Bo ja w zasadzie to nie istnieję

Problemy z partnerami.

Postprzez Księżycowa » 13 maja 2010, o 16:59

Prawda jest taka, ze muszę się teraz wziąć ostro za walkę z tą cholerną sesją, a nie zastanowić się nad Bóg wie czym..


Tak, wszystko jest dobrze kiedy ma sie argument, żeby powiedzieć do siebie ,,zamknij sie", zamiast się sobą zaopiekować i zrozumieć. Ale to zawsze wróci, czego co jakiś czas doswiadczs, gdy nie ma sesji, ani zajęć, gdy nie ma czym stłumić bólu.

A to najważniejsze - nie myśleć, nie myśleć, nie myśleć. I na tym na razie poprzestanę.


Oczywiście nie myśleć i nie uwolnić się przez całe życie, tylko upychać te śmieci na smo dno własnej duszy, której tym upychaniem nigdy nie uwolnisz...

Szkoda, że nie chcesz, odbierasz sobie szczęście, ale to oczywiście Twój wybór...
Avatar użytkownika
Księżycowa
 
Posty: 6236
Dołączył(a): 23 paź 2009, o 11:36
Lokalizacja: Warszawa, Mazowieckie

Postprzez Samara » 13 maja 2010, o 19:21

Mam wrażenie, ze cokolwiek co powiem, jest źle... najwyraźniej nie zauważyłaś tej (malej bo małej) ale jednak : nutki pozytywnej.
Wiesz, nie zgadzam sie z tym, że to jest takie klasyczne upychanie. Prawda jest taka, że ja generalnie nie jestem jakims zdołowanym człowiekiem. Nie przejmuje sie wieloma rzeczami, jakimi zamartwiają sie nie raz niektórzy. na codzień czuje sie dobrze i smiem twierdzic, że jestem pozytywnie nastawiona do świata. Tylko czasem miewam takie "gorsze dni", które zdarzają sie każdemu z nas. Tobie na pewno też. I własnie w takich chwilach czuje sie bezwartościowa itp. Gdy jednak owy dół juz przejdzie (a trwa od 1 do kilku dni) to znów czuje sie normalnie, wręcz powiedziałabym, że dobrze. I to jest własnie takie popieprzone. Nie jestem zwolenniczka teroii znaków zodiaku, ale jesli chodzi o mnie to jednak pasuje to idealnie. Jestem spod znaku bliźniąt i własnie takie mam czasem wrażenie: jakby były we mnie te 2 osoby. Jedna wesoła, eergiczna i naprawde zadowolona z zycia. Druga dokładnie odwrotna: pesymizm do potegi entej, totalne poczucie bezwartociowości itp. Ta pierwsza jest znacznie czesciej, ale druga niestety tez czasem sie pojawia. A te moemnty sa szczególnie trudne.
Teraz juz widzę: tamta druga własnie sobie poszła i znów czuję, że jestem sobą. Może jeszcze nie całkiem, ale jeszcze dzień, dwa i powróce do normalności. Tylko pytanie na ile? Bo wiem, że tamta zdołowana na pewno kiedyś wróci. I to jest mój problem. Nie wiem, skąd sie biora te moja zjadzy psychiczne, skąd sie to bierze, że po prostu atakuje znienacka. Wystarczy że ktos mi cos "dosra" w kategorii tego, ze nie mam "chłopaka" i nagle jakas sama zaczynam sie nad tym zastanawiac i czuc gorsza. I dorobiam sobie do tego milion teorii i tak to potem juz idzie z górki. Osttanim razem to mój kumpel, którego nie widziałam długo i spotkałam przypadkiem zapytał "czy wreszcie wyrwałam sobie jakąś dupę na mieście" (on tak mawia, to oczywiscie forma żartu, to cytat z jakiegos filmu). Wiedziałam, ze ani nie zbija sie ze mnie, ani nie chce mi pojechac, ale to juz wystarczyło, zebym się tego tematu uczepiła i juz czarna dziura sie zaczeła otwierać. I dalej sama sie juz w nia wpedziłam. Sama wytwarzałam w sobie to poczucie gorszości. I dopoki nad tym rozmyslam to mnie to męczy. Kiedy zajmuje sie czyms innym to te rozmyslania w sposob naturalny "blakną" i znów zaczynam się czuc normalnie. i to nie jest tak, że ja cos spycham na dno duszy czy cos w tym stylu. To po prostu SAMO przechodzi. A to "nie mysleć" to chodziło mi o "nie zamartwiac sie bez sensu", a nie cos tam wypierać ze świadomości i udawać, że tego nie ma.
