Trochę mnie zdołowałaś tymi 5 latami... Mam nadzieję, że u mnie ten proces przebiegnie znacznie szybciej.
Brak powodu jest bardzo irytujący i pewnie z reguły szuka się błędów w swoim zachowaniu. Nie ma co jednak rozpamiętywać, wymyślać innych scenariuszy. Nie odwróci się tego. To nie była Twoja wina, że się starałaś i okazywałaś mocno miłość. Gdyby mu coś takiego przeszkadzało to by to powiedział. Może po prostu stwierdził, że na dłuższą metę nic z tego nie będzie i odszedł. Zerwał kontakt całkowicie, bo tak jest łatwiej i dla niego i dla Ciebie. Ja niestety mam pecha z tym, że co jakiś czas przypadkowo się z nią widzę i zamienimy razem kilka słów. To strasznie rozdrapuje rany. Czas pewnie ich nie wyleczy, ale może pozwoli mi się do nich przyzwyczaić i zamiast rozpaczać tak jak teraz, będzie mi to bardziej obojętne.
Jest wielkie prawdopodobieństwo, że to i tak by się stało, a lepiej wcześniej niż później... Wiem, że serce mówi teraz coś innego, ale chyba trzeba sobie rozumem to wmówić.
Po pewnym czasie na pewno poznamy kogoś nowego:) Teraz można się chwilowo zająć sobą. Grunt, żeby zająć myśli czym innym. Ja nadal cały czas o tym myślę. Codziennie te same myśli, ale coraz rzadziej powodują one płacz (to mit, że faceci nie płaczą:) chyba, że jestem aż tak nienaturalnie wrażliwy). Zajmują mi one coraz mniej czasu.
Zresztą, już to przeżyłaś to wiesz, co robić.
Ps. Wino nie było dobrym pomysłem
Jedyny plus tego wszystkiego jest taki, że przy tym rozstaniu popełniłem tak dużo błędów, że mam się na czym uczyć. A raczej 2 razy tego samego błędu nie popełniam.