Mam problem z fałszywymi "koleżankami" córki 8lat

Problemy z rodzicami lub z dziećmi.

Mam problem z fałszywymi "koleżankami" córki 8lat

Postprzez Eliza777 » 13 sty 2012, o 15:39

Witam,jestem tu nowa.Mam nadzieję że ktoś mi coś doradzi,bo problem mnie przerósł emocjonalnie.
Otóż moja córka jest dzieckiem mądrym,ładnym,wesołym ,grzecznym i uczciwym,miłym dla innych,ma talent do tańca,do śpiewu-to jakby plusy,a do minusów :troszkę nieśmiała ,mało asertywna w relacjach z rówieśnikami,ma średnie problemy w nauce,a raczej w pisaniu i czytaniu(w poradni stwierdzili ryzyko lekkiej dysleksji).Od wychowawców już od przedszkola słyszę same pozytywy względem wychowania,nigdy nie było skarg też od rodziców.Problem tkwi w jej dwóch "najlepszych"(jak same one deklarują i jak mówiło mi moje dziecko) przyjaciółkach
,a raczej w traktowaniu przez nie mojej córki.Kumplują się już od przedszkola,4 rok z kolei,ale dopiero od roku przejrzałam na oczy,choć sygnały były wcześniej,ale myślałam sobie że to tylko sporadyczne epizody.Dam parę przykładów sytuacji.Pierwszą nazwę Kasia,drugą-Natalka.Kasia w zerówce kilka razy popisała długopisem dżinsy córki innym razem ręce flamastrem.Później byłam świadkiem jak poszturchuje moją córkę dłonią w głowę,no wiecie tak niby "w żartach",zatkało mnie i nie zareagowałam,z perspektywy czasu żałuję,ale od tamtej pory zaczęłam mojej Oli tłumaczyć żeby nie pozwalała sobie.Później kilka razy ją uszczypnęła,napluła w żartach(tu już zaczynam płakać).Gdy moja córka powiedziała żeby tak nie robiła, to skwitowała:"nie jesteś zabawna "i odeszła.Natalka jest znowu podłą i fałszywą, bardziej dokucza moralnie,ale zewnątrz jest słodka jak cukierek.Obie bardzo dobrze się uczą,a mimo to nie mogą znieść czasem mniejszego sukcesu innego dziecka w tym mojej córki.Raz mojej Oli udało się dostać 6,a Natalce-5,to nie odzywali się za to z nią cały dzień.Na szczęście Ola nie przejmuje się tym i stara się uczyć najlepiej jak potrafi.Kiedyś mieli czytankę na zadanie domowe,to Natalka schowała mojej córki książkę(mam dowody że zrobiła to celowo),oczywiście Ola nie była przygotowana do lekcji i o to tamtej chodziło...Jako że moja ma problemy też z ładną pisownią,to staram się jej kupować twardy,nie kruszący się ołówek i takim pisze o niebo lepiej,po sprawdzeniu lekcji odkryłam że strasznie brzydko ma napisane i pytam gdzie jej ołówek,-"zamieniłam się z Natalka,bo prosiła ,bo nie lubi pisać kruciutkim ogryzkiem swoim". Więc dałam jej drugi długi ołówek i nakazałam powiedzieć koleżance że ten twardy mama nie pozwala pożyczać,bo lepiej jej się nim pisze,ale może jej dać ten drugi długi.No i oczywiście zbiegiem okoliczności tego samego dnia "specjalny zakazany" zaginął bezpowrotnie...Ostatnio przyszła w nocy cała zapłakana,żebym pozwoliła jej nie pójść do szkoły,bo ją strasznie "boli ucho". Zrobiłam wyjątek,ale wyciągnęłam z niej prawdziwą przyczynę.Otóż poprzedniego dnia liczyli klasową zbiórkę pieniędzy we trzy,Natalka pomyliła się,a później opowiadała całej klasie że to przez Olę źle policzyli...Jak po Mikołaju pochwaliła się prezentem,to stwierdziła że pewnie kłamie(wiem że Natalka sama o takim prezencie marzy).A tak naprawdę obie nie mają czego mojej córce zazdrościć,my mamy niższe dochody w rodzinie naszej niż rodziny tych koleżanek,mają wszystkiego ciut więcej i na więcej mogą sobie pozwolić,a paradoksalnie to tamte dziewczyny zazdroszczą jak mojej raz na jakiś czas uda się posiąść jakąś drobnostkę ,której akurat do pełnego szczęścia im brak...Próbowałam dwa razy rozmawiać z wychowawcą,mówiłam że się śmieją że ona wcale nie umie tańczyć i że nie traktuja jej jak koleżanki,czy widzi on tą przyjaźń.Ale wychowawca stwierdził że nie ma problemu(być może nie chce go widzieć) ,że Ola jest lubiana,a ja powinnam ją nauczyć asertywności,a tamte dziewczyny są po prostu liderami w grupie i tyle.Tak owszem są przebojowe,mądre,ale też są manipulatorkami,używającymi szantażu emocjonalnego.Raz się z Olą bawią,a jak coś im nie pasuje,lub odmówi zrobienia czegoś(bo teraz próbuje), to mówią że jej nie lubią przez to,później że to był żart,nie dzielą się smakołykami,a moja powinna,bo zaraz usłyszy:"co z ciebie za koleżanka?".Przy mnie jak wchodzę do szkoły to ją przytulają,a jak z boku obserwuję i mnie nie widząc,to ją ignorują według humoru.Serce mi się kraje jak widzę jak ona do nich podchodzi,a oni szybko odwracają się i udają że jej nie widzą.Próbowałam kiedyś porozmawiać z mamą Natalki,wspomniałam że Ola nie chciała żebym jej kupiła określoną rzecz,bo stwierdziła że Natalka powie że jest brzydka i wszyscy będą się z niej śmiać,powiedziałam to delikatnie w żartach,sprawdzałam reakcję.Odparła:"och to moja córka jest takim wampirem? hahaha",z ironią w glosie.Sens był taki że jej córka jest wspaniała i nieomylna.Dodam że już otwarty konflikt jest między jej córką a innymi dwoma uczniami w klasie,i oczywiście winni są tamci dwoje,mam wrażenie że nawet wychowawca tak myśli.Jak proszę Olę żeby panu o wszystkim mówiła,to odpowiada:"Natalka tak wszystko obróci,że to ja wyjdę na tą złą i pan mi NIE UWIERZY". Z drugiej strony ona nie zauważa większości świństewek(ona jest zwyczajnym dzieckiem i nie widzi drugiego dna sytuacji). Z kolei lubi ich i wystarczy że się uśmiechną,a wszystko zapomina.
Przepraszam,że mi trochę esej wyszedł,ale emocje mnie przepełniają.Nie wiem co zrobić.Mam ochotę nagadać rodzicom,albo samym koleżankom,ale obawiam się że obróci się to przeciwko córce.Wiem że Natalka skutecznie nastawia klasę przeciwko innej dziewczynce,sama wybielając się,dziecko jest na uboczu,nie ma koleżanek...W końcu gotuje się we mnie że wychowawca radzi mi tylko uczyć asertywności(co i tak całymi siłami robię jak potrafię),to tak jakby zwalać winę na ofiarę przemocy,bo była bierna,ofiarę gwałtu - nie powiedziała NIE....Uważam jakby to on delikatnie rodzicom powiedział że są takie skargi,to wtedy może by coś dzieciom wytłumaczyli.Kończę już bo do końca i tak pewnie nikt nie wytrwa.Doradźcie ,proszę.
Eliza777
 