Nie wiem, może to co napisałam brzmi bez sensu, ale dzis już nawet czuję, że myślę bardziej trzeźwo i z sensem. To, co napisałam w ostatnich dniach faktycznie brzmi jak totalny bełkot.
Może to zabrzmi głupio, ale ja mam świadomośc, że na codzień jestem aktywnym, energicznym człowiekiem, to nie jest tak, że tylko siedzę i smecę. Śmiem twierdzić, że miewam dobre pomysły i umiem organizowac fajne rzeczy. Ostatnio moja dość nowa koleżanka (znamy się pół roku) powiedziała mi, że jeszcze nigdy nie spotkała osoby, która by miała tyle przedziwnych zainteresowań i nie umiałaby tak fajnie innych do nich zachęcać i że dzieki mnie poznała całe mnóstwo fajnych rzeczy o których istnieniu nie miała nawet pojęcia. I cieszy mnie to, bo to dla mnie duzy komplement. Mam wiele planów, wiele zainteresowań, wiele pasji... I generalnie to jestem całkiem szczęsliwym, zadowolonym z życia człowiekiem. Tylko miewam te takie cholerne przerwy, kiedy to ogarnia mnie czarna dziura i jakby cały świat obracał sie o 180 stopni.
I tak to własnie wygląda. Chciałabym cos z tym zrobić, ale sama nie wiem jak się za to zabrać. Bo to jest tak, że gdy wszystko jest ok no to w ogóle o tym nie myslę, bo tego nie ma. A kiedys już czarna dziura pojawi to czuje sie zupełnie bezradna.
Kasiorek, przeczytam te ksiązki. I nie zasłaniam sie sesją, tylko po prostu dzis zdałam sobie sprawę że bez kitu trzeba sie za to zabrac bo troche za bardzo sobie pofolgowałam i zaczyna się robic niebezpiecznie. A trzecich studiów w swoim życiu spieprzyc nie mogę. Więc przeczytam, ale jak tylko zrobi sie już nieco mniej stresująca atmosfera. Ale juz nawet znalazłam je na allegro, chciałam tylko poszukać czy w ogóle są, ale akurat ktos sprzedawał obie, uzywane i po dobrej cenie, więc od razu zamówiłam.
I to naprawde nie jest tak, że ja cos zamiatam pod dywan, itp itd. Ja naprawde chciałabym coś zmienić, ale paralizuje mnie strach, że w razie porazki zdołuję sie jeszcze bardziej, a wtedy to juz w ogóle bede totalnie zrazona do tego wszystkiego. I to jest w zasadzie cały problem.
Dziękuje za uwagę, ależ sie rozpisałam :gites:
Samara
 

Postprzez ewka » 13 maja 2010, o 22:49

Samara napisał(a):Może jeszcze nie całkiem, ale jeszcze dzień, dwa i powróce do normalności. Tylko pytanie na ile? Bo wiem, że tamta zdołowana na pewno kiedyś wróci. I to jest mój problem. Nie wiem, skąd sie biora te moja zjadzy psychiczne, skąd sie to bierze, że po prostu atakuje znienacka.

Bo to jest właśnie zamiatanie pod dywan.
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez Księżycowa » 13 maja 2010, o 23:25

Mam wrażenie, ze cokolwiek co powiem, jest źle... najwyraźniej nie zauważyłaś tej (malej bo małej) ale jednak : nutki pozytywnej.


