nie umiem zrozumieć...

Problemy z rodzicami lub z dziećmi.

nie umiem zrozumieć...

Postprzez uśmiechnięta » 5 maja 2010, o 16:48

Witam.

Mój problem dotyczy ojca. chociaż chyba nie tylko jego. Wydaje mi się że w pewnym sensie cała moja rodzina jest odpowiedzialna za to jak wygląda życie w naszym domu.

ale zacznę od ojca. Jest to człowiek bardzo apodyktyczny, zawsze ma rację i nie przyjmuje do wiadomości że ktoś może mieć inne zdanie niż on. Do tego strasznie nerwowy. Wścieka się o wszystko. O to że na stole stoi szklanka, że buty są krzywo postawione, że ktoś się na niego rzekomo krzywo spojrzał. Potrafi robić awanturę o byle co nazwać mnie głupią dlatego że zapomniałam zgasić światła. Wszystkiego wysłuchuję w milczeniu, nie sprzeciwiam się, bo wiem ze tak nie rozzłoszczę go jeszcze bardziej. Najgorzej ma moja mama. Nawet jeżeli ja lub mój brat zrobimy coś nie tak od razu do niej dzwoni, wrzeszczy na nią i wyzywa dlatego że "nie potrafi wychować dzieci". Tak samo jest gdy zupa jest niesmaczna albo herbata za gorąca. Awantura nie ma końca. Czasem boję się że w tych nerwach coś jej zrobi. Ja nie mam odwagi nic zrobić, zamykam się w pokoju, płaczę i czekam aż to wszystko sie skończy. Mój brat mówi ojcu co o tym myśli i często udowadnia mu jak błędne są jego argumenty. Niestety wtedy tylko słyszy że "jest za młody żeby się wymądrzać i że kiedyś zrozumie" że "najłatwiej to komentować, ale żeby w czymś pomóc w domu to go nie ma". Ja zawsze boję się odezwać. Do tego wiele razy podważa autorytet mamy w naszych oczach.

Z drugiej strony to troszczy się o nas, jest bardzo pracowity i nas kocha. Nie jestem w stanie zrozumieć dlaczego tak się zachowuje. I to jest chyba najgorsze. Gdyby był zły miałbym go prawo nienawidzić, a tak... Ja nie wiem jakimi uczuciami powinnam go darzyć. Co sprawia że wpada w taką złość.? On wszystko odbiera jakby ktoś chciał zrobić coś przeciwo niemu, jako atak.

Kiedyś myślałąm że tak wygląda każda rodzina. Byłam w szoku kiedy odwiedzając koleżanki zauważałam że ich ojcowie nie krzyczą kiedy one rozleją niechcący herbatę. Zaczęłam się tego wstydzić mojego domu. Nikt nie wie jak jest u mnie w domu naprawdę. Doszło do tego, że kiedy zapraszam znajomych do domu to dokładnie analizuję czy ojciec będzie w domu bo nie chcę żeby myśleli o nim źle, albo współczuli mi rodziny.

Ja sobie z tym wszystkim nie radzę. Czasem chcę się komuś wypłakać, opowiedzieć, a nie mogę bo nikt o tym nie wie. Po każdej awanturze liczę na to że to już ostatni raz. Ja nie wiem co ja mam robić. Bywa że wydaje mi się że to wszystko moja wina.
uśmiechnięta
 
Posty: 10
Dołączył(a): 5 maja 2010, o 16:04

!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

Postprzez NNicola115 » 5 maja 2010, o 17:06

Twój ojciec chyba pomylił dom z wojskiem, mimo że nawet nie musi byc wojskowym ale takie traktowanie to mozna spotkac w koszarach, Hierarchia+władza=Brak jakiego kolwiek sprzeciwu

Milcz gdy do ciebie mówie,skul głowe i odmaszerować. Czyż nie jest tak??
NNicola115
 

