Nie jestem pewna uczuć meżczyzny...

Problemy z partnerami.

Postprzez mayflow3r » 12 mar 2010, o 09:30

heh, wiesz, Smerfna, to da sie wycwiczyc, ale szczerze mowiac jest cholernie ciezko, jak sie do tego przyzwyczailas :D to prawda, ze jak masz duzo zajec to one odciagaja twoja uwage. ale taki bardziej prozaiczny no i moze troche sztuczny sposob, to wyznaczanie sobie czasu kiedy do niego napiszesz itd. niby proste, ale hmm, cierpliwosc cwiczy, ze hej!;P ja musialam sie tego nauczyc, bo od tego zalezala przyszlosc zwiazku, to moze byc naprawde uciazliwe :wink:

jak teraz czytam, co i napisalam, to takie troche gowniane rady, ale hm, mi pomogly :wink: powodzenia!
Avatar użytkownika
mayflow3r
 
Posty: 9
Dołączył(a): 4 mar 2010, o 22:21
Lokalizacja: psychologia

Postprzez ewka » 12 mar 2010, o 10:18

Smerfna napisał(a):Stważam sama taka atmosfere, zadaję podchwytliwe pytania, on nie wie o co chodzi...

Jesteś pewna, że nie wie?
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez Smerfna » 12 mar 2010, o 22:32

tak... chyba jestem pewna.

Po
Avatar użytkownika
Smerfna
 
Posty: 330
Dołączył(a): 12 sty 2008, o 17:18

Postprzez ewka » 12 mar 2010, o 23:42

Jeśli pewna, to nie chyba... chyba, że PRAWIEpewna;))
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez Smerfna » 12 mar 2010, o 23:53

eh... ja chyba niczego nie jestem pewna...
Jak się pracuje od rana do 20 czy 21, i tak przez 10 dni czy wiecej, to chyba normalne ze jest zmeczony, zamieni ze mna kilka zdań, i ucieka spać... ... zmienił dopiero ton jak mu powiedziałam jaki miałam zły dzień...

Ale chyba to nomalne że jest faktycznie zmęczony, i chce spać, a ja mu truje... I czy mnie kocha? czy to znak że jednak nie jest szczery???
Avatar użytkownika
Smerfna
 
Posty: 330
Dołączył(a): 12 sty 2008, o 17:18

Postprzez Asik35 » 13 mar 2010, o 09:46

Piszesz, że Twój facet jest zapracowany,ma swoje pasje itp.
A Ty ? poza pracą,szkołą ? nie myślałaś o tym,żeby zamiast szukać odp.na pyt.kocha-nie kocha-zadzwoni-nie zadzwoni, zbudować SWOJE fajne życie ?
uwieszanie się na facecie nigdy nie przyniesie nam nic dobrego,takie moje zdanie.
pozdrawiam
Asik35
 
Posty: 165
Dołączył(a): 30 lip 2009, o 10:49
Lokalizacja: tak blisko tak daleko

Postprzez Sinusoida » 13 mar 2010, o 13:30

Widzę Smerfna, że mamy ze sobą wiele wspólnego... Powiedz, a kochasz Ty może siebie w ogóle? Czy czułaś się kochana przez rodziców? Jeśli siebie samego się nie kocha (a może nawet nienawidzi) ciężko jest uwierzyć, że ktoś inny mógłby nas pokochać naprawdę. Ba, pod wątpliwość poddaje się nawet to, że ktoś może nas lubić...Po prostu zdaje się to niemożliwe. Kiedyś przeczytałam, ze trzeba najpierw pokochać siebie by móc kochać i dać się kochać, czy jakoś tak. Nie rozumiałam tego wtedy, tej zależności. Dziś już rozumiem, rzeczywiście tak jest. Niestety ciężko jest to w sobie przezwyciężyć. Na początek myślę, że powinnaś porozmawiać ze swoich lubym. Z tego co piszesz, wydaje się, że mu na Tobie zależy. Może nawet myśli o Tobie poważnie, skoro próbuje "wybadać" co TY myślisz o byciu jego zoną... Jeśli Twój partner zrozumiałby skąd się biorą Twoje obawy, swoja cierpliwością mógłby je zmniejszyć. Tak było w moim wypadku. Wprawdzie nie przezwyciężyłam tego do końca i jeślii tylko coś idzie nie tak wpadam w ten sam tok myślenia, w te same lęki.... Może to jednak kwestia czasu? Pracy nad sobą no i OGROMNEJ cierpliwości, czułości i zrozumienia ze strony osoby, z która jesteś... Życzę powodzenia!
Avatar użytkownika
Sinusoida
 
