pomocy ?

Problemy z partnerami.

pomocy ?

Postprzez elpresidente » 12 lis 2007, o 18:56

Witam
mam pytanie do osób może bardziej zdecydowanych niż ja.

Otóż jakieś 2-3 lata temu poznałem dziewczynę. Była ładna i na mnie tak fajnie patrzyła, więc oczywiście zagadałem z nią i wyciągnęłem nr telefonu. Potem umówiliśmy się kilka razy. Ja na początku chciałem mieć tylko szybki numerek, ale jednak coś zaiskrzyło i zostaliśmy razem, no i tak to się ciągnie już jakiś czas. Ostatnio zaczęły się pojawiać sugestie co do ślubu, dzieci, itd. Tymczasem ja spanikowałem i nie wiem już co myśleć. Niedługo dobije trzydziecha na karku, więc człowiek powinien się ustatkować. Tyle, że mam duże wątpliwości co do niej.

Otóż to jest dziewczyna, z problemami rodzinnymi w dzieciństwie. Cały czas chce być przytulana, głaskana, właściwie poza pracą cały czas spędzamy ze sobą. Nawet nie ma marginesu na prywatność i dusi mnie to. Bywa to cholernie męczące, bo ile bym jej nie przytulał i pieścił i tak jest jej za mało i robi mi z tego powodu wyrzuty.
Poza tym bardzo boi się opuszczenia. Cały czas poświecała się dla innych, ale kiepsko na tym wyszła. Wiem, że nasz związek też ją męczy i miewa depresje. Kilka razy wspominała, że wolałaby, żeby w przeszłości byśmy się nie spotkali (ja zresztą uważam tak samo), ale mówi że mnie kocha i wiem, że sama w życiu ode mnie nie odejdzie.
Czasami zachowuje się jak mały niedopieszczony kociak. W ogóle jest trochę taka płytka, prostolinijna, dziecinna i czasami przypomina takie plastikowe panienki, chociaż bardzo staram się nie myśleć o niej w ten sposób. Właściwie ciężko nam o wspólne zainteresowania. Często mówię jej coś, chcę zwrócić na coś uwagę, bo uważam to za ciekawe, ale ona w ogóle nie jest tym zainteresowana. W ogóle to nie ma prawie żadnych zainteresowań. Musiałem jej kiedyś tłumaczyć o co chodzi np. w Skazanych na Shawshank, czy Locie nad kukułczym gniazdem, które uwielbiam. Nie jest też bystra, tzn. jest, ale nie łapie skojarzeń, dopiero po jakiejś chwili, przez co muszę jej tłumaczyć nawet dowcipy, co mnie załamuje. Brak jej jest takiej głębi, duchowości. Poczucie humoru też mamy inne. Czasami śmieje się z takich oczywistych rzeczy, z których ani ja ani nikt w towarzystwie się nie śmieje i wszyscy zastanawiają się o co jej chodzi. Niestety zamiast częściej się śmiać, częściej wydaje się smutna i zachowuje się jak małe skrzywdzone dziecko. To było fajne na początku, ale teraz bardzo mi działa na nerwy, bo nie potrzebuję dziecka, tyko kobiety. Zamiast cieszyć się tym co ma, zawsze rozpomina jako to jest pokrzywdzona przez los i że jej życie nie ma sensu. Ma kompleks niższości i jest zazdrosna, przez to ciężko ją zabrać gdziekolwiek w towarzystwo. Nie mogę się umówić, bo jak wyjdę bez niej to jest awantura i płacz. Kiedyś byłem u kumpla i on mówi, że idziemy razem na browara, a jego dziewczyna na to, że ok. I nic. Aż mnie zatkało, bo swojej bym zaraz musiał tłumaczyć co i dlaczego, aż by mi kompletnie humor zepsuła.
Boi się zaszaleć, więc nie łazimy na imprezy i na inne fajne okazje, "bo to głupie". Sama boi się zrobić z siebie głupka, bo kiedyś w wyniku zdarzeń rodzinnych przez kilka lat sobie to wmawiała, no i to jej chyba na psychę wpływa.
No i dochodzi rzecz bardzo ważna czyli seks. Fajnie jest w łóżku, bo ona lubi te zabawy i próbowaliśmy już chyba wszystkiego. Tylko, że ona epatuje czystym seksem, za to brak w niej jest zmysłowości, kobiecości, a mnie to cholernie w kobietach pociąga. Uważam to za kwintesencję kobiety i główny jej urok.
Brak jest jej charakteru, przez co zawsze jest na nie, i jeszcze ne spróbuje, a od razu wie, że się nie uda, co mnie doprowadza do szewskiej pasji, bo oprócz swoich problemów, muszę rozwiązywać jeszcze jej, a ja po prostu chcę mieć święty spokój.

