O manipulacjach rodziców.

Problemy z rodzicami lub z dziećmi.

Re: O manipulacjach rodziców.

Postprzez caterpillar » 12 lis 2012, o 21:28

Odmówienie pomocy byłoby wyjsciem z roli i o to chodzi

przyznam ,ze nie czytalam calego watku ale wiem mniej wiecej o co chodzi :wink:

widzisz ja borykam sie z podobnym dylematem

otoz moja matka zawsze miala wszystko gdzies i zyla po swojemu jak jej bylo wygodnie

nie ma ubezpieczenia , nie ma dowodu, jakos sobie radzi..ale starosc i choroba sa nieublagalne .

Czasem zastanawiam sie co zrobie jak stanie w przyslowiowym progu ..na te chwile nie czuje sie zobligowana by jej pomoc
gdyby to byla ciotka sprawa byla by latwiejsza ale ,ze matka ...sraty pierdaty moralne dylematy :/
tylko dlatego ,ze mnie urodzila :roll:


rob jak czujesz
Avatar użytkownika
caterpillar
 
Posty: 7067
Dołączył(a): 29 maja 2008, o 16:15
Lokalizacja: część świata

Re: O manipulacjach rodziców.

Postprzez Księżycowa » 12 lis 2012, o 21:38

nie ma ubezpieczenia , nie ma dowodu, jakos sobie radzi..ale starosc i choroba sa nieublagalne .

U mnie3 tak jest z ojcem. Pije, poza tym łudzi się, że w jego branzy, ktorą po prostu lubi - budowlanka - uda mu sie cos jeszcze zdzialać i tak brnie w ciemno i to mu ktoś nie zapłaci ciężkiej kasy, to coś tam. Domagać się nie może, bo nie robi umów, nie ma firmy. Szuka zleceń w ciemno i ludzi się jak dziecko, że tym razem będzie ok. Ubezpieczenia nie ma, badać sie nie bada...

Najbardziej się obawiamy, ze przyjdzie nam płacić ciężką kasę na jego zdrowienie. A ja nie wiem czy jak sama wyjdę z dołka finansowego nie będę wolała zianwestować w swoje zabezpieczenie na przysżłość, w swoje sprawy, mieszkanie, moze własna dzialalność.
Teraz ja się męcze z żolądkiem, ciągle jakieś leki i nie zapytaja nawet jak się czuję i czy mi coś pomoga ale przyjda jeszcze pozyczyć nie pytajac czy w ogóle możemy. Więc jeśli oni będą chorzy, to dlaczego ja nie mam zachowac sie podobnie? Nie rozumiem dlaczego rodzice uwazają, ze wystarczy, że sa tymi rodzicami i im sie wszystko nalezy... no ja tak nie uważam ale z drugiej strony teraz jestem na etapie wkurzenia i chęci odegrania się... nie wiem co będzie jak to wszystko opadnie a chciałabym nie dac się wciągnąć w grę na emocje jaką zapewne zafundują.

A z innej jeszcze strony mogę powiedzieć, żeby się udali do swoich dzieci ukochanych, czyli mojego rodzeństwa, które są takie wspaniałe.
Oczywiście zapewne usłysze jaka to jestem bez sumienia... czyli w zasadzie nic nowego, czego bym do tej pory nie usłyszała :bezradny:
Avatar użytkownika
Księżycowa
 
Posty: 6236
Dołączył(a): 23 paź 2009, o 11:36
Lokalizacja: Warszawa, Mazowieckie

Re: O manipulacjach rodziców.

Postprzez Apasjonata » 13 lis 2012, o 02:29

Nie mogę pozyczyć , bo NIE MAM.
Czy Ty nie masz prawa odłozyć sobie zabezpieczenia na zapas na czynsz, w razie swojej choroby lub utraty pracy, odłozyc na meble do nowego mieszkania, na przyszła emeryturę?
Księżycowa napisał(a):nie ma ubezpieczenia , nie ma dowodu, jakos sobie radzi..ale starosc i choroba sa nieublagalne .

To jest myslenie alkoholika- JAKOS TO BĘDZIE. Tylko dlaczego to Ty masz przejmować konsekwencje cudzych wyborów. I wreszcie czy nie myslisz , ze tak szkodzisz swemu ojcu? To piszę jako była współuzalezniona. Czy gdyby zaczął ponosic swoje konsekwencje nie miałby szansy cokolwiek zmienić dziś, poszukac innych rozwiązan, moze wtedy potrzebowałby podpisać ta umowę? Teraz nie musi , bo rozwiazanie w postaci wykorzystania córki jest najłatwiejsze i najpewniejsze.
Księzycowa, piszesz o sobie jako kozle ofiarnym, ale czy Ty aby nie jesteś tez dzieckiem bohaterem? Nie wiem czy mozna pelnic obie te role na raz , czy to odbywa sie na przemian, ale tak mi się to nasunęło, nie wiem czemu.
Apasjonata
 
Posty: 336
Dołączył(a): 11 wrz 2011, o 12:51

Re: O manipulacjach rodziców.