Nie wydaje mi się, żeby ktokolwiek specjalnie mówił, że jest źle. Tu chodzi o to, że wszystko, co mówisz jest przeczeniem tego, co się z Tobą dzieje. Mówisz, że czujesz jedno a za chwilę temu przeczysz. Nikt nie mówi, że źle, tylko po prostu z dystansu aż huczy o co chodzi.

,,... nutki pozytywnej" Ja bym tą nutkę nazwała właśnie przeczeniem, bo z jednej strony czujesz się parszywie, piszesz o jazdach w domu, które były a później mówisz, że nie jest tak źle i w sumie jest nawet w porządku.

[/quote]Tylko czasem miewam takie "gorsze dni", które zdarzają sie każdemu z nas. Tobie na pewno też.

Na prawdę sądzisz, że każdy miewa dni, w których się nienawidzi i bluzga na siebie, jak do najgorszego wroga? Ja śmiem twierdzić, że gorsze dni tego typu są problemem, bo takich już długo nie posiadam i nie dlatego, że same akurat przeszły. Ja stawiłam im czoło i zwyczajnie się ich pozbyłam, bo robiły mi krzywdę.

W głębi duszy masz przekonanie, że nie masz prawa na narzekanie i dlatego mówisz, że te dni, to nic takiego, dlatego prawdopodobnie czujesz się bezwartościowa.

Jestem spod znaku bliźniąt

A ja ryb i mimo iż jestem faktycznie wrażliwa i odpływam od rzeczywistości ,,w swoim świecie", swoich marzeniach, to nigdzie nikt nie pisze, że ryby są aż tak wrażliwe, że mają skłonności do prób i myśli samobójczych.
To się może ale do pewnego stopnia, a moim zdaniem szukasz potwierdzenia w tego typu rzeczach, że nie masz prawa na narzekanie i Twój problem nie jest warty uwagi ani kogoś ani tym bardziej Twojej.

Teraz juz widzę: tamta druga własnie sobie poszła i znów czuję, że jestem sobą.

Myślę, że gdyby to odnosiło się do znaczenia znaku zodiaku, to te osoby były by w Tobie cały czas.

oże jeszcze nie całkiem, ale jeszcze dzień, dwa i powróce do normalności. Tylko pytanie na ile? Bo wiem, że tamta zdołowana na pewno kiedyś wróci. I to jest mój problem.

N prawdę myślisz, że jakość ludzkiego życia zależy od tego jakie znaczenie ma ich znak zodiaku? Na prawdę nie widzisz, że to irracjonalne?


. I dopoki nad tym rozmyslam to mnie to męczy. Kiedy zajmuje sie czyms innym to te rozmyslania w sposob naturalny "blakną" i znów zaczynam się czuc normalnie.

I to jest właśnie spychanie, kiedy się czymś zajmujesz, tłumisz ból i nie czujesz, go bo zajmujesz się tym i nie myslisz a kiedy sprawa, którą zajmujesz się kończy, to ból się pojawia... dlatego szukasz kolejnej sprawy, żeby powiedzieć sobie ,,zamknij się, nie chcę Cię słuchać".

i to nie jest tak, że ja cos spycham na dno duszy czy cos w tym stylu.

A to juz się nazywa przeczeniem...

A to "nie mysleć" to chodziło mi o "nie zamartwiac sie bez sensu",

a te słowa to mówisz, bo lepiej brzmią os tych:

a nie cos tam wypierać ze świadomości i udawać, że tego nie ma.[/quote], które są prawdziwe jak te właśnie.


[/quote]powiedziała mi, że jeszcze nigdy nie spotkała osoby, która by miała tyle przedziwnych zainteresowań i nie umiałaby tak fajnie innych do nich zachęcać i że dzieki mnie poznała całe mnóstwo fajnych rzeczy o których istnieniu nie miała nawet pojęcia.

