pożucona i smutna :(

Problemy z partnerami.

pożucona i smutna :(

Postprzez amari » 29 wrz 2007, o 20:30

Zerwał ze mną, a ja go kochałam, czuje się jak śmieć, prosto w twarz powiedział mi, że nie czuje nic więcej niż do kolegów, czy koleżanek z roku, a jeszcze dziś odebrał mnie z dworca i trzymał za rękę, czemu ja jestem taka głupia, nigdy już nikomu nie zaufam, jeszcze powiedział, że robi to ze względu na mnie, że nie chce mnie krzywdzić, a ja jestem totalnym kretynem, debilem i w ogóle. Pierwszy raz się poważnie w coś zaangażowałam, a on mi powiedział, że nic nie czuje, po dwóch miesiącach. Ja wiem uznacie mnie za rozhisteryzowaną nastolatkę, ale to tak boli, jestem beznadziejna, ja pierwszy raz w życiu dziś powiedziałam komukolwiek, że go kocham, a on mi na to, że nic nie czuje. Rany to tak strasznie boli :(
amari
 
Posty: 9
Dołączył(a): 19 sie 2007, o 14:49

Postprzez Mgielka » 29 wrz 2007, o 21:27

Przytulam cie mocno Amari <pocieszacz> <buziak>
Avatar użytkownika
Mgielka
 
Posty: 216
Dołączył(a): 8 sie 2007, o 21:51
Lokalizacja: wielkopolska

Postprzez amari » 29 wrz 2007, o 22:11

ale dla czego mówił, że muz ależy, dlaczego twierdził, że teraz będzie dobrze, że się poukłąda,że zacznie się rok i będzie więcej czasu na spotkania i znajomość,dlaczego dziśmnie przytulał i trzymał za rękę???? Ja nic nie rozumiemnajpierw mnie tak traktował, a potem powiedział towszystko.Czuję się poniżona... :(
amari
 
Posty: 9
Dołączył(a): 19 sie 2007, o 14:49

Postprzez Pytajaca » 29 wrz 2007, o 22:29

:pocieszacz: Na razie musisz sobie dac czas na przezycie wszystkich uczuc. Wiem, ze mozesz sei czuc ponizona, choc to nie Ty powinnas sie tak czuc. Tak naprawde - to on jest to osoba, ktorej nalezy wspolczuc,bo jest nie dojrzal do zwiazku - wzbudzilmw Tobie uczucia, a teraz odchodzi. To kompletnie dziecinne.

Z drugiej strony, czy Ty abynie za wczesnie sie zaangazowalas??Po 2 miesiacach to jeszcze jest tylko namietnosc.Milosc przychodzi pozniej, wiec sie pociesz, ze to, co doniego czujesz milsocia zapewne jeszcze nawet nie mialo szansy byc.

Pozdrawiam, wysmuc sie porzadnie i wscieknij, a pozniej -zacznij zyc - przede wszystkim dla siebie, a nie jak wiekszosc osob zagubionych w totalnych emocjach do kogos.

Uczucie - to prawdziwe, jeszcze przed Toba i jestem tego pewna!
Avatar użytkownika
Pytajaca
 
Posty: 690
Dołączył(a): 19 maja 2007, o 18:34

Postprzez ewka » 29 wrz 2007, o 23:43

Jak śmieć? Nie pozwól, aby spotykani ludzie dodawali Ci wartości lub je zabierali... jesteś sama w sobie wyjątkową osobą, nie zapominaj o tym, proszę.

Jesteś... jak ja, jak każdy inny.

:kwiatek2:
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez agik » 30 wrz 2007, o 02:10

:pocieszacz: - Najpierw przytulka

I posłuchaj- wierze, że Ci przykro i ciężko.
Ale 2 miesiące - to niewiele. Tak szczerze mowiąc to masz szczęscie, że tak szybko się facet zorientował, odróznił zauroczenie i jakieś takie przyciąganie= od miłosci. I postawił sprawę jasno.
o co jesteś zła na niego? ze nie czuje tego samego, co Ty?
tak prosto nie jest.
Wyciągasz zbyt daleko idące wnioski, a tak szczerze mowiąc w 2 miesiące mało kto orientuje się, co czuje.
Masz jasna sytuację.
Nie widze tu żadnej próby upokorzenia Cię- wręcz przeciwnie, szacunek dla ciebie i Twioch uczuć. Nie wiem dlaczego czujesz się jak śmieć.
Oddałabyś szacunek dla siebie- za jeszcze parę chwil zauroczenia, trzymania się za ręce? Wiem, że to piękne. Wiem, ze chce się mieć takie wspomnienia... Ale jeśli to jest bez miłości- to po co Ci to?
Wolałabyś ciągnać to jeszcze jakiś czas, bardziej się zaangażować- by dojśc do tego miejsca w ktorym jesteś?
:pocieszacz:
natomiast- to, co dobre- jeszcze Cię czeka.
Ty bedziesz bardziej ostrożna
Czeka Cię jeszcze wiele dobra, wysmuc się teraz i do dzieła.
Ani się obejrzysz, a łykniesz to.
I na koniec jeszcze raz przytulka
agik
 
