nie podoba mi sie jego zachowanie/

Problemy z partnerami.

Postprzez magosza » 10 lut 2008, o 14:09

---------- 12:53 10.02.2008 ----------

Parę dni temu znów dość ostro się pokłócilismy ..wziął manatki i wrócił do domu rodzinnego ,zostawiając mnie ...i cisza była..wczoraj próbowałam się z nim dogadać , zlał mnie...
dziś przyjechał.. z hasłem ..masz 20 minut by sie ubrac itp ... jak nie zdązysz to jade sam .. pytam sie "dokąd"? nie chciał powiedzieć..
nie umalowana ,nie umyte włosy ..od kilku dni znów wraca lęk ,nienawisc do siebie ... jestem znów gotowa na terapię...
gdyby powiedział dokąd to bym sie psychicznie przygotowała ,a znając jego to będzie tam ..100 osób a ja mam sie uśmiechać ..do wszystkich ,nie mam nastroju..
wyszedł i co chwila wysyłał smsy .. masz 15 minut ,masz 10 minut ...
dałybyście sie tak szantażować?..to jest szantaż ..do tego łaskę robi chyba ,że przyjechał... pewny swego...


..chce byc sama... żaden chłop w moim zyciu mi juz nie namiesza...nie zaufam nikomu..,koniec..

---------- 13:06 ----------

mieszka ze mną od roku a jak coś nie idzie po jego my sli to wychodzi i jedzie do rodziców.. zła jestem na tamtych ,że to tolerują.. ,ze mu uwagi nie zwróca..
zachowuje sie jak kretyn.. ,później kilka dni cieszy ,pogodzenie powrót..
ile razy juz tak było..:-/...


...to chyba nie ma sensu ,.

---------- 13:09 ----------

5 lat z kawałkiem ...
ale on nie czuje ,ze robi źle ,a popełnia także mnóstwo błędów..
to ja mam się zmieniać.. ,to ja robie źle ,nie on ...

chory na swój sposób związek..
nie kocha mnie.. bo to chyba miłością nie można nazwać?...

wykorzystuje sytuację ,że mam konflikt z rodziną.. ,że tak naprawdę wokól ludzi mam nie wielu... wykorzystuje , i bawi sie tym...
tak to odbieram..,,


chce umrzeć,nic nie czuć
magosza
 
Posty: 468
Dołączył(a): 8 maja 2007, o 10:21

Postprzez mariusz25 » 10 lut 2008, o 14:13

zostaw czubka
mariusz25
 
Posty: 779
Dołączył(a): 8 maja 2007, o 18:22

Postprzez magosza » 10 lut 2008, o 14:15

zaczynam sie go bac mariusz.. ,ma jeszcze klucze do mieszkania ,rzeczy swoje ,musze go spakowac ,wziąść klucze i...

czuję ,ze gdzies tam nie jestem mu obojętna ,ale powiedz sam dziwnie sie zachowuje...
magosza
 
Posty: 468
Dołączył(a): 8 maja 2007, o 10:21

Postprzez mariusz25 » 10 lut 2008, o 14:16

to nie milosc
tylko wladza, kontrola, agresja, siła, szantaż
to juz koniec pomysl...
mariusz25
 
Posty: 779
Dołączył(a): 8 maja 2007, o 18:22

Postprzez magosza » 10 lut 2008, o 14:17

cos w tym jest co piszesz...
nie wiem czy sobie sama poradze tak bardzo się boję...
ostatnio "słaba"jestem..
rodzina dała mi też nieźle popalic .. ze stresu zachorowała mi tarczyca..
nie mam siły.. nie mam tak naprawde nikogo komu mogłabym zaufać...
....wykończe sie..
magosza
 
Posty: 468
Dołączył(a): 8 maja 2007, o 10:21

Postprzez agik » 10 lut 2008, o 14:21

Witaj!

Przytulam na początek...

Obserwuje ( i inni, którzy to czytają, chyba też) jakis taki mechanizm nakręcania się.
Piszesz, ze pokłociliscie się :arrow: dalej :arrow: to nie ma sensu :arrow: chce byc sama :arrow: nie chcę żyć...

