Czy to jest miłość?

Problemy z rodzicami lub z dziećmi.

Postprzez flinka » 12 gru 2008, o 22:18

Werko życzę Ci w takim razie, by ten wyjazd dodał Ci sił i byście z Radkiem znaleźli jakieś wyjście z tej sytuacji. Porozmawiaj z jego rodzicami, najwyżej się nie zgodzą...

Tak sobie myślę, że Radek to taka iskierka trochę rozjaśniająca mrok wokół Ciebie. :usmiech2: I że razem możecie być bardzo silni.
Avatar użytkownika
flinka
 
Posty: 907
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 17:57
Lokalizacja: z krainy marzeń

Postprzez wera » 18 gru 2008, o 19:32

Flinko, miałam nadzieje, że ten wyjazd doda mi sił, ale bardzo się przeliczyłam - czuje się fatalnie. Radek wczoraj odprowadził mnie na PKP, a ja nie wsiadłam do pociagu... Wtuliłam się w niego o i ryczac błagałam go o to bym mogła zostać z nim, bym nie musiała wracać do domu...
Dziś czuje się koszmarnie. Cały czas płacze, nie mogę sobie znaleść miejsca.
Czuje, że to wszystko jest ponad moje siły. Nie umiem sobie z tym poradzić. Znów mam mysli samobójcze. Wiem, że Radek bardzo się o mnie boi. Mam wyrzuty sumienia, że on się przeze mnie martwi.Czasem myśle, że lepiej byloby mu nic nie mówić jednak on chce wiedzieć co się u mnie i ze mna dzieje. Tłumaczy mi, że mniej się denerwuje gdy wie, bo gdy nie wie co się dzieje to boi sie, że ja sobie cos zrobie, a tak przynajmniej może wspierać mnie psychicznie. Jestem potworem...
Avatar użytkownika
wera
 
Posty: 2932
Dołączył(a): 23 paź 2008, o 00:04
Lokalizacja: Szczecin

Postprzez flinka » 18 gru 2008, o 20:07

Werko Kochanie spędziłaś kilka miłych chwil z Radkiem? Było Ci tam dobrze i dlatego tak trudno Ci było wracać?
Rozstania są ciężkie, a zwłaszcza gdy ma się świadomość, że wraca się do domu, w którym nie jest dobrze i bezpiecznie... Nie dziwię się, że to Cię przytłoczyło... To nie jest Twoja wina, że tak to przeżywasz!

Miałaś okazję porozmawiać z rodzicami Radka? Jacy to ludzie? Jest jakaś szansa na...?

Wiesz mam poczucie, że Radek mówi o tym zupełnie szczerze. Z własnego doświadczenia wiem, że lęk jest największy gdy nie wie się co się dzieje z ukochaną osobą, gdy ma się poczucie, że ona coś ukrywa... Wtedy również czuje się największą bezradność, bo nawet nie można szczerze porozmawiać i dać swojej obecności (choćby przez telefon). Nie masz powodów robić sobie wyrzutów. Nie ranisz go, nie odbijasz sobie na nim swoich negatywnych emocji, po prostu dzielisz się sobą. A z tego co piszesz on chce Ci pomóc i chce być jak najbliżej Ciebie.

Przytulam Cię :pocieszacz:
Avatar użytkownika
flinka
 
Posty: 907
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 17:57
Lokalizacja: z krainy marzeń

Postprzez wera » 19 gru 2008, o 15:18

Flinko, masz racje, że spędziłam z Radkiem miłe chwile. Widujemy się tak rzadko i mamy tak mało czasu dla siebie, że każde rozstanie znoszę coraz gorzej. On zresztą też przeżywa to coraz bardziej. Widze, że Radek stara się przy mnie trzymać, ale wiem, że on bardzo to przezywa. Czasem, gdy opowiadam mu o tym, co dzieje się domu słyszę w jego głosie bezradność i ból. Ostatnio powiedział mi, że ma wyrzuty sumienia, ponieważ uważa, że powinnie mi zapewnić spokój, a on tego nie może mi dać. Tłumacze mu, że to przecież nie jest jego wina i, że nie może się tym tak przejmować. Cały czasu mu powtarzam, że ja nie mam do niego o nic żalu ani pretęsji. Mówie mu również, że od niego niczego nie oczekuje ani również nie wymagam, ponieważ nie mam do tego prawa. A co on na to? Tłumaczy mi, że czuje się za mnie odpowiedzialny i jego obowiazkiem jest zapewnienie mi normalnego życia i spokoju oraz, że mam prawo oczekiwać od niego pewnych rzeczy. Wciąż powtarza mi, że powinnam mówić mu o wszystkim, co się dzieje, by w razie czego mógł odpowiednio zaaregagować. Sama już nie wiem ile powinnam mu mówić by było dobrze. Nie chce na niego zrzucać całego ciężaru, ponieważ uważam, że nie powinnam tego robić. Nie mogę od niego wymagać czy oczekiwac czegokolwiek.

