Abssinth napisał(a):ejjj
Seiko sama pisze, ze idelaem nie jest.
wiec zeby nie bylo, ze to ona jest temu winna, ze gosc nad soba nie potrafi panowac.
no prosze.
absolutnie nie jest temu winna
Ale w takim wypadku, kiedy obydwoje sa 'charakterni' pracuje sie nad soba tez, albo nad komunikacja w zwiazku - razem, a nie uwaza, ze to wszystko wina partnera
i czas podczas klotni albo po to jest juz zdecydowanie za pozno na szukanie rozwiazania, powinno sie usiasc, porozmawiac - hej, nie jest miedzy nami dobrze, co mozemy zrobic?
Wiesz, mi tez sie wydawalo kiedys, ze kiedy mezczyzna krzyczy, czy przeklina to jest jego wina, a kiedy kobieta ma siniaki na rekach, to on jest oprawca.
Do czasu, kiedy nie poznalam dwoch par, gdzie na pierwszy rzut oka to mezczyzni byli 'ci zli', a jak sie potem okazalo w pierwszym przypadku ona miala siniaki na rekach, bo rzucala sie do niego z pazurami, a on ja po prostu chcial powstrzymac i za mocno scisnal, a wiadomo, cialko delikatne... normalny, zdrowy na umysle mezczyzna prawie nie zwariowal, do tego stopnia, ze kiedys zadzwonil po policje, i dziewczyne odstawil do mnie, bo wynajelismy po nich mieszkanie - nie chcial, zeby ja zamkneli w areszcie, ale spedzic razem noc tez nie bylo mozliwe.
W drugim przypadku wiecznie niezadowolona dziewczyna z niekonczacymi sie pretensjami, wpadka i jego placz przed slubem, bo rodzice kazali, bo dziecko... Byl okropny, na lekach, placz dzieciaka wyprowadzal go z rownowagi
Po rozwodzie zwiazal sie z kims innym, jest idealnym ojcem trojki dzieci i mezem, prowadza spokone i szczesliwe zycie.
Mi chodzi o to - pomijajac ten watek - ze zanim przypnie sie komus latke, ze on jest oprawca w zwiazku, to trzeba sie troche zastanowic, bo mozna skrzywdzic czlowieka, ktory stal sie 'wariatem', bo musial sie przystosowac do zycia w chorych warunkach.
Druga sprawa jest taka, ze jesli schemat powtarza sie w kolejnym zwiazku (ktos mnie wyrzuca z mieszkania) - to wypada sie zastanowic - czy moze robie cos nie tak? Albo moze ja jestem rzeczywoscie OK ale wybieram zlych partnerow - to chyba znacie, prawda?
Ten chlopak ma problemy z kontrolowaniem zlosci, bo przeciez zachowuje sie tak nie tylko w stosunku do Seiko, ale rodziny...
I jesli chcemu wrzucic czlowieka w te ramy, o ktorych pisal Ophrys i zrobic z niego kryminaliste (bo to juz sie nadaje pod paragraf prawie...), to czy 'serie zarzutow' to nie jest przemoc? Moze inna, cichsza, bardziej zawoalowana, ale jednak przemoc emocjonalna?
Jesli osoba jest typowym oprawca, sprawa jest prosta. Ale bardzo czesto w zwiazkach ludzie zamieniaja sie rolami.
Nie jest nasza wina, kiedy ktos na nas krzyczy - absolutnie tego nie mowie. Ale na bycie ofiara trzeba wyrazic zgode.
Ja sama we wrzesniu w tamtym roku mialam taka sytuacje, kiedy rece poszly w ruch - pisalam tutaj o tym. Dalam szanse temu zwiazkowi i chociaz uwazam, ze moj partner czasem zachowuje sie jak ksiaze to jednak warto bylo, mimo wszystko jest mi z nim dobrze, czekamy na dzidziusia . Wtedy, we wrzesniu tez moglam zadzwonic na policje i powiedziec, ze on mnie bije - ale my obydwoje popelnilismy wtedy wiele bledow.
Poza tym 3,5 roku moim zdaniem to wystarczajacy czas na to, zeby poznac czlowieka oraz naprawiac to, co jest zle w zwiazku. Tylko czas klotni nie jest dobrym czasem, o tym trzeba myslec zanim sie pojawi problem.