Mam dość bycia czarną owcą, nie umiem sobie poradzić z tą rolą mi narzuconą przez rodzinę, nie wiem jak z tym walczyć, moja siostra mieszka w anglii, przylatuje raz lub 2 w roku z dziecmi, badz mezem i dziecmi, tęsknie za nią ale gdy juz sie zjawia, ona i mama a często tez babcia, tworzą tandemy lub trio przeciwko mnie, jestem najmłodsza w rodzinie moze z tego to wynika?? zawsze jestem głupsza, nie mam racji, a poza tym nie wolno mi powiedziec tego samego co jak powie moja siostra nikt na to nie reaguje sisotra jest tu od 4 dni, a juz byla awantura, znowu napadły mnie we dwie, tematy tych kłótni nie są istotne, może to być błahostka lub coś ważniejszego, obojętne, ja sie strasznie denerwuje za kazdym razem, za kazdym razem musze wyjsc bo płacze:( pokłócić się z jedną osobą to nic w porównaniu z odpieeaniem ataków dwóch lub trzech osób, rzadko bo rzadko jesli włączy sie w to mój ojciec lub brat( ale raczej są poza tym) to wtedy tez zawsze staja po stronie matki lub siostry itp
jesli pokłócę się z siostrą, matka się wtrąca broniąc jej, jesli z matką to siostra się wtrąca broniąc jej...mają o mnie różne utarte stereotypy albo jakieś ukryte żale, zazdrości nie wiem, kiedyś siostra mi wygarnęła nagle, byłam w szoku, że ja uważam się napewno za lepszą od niej bo miałam dużo związków od 17 roku zycia, a ona przez całe lata 20 ste siedziała sama i jak miala 30 lat poznala dopiero męża, nigdy w życiu nie przyszło by mi takie coś do głowy, miałam porąbane związki i przeżyłam wiele traum:( nie spodziewałam sie zazdrości...
moja siostra jest choleryczką, jak wkurza się na coś to moja matka wręcz się śmieje, łagodzi itp, gdybym ja się odważyła na takie zachowanie to by mnie zmiażdżyła:(
mój brat jest dość zarozumiały, trudno mu pojąc że moge coś wiedzieć lepiej, znać się na czymś no bo przecież zawsze byłam młodsza, głupsza i mnie doświadczona życiowo, teraz powoli różnice miedzy nami się zacierają i ja jestem dorosła i oni, ale chyba tego nie widzą, drażni ich to...
jak byłam dzieckiem było tak samo, nigdy nie miałam w nich oparcia, poczucia bezpieczeństwa, z ojcem totalnie na bakier, miał chyba i do dziś ma jakis do mnie problem, ciągle mnie zaczepia, ale nigdy mojej siostry czy brata, wiem że są na wygranje pozycji bo mieszkają w Anglii i bywaja tu rzadko, ale to nie tylko to bo od dziecka było tak samo...prosiłam by na czas ciąży odpuścić sobie dręczenie mnie, chociaż na ten czas bo nie wolno mi się denerwować, ale jakoś nie wzieły sobie tego do serca, czuje sie tak bardzo samotna, tęsknie za rodzeństwem a jak już przyjadą zawsze sie rozczarowuje, bo robia mi przykrości:(
jak byłam dzieckiem miałam kuzynkę z która spedzalam dużo czasu, miała dość złośłiwy charakterek i umiała manipulować dorosłymi, nitk mi nie wierzył w zadne moje wersje, tylko mnie opieprzano a ona się cieszyła, śmiała się zachwycona ze to co robi dziala...
Zawsze w związkach szukałam tego poczucia bezpieczenstwa, zrozumienia i akceptacji:( i trafiałam zle, byłam słaba...
Jedyna osobą która mi to dała z rodziny był mój dziadek choć milczący i nie broniący mnie głośno, zawsze w tłumie napastników rodzinnych mogłam odnalezc jego twarz uśmiechającą się do mnie dającą mi do zrozumienia że jest ze mną:( zmarł w 2003 roku a ja nadal za nim tęsknie i nie mogę sobie poradzić że odszedł:(
Jak przestać być czarną owcą?