Nie znała także koleżanki, która w głębi duszy cierpi a te zachowania są po to by to cierpienie nie miało prawa głosu, bo jak się czymś zajmujesz, to te gorsze dni bledną prawda?
Dobrze, że potrafisz rozmawiać z ludźmi :)



Kasiorek, przeczytam te ksiązki. I nie zasłaniam sie sesją, tylko po prostu dzis zdałam sobie sprawę że bez kitu trzeba sie za to zabrac bo troche za bardzo sobie pofolgowałam i zaczyna się robic niebezpiecznie.

Bardzo mnie to cieszy :) Myślę, że zrozumiesz o czym tu mówimy do Ciebie :) No, i że będziesz szczęśliwa tak ze środka :)


I to naprawde nie jest tak, że ja cos zamiatam pod dywan, itp itd.
Przeczytasz, pogadamy...

Pisz, pisz, jeśli potrzebujesz :)
Avatar użytkownika
Księżycowa
 
Posty: 6236
Dołączył(a): 23 paź 2009, o 11:36
Lokalizacja: Warszawa, Mazowieckie

Postprzez Samara » 13 maja 2010, o 23:59

]Naprawdę, nie wiem juz jakich słów mam użyć, żeby mnie znowu nie zrozumiano źle. Cokolwiek napiszę, to słyszę zarzut, że sama siebie oszukuję, zaprzeczam, itp itd. A wspomnienie o znaku zodiaku było tylko odniesieniem do porównania do dwóch osób we mnie, napisałam przecież, że nie wierzę w takie rzeczy. Po prostu nie wiem sama juz co mam powiedzieć, bo i tak przecież wszystko będzie zaprzeczeniem, kłamstwem wobec siebie itp itd.

kasiorek43 napisał(a):
Nie znała także koleżanki, która w głębi duszy cierpi a te zachowania są po to by to cierpienie nie miało prawa głosu, bo jak się czymś zajmujesz, to te gorsze dni bledną prawda?


Jakie zachowania? To, że mam jakieś pasje i tym podobne, to robię tylko dlatego żeby "zagłuszyć ból"? Bzdura. Czyli co, lepiej gdybym nic nie robiła? Moje zachowania względem innych ludzi są szczere, nie muszę udawać kogoś kim nie jestem. A że w kontaktach z innymi ludźmi jestem człowiekiem zdecydowanie wesołym, to nie znaczy do cholery, że coś udaję, tylko że tak jest. Lubie kiedy jest śmiesznie i wesoło ze znajomymi i to nie jest żadne zagłuszanie tylko po prostu takie przysposobienie do ludzi które miałam zawsze.
Wspomnienie o "jazdach w domu" było a propo dzieciństwa o które pytałaś, a nie na temat tego co jest teraz. To było jakieś 15 lat temu i wierz mi, ale dzisiaj mnie to obchodzi tyle, co zeszłoroczny śnieg.
Nie mam już siły się tłumaczyć, że nie jestem wielbłądem. Niepotrzebnie w ogóle zaczynałam temat, naprawdę. Napiszę do administratora prośbę o usuniecie tego wątku.
Samara
 

Postprzez Księżycowa » 14 maja 2010, o 00:05

Wspomnienie o "jazdach w domu" było a propo dzieciństwa o które pytałaś, a nie na temat tego co jest teraz. To było jakieś 15 lat temu i wierz mi, ale dzisiaj mnie to obchodzi tyle, co zeszłoroczny śnieg.
Nie mam już siły się tłumaczyć, że nie jestem wielbłądem. Niepotrzebnie w ogóle zaczynałam temat, naprawdę. Napiszę do administratora prośbę o usuniecie tego wątku.


Ok nie odzywam się więcej, tylko nie pisze po to, żeby Ci dokuczyć, a po to, żeby Ci pomóc. Jak widzisz, jeśli kilka osób mówi to samo, to może coś w tym jest? Nikt nie mówi, że jesteś nie szczera wobec ludzi. Dobrze, że masz z nimi dobre kontakty. I nikt nie mówi, ze nie szczere.

