Zamierzam sie juz z napisaniem tutaj od dawna...ale teraz przez lzy czuje ze musze wylac wszystkie swoje smutki (( mam kryzys:(
Czuje sie nieszczesliwa, nie wiem co mam robic...wpadl do mnie na godzine, nawet nie przytulil i nie pocalowal, to ja go przytulalam, a wlasciwie jego plecy, poszedl bo zmeczony jutro musi wczesnie wstac do pracy...czuje sie tak jakby ostatnimi czasy z jego strony bylo naprawde malo tych czulosci, nawet gry wstepnej nie ma jak sie kochamy, choc on ogolnie nie nalezy do ludzi ktorzy ciagle by sie przytulali, ale czuje ze czulosci jest z jego strony zdecydowanie mniej...
Mam wrazenie ze irytuje go jak go o cos pytam, dopytuje , a pytam o glupstwa jak dzien spedzil i takie tam...nie wiem moze on sobie z tego sprawy nie zdaje,ale przez to czasem nie czuje sie przy nim zbyt swobodnie...
Ogolnie mam wrazenie na dzien dzisiejszy ze to mnie bardziej zalezy i ze sie staram...nie chce mi sie juz nic, nachetniej to bym poszla spac na wieki i miala swiety spokoj... moze nie jest mi pisane bym byla szczesliwa by ktos mnie kochal i dbal o mnie, i bylabym na pierwszym miejscu ((((( najwazniejsza na swiecie...
minelo z trzy lata jak mnie zostawil dla swej ex a ja do dnia dzisiejszego mam koszmary z tym zwiazane...a on utrzymuje z nia dalej kontakty przyjacielskie, kiedys mi o tym mowil jeszcze a teraz to ukrywa, bo wie jaki mam stosunek do tego, nie wiem moze to moja wyobraznia, ale byl w kienie z nia a mi mowi ze byl z kumpelom ktorej nie znam, zalatwia jej ksiazki do mgr...miala wypadek to on pojechal ja wyciagac z rowu a mnie powiedzial ze pomogal dziewczynie kumpla...
ja chce isc do kina to musze sie naprosic, chce by ze mna wyjechal na weekend to mowi ze nie lubi takich weekendowych wyjazdow, jak chcialam odejsc to obiecal mi taki weekend a i tak na obiecankach sie skonczylo...
(((nie wiem juz kim dla niego jestem i boje sie bardzo ze mogloby sie okazac ze nikim ze te cztery lata mi ukradl:(((((.....a ja? kocham go bardzo...