Posty: 4641
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 16:05

Postprzez amari » 30 wrz 2007, o 07:37

Byłam u koleżanki, myślałam, że mi to pomoże siedziała ze mną do drugiej, potem zasnęła, a ja nic, nawet minuty oka nie zmrużyłam, czuje się głupio, że się tak mazgaję, a to jak mówicie, nie było chyba nic wielkiego. Ja tak zawsze wszystko przezywam, za wszystko ciągle przepraszam... Może to była moja wina?? Może za bardzo poważnie to wszystko traktowałam i się po prostu wystraszył, ale ja sie tak angażuje, we wszystko... Najgorszy był ten szok, bo w trakcie tego spotkania nic nie wskazywało na to, że to się tak skończy... Przeprosił mnie za wiele rzeczy które głupio zrobił, obiecał, że nie powtórzy tych błędów, że teraz się poukłada, a potem gdy ja zapytałam czy chce zbudować ze mną związek odpowiedział, że nie chce... Nic nie rozumiem z tego :( Jest mi tak smutno chyba dla tego, że to był mój pierwszy chłopak. Pierwszy człowiek, który mnie dotykał i całował. Ja ogólnie mam masę kompleksów, nie wiem jak wogóle się stało, że ktokolwiek zwrócił na mnie uwagę, ale n ie sądze, aby to się stało drugi raz... Jestem taka głupia :(
amari
 
Posty: 9
Dołączył(a): 19 sie 2007, o 14:49

Postprzez Loki86 » 30 wrz 2007, o 17:40

Amari musisz się uspokoić spojrzeć na to z dystansem. Wydaje mi się że tego właśnie nie potrafisz patrzeć na wszystko z dystansem (chociaż cię zupełnie nie znam po tym co piszesz to odczułem przede wszystkim). Na pewno mocno to przeżywasz jest to oczywiste skoro była to pierwsza osoba w twoim życiu. Jednak nie możesz się zrażać i zamykać twierdzić że już nigdy żaden itp. Skoro poczułaś że kogoś kochasz to jesteś do tego uczucia zdolna czyli nie powinnaś go wygłuszać specjalnie. Ten chłopak widać nie wie jak mocno cię skrzywdził jak mocne na tobie wywarł wrażenie.
Apeluje o jedno tylko i wyłącznie o to byś starała się do tego faktu ustosunkować a ostatecznie przejść do porządku dziennego by nie był ciągle przez ciebie roztrząsany gdyż wtedy jest znacznie ciężej stanąć na nogi. Pomyśl sobie że to były tylko 2 miesiące nie dwa lata że tak widocznie miało być.

Na pewno się z tym uporasz trzymaj się ciepło i nie łam się. Wydajesz się być na prawdę ciepłą i miłą osóbką.
Avatar użytkownika
Loki86
 
Posty: 556
Dołączył(a): 17 maja 2007, o 00:58
Lokalizacja: z tąd;d

Postprzez amari » 30 wrz 2007, o 21:45

Strasznie mi głupio, czuję, że się wygłupiłam... inni mają takie poważne problemy, gdzie ja tu ze swoim problemikiem... znów się boję, dlaczego ja ciągle żyję w strachu?? Nawet nie wiem czego... :(
amari
 
Posty: 9
Dołączył(a): 19 sie 2007, o 14:49

Postprzez Loki86 » 30 wrz 2007, o 23:29

Twój problem dla ciebie jest problemem największym i najistotniejszym to też piszesz i nie maż co porównywać swoich problemów do problemów innych gdyż jest to totalny bezsens nie uważasz ??. Nikt ci tutaj nie powie że przejmujesz się bzdetami nikt cię tutaj nie oceni i nie zbeszta tylko postara się pomóc. Jak dla mnie twój problem jest bardzo poważny zostałaś bardzo zraniona.

Spróbuj zdefiniować swój lęk.

No i jak na razie widzę same plusy w twojej osobie miła, ciepła i na dodatek skromna. Może czymś jeszcze mnie zaskoczysz :) nie wiem czemu masz kompleksy

Pozdrawiam
Avatar użytkownika
Loki86
 
Posty: 556
Dołączył(a): 17 maja 2007, o 00:58
Lokalizacja: z tąd;d

Postprzez amari » 1 paź 2007, o 00:04

Kompleksy mam od podstawówki, gdzie byłam kozłem ofiarnym całej klasy, zawsze największa, najtęższa, nie miałam znajomych, miałam kilka koleżanek, które zawsze potrafiły mnie zostawić, uciec przede mną, schować się, czułam się zawsze taka samotna, zawsze zostawałam sama, wyrzucano mnie z szatni od w-fu, wyśmiewano przy byle okazji, no i stąd moje kompleksy... :(

Bardzo boję się że zostanę sama, że obudzę się pewnego dnia i nie będzie wokół mnie nikogo mi przyjaznego, trochę to irracjonalne, bo od czasów podstawówki i gimnazjum wiele się zmieniło, mam wielu znajomych, kilku z nich jestem w stanie nazwać przyjaciółmi, a jednak zawsze pozostaje ten lęk, że będę sama,że coś się zmieni, że coś zepsuję, że nie sprostam oczekiwaniom i ich wszystkich stracę....

