On nie potrafi się zakochać...

Problemy z partnerami.

On nie potrafi się zakochać...

Postprzez Oliwia88 » 26 lip 2010, o 16:28

Jestem Oliwia, mam 22 lata. Od trzech miesięcy spotykam się ze starszym o 10 lat mężczyzną. Moją pierwszą, najprawdziwszą i jedyną miłością.

Wszystko mogłoby być pięknie, gdyby nie to, że mój Ukochany jest okaleczony. Upośledzony emocjonalnie.

Zaczęło się niewinnie. Spotykaliśmy się raz na jakiś czas. Dużo przy tym rozmawiając. Po upływie 3 tygodni, zaczęłam zauważać, że nasze więzi uległy mocnemu zaciśnieniu. Dzwoniliśmy do siebie codziennie, co chwila. Dzieliliśmy się każdą nowinką, smutkiem bądź radością. Poczułam, że On staje się moim przyjacielem a ja jego przyjaciółką. Trafiliśmy razem do łóżka. To był najlepszy seks jaki przeżyłam w całym swoim życiu, a On pomimo, że nie stronił wcześniej od kobiet, twierdził, że mógłby nigdy nie wychodzić z łóżka, bo znalazł swoją kobietę idealną...

Niestety, pomimo tego, przyszedł w końcu dzień, kiedy przestało być tak różowo i słodko.
Podczas kolejnej spędzanej razem nocy, i wypitej dużej ilości alkoholu, oddaliśmy się bez reszty rozmowie o nas. Mój ukochany, powiedział mi wtedy, że jestem jego spełnieniem marzeń, że na taką kobietę czekał, że jest pewien że będę idealną żoną, matką i kochanką. Ale jest pewien problem. On nie potrafi mnie pokochać choć pragnie tego najbardziej na świecie.
Kiedy mi o tym mówił, płakał, choć to mężczyzna z krwi i kości.
Tłumaczył mi, że miał ciężkie dzieciństwo, że szybko musiał wydorośleć (jego ojciec umarł, kiedy ten miał 15 lat; musiał pracować i pomagać mamie; nie ma rodzenstwa), mówił, jak boli go ten brak uczuć w środku, brak możliwości poczucia miłości. Zanim poznał mnie, był dwa lata w związku z kobietą której też nie kochał, ale po prostu wiedział że to dobra i kochana kobieta.

Dało mi także do myślenia to jak rozmawia ze swoją mamą. Bardzo ją kocha, i mówi mi o tym, ale jest dla niej chłodny i z dystansem nawet podczas rozmowy przez telefon.
Martwi mnie to. Nie mam pojęcia jak mam mu pomóc. Oddałabym wszystko żeby nam się udało. Mój luby, powiedział, że chce się przejść do specjalisty, ale ja także chcę mu jakoś pomóc. Co powinnam zrobić?
Oliwia88
 
Posty: 1
Dołączył(a): 26 lip 2010, o 16:08

Postprzez Abssinth » 26 lip 2010, o 17:29

wspierac go w jego wlasnych wysilkach.

nie pozwolic, zeby jego zycie i emocje byly wazniejsze niz Twoje - pamietaj, mozesz mu pomoc tylko wtedy, kiedy sama bedziesz silna.

pamietaj, ze nic, co sie stalo w jego zyciu, nie daje mu prawa do ranienia Ciebie. (to trak na przyszlosc, bo pewnie tego ranienia jeszcze nie ma).

trzymaj sie cieplo,
A.
Avatar użytkownika
Abssinth
 
Posty: 4410
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 01:39
Lokalizacja: Londyn

Postprzez pszyklejony » 26 lip 2010, o 21:29

Ranienia nie ma? A czym jest nawiązanie bliskiego kontaktu emocjonalnego, pójście do łóżka a potem stwierdzenie - ja się nie mogę zakochać.? To jakiś obłęd.
pszyklejony
 
Posty: 868
Dołączył(a): 7 paź 2008, o 21:56
Lokalizacja: warszawa

Postprzez ewka » 27 lip 2010, o 07:17

Oliwia88 napisał(a):Mój luby, powiedział, że chce się przejść do specjalisty, ale ja także chcę mu jakoś pomóc. Co powinnam zrobić?