Posty: 13
Dołączył(a): 13 sty 2012, o 13:37

Re: Mam problem z fałszywymi "koleżankami" córki 8lat

Postprzez Abssinth » 13 sty 2012, o 16:15

doczytalam.

nie wiem, jak pomoc (poza, faktycznie, uczeniem dziecka asertywnosci jak tylko sie da - na pewno przyda sie jej na przyszlosc, to bardzo dobra baza!)

kilka z Dziewczyn na tym forum ma wyksztalcenie pedagogiczne, na pewno sie odezwa :)

ja na razie tylko bardzo przytulam, bo wiem, ze nie jest Ci latwo
xxxx
Avatar użytkownika
Abssinth
 
Posty: 4410
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 01:39
Lokalizacja: Londyn

Re: Mam problem z fałszywymi "koleżankami" córki 8lat

Postprzez Sansevieria » 13 sty 2012, o 19:47

Witaj, Elizo :)
Ja też doczytałam, byłabym wdzieczna za jakieś akapity, takie bloki są nieco meczące, ale rozumiem że pisząc na emocjach po prostu pisałaś ciurkiem.
Pedagogiem nie jestem, ale mam "na koncie" córkę dorosłą i raczej życiowo sprawną, czyli mogę się podzielić tzw. doświadczeniem własnym. :)
Zanim coś wiecej napiszę zapytam Cię co rzecz moim zdaniem ważną - w jaki sposób Ty uczysz córkę tej asertywności. Oczywiście najlepiej jak potrafisz, ale gdybyś zechciała przybliżyć to, co córce mówisz na przykład w zwiazku z ołówkiem, pisaniem po dżinsach itd.
Wiesz, każdy człowiek spotyka na drodze różnych ludzi, w tym wrednych manipulantów. I choć doskonale rozumiem, że aż Cię nosi żeby "coś zrobić" uwierz, z większością tych spraw córka powinna i musi sobie poradzic samodzielnie, choć korzystając zTwoich wskazówek. Z tego co piszesz większosci sytuacji tak bolesnych dla Ciebie ona zdaje się nie zauważać i przechodzi nad nimi do porządku dziennego. Tu mi sie nasuwa pytanie o Twoje dzieciństwo i relacje z koleżankami: było podobnie jak teraz z Twoja córką czy zupełnie inaczej?
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Re: Mam problem z fałszywymi "koleżankami" córki 8lat