Najpierw spokój. Uspokój sie. Wdech- wydech, wdech- wydech...

A teraz pomyśl. Oskarżasz go, potem troche łagodzisz, potem znowu oskarżasz jego i jego rodzinę.
Zachował się głupio, beznadziejnie głupio i nie w porządku, ale...
O czym to świadczy? Piszesz, ze nie chciał rozmawiać, nie chciał sie kontaktować, a nagle wspólny wyjazd?
Masz jakiś pomysł? ja nie mam.

I widze jedno wyjście z sytuacji- niech się nie wprowadza do Ciebie. Spotykajcie się, ale mieszkajcie osobno.
Wtedy nie będzie Cię mógł szantażowac tym, ze się wyprowadzi.

Po co takie jazdy? Widocznie jemu tez jest źle.
Zajedziecie się nawzajem, jeśli nic się nie zmieni.

A co on Tobie zarzuca? Dlaczego robi takie demonstracje?

I przytulam jeszcze raz na koniec.
agik
 
Posty: 4641
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 16:05

Postprzez mariusz25 » 10 lut 2008, o 14:23

pomieszkajcie oddzielnie
mariusz25
 
Posty: 779
Dołączył(a): 8 maja 2007, o 18:22

Postprzez magosza » 10 lut 2008, o 14:38

---------- 13:29 10.02.2008 ----------

to z ta rodziną ,że ja oskarżam to było dosłownie raz,póxniej sie dogadalismy i temat był skończony..

..czemu robi takie jazdy? on sam chyba nie wie czy mnie jeszcze kocha czy nie..
Podejrzewam ,że mnie chciał zabrać do rodziców na niedzielny obiad ..bo to jedyna nasza rozrywka ostatnio... ironicznie mówiąc.
Dużo pracował... cieszy mnie to ,ale to nie zmienia faktu ,ze nie pielęgnuje naszej relacji .. poprostu dla niego jest to oczywiste ,ze jestem , jak mebel ,który stoi jak on wróci do domu.... Z mojej inicjatywy bylismy ostatnio w kinie .. takich wydarzeń na palcach zliczyć ...
Dla niego praca to wymówka..
poprostu nie kocha mnie juz..nasze zycie to rutyna ,monotonia ,dzień za dniem mijają w całkowitym bezsensie...

.... żałuje ,ze .. 5 lat temu dałam sobie zawrócic w głowie.. bardzo mi pomogł .. ale to on stał sie moim poczuciem własnej wartości.. Jego "miłosc" zainteresoanie ,troska , odchodząc ... zostanę w depresji.. nie dam rady...
On był dla mnie kims więcej niż drugą połową...

....nie mam nikogo.. ,jedynie co to ..mam ochote zakonczyc ten swój załosny żywot..

---------- 13:31 ----------

bylam juz na dwóch terapiach by uporac sie z rodzinnym dramatem ,ale to nic nie dało..

....odrzucili mnie ,tak jak to zrobił ON,człowiek któremu zaufałam.. wykorzystał moja słabość, niepewność, niestabilną sytuację emocjonalną..

---------- 13:35 ----------

on juz ma dosc tej sytuacji ,ze ja nie potrafie zyc z rodziną swoją..
z tego też wynikło wiele sprzeczek ,bo on w rozmowie próbując łagodzic sytuację nie stał po zadnej stronie ... nie odnosiłam wrażenia ,ze mnie broni..
.....i to mnie bardzo boli ,bo inne osoby widzą,ze rodzina mnie krzywdzi ,on bagatelizuje ....