Postprzez Apasjonata » 13 lis 2012, o 13:47

Poszłam spać z niejasnym przeczuciem, ze cos mi tu nie gra.
Teraz dostałam olsnienia :mrgreen: , Ty cały czas mówisz , ze jestes czarną owcą , a ja daję Ci porady jak wyjść z roli bohatera, to się kupy nie trzyma. No i przypomniało mi się coś co kiedys czytałam i mi samej pomogło. Znasz to?
http://www.analizatransakcyjna.pl/artyk ... st-2007/23
Apasjonata
 
Posty: 336
Dołączył(a): 11 wrz 2011, o 12:51

Re: O manipulacjach rodziców.

Postprzez Księżycowa » 13 lis 2012, o 18:43

Księzycowa, piszesz o sobie jako kozle ofiarnym, ale czy Ty aby nie jesteś tez dzieckiem bohaterem? Nie wiem czy mozna pelnic obie te role na raz , czy to odbywa sie na przemian, ale tak mi się to nasunęło, nie wiem czemu.


Wiesz co ja czytałam gdzies kiedyś, że te role mogą sie mieszać... Kozioł ofiarny, bo zawsze uczepią się, że cośw xle robię a winę (jaka prawda by nie była) przypisują mi a nie temu, kto faktycznie winien. Głownie mój brat jest niewinny choć zachowuje się jak cham.
Ja dziś usłyszałam, że nie jestem u siebie i koty mają zniknąć... wyśmiałam.
A własnie jak cos się dzieje i potrzebują pomocy, to przychodza do mnie a teraz to do nas, bo Renatka nie może a Krzysiu cos tam... najukochańsze ich dzieci nie mogą a do wstretnego bachora przychodzą w łaskę.

Ja sie w tym też gubię... tekst z linku długi. Będę miała chwilę, to przeczytam dokładniej ;)
Avatar użytkownika
Księżycowa
 
Posty: 6236
Dołączył(a): 23 paź 2009, o 11:36
Lokalizacja: Warszawa, Mazowieckie

Re: O manipulacjach rodziców.

Postprzez caterpillar » 13 lis 2012, o 23:19

Nie mogę pozyczyć , bo NIE MAM.
Czy Ty nie masz prawa odłozyć sobie zabezpieczenia na zapas na czynsz, w razie swojej choroby lub utraty pracy, odłozyc na meble do nowego mieszkania, na przyszła emeryturę?


widzisz Apasjonato problem w ty ,ze gdy taka osoba pojdzie do szpitala szpital moze obciazyc najblizszych i wowczas nikt sie nie bedzie pytal czy masz czy nie

:bezradny:
Avatar użytkownika
caterpillar
 
Posty: 7067
Dołączył(a): 29 maja 2008, o 16:15
Lokalizacja: część świata

Re: O manipulacjach rodziców.

Postprzez caterpillar » 13 lis 2012, o 23:26

Avatar użytkownika
caterpillar
 
Posty: 7067
Dołączył(a): 29 maja 2008, o 16:15
Lokalizacja: część świata

Re: O manipulacjach rodziców.

Postprzez Księżycowa » 13 lis 2012, o 23:38

caterpillar napisał(a):
Nie mogę pozyczyć , bo NIE MAM.
Czy Ty nie masz prawa odłozyć sobie zabezpieczenia na zapas na czynsz, w razie swojej choroby lub utraty pracy, odłozyc na meble do nowego mieszkania, na przyszła emeryturę?


widzisz Apasjonato problem w ty ,ze gdy taka osoba pojdzie do szpitala szpital moze obciazyc najblizszych i wowczas nikt sie nie bedzie pytal czy masz czy nie

:bezradny:



Jeśli udowodnię, że jestem obciązona kredytem własnym i nie mam z czego?
Avatar użytkownika
Księżycowa
 
Posty: 6236
Dołączył(a): 23 paź 2009, o 11:36
Lokalizacja: Warszawa, Mazowieckie

Re: O manipulacjach rodziców.

Postprzez Sansevieria » 13 lis 2012, o 23:39

Bez paniki, od pomysłu do realizacji to daleka droga. Już widzę jak tymi kosztami obciążaja wszystkich zobowiązanych do alimentacji pacjenta ( o ile nie posiada dochodu umożliwoiajacego spłatę) oczywiście po ich uprzednim zlokalizowaniu. I oczywiscie widzę tych komorników co z zacieciem egzekwują. Zapewne równie dużym zacieciem jak egzekwują obecnie należne alimenty.
Apasjonata, bardzo fajny tekst, dzięki ze wkleiłaś :)
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Re: O manipulacjach rodziców.