Niestety nie udało mi się porozmawiać z rodzicami Radka. Los przygotował dla nas cos zupełnie innego i spotkanie było nie możliwe.
Jedyne co z Radkiem ustaliliśmy to to, że w połowie stycznie razem lecimy do Anglii i tam zamieszkamy razem, zaczniemy pracować i razem żyć. Jak narazie nie znaleźlismy innego lepszego rozwiazania. No ale do tego wyjazdu został jeszcze miesiąc, a ja nie wiem jak ja go przetrwam. Najgorsze jest to, że zbliżaja się świeta - okres, którego ja nienawidze. Znów zjawią się bracia ojca, najpierw będzie wielkie picie, a po tem jeszcze większe awantury. Najchetniej wykreśliłabym te świeta z kalendarza, albo przynajmniej je przespała, ale tak się nie da. Będę musiała usiąść do stołu ze wszyskimi i patrzeć na to ich pijaństwo, choć wcale nie mam ochoty spedzać z nimi czasu...
Avatar użytkownika
wera
 
Posty: 2932
Dołączył(a): 23 paź 2008, o 00:04
Lokalizacja: Szczecin

Postprzez flinka » 19 gru 2008, o 20:48

Werko rozumiem, że Święta to dla Ciebie bardzo przykry czas... Boisz się tego co będzie działo się w domu tak? Czy może zdarzyć się tak, że Twoje bezpieczeństwo będzie zagrożone? Nie masz możliwości nie spędzać tego czasu w domu, jakaś koleżanka czy ciocia?

Radek bardzo przeżywa Twoją sytuację, bo Cię kocha. :usmiech2: Nic nie poradzisz na to, że odczuwa on bezsilność i frustrację, to normalne w tej sytuacji i nie jesteś za jego emocje odpowiedzialna. Jeślibyś mu nie mówiła co się dzieje to zaczęlibyście się oddalać od siebie i właśnie to mogłoby zniszczyć Wasz związek. Tak to widzę...

To świetna wiadomość, że planujecie wyjechać razem do Anglii. :usmiech2: Ten miesiąc teraz wydaje Ci się masą czasu... Ale pomyśl, że teraz masz na co czekać, za miesiąc nie będziesz już tkwiła w tej destrukcyjnej atmosferze, a żeby przygotować się do wyjazdu potrzeba trochę czasu.
Avatar użytkownika
flinka
 
Posty: 907
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 17:57
Lokalizacja: z krainy marzeń

Postprzez wera » 19 gru 2008, o 23:37

Tak, jest to okropnie ciężki czas. I naprawdę bardzo się boje tego, co będzie się w domu działo. Niby co roku jest tak samo, ale ja mimo wszystko boje się tego co wydarzy się tym razem. Wcześniej nie mieszkalismy z babcią, więc w każdej chwili mogłam wyjść i iśc do domu, teraz nie ma takiej opcji. Trzeba będzie poczekać az wszyscy goście wyjad, robić dobrą mine do złej gry. To wszystko jest takie obłudne!!!
Szans na spędzenie świąt poza domem są raczej marne. Nawet z chrzestną się w tym czasie nie zobacze. Radek cos mówi, że może uda mu się sciagnąć mnie na święta do siebie, ale wątpie w to by to było realne, więc wole się nie nastawiać, że dojdzie to do skutko, ponieważ nie chce później przeżyć rozczarowania.

Radek, również mówi mi, że mam się nieprzejmować tym, że on to tak bardzo przeżywa. Twierdzi, że sobie z tym radzi. Ja jednak martwie się o niego. Jest on w końcu najwazniejszą osobą w moim zyciu. Dzięki niemu jeszcze żyję. Kocham go z całego serca i nie wyobrażam sobie juz zycia bez niego.

Flinko, jeżeli chodzi o wyjazd to masz absolutną racje. Ja już nie mogę się doczekać. W końcu przestaną mnie i Radka dzielić ogromne ilości kilometrów. Obecnie te ciągłe podróże męczą mnie, ale warto je pokonywać chociaż dla tych kilku chwil spedzonych razem.
Bilans jest straszny...W ciągu dwóch miesięcy widzielismy się 3 razy i spędziliśmy ze sobą 10 dni. Już nie długo nie będę musiała prowadzić żadnych statystyk, poprostu będziemy razem i to dodaje mi nadzieji, pozwala jakoś przetrwać.
Avatar użytkownika
wera
 
Posty: 2932
Dołączył(a): 23 paź 2008, o 00:04
Lokalizacja: Szczecin

Postprzez flinka » 20 gru 2008, o 00:40

Werka jeśli będzie się źle działo w domu i będziesz się czuła zagrożona to zawsze możesz zapukać do drzwi jakiegoś schroniska... Wiem, że to marna i smutna wizja. Ale chciałabym, żebyś po prostu uważała na siebie. Wiem, że w Święta taka sytuacja w domu boli najbardziej, ale to są tylko 3 cholerne dni... A wierzę, że już niedługo wszystko z Radkiem sobie poukładacie.

"Kocham go z całego serca i nie wyobrażam sobie juz zycia bez niego."
To wspaniałe kochać i być kochną prawda? :usmiech2: Ciesz się Werciu tym, że Radek tak o Ciebie dba i jeśli powtarza, że sobie radzi to mu zaufaj.