Postprzez Sansevieria » 5 maja 2010, o 22:02

Usmiechnięta, z opisu to Twój ojciec jest sprawcą przemocy psychicznej i bardzo toksyczną osobą. Jego nie rozwiązane problemy własne kształtują życie całej rodziny. Jesli Was kocha, to jest to miłość bardzo trująca, niszcząca i zła, o ile to można nazwać miłością. Tak po prostu mówiąc jest paskudnym domowym tyranem znęcającym się bezkarnie nad słabszymi i jesli coś kocha to swoją władzę nad Wami przede wszystkim. Wszyscy się go boicie, a on to wykorzystuje. Całkiem bezkarnie.
Nie pytaj jakimi uczuciami powinnaś ojca darzyć. Zapytaj, co do niego czujesz. Moim zdaniem w takiej sytuacji jaką opisałaś jest miejsce na zupełnie naturalną niechęć, gniew i złość. Być może też nienawiść, jako zdrową reakcję na wstrętne zachowanie i postępowanie oraz ranienie i krzywdzenie. Dobry ojciec nie postępuje tak, jak Twój. I wiedz, że jako dorosły człowiek mógłby postępować inaczej. Jemu po prostu jest tak dobrze i wygodnie tyranizować i zastraszać Was wszystkich. Czuje się silny, ma władzę. Wygląda że niemal absolutną. A jak wiadomo, władza demoralizuje, władza absolutna demoralizuje absolutnie.
Nie jest właściwą rolą dla córki bycie terapeutą czy lekarzem własnego ojca. On ma problemy z samym sobą, po prostu. A ponieważ z opisu wynika, że jesteś ofiarą przemocy psychicznej to może zajrzyj na początek na stronę niebieskalinia.pl dla ofiar przemocy i poczytaj trochę artykułów w necie na temat przemocy psychicznej w rodzinie.
No i oczywiste a bardzo ważne - Ty w żadnym razie niejesteś winna temu, jak ojciec się zachowuje i jak Was traktuje. Ani też w żadnym stopniu za to odpowiedzialna. To jest jego wina i jego problemy. On się powinien wstydzić za swoje postępowanie i zachowania, bo są złe. Nie Ty, bo nie jesteś odpowiedzialna za zachowania i postepowanie dorosłego człowieka.
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Postprzez Asik35 » 6 maja 2010, o 12:32

Wiem jak to jest mieć ojca,który wysyła sprzeczne sygnały. Z jednej strony dba,kocha na swój chory sposób,jednocześnie raniąc,poniżając,dołując...
Wiele lat żyłam "pod niego",wpatrzona w niego jak w obraz,bo przecież to mój tatuś,wie wszystko najlepiej,gdy krzyczy,to moja wina,gdy poniża,to moja wina...w końcu otrząsnęłam się i powoli zaczęłam wychodzić spod jego władzy.
Miałam nadzieję, że będzie możliwe wypracowanie nowych relacji z ojcem,że rozmową dojdziemy do jakiegoś porozumienia...moje niedoczekanie !
Nadal jestem w terapii i wkurzam się , bo nadal wyłażą jakieś kwestie związane z tym człowiekiem, mimo postępów i pozytywnych zmian.
Teraz jestem dorosłą kobietą,dopiero od niedawna nie boję się powiedzieć co myślę,ale z ojcem nie rozmawiam w ogóle,on dla mnie nie żyje, nie ma go...
Bądźcie świadome tego,że w momencie gdy zaczniecie wyzwalać się spod rządów "ukochanych"tatusiów to wasze relacje zmienią się raz na zawsze i na początku może być ciężko, nikt was w domu nie zrozumie i możecie się stać czarnymi owcami..
Sorki za wtrącanie się w nie mój wątek, nie mogłam się powstrzymać..
Asik35
 
Posty: 165
Dołączył(a): 30 lip 2009, o 10:49
Lokalizacja: tak blisko tak daleko

Postprzez marie89 » 6 maja 2010, o 15:41

hej Uśmiechcnieta..

Wiem co teraz czujesz..