Postprzez Apasjonata » 14 lis 2012, o 03:33

Catepillar z tego co piszesz Twoja mam jeszcze do szpitala nie poszla i moze nigdy nie bedzie jej to potrzebne, chodzi o to by zaczac cos zmieniac zanim sie cos przytrafi, a zaprzestanie pomocy zmusi do dzialania tego kogos wczesniej.
Kiedy zobaczylam, ze pomagajac komus szkodze mu, nie mialam juz poczucia winy, cudze pretensje juz mnie nie ruszaly. Tak to bylo u mnie.

Sansevieria , fajnie, ze artykul Cie zaineresowal :D .
Apasjonata
 
Posty: 336
Dołączył(a): 11 wrz 2011, o 12:51

Re: O manipulacjach rodziców.

Postprzez caterpillar » 14 lis 2012, o 17:39

Apasjonato niestety nie jestem tak pozytywnie nastawiona co do jej zdrowia bo wiem jak jest i nie mam zadnego wplywu na to co zrobi a teraz to wlasciwie mam to gdzies


sans

jasne ,ze nie ma co panikowac
ale jak widac szpitale traca na nieubezpieczonych ponad milirad rocznie i nie moga nijak doprosic sie o kase z NFZ

juz zmienili w tek kwestii prawo, bo musza jakos odzyskac te pieniadze.

to tak jak z alimentami na rodzicow albo na dorosle dzieci nieroby jednym sie uda odprawic opieke spoleczna z kiwtkiem ale sa ludzie ,ktorzy takie alimenty placa..niestety .
Avatar użytkownika
caterpillar
 
Posty: 7067
Dołączył(a): 29 maja 2008, o 16:15
Lokalizacja: część świata

Re: O manipulacjach rodziców.

Postprzez Sansevieria » 14 lis 2012, o 17:48

Ja specjalnie tematu nie śledzę od strony prawnej, ale na zdrowy rozum biorąc od koncepcji do jej praktycznej realizacji droga daleka zwłaszcza u nas. Ze "trzeba coś z tym zrobic" to jedno, ale co systemowo to drugie. Poza tym od ściagania zobowiązań jest komornik a nie opieka społeczna, alimenty na rodziców póki co nie lecą z automatu tylko muszą być zasądzone, jak dzieci jest więcej niż 1 to wcale nie wszystkie muszą zostać zobowiązane do alimentowania starych rodziców, zawsze mozna być opornym dłużnikiem i jeszcze mogę pomnożyć...a w sumie o to mi w tym wątku głównie chodzi zeby sie Ksieżycowa nie nakręciła straszliwymi wizjami. Bo pora na ewentualne martwienie się to bedzie w moim odczuciu dopiero jak się pojawią w miarę kompletne przepisy w tej sprawie.
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Re: O manipulacjach rodziców.

Postprzez Księżycowa » 14 lis 2012, o 19:53

chodzi o to by zaczac cos zmieniac zanim sie cos przytrafi, a zaprzestanie pomocy zmusi do dzialania tego kogos wczesniej.

No właśnie a jak wcześniej nie zadziała? W sensie takim, że jak chodzi o pierdoły w porównaniu z sytuacją rodziców na starość, jeśli do czasu kiedy ta sytuacja nastąpi oni mimo to nie nauczą się brać odpowiedzialności za swoją sytuacje i nie przestaną się oglądac na innych, to trudniej odmówić. Jeżeli w sytuacji zalezności od własnych dzieci będą myśleć w ten sam sposób, to odmowa im będzie co najmniej okrucieństwem chyba albo przynajmniej tak odebrana i co za tym idzie ja tak sie poczuję. Jak jakiś robot bez ludzkich odruchów, egoistka. Choć jak pisałam na tę chwilę nie miałabym skrupułów zadnych, to w przyszłosci nie wiem... Wiem, że jak teraz odmówię, to się obrażą i będą próbowac jednak siostrę albo brata zobowiązać. A brat i tak ich w sumie utrzymuje i za to sa mu tak wdzięczni, ze za chwilę mnie z domu wyrzucą jak będzie im kazał.
Nie ma z tego chyba wyjścia takiego, żebym, żeby zaczęli mnie traktować równiez poważnie, bo zauwazyłam, że idą w zaparte, kiedy ja domagam sie swego albo na swoim stawiam. Wczoraj usłyszałam, że terapeutka mnie buntuje przeciw niej, że się zmieniłam (to w sumie dobra wiadomosć;)) . Jaka sytuacja by nie była zawsze ja będe potworem. Teraz w pierdołach a jak w przyszłości bym odmówiła, to oczywiscie będę niewdziecznym dzieckiem. Nie ma wyjścia takiego, żeby to się zmieniło, skoro oni nie chcą traktowac mnie normalnie, to wiem i wiem, ze wszytskie pomyke zawsze na mnie spłyną, tak jest było i zawsze ale nie wiem jak nie uwierzyć, że to nie prawda, że w sumie mam prawo mieć ich dość... nazbierało by sie tego sporo... im więcej widzę, tym bardziej ich nienawidzę. Nie wiem jak te dwie rzeczy sobie wytłumaczyć, zeby sama siebie nie zjadac od wewnatrz wyrzutami.


