tym odnaleźć?
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Re: Mleko się wylało...

Postprzez 7tzu9l » 21 sty 2013, o 12:35

KATKA
KATKA napisał(a):to sytuacja nie jest zdrowa...każdy dzień taki w zawieszeniu oddala moim zdaniem konieczny etap przejscia rozstania...który musi w końcu nastąpić...


Z pewnością masz rację, że to nie jest zdrowa sytuacja.. tylko też nie wydaje mi się, aby była destrukcyjna.. Mało tego, sprawia nam to przyjemność, więc w jesteśmy.

Myśląc w takim sam sposób jak Ty, tzn. że trzeba to skończyć bo inaczej się nie da, w grudniu powiedziałem jej, że to co jest teraz będzie trwać do końća roku (było wtedy jeszcze z 2-3 tygodnie do końca roku), a od 1. stycznia zaczynamy nowe życia.. Nie dlatego że teog chciałem, ale dlatego, że 'tak należy'. Ona powiedziała, że sie na to nie zgadza.. że ona tak nie chce.. ze to za szybko.. A ponieważ de facto ja też tego nie chciałem, odstąpiłem od tego pomysłu. Jednakże, żeby nie trwać w tym latami, ustaliłem datę sam dla siebie - 31.12.2013. To jest deadline tego co jest teraz. Oczywiście wszystko może się wcześniej skończyć.. ale to jest graniczna data, po której już nie bedzie tego układu..

Można powiedzieć 'chlopie, to jest rok zycia', i oczywiście jest to prawdą, ale wydaje mi się, że jest to rozsądny czas.. czas gdy ochłoną te najgorętsze emocje, gdy pogodzimy się z tym co się stało, gdy uświadomimy sobie, że to koniec.. Prawie rok czasu trwał mój romans, więc wydaje mi sie, że mogę poświęcić ten rok na życie w takim zawieszeniu..


ewka
ewka napisał(a):7tzu9l napisał(a):Bo pewnie nic by z tego nie wyszło.. W moim odczuciu za dużo się wydarzyło, żebyśmy mogli dalej być razem.. Więc zobaczymy co da ten okres przejściowy..Czyli? Trzeba czekać aż okres przejściowy da Wam (lub któremuś z Was) narzędzie do ostatecznego rozstania? Tak?


Wiesz co, chyba adekwatne będzie tutaj to co wczoraj mi ona powiedziała:
zdradziłeś mnie, bo czułeś się samotny, gdy nie mieliśmy żadnych zobowiąń, byliśmy wolni i moglismy robić co chcieliśmy po 5 latach związku.. Pomyśl o tym, jakbyśmy byli małżeństwem przez 10, 20 czy więcej lat.. Gdy pojawią się zobowiązania, większe turdności, gdy każdy zatraci się w swojej pracy.. Wtedy tym bardziej zrobisz to znowu (w sensie będę miał romans).

I z tym argumentem niestety nie mam szansy walczyć, bo ma rację.. zdradziłem ją, gdy mogłem odejść i ją zostawić bez żadnych przeszkód.. Ale tego nie zrobiłem, bo byłem tchórzem. Więc pewnie jeszcze większy strach by mnie ogarnął, gdyby były zobowiązania.. A ona nie boi się tego, że bym ją zostawił, tylko boi się tego, że znowu ją zdradzę.

Dlatego też nie widzę szans dla nas. A jedynie co jej odpowiedziałem to to, że mam nadzieję za 30 lat ją gdzieś spotkam i będę mógł powiedzieć, że już nigdy nikogo nie zdradziłem.. Aczkolwiek nawet ja mam pewne obawy i wątpliwości.. i wcale jej się nie dziwie, że mi nie ufa.. bo ja sam sobie nei ufam.. Wszystko to co powiem opiera się an moim słowie, które teraz jest już bez zaufania..


Czego oczekuję od 'okresu przejściowego' ? Tego, że rozdzielimy nasze światy.. Jeden ostatnio rozdzieliliśmy definitywnie - wspólne mieszkanie. Teraz czas na kolejne - wspólne spędzanie czasu, inni znajomi, itp.. Widząc się raz czy dwa w tygodniu, ta więź która byłą między nami zniknie, a wtedy chyba prościej będzie nam zniknąć ze swojeog życia..

Czy szukamy ostatecznego narzędzia? Chyba nie.. przynajmniej takie odnoszę wrażenie. Ja nie szukam.

ewka napisał(a):A skoro odebrałeś sobie prawo do decydowania, nie widzisz szansy na dalsze wspólne BYĆ, sytuacja aktualna odpowiada Ci jak najbardziej... a ona zdecyduje, że właśnie chce dalej razem - to jak myślisz się w tym odnaleźć?


Z perspektywy dnia dzisiejszego, prościej byłoby mi się odnaleźć w perspektywie 'być' niż 'zniknąć'. Jak będzie za miesiąc? Pól roku? czy rok? Nie wiem. Ale dzisiaj prędzej dostoswałbym sie do sytuacji być.

Tak jak napisałem wyżej - mam swój deadline, który jest odległy, ale w którym wszystko moze się zdarzyć. Po tym czasie - jeśli wyglądałoby tak jak teraz - nie będzie już opcji 'być'.
7tzu9l
 
Posty: 70
Dołączył(a): 6 lut 2010, o 23:40

Re: Mleko się wylało...

Postprzez laissez_faire » 30 sty 2013, o 21:48

"po naszemu"...
laissez_faire
 
Posty: 472
Dołączył(a): 10 lut 2009, o 20:47
Lokalizacja: Wroclaw

Re: Mleko się wylało...

Postprzez ewka » 2 lut 2013, o 10:49

Czyli tak ogólnie - jest okej jakby. Takie mam wrażenie. I jakbym miała powiedzieć, z jakim problemem tutaj przyszedłeś i wsparcia w jakiej kwestii potrzebujesz... to nie wiem :bezradny:
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Poprzednia strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 369 gości