Po krótce najbardziej obiektywnie jak się da postaram się nakreślić „swoj problematyczny przypadek”
Z Panem „M” ( tak go powiedzmy nazwijmy ) J jesteśmy ponad 2 lata razem (w tym prawie od półtora roku mieszkamy razem). Jest nam ogólnie dobrze, połaczyła nas chemia, kochamy się itd. Czasami się klocimy ale nie czesciej niż jakas tam srednia krajowa J. naszym a raczej w głównej mierze moim problemem jest brak samoakceptacji swojej osoby a raczej brak wiary w akceptacje mojej osoby przez Pana M. I tutaj po krotce postaram się scharakteryzowac problem”
Pan M jest dosyć wymagającym partnerem jeżeli chodzi o relacje damsko-meskie a mianowicie, jak pewnie większość facetów Pan M lubi jak kobieta jest kobieca, ładnie wygląda ( w znaczeniu ze jest elegancka),dba o siebie ( i tu uwaga nie tylko pod względem wizualnym ale też np. dba o swoje zdrowie, nie je niezdrowego zarcia albo jak je to niezbyt często, chodzi na silownie i wogole jest fit J itd. Itd.) ... oczywiście co do preferencji wizualnych nie chodzi tu o typ Paniusi w rożowej mini z tipsami i po solarium ( nie obrażając oczywiście takowych Pan) Pan M to raczej typ lubiący „elegancje Panie z biura w ołówkowych spódnicach i w butach na obcasie)
Ja z koleji to typ osoby lubiącej rożne style, kierując się własnymi kryteriami „dbania o siebie” jak najbardziej uważam ze to robie – ogólnie nie nosze tipsów, czasami maluje paznokcie, codziennie lekko maluje się do pracy, czasami nawet jakąś spódnice założe i buty na lekkim obcasie, ale również od czasu do czasu lubie założyć conversy i cos luźniejszego ( nie koniecznie bluze z kapturem:). Aczykolwiek da się zauważyć ze od momentu bycia z Panem M bluzy z kapturem raczej się kurza natomiast bardziej elegancje ciuchy sa w obiegu, i wcale nie jest mi z tym zle, nie czuje się na sile przystosowana domyślam się ze to nie tylko „wina” Pana M ale również wieku, pracy itd. W której pewien wyglad jest oczekiwany
Dodatkowo:
Pan M – jak wcześniej wspomniałam to typ lubiący zdrowo się odżywiać, lubi zjeść fastfooda ale nie robi tego zbyt często, ogólnie ma dobrą przemianę materii i „utuczyć go” to wyjątkowo ciężkie zadanie, dba o siebie aczykolwiek aby „utrzymać” swoją wagę nie musi moim zdaniem stawiać sobie zbyt wiele wyrzeczeń, czasami powie ze idzie dziś na siłownie a w rezultacie nie idzie bo mu się ni chce wiec tez nie jest to typ,
Ja – aby nie było wątpliwości ( waże 56 k i mam 168 wzrostu) nie wylewa mi się raczej za bardzo nigdzie, staram się o siebie dbać chociaż mimo wszystko cellulit posiadam (mniejszy, większy rzecz gustu) J chodzę na siłownie ( staram się regularnie ale z różnym efektem), staram się nie jest tłustych rzeczy makaronów, sosów itd. Aczykolwiek są momenty kiedy mam ochotę na czekoladę czy chipsy i jem nie widząc w tym problemu, dla jasności nie cierpię na żadne zaburzenia odżywiania ( anoreksja, bulimia, obżeranie się itd.) i nie widzę również problemu w zjedzeniu całej tabliczki na raz jak mnie najdzie ochota
Przejdźmy powoli do sedna problemu:
Pan M – jak pewnie większość facetów nie lubi kobiet przy tuszy, i boi się ze jego partnerka ( w tym wypadku ja) w przyszłości na stare lata „ się roztyje” J i zapuści tak jak większość kobiet w pewnym wieku
Ja – jestem osoba która samokontrole posiada , mogę przytyć 2-3 kilogramy ale lustro w domu posiadam i widzę gdzie czego mi przybyło, sama będę się czuła z tym niezbyt fajnie i coś z tym zrobię, nie potrzebuje „być z facetem” aby dbać o swój wygląd, bo jak nie będę już z facetem to mogę się roztyć do granic możliwości. Oczekuje jedynie ze mój partner zaakceptuje zmiany w moim ciele na przestrzeni lat i różnych wydarzeń np. ze jak będę w ciąży a co za tym idzie przytyje to będzie to akceptował i rozumiał, ze jak urodzę to minie jakiś tam swój czas aż powrócę do swojej wagi „naturalnej”, ze z czasem będę się starzeć i pojawi mi się siwy włos i zmarszczki itd. No i ze za 15 lat nie dopadnie go kryzys wieku średniego i nie znajdzie sobie jakiejś 15 letniej niuni na boku.