Posty: 1225
Dołączył(a): 25 sie 2009, o 19:59

Postprzez moniaw-w » 14 mar 2010, o 11:48

Smerfna, jestes z plywakiem? :D

no kochana, wiem, jak to jest :) i powiem Ci, ze albo zaakceptujesz jego styl zycia, i bedziesz mu ufac, albo... no nie wiem, dziwnie mi napisac: bedzie Ci ciezko

z mojego osobistego doswiadczenia ze sportsmenem (plywak) wiem tak: to sa ludzie, ktorzy zyja nawet nie na godziny, ale na minuty
wyobaz sobie, ze moj chlopak byl z tego samego miasta, a widzielismy sie raz na dwa tygodnie, czasem smsy tylko, bo on byl wiecznie zajety, wiecznie - nie przesadzam :)

spotykalismy sie np. we wtorki od 18:30 do 21:15... a ja jestem bardzo spontaniczna osoba i bardzo zle sie czulam w takim zwiazku, w ktorym musialam dostosowywac sie do jakiegos planu

nie zrozum mnie zle - nie chce tutaj krytykowac Twojego chlopaka, ja wiem, ze moj ex mnie bardzo kochal, jest cudowna osoba i jego dziewczyna (poniewaz jest z kims juz chyba 3 lata) moze nazwac sie po prostu szczesciara majac takiego mezczyzne u swojego boku. Jej po prostu nie przeszkadzal jego tryb zycia i bardzo dobrze, ze my sie rozstalismy, chociaz nie bylo mi latwo, tym sposobem obydwoje jestesmy teraz szczesliwi ;)

musisz wiedziec, ze osoby, ktore wyczynowo/zawodowo trenuja sport sa bardzo zdyscyplinowane i co zauwazylam (sadzac po moim bylym chlopaku i jego znajomych) traktuja zycie bardzo 'zadaniowo' - poniewaz treningi pochlaniaja bardzo duzo czasu, tacy ludzie musza po prostu ukladac sobie plan i miec wszystko na oku - wiesz, jakos trzeba radzic sobie z treningami/praca/studiami...

poza tym, co dla mnie jest naprawde zdumiewajace, oni doskonale radza sobie ze wszystkim - czasami spotykalismy sie razem, wiem wiec troszke, jak zyli znajomi mojego chlopaka - studia, treningi, zawody, a w miedzy czasie wyjazdy zagraniczne, sporty i zawody poza tymi, ktore byly glowna domena, praca na wakacje - masakra, nie wiem, jak oni to robia, bo mi czasem majac tylko prace brakuje czasu na wszystko :)

cena, jaka sie za to placi jest czesto zwiazek, niestety
moj chlopak tez mi mowil na poczatku, ze znajomi go straszyli, ze jest plywakiem, ze bedzie mu ciezko utrzymac ten zwiazek, itd. Byc moze tez dlatego te nasze spotkania byly, jakie byly. Nie dosc, ze rzadko, to jeszcze on sie tak tym stresowal, ze nie mial dla mnie wystarczajaco duzo czasu, ja sie tym stresowalam, i tak w kolko :). Samospelniajaca sie przepowiednia - moze :).

W tej chwili ciesze sie, ze ma kogos, kto zaakceptowal go i jego zycie takim, jakim jest, ze jest szczesliwy, bo jak pisalam wszesniej - to jest bardzo, bardzo dobry czlowiek. Nie mialam watpliwosci, czy mnie kochal, jeden chyba z niewielu mezczyzn o ktorych z reka na sercu moglam powiedziec, ze ufam mu totalnie - tylko styl zycia nie taki, ktory mi odpowiadal.

Nie wiem, na ile pomoglo Ci to, co napisalam. Z tych wiadomosci, ktore wysyla Ci Twoj chlopak wynika, ze to kochajacy, cieply facet :) i bardzo zajety :).

Jesli jego hobby/praca/sport jest cos z czym moglabys sie z biegiem czasu pogodzic i cieszyc sie tymi chwilami, kiedy jestescie razem, i zyc bez obaw - to moze znalezienie sobie czegos, co tez pokochasz, czemu bedziesz mogla poswiecac troche czasu, byc moze bedzie dorym pomyslem.