Postprzez marie89 » 13 sty 2012, o 21:31

W klasie szkolnej zawsze (stety bądź niestety) są osoby liderzy, osoby popularne (tzw. gwiazdy socjometryczne)... Ich wpływ na zachowanie grupy jest znaczący...
Dlatego BARDZO istotne jest by wychowawca obserował grupę... Niezależnie czy to klasa podstawowa czy szkoła średnia - schematy są podobne...

Piszesz, że Twoja córka jest nieśmiała... Osoby nieśmiałe, niepewne, wycofujące się często padają manipulacjom "silniejszych".

Możliwe, że sytuacja jaką opisujesz zmieni się - i za jakiś czas owe pseudokoleżanki faktycznie będą koleżankami... Może tak być, jak najbardziej... bo te relacje rówieśnicze właściwie dopiero się kształtują...

Niepokoi mnie jednak zachowanie tych dziewczynek... Musiało dojśc do jakiegoś konfliktu między nimi - nawet drobnego... który urósł...

Wiem, że serce Ci pęka wiedząc co się dzieje... i czujesz się bezradna... Wiem, że rodzi się chęc by nagadać i tym małym i ich rodzicom.. ale to nie rozwiąze problemu.. a raczej go spotęguje...

Ja bym radziła rozmowę z nauczycielem... (długo pracuje z dziećmi?) ew. jak jest w szkole - to pedagog... Poprosić by baczniej się przyjrzały klasie i atmosferze jaka tam panuje... Nauczyciele mogą poprowadzić zajęcia, które "wybadają" jakie relacje panują w klasie... Mogą poprowadzic zajęcia które klase zintegrują... Jak najbardziej da się coś zrobić.

Jeśli okaze się, że powodem zachowań dziewczynek jest jakis konflikt (z punktu widzenia osoby dorosłej jakis banał, ale nie dla dziecka juz nie...). Nauczyciel w takim wypadku prowadzi delikatną rozmowę... Wymaga to odpowiedniego podejścia, doświadczenia... Wiele zależy od nauczyciela. Od mediatora.

To na razie tyle... Zastanowię się, co jeszcze mogłabyś zrobić...

Przytul mocno córkę... Nie pytaj o zbyt wiele... bo poczuje się winna Twoich zmartwień...
marie89
 

Re: Mam problem z fałszywymi "koleżankami" córki 8lat

Postprzez Eliza777 » 13 sty 2012, o 21:41

Dziękuję za odzew .

Na początek o moich relacjach.Miałam w klasie normalne koleżanki.Ze szkoły pamiętam tylko jeden taki epizod,gdzieś w drugiej klasie koleżanka namówiła mnie na solidarne ścięcie włosów na krótko,ja ściełam ,ona-nie i przyjaźń się skończyła.Ale od razu znalazłam inne koleżanki.Miałam też super koleżankę o rok młodszą z którą kontakt mam do dziś.Dopiero na studiach doświadczyłam dużo z fałszywej przyjaźni z jedną osobą,pamiętam do dziś-to była prawdziwa lekcja życia.Rodzice mnie parę lat ostrzegali,ale ja mówiłam że jej nie znają,stałam za nią murem ,no i myliłam się akurat ja,nie oni...

Z ołówkiem to chyba wszystko napisałam.Może inny przykład.Ola miała papier kolorowy samoprzylepny.Koleżanka poprosiła,ale wzięła ładniejszy kolor,moja z żalem ale dała .Więc w domu tłumaczę,że może pożyczyć,ale kolor dla siebie pierwsza wybiera,że trzeba być uprzejmym,ale żeby to nie było przykre dla niej,bo to jej rzecz i ona decyduje.I czasem odgrywam z nią scenkę,jak odmówić łagodnie.Tłumaczę że odmawianie nie skutkuje tym że nie będą jej lubić,jak ktoś jest koleżanką.A jeżeli się obraża,to po prostu chce ją wykorzystać.

Staram się też podnosić jej samoocenę,chwalę ją za osiągnięcia,podkreślam mocne strony-taniec,matematyka,plastyka.Oczywiście często mówię że ją kocham i takie tam...Tez ma i kary za przewinienia...
Nie jest ani karana przesadnie ani rozpieszczana.To tak dla przybliżenia profilu.