Pan M
Potrafi w formie żartów oczywiście powiedzieć tekst w tylu „Kotek już nie je więcej ciastek ponieważ dzisiaj zjadł połowę paczki” albo potrafi złapać mnie za „oponkę” na brzuchu i w żartach powiedzieć „ a co to” albo stwierdzić a To Kochanie nie mogło iść dzisiaj na siłownię” jak mu ostatnio powiedziałam że przez cały dzień się nudziłam itd. Ogólnie Pan M to tym który najpierw coś mówi a dopiero później myśli
Ja
Jakbym nie wiem jak się starała nie potrafię obrócić tego w żart, nawet wymyślanie „ciętych ripost” którymi wiem że mogę „przysrać” nie powoduje że czuję się lepiej po jego „żarcie”. Pomimo ze naprawdę mam świadomość ze kobieta w pewnym wieku o siebie przestaje dbać i ze wiem że większość facetów mniej lub bardziej boi się aby „kobieta na stare lata się nie zapuściła” i ze sama taka nie chce byś niesamowicie wkurza mnie, rani, boli denerwuje itd. Takie teksty z jego strony
Na zakończenie dodam jeszcze:
Pan M
nie wiem jak wszystkie ale znałam 2 jego byle dziewczyny i wcale nie były jakie tam 90-60-90 co więcej mogę śmiało powiedzieć ze były grubsze ode mnie, nie wiem czy miały więcej dystansu do siebie, czy on nie pokazywał swojego „oblicza” ( z żadna nie był dłużej niż rok) czy to po prostu obracał w żart
Ja
Nigdy nie miałam wcześniej w tej kwestii problemów z moimi byłymi facetami, czasami w żartach z moim byłym na pytanie „co by było kochanie jakbym ważyła 100 kg czy dalej być mnie kochał” widziałam tylko wielkie oczy i domyślałam się że nie usłyszę czegoś w stylu „kochanego ciała nigdy nie za dużo” ale nigdy wcześniej nie czułam się taka... nieakceptowana ( pomimo wielu słów że Pan M mnie w pełni akceptuje)
Wiem że dla wielu mój problem może wydać się śmieszny, sama to czytając mam wrażenie że naprawdę coś ze mną nie tak ale dla mnie to zaczyna być męczące, powiedzcie proszę czy ze mną jest coś nie tak? Przecież nie o to chodzi żeby jak zostanę w domu na 2 dni sama obżerać się za cały tydzień a później po sobie chować to co się zjadło, chce być szczera z Panem M ale czasami to zaczyna wręcz wyglądać jak zabawa w kotka i myszkę. Jakby ktoś mógłby rzucić bardziej niż ja obiektywnym okiem na mój problem i powiedzieć co z taka „cholerą” robić to byłabym wdzięczna. Jednocześnie wszystkim księżniczkom które mają cudowne związki i się nie kłócą za rady serdecznie dziękuje ;)
Na końcu dodam : wiele razy ten temat przerabialiśmy mówiłam mu wszystko to co tutaj wam napisałam, kilka razy dochodziliśmy do porozumienia że on rozumie itd. Ale na ogół jego stanowisko jest jedno: on tylko żartuje a ja się do wszystkiego przyczepiam i bez względu co on powie i jakie ma intencje to ja zawsze odbieram jego słowa negatywnie i w każdym zdaniu „widzę” jakąś krytykę w swoim kierunku.