A ja się tylko zastanawiam, skąd się bierze w nas, zakochanych kobietach, takie bezgraniczne oddanie.... facet kłamie, nie dopowiada, oszukuje, ukrywa, a my go tłumaczymy? Dlaczego tak mało w nas szacunku dla nas? I myślę, że to z lęku przed samotnością, z obawy, że nie jesteśmy dość dobre, z poczucia porażki. A wszystko to można umieścić w jednym: swoją wartość, zamiast w sobie, umieszczamy w facecie i w tym, jak bardzo go możemy kochać i się dla niego poświęcić.
Matko, ileż ja sama czasu poświęciłam na analizowanie zachowań faceta i stawanie na głowie, aby go zadowolić, bo może to ja coś nie tak robię, a i tak okazało się to jedną wielką klapą
Szkoda czasu na analizy. Myślę, że tam, gdzie jest uczciwość, szczerość, otwartość, szacunek, miłość - nie ma miejsca na domysły, konfabulacje i niepewność. I myślę, że warto słuchać własnej intuicji, byle nie mylić jej z fantazjami i filmami wywołanymi własnym niedowartościowaniem.
A swoją drogą to ciekawe, dlaczego najważniejsza kobieta w życiu faceta nie może poznać jego przyjaciółki - a często tak się zdarza. U mnie w takiej sytuacji zapala się światełko ostrzegawcze, bo to wg mnie zawsze oznacza, że facet coś chce ukryć. Ludzie, którzy są sobie naprawdę bliscy i szczerzy wobec siebie - nie mają nic do ukrycia. No może poza jakimiś trudnymi, bolesnymi czy wstydliwymi sprawami - swoimi, wewnętrznymi przeżyciami. Ale i tak bliskość zawsze kieruje ku sobie, a nie od siebie i sprawia, że bliscy ludzie się na siebie otwierają, nawet w najtrudniejszych sprawach. I wcale nie mam na myśli ekshibicjonizmu
.