Pamiętajcie że to dzieci w II klasie.Dla mnie są chore już w zerówce teksty,wszystko z ust Natalki(połowę słyszałam sama)za jednym wyjątkiem wszystko o dzieciach z klasy(18 osób):
-ale Kuba ma brzydkie zęby
-twój tata pewnie dużo kasy zarabia
-widziałaś Kacper ma tani plecak
-Kasia(jedna z tych kol.) ma takie brzydkie paznokcie
-Kasia jest okropna nie znoszę jej
-nie możliwe że chodzisz na tańce,bo skąd by twoja mama tyle kasy wzięła
-nie chcę poznać twojej koleżanki z podwórka,bo ma dziwną brzydką twarz
-nienawidzę Marcina,nie cierpię go
-Wiktoria chciała żebym się udławiła(po tym jak owa dziewczynka powiedziała "smacznego" wchodząc do jadalni)
Eliza777
 
Posty: 13
Dołączył(a): 13 sty 2012, o 13:37

Re: Mam problem z fałszywymi "koleżankami" córki 8lat

Postprzez Eliza777 » 13 sty 2012, o 22:16

Męczyłam się akurat z postem,a tu nowa wypowiedź.

marie89 napisał(a):Nie pytaj o zbyt wiele... bo poczuje się winna Twoich zmartwień...

Przyznaje, że często nie mogę się opanować ,wiem że to źle,ale biorę sobie do serca że ktoś moja dziecko krzywdzi.

Co do konfliktu,to nic takiego nie przypominam.To jest tak że jedna na drugą nawet do mnie wygadywały(przyjeżdżali czasem do Oli),mówiły że ta tej nie cierpi i na odwrót .Wiecznie w szkole się kłóciły,godziły ,nie odzywały i to prawie codziennie w kółko.Ola nie kłóciła się z żadną.A i tak świństewka jej robiły.Pogorszyło się teraz jak Ola próbuje czasem się na coś nie zgodzić,to ją 'karają".Ogólnie to dla mnie to wygląda jak wyścig szczurów,ale w tym wieku?Moim zdaniem chcą po prostu zniszczyć rywalkę,myślę że widzą w niej zagrożenie swojej popularności.

A pan ich ma 1,5 roku.Wiem że muszę z nim porozmawiać,ale jestem wkurzona,że dwie poprzednie rozmowy w ubiegłym roku zbagatelizował.Z drugiej strony Ola mi mówi że Natalka przy panu zachowuje się wzorcowo.Np. wchodzi Marcin do klasy ,Natalka:"o cześć",wychodzi pan - kciuk w dół do grupy na Marcina i "buuuuu".
Ostatnio edytowano 13 sty 2012, o 22:34 przez Eliza777, łącznie edytowano 1 raz
Eliza777
 
Posty: 13
Dołączył(a): 13 sty 2012, o 13:37

Re: Mam problem z fałszywymi "koleżankami" córki 8lat

Postprzez marie89 » 13 sty 2012, o 22:26

Eliza777 napisał(a):Dziękuję za odzew .

Na początek o moich relacjach.Miałam w klasie normalne koleżanki.Ze szkoły pamiętam tylko jeden taki epizod,gdzieś w drugiej klasie koleżanka namówiła mnie na solidarne ścięcie włosów na krótko,ja ściełam ,ona-nie i przyjaźń się skończyła.Ale od razu znalazłam inne koleżanki.Miałam też super koleżankę o rok młodszą z którą kontakt mam do dziś.Dopiero na studiach doświadczyłam dużo z fałszywej przyjaźni z jedną osobą,pamiętam do dziś-to była prawdziwa lekcja życia.Rodzice mnie parę lat ostrzegali,ale ja mówiłam że jej nie znają,stałam za nią murem ,no i myliłam się akurat ja,nie oni...

Z ołówkiem to chyba wszystko napisałam.Może inny przykład.Ola miała papier kolorowy samoprzylepny.Koleżanka poprosiła,ale wzięła ładniejszy kolor,moja z żalem ale dała .Więc w domu tłumaczę,że może pożyczyć,ale kolor dla siebie pierwsza wybiera,że trzeba być uprzejmym,ale żeby to nie było przykre dla niej,bo to jej rzecz i ona decyduje.I czasem odgrywam z nią scenkę,jak odmówić łagodnie.Tłumaczę że odmawianie nie skutkuje tym że nie będą jej lubić,jak ktoś jest koleżanką.A jeżeli się obraża,to po prostu chce ją wykorzystać.

Staram się też podnosić jej samoocenę,chwalę ją za osiągnięcia,podkreślam mocne strony-taniec,matematyka,plastyka.Oczywiście często mówię że ją kocham i takie tam...Tez ma i kary za przewinienia...
Nie jest ani karana przesadnie ani rozpieszczana.To tak dla przybliżenia profilu.

