przez Megie » 9 wrz 2007, o 20:21
oczywiscie, ze jest dobrze..
Napisal jeszcze smsa, ze ma resztki na koncie, i nie moze do mnie zadzwonic a bardzo byc chcial porozmawiac, ze nie moze doladowac itp..ze zalezy mu na mnie, ze nie zrobi nic glupiego o co moglabym sie na Niego wkurzyc, ze moge byc o to spokojna...
Zadzwonilam do Niego wiec i sie dogadalismy..
Powiedzial, ze nawet nie zdawal sobie sprawy ze jest mi tak smutno dzisiaj, ale rozumie ze moglam sie martwic, i ze wezmie to wszysko pod uwage na przyszlosc,
Jest dobrze, ale tak sie wykonczylam przez dzisiejszy dzien, ze chce mi sie plakac, wiem ze to nie jego wina, ale moja- bo po co sobie cos wkrecam i sie zamartwiam, zamiast wierzyc i ufac?
Ale to przez to ze jestem pzrewrazliwiona, nie chce znowu tak bardzo cierpiec, juz tak cierpialam przez Ojca i jego alkoholizm i przez tego pierwszego faceta i jego odejscie.. Chociaz wiem, ze tak mialo byc, i ze lepiej ze to sie skonczylo, to chyba jakis strach i bol musial wsrodku zostac, skoro tak panikuje?