Martwiłam się po prostu, bo wiem o czym piszesz, choć Ty tego nie dostrzegasz. Nie uważam, że jestem Bóg wie jaka idealna i wszechwiedząca...

Myślę, że nie powinnam się więcej odzywać.

Powodzenia Ci życzę :)
Avatar użytkownika
Księżycowa
 
Posty: 6236
Dołączył(a): 23 paź 2009, o 11:36
Lokalizacja: Warszawa, Mazowieckie

Postprzez Samara » 14 maja 2010, o 00:13

w porządku, rozumiem to, ale ja to po prostu tak odbieram. Dziekuję ci za wszystkie odpowiedzi, ale niektóre rzeczy naprawdę opatrznie zrozumiałaś. Proponuję zatem przejść na priva jeśli chcesz coś napisać, zawsze przeczytam i zawsze odpiszę. A jesli nie, to tez ok.
Nastepnym razem jednak zachowam swoje przemyslenia dla siebie. Internet nie jest miejscem do wylewania swoich żalów i pisania o swojej prywatności. Tyle ode mnie.
Samara
 

Postprzez Księżycowa » 14 maja 2010, o 00:16

---------- 00:15 14.05.2010 ----------

Twoja irytacja jest normalna...

Przeczytaj chociaż książki ok?

---------- 00:16 ----------

Pamiętam, że też reagowałam tak, gdy ktoś podpowiadał mi prawdę, z którą nie chciałam się pogodzić...
Avatar użytkownika
Księżycowa
 
Posty: 6236
Dołączył(a): 23 paź 2009, o 11:36
Lokalizacja: Warszawa, Mazowieckie

Postprzez Samara » 14 maja 2010, o 00:31

kasiorek43 napisał(a):---------- 00:15 14.05.2010 ----------

Twoja irytacja jest normalna...

Przeczytaj chociaż książki ok?

---------- 00:16 ----------

Pamiętam, że też reagowałam tak, gdy ktoś podpowiadał mi prawdę, z którą nie chciałam się pogodzić...


Przeczytam.
To nie jest irytacja, tylko raczej rezygnacja. Po prostu nie rozumiesz co mam na mysli i taka rozmowa nie ma dalej sensu. I to nie jest prawda z która nie chce sie pogodzić. Ok, przyjmuję ja, godzę się, ale z niczego nie musze sie tłumaczyc.
Czy to jest tak, że jak 5 osób mówi ci, ze jestes pijany to powinieneś sie położyć? Ty wiesz swoje, ja wiem swoje i w pokoju sie rozejdźmy. Tyle w tym temacie.
Samara
 

Postprzez Księżycowa » 14 maja 2010, o 00:36

Nie miałam zamiarów do kłótni i ,nie pokoju"

Pozdrawiam Ciepło
Avatar użytkownika
Księżycowa
 
Posty: 6236
Dołączył(a): 23 paź 2009, o 11:36
Lokalizacja: Warszawa, Mazowieckie

Postprzez ewka » 14 maja 2010, o 09:10

Samara napisał(a):Wspomnienie o "jazdach w domu" było a propo dzieciństwa o które pytałaś, a nie na temat tego co jest teraz. To było jakieś 15 lat temu i wierz mi, ale dzisiaj mnie to obchodzi tyle, co zeszłoroczny śnieg.

Dzieciństwo ma wpływ na nasze życie... i gdy już z niego wyrośliśmy - też ma. Ono już po prostu "swoje zrobiło".

Samara napisał(a):Nie mam już siły się tłumaczyć, że nie jestem wielbłądem. Niepotrzebnie w ogóle zaczynałam temat, naprawdę. Napiszę do administratora prośbę o usuniecie tego wątku.

Samaro, nic nikomu nie musisz tłumaczyć ani udowadniać. Dlaczego się tak irytujesz? Miałaś dołek i już go nie masz - no i okej!

Trzym się :ok:
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Poprzednia strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 62 gości