Pamiętajcie że to dzieci w II klasie.Dla mnie są chore już w zerówce teksty,wszystko z ust Natalki(połowę słyszałam sama)za jednym wyjątkiem wszystko o dzieciach z klasy(18 osób):
-ale Kuba ma brzydkie zęby
-twój tata pewnie dużo kasy zarabia
-widziałaś Kacper ma tani plecak
-Kasia(jedna z tych kol.) ma takie brzydkie paznokcie
-Kasia jest okropna nie znoszę jej
-nie możliwe że chodzisz na tańce,bo skąd by twoja mama tyle kasy wzięła
-nie chcę poznać twojej koleżanki z podwórka,bo ma dziwną brzydką twarz
-nienawidzę Marcina,nie cierpię go
-Wiktoria chciała żebym się udławiła(po tym jak owa dziewczynka powiedziała "smacznego" wchodząc do jadalni)



Co do tekstów - słyszałam gorsze...

Niestety należy pamiętać, że świat się zmienia... Media - a raczej wzorce jakie media dzieciom kładą na talerzu... Ale i same stosunki społeczne ulegają przekształceniom... Nie zawsze są to dobre zmiany...

Ten okres... lat dziecięcych jest bardzo ważny ale i burzliwy... Dzieci naśladują zaobserowane zachowania, szukają wzorców... Z pewnych rzeczy się wyrasta... z innych nie zawsze...

Istotne jest z jakimi treściami i wartościami dziecko ma styczność... Ważne jest z kogo biorą przykład... To je kształtuje...

***

Wiesz... To, że rozmawiasz i jak rozmawiasz z córką bardzo dobrze o Tobie świadczy... Pracuj z nia dalej nad asertywnością, podnoszeniem samooceny. Cierpliwie... Przyniesie efekty.

Współpraca z nauczycielem, pedagogiem też może okazać się owocna.
marie89
 

Re: Mam problem z fałszywymi "koleżankami" córki 8lat

Postprzez Eliza777 » 13 sty 2012, o 22:42

Z tekstami mi chodziło o to,żeby pokazać jak ta Natalka w każdej osobie wyszukuje jakiś "defekt",żeby umniejszyć wartość tych osób,bo to ona jest najpiękniejsza,najwspanialsza i t.d.Takie mam odczucia.

Cieszę się że napisałam. Utrwaliłam się w przekonaniu,że akcja "wpadam do szkoły i robię burzę" nic nie naprawi.A ciężko bez wsparcia się wstrzymać.

Świat idzie do przodu,racja...Ale i tak mnie to szokuje.
Eliza777
 
Posty: 13
Dołączył(a): 13 sty 2012, o 13:37

Re: Mam problem z fałszywymi "koleżankami" córki 8lat

Postprzez marie89 » 13 sty 2012, o 22:59

"wpadam do szkoły i robię burzę" - no to raczej nie wskazane... ale "idę do szkoły i wspołpracujemy z nauczycielami i dziećmi" już prędzej...


Będzie dobrze :cmok:
marie89
 

Re: Mam problem z fałszywymi "koleżankami" córki 8lat

Postprzez Eliza777 » 13 sty 2012, o 23:09

marie89 napisał(a):Będzie dobrze :cmok:

Dziękuję, :cmok: .
:kwiatek: w podzięce wszystkim,bo dzisiaj chyba sobie pośpię. Ostatniej nocy dobiłam sobie problem do głowy,całą noc "rozmawiałam" z "przeciwnikami".
Eliza777
 
Posty: 13
Dołączył(a): 13 sty 2012, o 13:37

Re: Mam problem z fałszywymi "koleżankami" córki 8lat

Postprzez marie89 » 13 sty 2012, o 23:13

Powiem jeszcze...

Musisz też zaufać córce... Ważna jest Twoja pomoc.. ale nie uchronisz jej zawsze od przykrości...
Stopniowo nabierze samodzielności i asertywności... Presja sytuacyjna.
marie89
 