Natomiast stosunkowo dobrze żyje się nam na codzień. Jest świetną kucharką, ma duży temperament jeśli chodzi o seks, jak ja. Na tematy codzienne możemy spokojnie rozmawiać, chociaż ona mówi albo o pracy albo o rodzinie, co jest trochę monotematyczne. Jest za to ładna, uczciwa, lojalna i w ogóle bardzo kochana. Dodatkowo, jak by skończyła studia, to mielibyśmy ciekawą przyszłość finansową.

No i teraz mam dylemat. Już teraz brakuje mi rozmów o czymś innym niż praca i rodzina, brakuje mi takiego małego szaleństwa, czuję że ten związek jest jakiś pusty. Dosłownie przerażeniem napawa mnie myśl, że następne kilkadziesiąt lat spędzę z jej kompleksami i na rozmowach o rodzinie i pracy, czy tłumaczeniu jej dowcipów. Dlatego nie chcę się z nią żenić. Nie zdradziła mnie ani nic, tylko inaczej sobie wyobrażałem moją wybrankę. Ona spełnia te wyobrażenia w dużym stopniu, jednak nie dość dużym. Jest czasem najzwyczajniej w świecie nudna, a widać to zwłaszcza jak się spotykam, nawet w pracy, z innymi dziewczynami - zabawnymi, kobiecymi, z którymi można porozmawiać. Tyle, że nie wiem czy spotkam taką dziewczynę. Boję się też znowu próbowania nowych związków i przede wszystkim rozczarowań. Boję się samotności. Myślałem, że ona się zmieni. Przez wiele czasu próbowałem być cierpliwy, też się zmieniłem i starałem się przymykać oczy na wiele rzeczy, mówiłem jej że jest mądra, kochana i pewna siebie, ale to nie przyniosło takich efektów. Prawda jest też taka, że prawdopodobnie ona, żeby nie wiem jak się zmieniła, nie zmeni się na tyle, żeby mi to pasowało. A wtedy ona nie będzie szczęśliwa, bo będzie widziała moje rozczarowanie, a ja nie będę, bo ona i tak nie będzie taka jakbym chciał. Zresztą to samo w drugą stronę. Ja nigdy nie będę tak czuły i troskliwy jakby ona tego chciała.

Tak więc myślałem o tym, czy nie zakończyć tego związku, co bardzo mnie kusi. Jednak z drugiej strony, nie wiem czy znajdę lepszą osobę. Może tak jest wszędzie ? Tyle, że w takim wypadku moje życie byłoby puste i pozbawione sensu. No i jak pomyślę czasem o tym jak bardzo bym zranił tą dziewczynę, to aż mi się ręce trzęsą. Przecież to moje słonko....

I tak od kilku lat....


Cholery idzie dostać, dlatego prosiłbym was o pomoc, co byście zrobili w mojej sytuacji.
elpresidente
 
Posty: 4
Dołączył(a): 12 sie 2007, o 01:35

Re: pomocy ?

