'chcemy byc razem'

Problemy z rodzicami lub z dziećmi.

'chcemy byc razem'

Postprzez mekaro » 9 mar 2008, o 14:52

Dzien dobry,

Jako nowa osoba na forum chcialabym sie przywitac. Nie ukrywam ze szukam jakiejs pomocy, zrozumienia i byc moze wsparcia. Nie wiem czy jest tu moze ktos kto wie co czuje osoba, ktora nie moze sie po prostu zwierzyc swoim rodzicom.
Malzenstwo moich rodzicow nie nalezalo do udanych. Z ojcem nie mam kontaktu i raczej nie czuje takiej potrzeby obecnie. On sam nie poczuwa sie do ojcostwa i raczej wine za jego obecna sytuacje finansowa zrzuca na mnie, brata i mame. Nie mozna z nim normalnie porozmawiac.
3 lata temu z powodu mojego ojca i kryzysu w malzenstwie moich rodzicow, konflikty byly od zawsze, moja mama trafila do oddzialu zamknietego z objawami ciezkiej depresji. Bylo mi bardzo ciezko ogladac ja w takim stanie. Kiedys osoba przebojowa zaradna, otoczona ludzmi, a w szpitalu zastraszone dziecko, obawiajace sie wszystkiego. Wydaje mi sie ze wiele rzeczy ja przeroslo.
Wtedy tez dowiedzialam sie ze mam jeszcze siostre i ze rodzice nie chcieli mi o tym mowic.
Ojciec od zawsze lubil kobiety i mial dziwne podejscie do ludzi, ogolnie nieufne ale jako malkontent potrafil wyjsc na swoje, Niektorzy ludzie tak maja ze na zewnatrz sa naprawde lagodni i tylko pozazdroscic takiego meza, taty, a to co sie dzieje w czterech scianach jest innym swiatem.
Nie pamietam zebym w dziecinstwie doswiadczyla jakiejs przemocy. Ogolnie mam tylko jakies migawki ze mama nie byla dobrze traktowana.
Byc moze dlatego jestem inna.
Bo wlasnie o tym chce napisac.
Nie wiem od czego zalezy orientacja czlowieka. Byc moze w moim przypadku to jest ogromny brak zaufania do mezczyzn. Nie rozumiem ich i nie akceptuje podejscia do zycia. Czasami staje sie to naprawde uciazliwe.
Sam fakt ze mnie nie pociagaja. W zwiazku zawsze stawialam na emocjonalnosc i oubstronne zrozumienie.
Probowalam stworzyc zwiazek heteroseksualny. Ale oszukiwac druga osobe i byc z nia tylko z sympatii, przyjazni?

Wydaje mi sie ze moj problem jest zlozony. Nie wiem tez skad sie bierze u dziecka to ze woli kolezanki i ze zwraca uwage na kobiety. Odkad pamietam zewsze podobaly mi sie kolezanki. Nie wiem czy jest to kwestia przeszlosci i braku relacji z ojcem czy taka sie po prostu urodzilam.

Fakt ze jestem zakochana w kobiecie i to ze wzajemnoscia byc moze potwierdza moja orientacji. Z mezczyznami nie wychodzilo, zawsze czegos brakowalo.

Jednak konflikt kobieta-mezczyzna pozostaje. Nie ukrywam podobam sie mezczyznom. Moze niektorzy chca byc uprzejmi, inni po prostu sa jacy sa, traktujac kobiety przedmiotowo. Nie ma co generalizowac.

Obecnie przebywam za granica, gdzie zycie powinno byc latwiejsze dla osob takich jak ja. Naprawde czasami jest ciezko, kiedy sie wie ze nie mozna powiedziec ze sie kogos kocha. Ze chce sie z ta osoba byc. Ze chcialo by sie ja tak po prostu chwycic za reke. Wiele osob tego nie rozumie.

Moja mama z pewnoscia nie. Moja dziewczyna przeszla coming out. Byl i jest on naprawde ciezki. Czasami zaluje ze to zrobila, widzac ile ja to kosztuje. Najgorsze stosunki ma wlasnie z matka.

Moja mama jeszcze nie wie. Jest to ogromna odpowiedzialnosc za swojego rodzica, ktos kto tyle przeszedl i ktorego zycie nie rozpieszcza nie jest odporny by ponownie przezyc szok. Znam swoja mame i moge sie spodziewac jej reakcji.
Nie wiem jak jej to powiedziec w przyszlosci. Poki co jest ze mnie dumna. Zarabiam, ucze sie. Sama sobie daje rade. Chcialabym zeby miala chociaz taka radosc.