Najważniejsze, że widzi swój problem i chce coś z tym zrobić. Co powinnaś zrobić Ty? Myślę, że po prostu być - to wcale nie jest mało. I powinnaś też wiedzieć, czy bez jego miłości (na dzisiaj) potrafisz z nim w taki sposób być... jakoś nie umiem "złapać", czy tworzycie związek, czy to przyjaźń z łóżkiem, czy może jeszcze coś innego. Jak nazwałabyś Waszą relację?

:kwiatek2:
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez biscuit » 27 lip 2010, o 12:31

pszyklejony napisał(a):Ranienia nie ma? A czym jest nawiązanie bliskiego kontaktu emocjonalnego, pójście do łóżka a potem stwierdzenie - ja się nie mogę zakochać.? To jakiś obłęd.

pszyklejony, respect
Avatar użytkownika
biscuit
 
Posty: 4156
Dołączył(a): 10 cze 2009, o 00:51

Postprzez Abssinth » 27 lip 2010, o 13:51

hmm, no dobra

na razie ona tego ranienia nie czuje, bo jeszcze ma nadzieje, ze cos z tego wyjdzie


o to mi chodzilo...

ale, co racja to racja.
pszyklejony...nieduzo mowisz, ale porzadnie :)
Avatar użytkownika
Abssinth
 
Posty: 4410
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 01:39
Lokalizacja: Londyn

Postprzez cvbnm » 27 lip 2010, o 15:08

ona tego ranienia nie czuje, bo jeszcze ma nadzieje, ze cos z tego wyjdzie


jak sie nad tym zastanowic, to tez sie robi dziwnie.
cvbnm
 

Postprzez Abssinth » 27 lip 2010, o 16:13

ahh tak, ma sie robic dziwnie.

kurcze no, chodzilo mi o uzbrojenie sie na ten czas kiedy to zacznie docierac, ze nic z tego nie wyjdzie. no.


:) moge wyjasnic jeszcze pare razy innymi slowami , jesli trzeba :):)
Avatar użytkownika
Abssinth
 
Posty: 4410
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 01:39
Lokalizacja: Londyn

Postprzez cvbnm » 27 lip 2010, o 16:16

alez nie, mnie sie nie rozchodzi wogole juz o temat, ale o spostrzezenie, ze sa sytuacje w ktorych nie CZUJE sie ze ktos krzywdzi, ze sie jest zamknietym na rozmaite informacje tego dotyczace. to mnie bardzo zdziwilo, i zainspirowalo do zastanowienia sie ....
cvbnm
 

Re: On nie potrafi się zakochać...

Postprzez biscuit » 27 lip 2010, o 16:27

Oliwia88 napisał(a): Nie mam pojęcia jak mam mu pomóc. Oddałabym wszystko żeby nam się udało. Mój luby, powiedział, że chce się przejść do specjalisty, ale ja także chcę mu jakoś pomóc. Co powinnam zrobić?


tak, dobre spostrzeżenie cvbnm

nie dość, że nie czuje, że jest w pewien sposób raniona

to jeszcze chce POMÓC sprawcy tej krzywdy

a żeby było jeszcze bardziej pokręcone

to w sumie tak naprawdę chce pomóc przede wszystkim sobie, żeby być kochaną

tylko że robi to w sposób zawoalowany
pisząc, że chce pomóc JEMU
pokochać ją
Avatar użytkownika
biscuit
 
Posty: 4156
Dołączył(a): 10 cze 2009, o 00:51

Postprzez marie89 » 27 lip 2010, o 22:03

Nikogo nie można zmusić do miłości...

Widać że Ci na nim zależy i że chcesz spróbować.. choć pewnie nie jest łatwo i boli, po tym jak usłyszałaś to wszystko od niego..