Postprzez ewka » 12 lis 2007, o 19:32

Uff... no cóż, ideałów nie ma, ale to pewnie wiesz;) Poznałeś ją dość dobrze i doskonale wiesz, w czym tkwisz - tak trochę mnie ukłuło, że jesteś z nią, daje się... a jak coś o ślubie i ustatkowaniu, to lawina tego, co jest nietego. Może się boisz?

I tak zastanawiam się nad tymi problemami z dzieciństwa... w tym być może tkwi potrzeba tego ciągłego zagłaskiwania. I może dobrze byłoby to przepracować na jakieś terapii? Bo z tego, co wiem... to (to "coś) może ją męczyć i może w jakimś stopniu wpływa na to, że jest tak właśnie - męczy i Ciebie pośrednio też.

No i jak pomyślę czasem o tym jak bardzo bym zranił tą dziewczynę, to aż mi się ręce trzęsą. Przecież to moje słonko....

No właśnie :D :slonko: :D
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez elpresidente » 14 lis 2007, o 11:29

Wiem. Faktycznie potrzebna jest terapia. Tyle, że to kosztuje, a poza tym ona nie chce iść bo uważa, że to jej nic nie pomoże.
Co do mnie, to moje wątpliwości były już wcześniej, ale myślałem, że mi przejdzie albo ona się zmieni. A teraz naciska mnie, a ja nie wiem co zrobić. Nie to żebym się bał małżeństwa. Boję się małżeństwa z nią. Skoro już teraz mam wątpliwości, a moge to zakończyć, to co będzie jak będzie po ślubie i już nie będzie można tak po prostu sobie odejść?
elpresidente
 
Posty: 4
Dołączył(a): 12 sie 2007, o 01:35

Postprzez ewka » 14 lis 2007, o 12:44

elpresidente napisał(a):Wiem. Faktycznie potrzebna jest terapia. Tyle, że to kosztuje, a poza tym ona nie chce iść bo uważa, że to jej nic nie pomoże.
Co do mnie, to moje wątpliwości były już wcześniej, ale myślałem, że mi przejdzie albo ona się zmieni. A teraz naciska mnie, a ja nie wiem co zrobić. Nie to żebym się bał małżeństwa. Boję się małżeństwa z nią. Skoro już teraz mam wątpliwości, a moge to zakończyć, to co będzie jak będzie po ślubie i już nie będzie można tak po prostu sobie odejść?

Kurne, takie coś mnie wścieka... jasne, nic nie pomoże! Może też nie ma problemu?

Czyli... na jakieś zmiany z jej strony raczej nie możesz liczyć... hmm. Cóż... raczej ciężko. Jeśli dzisiaj podejrzewasz, że sobie z tym wszystkim nie poradzisz, to chyba sobie nie poradzisz... jeśli zakończyć, to na pewno lepiej teraz niż po tym magicznym "tak".

No masz chłopie dylemat. Nie zazdroszczę... ale za to bardzo pozdrawiam
:slonko:
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez Abssinth » 14 lis 2007, o 13:17

jesli masz takie watpiwosci juz teraz....to ja bym poradzila - rozejsc sie. W ten sposob uwalniasz i ja, i siebie - dajesz Wam obojgu mozliwosc spotkania partnera, ktory bedzie tym idealnym......bo ja juz widze, ze ani dla Ciebie, ani dla Twojej kobiety to nie jest idealny zwiazek....po co sie meczyc i meczyc druga osobe?

pozdrawiam
a.
Avatar użytkownika
Abssinth
 
Posty: 4410
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 01:39
Lokalizacja: Londyn