Gdy czytałam o Twoim ojcu... to jak kopia mojego..

Ja nie umiałam zrobić nic konkretnego by coś zmienić.. Ale uczę się nabierac dystansu, kiedy mnie krytykuje.. Gdy nie ma racji to wiem to i już Odkąd przeszłam na taką taktykę jest lepiej- dla mnie.. bo choć słowa krytyki nie ustały.. ja tego tak nie przezywam.

Znam swoją wartość I nikt nie może mnie bezpodstawinie oceniać, gasić.. nawet rodzic

Ostatnio próbuję tez powaznie rozmawiac z tatą Nie zawsze mnie słucha.. ale kłótnie jakoś zminimalizowały się

Może na chwilę, nie wiem Ale jest lepiej

Bardzo chciałabym poratowac Cię poradą.. ale wiem, ze to jest trudne

Przede wszystkim nie zapominaj o sobie.. i nie myśl, że to Twoja wina To na poczatek
marie89
 

Postprzez Sansevieria » 6 maja 2010, o 16:36

Asik, przecież wcale się nie wtrącasz tylko piszesz na temat i dokładnie tak, jak bywa. Nieżyjący choć żyjący fizycznie ojciec, jak ja to pamiętam... Gratuluję skutecznego wyzwalania się. I słowo honoru, kiedyś te kwestie związane z ojcem przestaną Ci wyłazić w terapii, ma to swój koniec i życzę Ci, żeby był już blisko :)
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Postprzez uśmiechnięta » 6 maja 2010, o 18:42

Dziękuje wam wszystkim za odpowiedzi. Dobrze wiedzieć że nie tylko ja mam takie problemy.

Nie czuję żeby stosował wobec mnie przemoc psychiczną. I nie chce o nim myśleć jako o tyranie... I nie chciałbym kiedyś w przyszłości gdy się wyprowadzę zrywać z nim kontaktu. Chcę i staram się mimo wszystko zauważać jego dobre cechy, a nie te złe.

Nie wiem czemu ale trochę zabolały mnie te wszystkie słowa kierowane przeciwko niemu. A przecież nie powinny... To jego zachowanie krytykujecie, nie moje. Może to dlatego że wciąż wmawiam sobie że żyję w normalnej rodzinie.

Co do tych moich uczuć.... Nie czuję żadnej złości czy niechęci. Często myślę o nim bardzo pozytywnie. to wszystko gdy jest dobrze, natomiast gdy jest źle to czuję się w tym wszystkim bardzo zagubiona, bo z jednej strony widzę człowieka który traktuje najbliższe osoby jak największych wrogów, i wtedy pojawia się ta złość i to wszystko, a z drugiej strony przypominam sobie chwile kiedy wszystko jest jak w normalnej rodzinie.

Poczucia winy niestety nie jest mi tak łatwo się pozbyć. Kiedy zaczyna się awantura to wydaje mi się że jest w tym dużo mojej winy...
uśmiechnięta
 
Posty: 10
Dołączył(a): 5 maja 2010, o 16:04

Postprzez Sansevieria » 6 maja 2010, o 19:26

Czujesz się zagubiona, bo żyjesz w kłamstwie. Twój ojciec zapewne posiada i zalety oraz dobre strony - to widzisz i wyolbrzymiasz. Natomiast jego ewidentne wady i złe czyny pozostają "wepchnięte pod dywan" i udajesz, że zło złem nie jest, a krzywda krzywdą. Tak bardzo często czynią ofiary przemocy. Naprawdę, poczytaj sobie o przemocy od strony teoretycznej. Bo nie da się ukryć Twój post stanowi potwierdzenie, że jesteś tej przemocy ofiarą. Wszystko to, co nam piszesz o swoich odczuciach, postrzeganiu swojego ojca i całej rodziny, przykrości jaką odczuwasz gdy jest krytykowany - to są typowe rzeczy dla ofiar przmocy. Opisane, znane wielu...Brak uczucia złości w sytuacji, kiedy jako żywo w normalnym układzie jest na nią miejsce - brak obrony przed atakami wściekłości sprawcy, szukanie winy w sobie...Pamiętasz takią akcję "Bo zupa była za słona..." przeciw przemocy. A Ty nam piszesz o awanturze za zbyt gorącą herbatę. Piszesz, że boisz się odezwać - to nie jest zdrowa rodzina, bo w zdrowej rodzinie nie ma miejsca na taki strach. W zdrowej rodzinie nikt się przed niczyimi atakami furii nie chowa, nikt się nie boi odezwać, nikt nie ukrywa przed znajomymi zachowań jednego z członków rodziny, mąż nie wyzywa żony...
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Postprzez Asik35 » 7 maja 2010, o 13:31