Re: Mam problem z fałszywymi "koleżankami" córki 8lat

Postprzez Sansevieria » 13 sty 2012, o 23:27

Swiat wprawdzie idzie do przodu, ale akurat takie teksty jak zacytowalaś to ja pamiętam doskonale z lat swoich szkolnych...
Elizo, nie jest dobrze mierzyć świat relacji miedzy dziećmi miarą dorosłą. Bo w jakiejś części jest to inny świat. Dzieci inną wagę przyywiązuja do słów, inaczej je czasem odczytują, znacznie bardziej otwarcie wyrażają emocje. To, co dla dorosłego moze być ciężką obrazą potrafi w wieku lat 8 być niczym specjalnym, ale i odwrotnie - coś co dorosły potraktował by lekko dla dziecka może być ruiną świata. Myślę że tak ogólnie to mogło by Ci pomóc poczytanie jakichś artykułów czy publikacji dotyczących psychologii rozwojowej, żebyś zbliżyła się do postrzegania świata i relacji przez dzieci w wieku Twojej córki.
Zacytowałas kilka tekstów nazywając je "chorymi". Są wyrwane z kontekstu, ale pozwól że zapytam - co jest "chorego" w stwierdzeniu "nienawidzę Marcina, nie cierpię go" czy "Kasia jest okropna, nie znoszę jej"? Jako takie to nie są stwierdzenia chore tylko komunikaty o stosunku mówiącego do kogoś tam. Nie każdego lubimy przecież. Ocenianie kolegów czy koleżanek wedle statusu materialnego rodziców jest przykre, ale na pewno nie nowe, jest to chyba tak stare jak ludzkość. Nie wiem jak będzie w tej klasie, do której córka chodzi, ale zwykle to sie weryfikuje w obrębie grupy, kto ile jest wart jako kolega niezależnie od kasy rodziców, kto jest lubiany i za co. Są klasy w których prym wiodą najbogatsi, ale wcale nie jest regułą, że oni elitę klasy tworzą.
Mam wrażenie, że ta Twoja nauka asertywnosci nieco jest zbyt dorosła jak na 8 lat. W tym wieku nie zawsze łagodna odmowa jest odbierana jako odmowa i może zachęć córkę do rozwiązań prostszych czyli "nie, nie pożyczę /nie dam ci tego papieru, bo jest mi potrzebny" zamiast subtelnych kombinacji stosowniejszych w wieku późniejszym. Odmawianie zaś czasem i owszem, skutkuje tym, że ktoś będzie niezadowolony i to czasem naprawdę zdecydowanie niezadowolony. I jest to fakt, z którym warto sie "zaprzyjaźnić" od lat młodych. Bo istnieje taka pułapka, że dziecko chcąc być lubiane i chcąc żeby koleżanka była zadowolona (traktując to jako priorytet) po prostu zaczyna robić co mu inne dzieci każą. A wiadomo że nie da się ani wszystkich zadowolic, ani też dla wszystkich, zawsze i w każdej sytuacji być miłym i łagodnym. Mam prawo odmówić, również jednoznacznie i zdecydowanie, jeśli czyjeś żądanie czy prośba narusza moje dobro, odmawiajac zaś wiem, że ktoś może być niezadowolony i to okazać. Nie boję się czyjegoś niezadowolenia wynikającego z mojej odmowy, jeśli uznaję tę odmowę za uzasadnioną. Tak czytając o Twojej córce troszke mam wrażenie, ze z tym zdecydowanym odmawianiem i wyrażaniem własnego zdania to nie jest u niej najlepiej, nie ma tego opanowanego w stopniu chroniącym jej własne dobro.
Powiedz Elizo, jak to jest z mówieniem "nie" Tobie? Jak reagujesz na "nie" ze strony córki?
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Re: Mam problem z fałszywymi "koleżankami" córki 8lat