Postprzez szachistka » 14 lis 2007, o 17:24

Niektórzy twierdzą, że wątpliwości pojawiają się zawsze. Ponoć bardzo często przed tym decydującym krokiem - ślubem. Ale Twoje wątpliwości są wg mnie zbyt duże, aby z Waszego związku mogło wyjść coś udanego, zdrowego a przede wszystkim satysfakcjonującego. Sam piszesz, że boisz się związać na stałe z tą dziewczyną. Czytając Twoją wypowiedź trudno nie zauważyć, jak bardzo ona Ci nie pasuje. Ok, są pewne rzeczy w niej, które Cię ujmują, ale muszą takie być skoro jesteście razem. Niemniej nie łączy Ciebie z nią tak wiele, abyś mimo jej minusów pragnął z nią być. Nie jest dla Ciebie zbyt kobieca, inteligentna itd. Jeśli do małżeństwa podchodzisz tak poważnie i odpowiedzialnie, jak z założenia się powinno (a ja mam wrażenie, że tak właśnie podchodzisz), to podejmij konkretną decyzję jak najszybciej. Powody, dla których wciąż z nią jesteś, w stylu: szkoda mi jej/ sprawię jej ból jeśli odejdę są jednymi z najgorszych powodów bycia razem. W końcu - gdybyś miał nieco więcej odwagi/ trochę twardsze serce, odszedł byś od niej, być może nawet dawno temu. Moim zdaniem - jeśli nawet pozostaniesz z nią, ten związek się rozpadnie. Ewentualnie podejmiesz decyzję o rozstaniu później, gdy może to już nie będzie odpowiedni czas na zerwanie. Masz zbyt wiele zastrzeżeń do tej dziewczyny, aby mogła istnieć między Wami prawdziwa więź. Mówiąc szczerze, ja nie wróżę Wam niczego dobrego. Nie z Twoim podejściem, nie z takimi wątpliwościami i różnicami. Podejrzewam, że Twój strach przed samotnością jest jednym z ważniejszych czynników, jakie trzymają Cię przy tej dziewczynie. Znam to uczucie, znam też głos emocji zagłuszający rozsądek. No cóż. Ty musisz podjąć decyzję. Jeśli podejmiesz już ją w głowie, myślę że niedaleko będzie do czynu.
Jeśli chodzi o obawy typu: czy z inną dziewczyną nie będzie podobnie? Może być. Na 100% będziesz miał wątpliwości odnośnie każdej dziewczyny, która nie będzie Ci odpowiadała intelektualnie/ wizualnie/ emocjonalnie/ itp.
Ja życzę Ci dużo rozsądku, stanowczości i konsekwencji w podjętej decyzji.
Avatar użytkownika
szachistka
 
Posty: 201
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 12:46
Lokalizacja: Sopot

Postprzez elpresidente » 16 lis 2007, o 10:12

Dzięki :)
Pomogliście mi podjąć decyzję.
Teraz trzymajcie kciuki, bo będzie ciężko....
elpresidente
 
Posty: 4
Dołączył(a): 12 sie 2007, o 01:35

Postprzez mahika » 16 lis 2007, o 10:17

Trzymam kciuki, choć przyznam ze jestem ciekawa jaka to decyzja. Ale trzymam...
Powodzenia.
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Re: pomocy ?

Postprzez sgrzeslaw » 16 lis 2007, o 13:04

elpresidente napisał(a):Witam
mam pytanie do osób może bardziej zdecydowanych niż ja.

Otóż jakieś 2-3 lata temu poznałem dziewczynę. .


Tak se mysle - czy ty napewno ją dobrze poznałeś ze uważasz że ona jest tak na 100% ograniczona?
Ja miałem partnerke młodszą od siebie o 6 lat i czasami mi sie wydawało że ona jest jeszcze ciutke głupiutka - ale to byly tylko pozory - bo jak sie rozstawalismy to taka psychoanalize sobie zrobilismy, tak sensownie sie z nią rozmawiało - ze powiem szczerze gdybym wiedział ze ona taka jest dawno bym sie jej oświadczył
A więc zapytaj sie moze swoich znajomych - czy ty jestes tez takim w 100% sensowym gosciem - tak poprostu
sgrzeslaw
 
Posty: 38
Dołączył(a): 5 lis 2007, o 12:08


Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 184 gości

cron