Zobacz, gdy jesteś na niego zła, wściekła, nie wyrażasz tego z oczywistych powodów, ale przecież te emocje są ciągle w Tobie, jak myślisz co się z nimi dzieje...? Obserwowałaś co się dzieje z Twoim ciałem gdy ojciec zamienia się w tyrana? napięte ciało, może trudności z oddechem ? Wiesz, tak naprawdę wszystkie nasze zablokowane emocje,uczucia odkładają się w ciele....
Asik35
 
Posty: 165
Dołączył(a): 30 lip 2009, o 10:49
Lokalizacja: tak blisko tak daleko

Postprzez uśmiechnięta » 7 maja 2010, o 15:51

Sansevieria widzę po twoich wypowiedziach że masz ogromną wiedzę ale w tym przypadku to naprawdę nie jest tak. Właśnie dlatego bałam się tutaj napisać. Nie chciałam żeby uznano mojego ojca jako osobę znęcającą się nad swoją rodziną. Bo tak nie jest. To co piszę może się takie wydawać, ale przecież on nie jest zły. On chyba po prostu czasem sam nie radzi sobie ze sobą.


Kiedy zaczyna się awantura to jestem roztrzęsiona ale za wszelką cenę staram się tego nie pokazywać i nie rozpłakać się przy rodzinie. Wszystko skrywam.
I chyba rzeczywiście te emocje i uczucia we mnie zostają... :cry:
uśmiechnięta
 
Posty: 10
Dołączył(a): 5 maja 2010, o 16:04

Postprzez Asik35 » 7 maja 2010, o 17:16

Ważne jest to, co TY czujesz w związku z tą sytuacją i jak TY ją odbierasz...
Czy to nie jest tak,że są w Tobie sprzeczne uczucia, bo z jednej strony kochasz go i masz "przykaz",by go szanować i nie podważać jego autorytetu (???),z drugiej jednak czujesz ,że coś jest nie tak,nie podoba Ci się to, tylko nie umiesz jeszcze tego dopuścić do głosu? jak myślisz ?
Tak, to on ma problem, nie Ty, to on jest zaburzony i nie radzi sobie z problemami.szkoda tylko,ze swoje frustracje przelewa na was...gdy mój ojciec wpadał w szał, wyobrażałam sobie,że jestem otoczona bańką i nic nie słyszałam (taki mój mechanizm obronny) albo skupiałam swoją uwagę na oddechu...pomagało
Najgorsze co możesz sobie zrobić to wierzyć w to,że jego zachowanie to Twoja wina, bo tak nie jest !
Asik35
 
Posty: 165
Dołączył(a): 30 lip 2009, o 10:49
Lokalizacja: tak blisko tak daleko

Postprzez Sanna » 7 maja 2010, o 17:17

uśmiechnięta napisał(a):Nie chciałam żeby uznano mojego ojca jako osobę znęcającą się nad swoją rodziną. Bo tak nie jest


:shock: Przeczytałam jeszcze raz Twój wstrząsający 1-szy post. Dla mnie - to jest znęcanie się psychiczne, to jest przemoc psychiczna, to jest chore i nienormalne. Nieważne z jakich przyczyn twój ojciec się tak zachowuje - jego zachowanie jest złe, okrutne i niszczące waszą rodzinę, twoją mamę, Ciebie. Do czegoś widać jest Ci potrzebne zakłamywanie rzeczywistości, które sobie fundujesz.... Smutne to.
Sanna
 