Postprzez Eliza777 » 15 sty 2012, o 13:01

Sansevieria napisał(a):Elizo, nie jest dobrze mierzyć świat relacji miedzy dziećmi miarą dorosłą. Bo w jakiejś części jest to inny świat. Dzieci inną wagę przyywiązuja do słów, inaczej je czasem odczytują, znacznie bardziej otwarcie wyrażają emocje. To, co dla dorosłego moze być ciężką obrazą potrafi w wieku lat 8 być niczym specjalnym, ale i odwrotnie - coś co dorosły potraktował by lekko dla dziecka może być ruiną świata. Myślę że tak ogólnie to mogło by Ci pomóc poczytanie jakichś artykułów czy publikacji dotyczących psychologii rozwojowej, żebyś zbliżyła się do postrzegania świata i relacji przez dzieci w wieku Twojej córki.
Na pewno nie mam wiedzy psychologiczno-pedagogicznej i to jest moja pierworodna córka,błędy popełniam jak każdy rodzic.Ale mnie właśnie szokuje to, że ta Natalka(ona stanowi większy problem niż Kasia) zachowuje się w sposób jaki zachowują się właśnie dorośli,a nie dzieci.Ja nie pamiętam ze szkoły takiego dziecka,ani w dzisiejszym otoczeniu takiego nigdzie nie spotkałam.Dziecka knującego intrygi właśnie w sposób swoisty dla dorosłych.I to mnie razi.
Zacytowałas kilka tekstów nazywając je "chorymi". Są wyrwane z kontekstu, ale pozwól że zapytam - co jest "chorego" w stwierdzeniu "nienawidzę Marcina, nie cierpię go" czy "Kasia jest okropna, nie znoszę jej"? Jako takie to nie są stwierdzenia chore tylko komunikaty o stosunku mówiącego do kogoś tam. Nie każdego lubimy przecież. Ocenianie kolegów czy koleżanek wedle statusu materialnego rodziców jest przykre, ale na pewno nie nowe, jest to chyba tak stare jak ludzkość. Nie wiem jak będzie w tej klasie, do której córka chodzi, ale zwykle to sie weryfikuje w obrębie grupy, kto ile jest wart jako kolega niezależnie od kasy rodziców, kto jest lubiany i za co. Są klasy w których prym wiodą najbogatsi, ale wcale nie jest regułą, że oni elitę klasy tworzą.
W samym odrębnym zdaniu na pewno nie ma nic dziwnego.Ale jeżeli jedna osoba w KAŻDEJ doszukuje się jakiejś "skazy",w każdym z klasy szuka coś do wyśmiania,to to nie jest dla mnie normalne.Nie można każdego lubić,ale jak dziecko obgaduje wszystkich,a najbardziej tych najbliższych,to nie inni są źli,tylko problem jest w jednostce.Dla mnie normalne jest na przykład że grupa wybiera 1 lub 2 "klasowe kozły ofiarne",ktoś się pokłóci,jakoś kogoś nazwie,wyzwie.Ale chore dla mnie jest,że jedna osoba za plecami wyśmiewa się z każdego,a najwięcej szydzi z najlepszych koleżanek.Normą raczej jest,że swoje przyjaciółki się oszczędza,a nawet broni przed innymi czasem.W dorosłym życiu spotkałam takie osoby,ale nie zawiązuje z nimi bliższych kontaktów.Ale nigdy nie spotkałam tak "dorośle " przebiegłego dziecka.DOROŚLE przebiegłego i fałszywego-to jest dla mnie chore.
Mam wrażenie, że ta Twoja nauka asertywnosci nieco jest zbyt dorosła jak na 8 lat. W tym wieku nie zawsze łagodna odmowa jest odbierana jako odmowa i może zachęć córkę do rozwiązań prostszych czyli "nie, nie pożyczę /nie dam ci tego papieru, bo jest mi potrzebny" zamiast subtelnych kombinacji stosowniejszych w wieku późniejszym. Odmawianie zaś czasem i owszem, skutkuje tym, że ktoś będzie niezadowolony i to czasem naprawdę zdecydowanie niezadowolony. I jest to fakt, z którym warto sie "zaprzyjaźnić" od lat młodych. Bo istnieje taka pułapka, że dziecko chcąc być lubiane i chcąc żeby koleżanka była zadowolona (traktując to jako priorytet) po prostu zaczyna robić co mu inne dzieci każą. A wiadomo że nie da się ani wszystkich zadowolic, ani też dla wszystkich, zawsze i w każdej sytuacji być miłym i łagodnym. Mam prawo odmówić, również jednoznacznie i zdecydowanie, jeśli czyjeś żądanie czy prośba narusza moje dobro, odmawiajac zaś wiem, że ktoś może być niezadowolony i to okazać. Nie boję się czyjegoś niezadowolenia wynikającego z mojej odmowy, jeśli uznaję tę odmowę za uzasadnioną.
Jak doradzę jej po prostu się nie podzielić,to tego na tym etapie nigdy nie zrobi.Tym bardziej że wychowawca mówi że mają klasową tradycję bycia uprzejmym i dzielenia się przedmiotami.Jak by odmówiła to było by równoznaczne z nieposłuszeństwem wobec pana,a moja córka nigdy tak nie zrobi,bo pan-to autorytem.No i tak chyba powinno być,nie sądzisz?
Tak czytając o Twojej córce troszke mam wrażenie, ze z tym zdecydowanym odmawianiem i wyrażaniem własnego zdania to nie jest u niej najlepiej, nie ma tego opanowanego w stopniu chroniącym jej własne dobro.
Tu masz absolutną rację.
Powiedz Elizo, jak to jest z mówieniem "nie" Tobie? Jak reagujesz na "nie" ze strony córki?

Zależy od sytuacji.Jak "nie":umyje zębów,nie odrobię lekcji,posprzątam-ma zrobić i koniec.Ale już "nie" :zacznę sprzątać za 15 minut,jak skończy się bajka,a ja wiem że dopiero włączyła telewizor-zgadzam się.Jak pytam czy zapisać na kółko plastyczne,mówi nie,bo na to akurat nie chce chodzić-to okej,bez żadnych.Ale jak kiedyś po przerwie chorobowej powiedziała że nie chce już chodzić na tańce,a widziałam że chodzi o przełamanie nieśmiałości związanej z ponownym wejściem do nie tak dawno poznanej grupy,to namawiałam aż poszła,przełamała się,i była bardzo później szczęśliwa po zajęciach,na które z ogromną chęcią chodzi do dziś.Kupić jakąś rzecz(mną upodobaną),która się jej nie podoba ,próbuję z córką negocjować,pokazać dobre strony,jak nie przekonam,to kupuje to co jej się podoba.Ogólnie to używamy argumentów obie.Nigdy sama nie mówię Oli "nie,bo nie".Jak poproszę o przysługę,pomoc,to raczej nie odmawia.