....... nie wiem jak z tego wszystkiego sie wygrzebać.. moze nadaje sie juz do zakładu psychiatrycznego? na domiar złego zachorowała mi tarczyca..
skąd wziasc siłe ,skoro nie mam oparcia nawet w sobie...

te wszystkie rzeczy sprawiają ,ze nienawisc do siebie wzrasta.. co dzień bardziej

---------- 13:38 ----------

a ja od kilku dni znów mam jakies stany lękowe, znów się głodzę ,.a powinnam jesc bo biore dużo tabletek ... różnych .. ,...nie chce mi sie wstawac rano ,myć ani cokolwiek ... nie pracuje bo ..to on obiecał ,ze mnie wesprze podczas mojego leczenia .. ,ze jak sie wylecze to wróce do pracy.. i co..? i poszedł sobie .. a ja nie wiem z czego zaplace czynsz... będe musiała prosic rodzinę o pomoc ,...poniżające
magosza
 
Posty: 468
Dołączył(a): 8 maja 2007, o 10:21

Postprzez agik » 10 lut 2008, o 15:10

A nie wymagasz od niego zbyt wiele?
Myślisz, że jest nad-człowiekiem?
Ja wyobrażam sobie związek, jako życie w symbiozie. Daję- daję, biorę- biorę, daje- biorę, biore- daję...
Wymagasz od niego, żeby zawsze przy Tobie był, żeby zawsze był po Twojej stronie, Wymagasz od niego stuprocentowej lojalności. Wymagasz wsparcia finansowego, wymagasz podpory w walce ze swoją chorobą.
A przy tym wszystkim jeszcze fajerwerków, wyjść, skladania hołdów?
A gdzie jest on?
Gdzie są jakieś WASZE priorytety?

5 lat to długo... Udzielał Ci wsparcia ( o ile dobrze zrozumiałam) i tego nie cofa. Ale może czeka, zebyś zauważyła, ze on też jest.

Nie wiem.

Zrozumiałam, ze jesteś DDD ( lub DDA).
Zanim zrzucisz na niego całe zło świata, może pomyśl tez trochę o nim? :pocieszacz:
agik
 
Posty: 4641
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 16:05

Postprzez magosza » 10 lut 2008, o 15:32

---------- 14:16 10.02.2008 ----------

wcale nie wymagam wsparcia finansowego ,on sie nawet cieszył,z z tego ,ze moze mi pomóc ,sam mi to zaoferował..

---------- 14:18 ----------

agik gdzie ja napisałam,ze wymagam by zawsze był po mojej stronie..
kwestia jego matki i mojej rodziny to sa dwie rzeczy..
w sprawie jego matki to nawet jego siostra przyznała mi racje .a w sprawie mojej rodziny ,to ..uważam ,ze powinien mnie wspierać.. a nie budzić wątpliwości .a o najgorsza szukanie winy w sobie...

wiele osób mnie popiera jesli chodzi o rodzine ,obcych ..znających sytuację .. on osoba która powinna najbardziej rozumieć,..zlewa..

---------- 14:19 ----------

nie jestem dda.. ,ale moja rodzina jest toksyczna..

---------- 14:22 ----------

ja mu też wiele dałam.. czasu ,miłości ,zaangażowania ..5 lat swojego życia.. młodego życia....

---------- 14:30 ----------

kto od swojego partnera nie wymaga 100%lojalności? nie widzę w tym nic dziwnego.. to jakies przestępstwo?:)...może ja sie nie znam...

---------- 14:32 ----------

ja mam taką mentalność,ze jak widze ,ze komus sie ..krzywda dzieje nieuzasadniona ,to go bronię ..a nie udaje ,ze nie widzę ,albo,ze samo przejdzie...
magosza
 
Posty: 468
Dołączył(a): 8 maja 2007, o 10:21

Postprzez ewka » 10 lut 2008, o 15:41

A te kłótnie, to o co właściwie, bo nie umiem "uchwycić".
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez agik » 10 lut 2008, o 17:00

magosza napisał(a):ja mam taką mentalność,ze jak widze ,ze komus sie ..krzywda dzieje nieuzasadniona ,to go bronię ..a nie udaje ,ze nie widzę ,albo,ze samo przejdzie...


A jak ktoś ma inaczej niż Ty< to co wtedy?

Piszesz, ze oddałaś mu 5 lat życia... A on Tobie nie?

Piszesz, ze nie wymagasz od niego, żeby zawsze był po Twojej stronie, a za chwile, ze to normalne, że wymaga się 100% lojalnosci, ajk się jest z kimś w związku.

I właśnie o co te kłótnie? :pocieszacz:
agik
 
Posty: 4641
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 16:05


Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 318 gości

cron