Tyle ze jej wizja mojego szczescia jest zupelnie inna. I nawet gdyby zostala poinformowana ( co innego sie domyslac) to jest jedynaczka, zostaje z problemami sama.

Czasami czuje sie w kropce i mam wrazenie ze mnie to wszystko przerasta. Bo poza swoja dziewczyna to nie mam kim porozmawiac. Sa osoby wokol mnie ktore twierdza ze to rozumieja ale czasami idzie odczuc ze jest sie innym.

I tak sie czasami czuje. Mam tylko brata, jest mlodszy ode mnie (nie wie o mnie).
Zawsze traktowano mnie jako starsza i madrzejsza.
Czasami jest ciezko sprostac obrazowi i byc po prostu soba.

Mowia, ze w zyciu najwazniejsze jest milosc, szczescie. Szkoda bo wedlug niektorych do homoseksualistow to sie nie odnosi. :(

Nie wiem co mam myslec.
mekaro
 
Posty: 5
Dołączył(a): 8 mar 2008, o 21:31
Lokalizacja: Londyn

Postprzez agik » 9 mar 2008, o 23:35

Witaj

I mnie się równiez wydaje, ze w życiu jest najważneijsza miłość i szczęście.
Rozumiem Twoje rozterki i mozliwe, ze gdybym była w Twojej sytuacji- miałabym podobne.

Moze pomyśl nad tym od tej strony-związek z mamą to piekna sprawa; bliskosc z mamą jeszcze piekniejsza.
Ale bliskośc- nie oznacza, ze jestescie jednym organizmem.
Ani, ze jesteś częscią mamy, plastelina w jej rękach, która może dowolnie lepić.
Twoje szczęscie jest równie ważne, jak spokój Twojej mamy.

Pomyśl tez o tym, ze osoby nie będące homoseksualistami maogę miec ten sam problem- taki, ze partner/ partnerka- nie spodoba się ammie, czy tacie.
Znam to ze swojego podwórka, niestety.
Mój partner nie spodobał się tacie. Nie będziesz z nim i juz, bo ja tak chcę.
Ja akurat się postawiłam, mój luby nie ma się podobac mojemu tacie- tylko mnie.
Pomyśl również o tym, że są rodzice, którym nie podobają się partnerzy innego wyznania, innego koloru skóry- a jednak takie zwiażki się udają czasem.

Myślę sobie, ze poniekąd dochodzi u Ciebie problem- " a co ludzie powiedzą". Spokojnie możesz to olac. Ludzie i tak gadają.

Poukładałas sobie w głowie kwestię swojej orientacji- nie musisz się z tego nikomu tłumaczyć.
Spotkałas swoją miłośc.
To niemało.

I myślę sobie, ze jesli tworzysz z mamą taką bliską relację, mama Cię zrozumie. Moze najpierw będzie w szoku, może padnie kilka niemiłych słów.
Ale ja wolałabym wiedzieć.
I podobnie, jak Ty- wolałabym się dowiedzieć od samej zainteresowanej osoby.

A i jeszcze jedno- mamy maja o wiele wiecej siły, niz nam się zdaje.

Pozdrawiam serdecznie
agik
 
Posty: 4641
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 16:05

Postprzez mekaro » 11 mar 2008, o 17:31

Dziekuje za bardzo wywazona i konkretna odpowiedz. Czasami dochodze do wniosku ze w przypadku walki o swoje szczescie nie moge byc posadzona o egoizm (w sensie negatywnym). Co wiecej, uslyszec pare milych slow jest zawsze przyjemniej.

Co do mamy zostanie poinformowana w swoim czasie, to na pewno.
I bardzo podobala mi sie metafora z plastelina. Niezwykle trafne spostrzezenie.
Jeszcze raz dziekuje,

Pozdrawiam,

mk
mekaro
 
Posty: 5
Dołączył(a): 8 mar 2008, o 21:31
Lokalizacja: Londyn

Postprzez mariusz25 » 11 mar 2008, o 22:06

a co cie inni, badz szczesliwa
kochasz ją ona Ciebie, czy to nei piekne
a reszta...
mariusz25
 
Posty: 779
Dołączył(a): 8 maja 2007, o 18:22

Postprzez agik » 12 mar 2008, o 10:02

heja :)
Mam jeszcze tylko taka mała sygestie..
Napisz na forum seksualnym- tam zagląda więcej osób...
Niektóre ( możliwe) z poodbnymi problemami.

Pozdrawiam.
agik
 
Posty: 4641
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 16:05


Powrót do Rodzice

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 216 gości