Widzę że szukasz drugiego dna w wychowaniu mną mojej córki.Na pewno popełniłam jeden poważny błąd wychowawczy.Od małego miała wpajane że dobrze wychowany człowiek ZAWSZE się dzieli,dla WSZYSTKICH jest miły i uprzejmy.Nie miała poczucia że jej rzecz to może być tylko jej,bo słyszała ode mnie(i innych członków naszej rodziny) "daj się pobawić,przecież ci nie zepsuje","pobaw się z sąsiadką ,przecież przyszła do ciebie w goście,nie wypada mieć fochy"-moja Ola nie chciała bawić się np.w mamę i córkę .Dopiero od roku uczę ją asertywności,gdy zobaczyłam jak dla mojej córki obraca się ogólnie przyjęte "bycie grzecznym,dobrze wychowanym" według starej szkoły.
Eliza777
 
Posty: 13
Dołączył(a): 13 sty 2012, o 13:37

Re: Mam problem z fałszywymi "koleżankami" córki 8lat

Postprzez Eliza777 » 15 sty 2012, o 13:31

Sansevieria napisał(a): Z tego co piszesz większosci sytuacji tak bolesnych dla Ciebie ona zdaje się nie zauważać i przechodzi nad nimi do porządku dziennego.

Ona nie zauważa podstępu,manipulacji,premedytacji.Ale jak jej mówią ,że jej nie lubią,lub chowają przed nią coś,lub uciekają(niby bawią się w chowanego),lub wyśmiewają taniec to jest jej przykro,nie spływa to po niej.Ona nie widzi jak chcą ją wykorzystać,tego że coś robią dla osiągnięcia swego celu,ale widzi skutek,który ją boleśnie dotyka,ale bierze to za zdarzenie przypadkowe.
Eliza777
 
Posty: 13
Dołączył(a): 13 sty 2012, o 13:37

Re: Mam problem z fałszywymi "koleżankami" córki 8lat

Postprzez Sansevieria » 15 sty 2012, o 14:51

Elizo, nie tyle szukam drugiego dna ile raczej próbuję Was troszkę poznać :) Bo problem jako taki to ja jak najbardziej widzę, i fakt że Twoja corka pewnych zachowań nie dostrzega, i to, że Natalka nie jest ok, i to, że Twoja corka nie zauważa czy nie dopuszcza że jest manipulowana oraz krzywdzona i godzi się na to. Ale to jest powiedzmy jak widoczna wysypka. A warto sie zastanowić skąd to się bierze. Przyczyny wchodzenia dziecka w tego typu relacje rówieśnicze mogą być różne, ale dopiero jak piszesz o Was to rozmawiajac z Tobą dalej mogę nie brnąć w ślepe uliczki typu "apodyktyczna matka" albi inne jakieś. Po tym co ostatnio napisałaś nasunęło mi się takie coś, że Twoja corka wychowywana w pewnien określony sposób zachowuje się tak samo w odniesieniu do koleżanek, oczekuje od nich takich zachowań czy takiego traktowania, jakie ma od Ciebie. Jak jest inaczej to jest jej przykro, ale...ale nie jest w stanie postawić granicy, jakby nie dostrzegała swoich praw? Jakoś tak. Jakos mam uczucie, że nie ma umiejętnosci "nieposłuszeństwa", możliwe że dlatego ze w domu nie było takiej potrzeby, bo idzie się dogadać po dorosłemu?
Natalka jest jaka jest, nie zmienisz Natalki, ani Twoja corka też nie. Pytanie brzmi, czemu Twoja corka wybiera opcję "jest mi przykro" zamiast opcji "Natalka jest wredna, nie cierpię Natalki"?
Co do autorytetu nauczyciela to opisałas pułapkę bez wyjścia, w jakiej sie Twoja corka znalazła. Mnie osobiście taka "klasowa tradycja dzielenia sie" w opcji "pan tego oczekuje i tak każe czynić" jest co najmniej ryzykowna. Już po usłyszeniu koncepcji niejako odruchowo widzę nieuchronne zawirowania, które muszą wyniknąć z jaj autorytarnego wprowadzania. I tu pytanie do pana nauczyciela - czy widzi te skutki uboczne oraz co on w tej sprawie - jak je ewentualnie zamierza im przeciwdziałać. No i sama koncepcja "nigdy nie będę nieposłuszna nauczycielowi" nie za dobra jest - bo nauczyciel nie jest Bogiem. :)
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Następna strona

Powrót do Rodzice

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 220 gości