na pohybel....! Pytajku, kochana jestes, no
i juz teraz jestem trzezwa, zeby nie bylo, ze Ci tylko tak po pijanemu mowie
Pytasz sie Filemon jak to ze mna bylo - otoz przyjechalam do Anglii, w sumie po raz drugi, ale po raz pierwszy sama...dol, czulam sie brzydka, niefajna, niekochana, balam sie odezwac do Anglikow, bo nie bylam pewna swojego jezyka...aaaa, i jeszcze bylam w takim on-off pseudo zwiazku z kolesiem, ktory w sumie traktowal mnie jak znajoma, a ja sobie wyobrazalam jakas wielka milosc
chodzilam sobie do jedynego baru w moim muzyczno-ubiorowym klimacie, jaka moglam znalezc, i strasznie chcialm sobie znalezc znajomych, ale wlasnie sie balam do nich odezwac....takie male zakompleksione cos ze mnie bylo.
No i pojawil sie ON
poczulam sie jak ksiezniczka, bo prawil komplementy, adorowal etc...ja sie zadurzylam...potem sie zaczelo robic zle, ale ja tego nie zauwazalam - jeszcze czynnikiem dodatkowym byl fakt, ze moja znajomosc jezyka byla wtedy na poziomie takim, ze rozumialam slowa, ich znaczenie, ale nie wydzwiek emocjonalny....po polsku od razu da sie wyczuc, jaki czlowiek jest na podstawie tego, jak mowi i w jaki sposob - tam tego nie mialam.No i sie wcielam.
Zwiazek zaczal sie psuc, kiedy zaczelam wracac do mojej normalnej osobowosci, do poznawania nowych ludzi ( z nim na poczatku nie poznawalam, bo sie zakochalam czyli naturalnie chcialam spedzac czas tylko w jego towarzystwie, najchetniej wpatrzona w jego oczy
, a potem on mi opowiadal jakies sciemy, ze ja sie nie znam na ludziach tutaj, bo oni nie sa w porzadku,a faceci w Londynie mysla tylko o jednym, nie chca byc moimi kumplami...- a ja wierzylam, bo przeciez on tutajszy i sie zna
), do moich wlasnych zainteresowan, etc etc. On nie mogl zniesc tego, ze ja mam swoja osobowosc - byl przyzwyczajony do tego, ze biegam za nim jak piesek
. W sumie na poczatku tak,bylam zagubiona, on mnie uczyl jak sie poruszac w tym nieznanym mi wczesniej otoczeniu - czyli bardzo niesamodzielna i na nim uwieszona...
taka mam teorie, ze na kazdym etapie naszego zycia poznajemy ludzi,parnerow,przyjaciol, ktorzy sa dla nas 'odpowiedni', czyli w jakis sposob pasuja do tego , kim w danym momencie jestesmy...
i, hmmm.....
wracajac do tematu offowego - zycie jest piekne
Boskosc jest w chmurach i w lisciach, i powietrzu, i sloncu ktore mi wpada przez okno....
ide zmieniac stopke
pozdrawiam Was
:):)