Ewuś.
Z-ka ma rację, choć dość brutalnie to zabrzmiało -ma rację, zresztą pisałam też o tym niedawno w poście do Californi. Może trzeba nieustannie czuwać nad sobą, nad nie przekraczaniem tej swojej wewnętrznej granicy między chcę a poświęcam się.
Podpisuję się pod wszystkimi powyższymi postami.
Nie bądź rozżalona , proszę, Ewunia. Na usprawiedliwienie Twojej koleżanki/innych powiem tak: Jesteś postrzegana jako kobieta bardzo silna, pogodna. Sprawiasz wrażenie osoby, która nie miewa problemów/albo radzi sobie z nimi doskonale. Takiego już nawet nie robocopa, ale Optimusa Prime'a (dowódcy dobrych transformersów). I myślę, że ta Twoja koleżanka nawet nie pomyślała, że Ty możesz mieć jakikolwiek problem, bo to nawet dla mnie brzmi jak oksymoron. Rozdziadowiłaś i ją (wysłuchiwałaś jej problemów przez trzy lata!)i nas, Ewuś. Popatrz, pomagasz wszystkim wokół, swoją mądrością, ciepłem, troską.Jesteś zawsze tam, gdzie potrzebna jest pomoc.Tu także jesteś wielkim "uchem", "wielkim sercem" -które wysłucha, przytuli. Ewa nie miewa postów pt "jest mi źle", ten jest chyba jedynym bardziej "o Tobie".
Zadbaj troszkę o siebie. Powiedz koleżance o Twoim żalu, o tym, że jej zachowanie sprawiło Ci przykrość, o tym, że chciałabyś by Ciebie też czasami wysłuchano, być może pocieszono.
Chciałabym byś wiedziała o tym, już wiele takich słów padło wyżej, zresztą padają one dość często -jak bardzo pomagają Twoje słowa, jak wiele znaczy Twoja obecność tutaj.Powiem w swoim imieniu -doceniam to i jestem Ci niezmiernie wdzięczna za każdy Twój post.
Kochana jesteś, po prostu.
Przytulam CIę bardzo, bardzo mocno, Ty nasze psychotekstowe Słoneczko.