A ja się czuję bardzo podobnie jak Miguel. Wiem, nikt mi nie pomoże jeśli nie pomogę sobie sama. Doceniam wszystkie rady i rozumiem, że ktoś, kto walczy (tak jak Doduś) może być zirytowany tym, że ktoś inny załamuje ręce i tylko sie skarży. Wiem też, że nic nikomu nie przychodzi "łatwo" i "samo". Czasem tylko, po prostu, jest bardzo ciężko i bardzo samotnie i trudno się pozbierać i "ogarnąc"
. To tyle, w sumie to chciałam napisać: rozumiem Cię, Miguel.