Pozdrawiam Cie bardzo serdecznie i zycze powodzenia :)
Avatar użytkownika
moniaw-w
 
Posty: 146
Dołączył(a): 10 paź 2007, o 20:03

Postprzez Smerfna » 22 mar 2010, o 19:28

---------- 23:54 14.03.2010 ----------

Sinusoida oj... Jak przechodziłam okres buntu, twierdziłam że nikt mnie nie kocha, płakałam całymi dniami, chciałam się zabić. Ale jakoś mama to załagodziła i było dobrze. W tym okresie tata wogóle bał się odezwać do mnie bo odrazu miałam focha i płacz...
Teraz jestem "dorosła" dziwnie mi się to słowo pisze. Mam 21 lat ale czuje się zagubioną dziewczynka.
Czy kocham sama siebie. Uważam że jestem dobra, podobam się sobie. Ale wiem że muszę duzo, bardzo dużo pracować nad sobą.
Chciałabym napisać tak kocham się... ale...

moniaw-w wiem że muszę to zaakceptować. Często mu mówie że tak trudno jest mi być z nim. Jest całkiem inny niż moi wcześniejsi partnerzy, i moje wczesniejsze przyzwyczajenia dają znać o sobie.
Ja z moim się widzę częściej, naszczęście. Może tak 2 razy w tygodniu.
On nie trenuje się, jest trenerem. :)
hm... ale ja chce być z nim...

hm... dziś miał mieć studia, póżniej swoje lekcje, ale lekcje ktoś odwołał, prosto po zajęciach zadzwonił czy mam czas się z nim spotkać. Bardzo to miłe. ;) jakby nie chciał to by nie musiał. Bo teoretycznie mielismy się nie widzieć.
Troszczy się o mnie ;) odrazu pytał jak sie czuje. Czy mnie nie boli brzuch. Te fazy księzyca :lol:
Wiem że mnie kocha. I teraz wogóle mój post nie ma sensu.

Ale nie wiem kiedy ja obiektywnie myśle.
Wtedy gdy mam zły dzień, mam doła, twierdze że nawet biblioteke przedemna zamkli! (raczej nie myśle obiektywnie)
Czy wtedy gdy jestem zadowolona, w miare pogodna, mogę powiedzieć że miałam dobry dzień. ( nie wiem czy myśle obiektywnie? Bo może mam zbyt dobry dzień aby myśleć obiektywnie)


Jest mi bardzo trudno z nim być. Dużo kompromisów, duzo muszę zaakceptować. Ale myśle że warto... jak jestem przy nim czuje się wspaniale, jestem szczęśliwa, spokojna, nie myśle o problemacz, czuje się wyjatkowo.

---------- 23:57 ----------

Asik...
pokochałam jazde konno, to jest drogie hobby ;/ ostatnio poważnie spadłam w galopie, i teraz potrzebuje kilku lekcji z instruktorem. Chce wyćwiczyć równowage. Bo wiem że spadłam z braku umiejętność i z mojej winy. Czekam na lepszą pogodę i jak zaczne wkońcu prace.

---------- 18:28 22.03.2010 ----------

hm.... ostatnio się tak zastanawiam... czy powiedziec mojemu lubemu że ja dzwonić nie bede, ze nie bede sie pytac kiedy sie spotkamy... itp...
Ciekawe co przyniesie lepszy efekt, powiedzenie mu tego czy wykonanie... Po jakims czasie sie moze sam zorientuje, a pozatym jestem ciekawa czy zacznie sie nie pokoic i bardziej starac :) hm...

Co myslicie???
Avatar użytkownika
Smerfna
 
Posty: 330
Dołączył(a): 12 sty 2008, o 17:18

Postprzez Sinusoida » 22 mar 2010, o 20:44

Ja czasem dzwonię rzadziej niż zwykle by luby miał czas zatęsknić ale tak na dłuższą metę, co byś chciała tym sposobem osiągnąć? Przecież jemu zależy na Tobie...
Avatar użytkownika
Sinusoida
 
Posty: 1225
Dołączył(a): 25 sie 2009, o 19:59

Postprzez Smerfna » 22 mar 2010, o 20:53

w sobote... napisałam 3 eski w ciagu dnia do 17. a on cisza... pożniej zadzwoniłam, powiedział ze nie moze rozmawiac i ze oddzwoni... faktycznie nie mógl rozmawiac. Zadzwonił wieczorem... miałam pretensje ze cały dzien nie miał nawet minuty czasu aby odpisac... troche sie posprzeczalismy.... ;( i on wkońcu sie rozłaczył... poznym wieczorem napisałam mu ze nie moze traktowac mnie tak lekcewazaco... i ze juz nie bede sie wiecej zarzucac...
wczoraj, sam napisała, ja odpisałam, i po jego jogginku napsał ze idzie na objad i do pracy... A wieczorem zadzwonił. ;)

dzis... on cisza... i ja cisza...

co chce tym osiagnac... hm... chyba nie potrafie odpowiedziec ;/
Avatar użytkownika
Smerfna
 
Posty: 330
Dołączył(a): 12 sty 2008, o 17:18

Poprzednia strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 67 gości