...dlatego wczoraj jak ze mną zerwał, tak się wystraszyłam, bo podświadomie wmówiłam sobie, że się zaczyna, że teraz wszystkich stracę, po kilku godzinach, kiedy byłam u mojej przyjaciółki, uspokoiłam się, cieszyłam się, że jest, napisałam do innych znajomych i okazało się, że mnie wspierają, a nie uciekają....

...więc dlaczego ja się ciągle boję??? :(
amari
 
Posty: 9
Dołączył(a): 19 sie 2007, o 14:49

Postprzez Honest » 1 paź 2007, o 00:54

amari napisał(a):Strasznie mi głupio, czuję, że się wygłupiłam... inni mają takie poważne problemy, gdzie ja tu ze swoim problemikiem... znów się boję, dlaczego ja ciągle żyję w strachu?? Nawet nie wiem czego... :(



Waga problemu zależy od subiektywnego odczucia jego "wielkości". Poza tym wszystko zależy od człowieka... Znam parę, którą po miesiącu znajomości się zaręczyła i są szczęśliwi bardzo :) te granice czasowe są względne.


Jeśli ciągle żyjesz w strachu, a nie wiesz dlaczego to nie bardzo wiem jak pomóc... Rozstania są przykre, bolesne... Podobno nie powinno się uciekac od problemów, a raczej na pewno nie powinno, ale czasowe zajęcie myśli na ni zaszkodzi. Jest coś co bardzo lubisz robić??? Ja np. kiedy chcę na moment zdystansowac się to namiętnie czytam - pożeram ksiązki dosłownie. Albo gdy bawię się z moja chrzesniaczką to świat przestaje istnieć.


Ściskam Cię mocno
Avatar użytkownika
Honest
 
Posty: 8326
Dołączył(a): 25 sie 2007, o 22:03

Postprzez Loki86 » 1 paź 2007, o 01:51

Rozumiem cię też mały nie jestem kiedy byłem w podstawówce byłem najwyższy i najszerszy :) a dzieciaki potrafią być okrutne za to też byłem najsilniejszy :) zawsze można znaleźć pozytywy w negatywach ;) w gimnazjum też lekko nie było sytuacja była taka sama jednak tusze można zrzucić lub pogodzić się z faktem i wtedy kompleksy się zmniejszają albo znikają. Sam też jestem osoba zakompleksioną ale staram się walczyć z tym jednak niska samoocena płynąca z kompleksów często mi nie tylko przeszkadzała ale i pomagała. Widzi mi się że dzięki tym kompleksom i co za tym idzie niskiej samoocenie jesteś osobą znacznie bardziej wartościową od nie jednej lalki.

Jeśli jesteś dobrą osoba to to dobro do ciebie prędzej czy później wraca. A i ludzie to wyczuwają (i mi się zdaje że właśnie taką osobą jesteś). Dlatego nie przejmuj się na pewno znajdzie się człowiek który cię szczerze i do szaleństwa pokocha
Avatar użytkownika
Loki86
 
Posty: 556
Dołączył(a): 17 maja 2007, o 00:58
Lokalizacja: z tąd;d

Postprzez amari » 2 paź 2007, o 21:16

Dziękuję wam wszystkim za słowa otuchy :usmiech2: Serio nawet nie wiecie jakie to dla mnie ważne :usmiech2:

Minęło kilka dni, dalej boli jak o tym myślę, ale nie mam czasu się nad tym zastanawiać, bo się rozchorowałam strasznie :zalamka: i całą energię staram się kierować na to, żeby jak najszybciej wyzdrowieć :usmiech2:

Znalazłam nawet jedną pozytywną rzecz wynikającą z tego rozstania, poznałam bliżej koleżankę z którą miałam do tej pory nikły kontakt i okazało się, że w wielu sprawach bardzo się zgadzamy, a i ona też została niedawno porzucona, a teraz możemy razem powoli zapominać...

Świat nie może być taki zły jakim mi się pokazuje, prawda??

Dziękuję jeszcze raz wam wszystkim :cmok: :cmok: :cmok:
amari
 
Posty: 9
Dołączył(a): 19 sie 2007, o 14:49


Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: iagihakaga i 244 gości

cron