Posty: 1916
Dołączył(a): 27 lut 2008, o 15:05

Postprzez Sansevieria » 7 maja 2010, o 19:01

Usmiechnięta, Twój ojciec jest człowiekiem, który od lat robi złe rzeczy. Nie oceniając człowieka oceniam czyny przez Ciebie opisane i nie ma zmiłuj - to są złe czyny, to jest złe postepowanie.
Jest takie przysłowie żydowskie "Jeśli trzecia osoba mówi ci, że jesteś osłem, idź kupić sobie uprząż". Na tym jednym forum trzy osoby niezaleznie wszak od siebie zobaczyły dokładnie to samo - złe postępowanie Twojego ojca, jego tyranię i przemoc wobec rodziny. Doskonale rozumiem, że za nic nie chcesz tego zobaczyć, bo zobaczenie takiej prawdy o własnym rodzicu to jak trzęsienie ziemi połączone z tsunami. Póki co żyjesz w jakiejś rodzinie i umiesz w tym przetrwać. Nie jest łatwo, ale "mogłoby być gorzej", czyż nie? No i albo tak będzie nadal albo zobaczysz również te niefajne fakty, za które nie ponosisz winy ani odpowiedzialności i które w dużym stopnu już ukształtowały Twoje postrzeganie świata, ludzi i przyszłe Twoje związki. I powiem Ci tak - jesli wyjdziesz z kłamstwa, masz szanse na dobre a nawet wspaniałe życie, na które zasługujesz. Jeśli będziesz trwała w tym, co jest - najprawdopodobniej znajdziesz partnera, który będzie Cię krzywdził tak, jak Twój ojciec (statystycznie najczęstsze) i historia się powtórzy z Tobą w roli żony/matki. Są jeszcze inne, również smutne scenariusze, niektóre nawet tragiczne. Najgorsze jest to, że bez wyjścia z zakłamania tego, co teraz, nie ma dla ofiary przemocy dobrego scenariusza szczęśliwego życia. Takie dzieciństwo wychodzi w dorosłości, powoduje dalsze rany i krzywdę. Problemy we własnym dorosłym życiu, własnych związkach, z własnym rodzicielstwem są gwarantowane, niestety. Kwestią jest to, ile tych dorosłych problemów musi zaistnieć, żeby wyjść z zakłamania.
Wiesz, Uśmiechnięta, to jest tak już opisane, tyle takich historii jest dostępnych choćby i w necie, tyle jest literatury fachowej opisującej temat...a i tak ani ja, ani nikt z zewnątrz nie jest w stanie zmusić Cię, żebyś zobaczyła to, co dla nas jest widoczne jak na dłoni. Naprawdę szczerze Ci życze, żeby stało się to jak najszybciej. Dla Twojego dobra.
A mówienie mnie, córce podobnego człowieka, że to "nie jest tak" z twoim ojcem, że "on nie jest tyranem" - to jak mówienie mi, że słońce jest zimne, a woda sucha...
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Postprzez uśmiechnięta » 8 maja 2010, o 12:22

Nawet jeśli jest tak jak mówicie to co powinnam robić? Chociaż ja wciąż uważam że to nie jest przemoc.

Sansevieria trochę mnie nastraszyłaś tym że moje życie udane nie bedzie. Zawsze wydaje mi się że moja przyszłą rodzina będzie zupełnie inna niż ta, że mój mąż będzie zupełnie innym człowiekiem od mojego ojca. Wydaje mi się że jak się wyprowadzę to wreszcie będę żyła normalnie, że wszystko się zmieni.
uśmiechnięta
 
Posty: 10
Dołączył(a): 5 maja 2010, o 16:04

Następna strona

Powrót do Rodzice

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 183 gości