a w sumie o to mi w tym wątku głównie chodzi zeby sie Ksieżycowa nie nakręciła straszliwymi wizjami.


Ja pisząc nie myslałam tyle o rzeczach materialnych, które by do nas należały i ewentualnych zobowiązaniach, choć wymieniłam też to, bo idąc dalej z jakiej racji mam oddawać im coś na co zapracowałam sama i czym oni się w tej chwili nawet nie interesują. Nie zapytali nawet jak na stażu - mama coś tam bąknęła ale tyle, zeby zapytać. NIe chciała słuchać moich wrażeń. Ojciec nawet nie wiedział a jak się o mnie pytał w domu (bo czegoś oczywiscie chciał) i Ł mu powiedział gdzie jestem to tylko ,,aha" powiedział.
Nie powiem, bo kuje to, że mojej siostry poczynaniami się zachwycają i dopytują. Brata tak samo... ale z tym tez zaczynam sie godzić, ze tak jest...
Wracając do tematu głównie chodziło mi o sumienie i to, co wewnątrz mnie będzie sie działo, kiedy taka sytuacja by nastąpiła. Jak nie dać sobie wmówić, że jest się w znieczulicy i nie dac grać im na emocjach jednoczesnie nie wpadając w poczucie winy, lęki i stany depresyjne... czyli wszystko to, co mam tu na co dzień. Huśtawka emocjonalna ciągle, łącznie z dziwnym strachem przed nimi jak Ł wychodzi do pracy a ja zostaję w domu:(
Avatar użytkownika
Księżycowa
 
Posty: 6236
Dołączył(a): 23 paź 2009, o 11:36
Lokalizacja: Warszawa, Mazowieckie

Re: O manipulacjach rodziców.

Postprzez Apasjonata » 15 lis 2012, o 12:41

Catepillar, wyciagnełaś argument z grubej rury i cos mi sie zdaje, ze on Ci zupełnie związał ręce.

Księzycowa , powiem Ci szczerze, ze pogubiłam się w odbiorze Ciebie. Jak czytałam Twoje wpisy u innych miałam zupełnie inny obraz Ciebie, a w tym wątku jesteś kims kompletnie innym. Nie wiem poprostu jak mówic do Ciebie.Wiec powiem tylko ze swego doswiadczenia

Księżycowa napisał(a):za chwilę mnie z domu wyrzucą jak będzie im kazał

Stawianie granic na terytorium męza było dla mnie nie wykonalne i to stało się dla mnie jednym z celów - mieć własne terytorium.
Ja byłam przygotowana na najgorszy rozwój sytuacji, jednak wierzyłam, ze jesli bedę postępować zgodnie z tym czego uczyłam się na terapii tego najgorszego scenariusza nie bedzie, a jesli będzie to wtedy poszukam na niego rozwiązania. I faktycznie sprawy poszły w dobrym kierunku, nie musiałam wytaczać armat.
Ja nie wiem co przyniesie los, więc co mi da wymyslanie najgorszych scenariuszy?
Apasjonata
 
Posty: 336
Dołączył(a): 11 wrz 2011, o 12:51

Re: O manipulacjach rodziców.

Postprzez Księżycowa » 15 lis 2012, o 20:03



Księzycowa , powiem Ci szczerze, ze pogubiłam się w odbiorze Ciebie. Jak czytałam Twoje wpisy u innych miałam zupełnie inny obraz Ciebie, a w tym wątku jesteś kims kompletnie innym. Nie wiem poprostu jak mówic do Ciebie.Wiec powiem tylko ze swego doswiadczenia



A tak dokładniej? ;) Bo na wiele sposobów można to zrozumieć.


Rozumiem co masz na myśli i też staram się postępować podobnie - przynajmniej na zewnątrz, bo wewnątrz mam kłpoty ale to wiem tylko ja i po części mój Ł.
Avatar użytkownika
Księżycowa
 
Posty: 6236
Dołączył(a): 23 paź 2009, o 11:36
Lokalizacja: Warszawa, Mazowieckie

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Rodzice

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 104 gości