Podobno jest tak że kocha się albo się kogoś nie kocha..
Ja mam niewiele lat ale zdążyłam się już przekonać że nigdy nie jest tak prosto.. Że nie można dzielić wszystkiego na czarne i białe..


widzę, że chcesz dać sobie, jemu.. wam szansę Ale przemyśl to dokładnie Byś nie cierpiała potem i walczyła o coś, co być może nie ma szans..
A raczej szanse może ma ale wiecznie będzie coś brakować- bo owszem Ty będziesz szaleć na jego punkcie, ale on.. będzie widział w Tobie kobietę która jest dla niego ciepła i dobra i już To trudna relacja.. i może przynieść w pewnym momencie więcej bólu..

Nie chcę Cię zniechęcić.. a po prostu pokazać, że musisz naprawdę o wszystkim pomyśleć na spokojnie, myśląc też o przyszłości.. Chcesz być kochana a póki co jak na razie on nie da Ci pewności.. Jesteście razem ale tak nie do końca w takim związku jaki powinien być..

Myślę jednak też, że choć swoimi słowami pogubił Cię niemiłosiernie.. był szczery Liczy się z Tobą.. Pewnie sam ma mętlik w głowie Źle postępuje zaś wtedy gdy okazuje Ci ciepło, daje pewność a jednocześnie twierdzi że nie potrafi Cię kochać.. Teraz nie potrafi czy w ogóle twierdzi, że nie będzie umiał? Miłość chyba nie przychodzi w 5 minut.. Niech poukłada sobie parę spraw w głowie Wizyta u specjalisty też nie zaszkodzi. Ty sama niewiele możesz zrobić dla niego Raczej bardziej myśl o sobie Daj sobie czas i może też odrobinę dystansu..


Łatwo jest radzić z boku.. ale na Twoim miejscu zwolniłabym trochę i zadała sobie parę ważnych pytań..

Pozdrawiam

M.
marie89
 

Re: On nie potrafi się zakochać...

Postprzez Filemon » 27 lip 2010, o 22:31

biscuit napisał(a):.....

a żeby było jeszcze bardziej pokręcone

to w sumie tak naprawdę chce pomóc przede wszystkim sobie, żeby być kochaną

tylko że robi to w sposób zawoalowany
pisząc, że chce pomóc JEMU
pokochać ją


myślę, że autorka tego wątku nie jest świadoma tego typu sytuacji a przypuszczam, że to jest właśnie samo centrum problemu...

silne pragnienie miłości, które nie jest normalne (sorry!) ponieważ ma neurotyczne podłoże... (w gruncie rzeczy często nie o miłość chodzi a o własne poczucie wartości, bezpieczeństwo, itp. które ma nam dać miłość drugiego człowieka i oczywiście taaaaak, my też chcemy i będziemy go "kochać"!)

parcie sztywnej potrzeby jest tak silne, że we efekcie przestajemy czuć i zdawać sobie sprawę z tego, że czyjeś postępowanie nas rani i że jest obiektywnie niesprawiedliwe i niszczące...

"o kobietach, które kochają za bardzo", itd... - tyle, że w tych poradnikach można przeczytać głównie powierzchowne sztuczki i manipulacje... nie spotkałem natomiast jeszcze terapeuty, który potrafiłby taki problem z pacjentem rozwikłać na tyle głęboko, żeby jego charakter, czyli jakaś część osobowości uległa zmianie i żeby ten człowiek nie tylko wyrwał się z destrukcyjnego układu, ale by mu przeszła całkowicie skłonność do powielania schematu... :? przy czym, żeby też nie wątpił we własną wartość, sens uczuciowego zaangażowania, możliwość kochania i bycia kochanym i żeby miał na to odwagę...
Avatar użytkownika
Filemon
 
Posty: 3820
Dołączył(a): 2 gru 2007, o 20:47
Lokalizacja: Matka Ziemia :)

Postprzez bunia » 28 lip 2010, o 09:34

....facet pakuje sie w nowe zwiazki wiedzac, ze ma problem....to nie jest okay.....
Avatar użytkownika
bunia
 
Posty: 3959
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 09:19
Lokalizacja: z wyspy


Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: iagihakaga i 240 gości

cron