Jestem przekonana, że jeszcze będziesz szczęśliwa i spokojna i z całego serca Ci tego życzę. :usmiech2:
Avatar użytkownika
flinka
 
Posty: 907
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 17:57
Lokalizacja: z krainy marzeń

Postprzez wera » 20 gru 2008, o 01:05

Flinko, jeżeli w domu będzie nie do wytrzymania pójdę do Miejskiego Ośrodka Interwencji Kryzysowej. Choć mam nadzieje, że te głupie trzy dni szybko mina i w domu będzie w miare spokojnie. Ale to czas pokaże co się wydarzy.

Tak, masz racje, wspaniale jest czuć, że ktoś nas kocha, troszczy się, martwi. Ja troske Radka widzę na każdym kroku. On nawet przez sen przykrywa mnie kołdrą.
Flinko ja nigdy nikogo nie kochałam tak jak jego. Nikt nigdy mnie nie kochał taka czysta milosci, nie troszczył się o mnie. Czasem boje się, że to tylko piekny sen a ja nie chce się obudzić. W jego ramionach jest mi poprostu dobrze i czuje sie bezpieczna.
Avatar użytkownika
wera
 
Posty: 2932
Dołączył(a): 23 paź 2008, o 00:04
Lokalizacja: Szczecin

Postprzez flinka » 22 gru 2008, o 00:06

Jak się czujesz Werko? Jak atmosfera w domu?
Dbaj o siebie Kochanie i zatroszcz się o swoje bezpieczeństwo. Jestem przekonana, że znajdziesz w sobie siły, by przetrwać ten czas do wyjazdu.

Werko to nie sen... Ciężko Ci uwierzyć, że możesz być szczęśliwa, bezpieczna i kochana? Myślę, że z czasem ten lęk minie...
Avatar użytkownika
flinka
 
Posty: 907
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 17:57
Lokalizacja: z krainy marzeń

Postprzez wera » 22 gru 2008, o 14:08

---------- 12:59 22.12.2008 ----------

Flinko, obecnie czuje się nienalepiej. Nie tylko psychicznie ale też i fizycznie. Od kilku dni daje mi się we znaki żołodek. Arytmia serca też nie pozwala o sobie zapomnieć. Każdy większy wysiłek kończy się bólem i dusznościami. Myśle, że to na tle nerwowym...
W domu jak to w domu...Wszyscy żyją świętami, a mi się wyć chce na samą myśl o tych trzech głupich dniach.
Z matką prawie nie rozmawiam. Za to ostatnio w ciagu dwuch dni posprzeczałam się trzy razy z ojcem. Błędne koło.
Dlaczego im tak bardzo przeszkadza to, że jestem wesoła, usmięchnięta, szczęśliwa? Zawsze jak widzą, że jestem w dobrym nastroju to mi go psują :yyy: Wydaje mi się, że to jest hobby mojego brata. Ale już niedługo będzie musiał znaleść sobie inne, bo mnie nie będzię. Będę bardzo daleko, poza ich zasiegiem, w nowym, normalnym a nie toksycznym środowisku. Ostatni chyba tylko to dodaje mi siły by trwać. No i oczywiście to, że będe tam z Radkiem i przestną nas dzielic złe kilometry :D

Jeżeli chodzi o moje obawy, to masz racje: nik wcześniej mnie nie kochał, nie troszczył się o mnie, nie pytał jak się czuje i co myśle. Mam nadzieje, że jak zamieszkam z Radkiem to przestane się bać. Jak narazie boje sie wszystkiego...

---------- 13:08 ----------

Radek wczoraj sam załapał doła. Gdym wiedziała, że nasza rozmowa będzie miała taki finał to nawet bym mu nie powiedział o tym, że jak bylismy we Wrocławiu to zrobił coś co mi nie odpowiadało... No trudno, stało się...
Avatar użytkownika
wera
 
Posty: 2932
Dołączył(a): 23 paź 2008, o 00:04
Lokalizacja: Szczecin

Postprzez flinka » 22 gru 2008, o 23:40

"Radek wczoraj sam załapał doła. Gdym wiedziała, że nasza rozmowa będzie miała taki finał to nawet bym mu nie powiedział o tym, że jak bylismy we Wrocławiu to zrobił coś co mi nie odpowiadało... No trudno, stało się..."
Werko nie wiem czego to dotyczyło i nie zamierzam się dopytywać, bo może to jest zbyt osobiste... Rozumiem, że nie powiedziałaś tego w formie wyrzutu, tylko tak po prostu? W moim odczuciu budowanie związku polega na wzajemnym poznawaniu się - swoich potrzeb i w tym tego co każdej ze stron nie odpowiada, bo być może narusza jej granice. Ukrywanie tego i nie wyrażanie swojego zdania powoduje, że w pewnym momencie narasta złość, która jest często niezrozumiała dla obu stron, a już napewno nie dla partnera. Także myślę, że to było bardzo zdrowe zachowanie. Istota tkwi w przekazaniu tego i obgadaniu sprawy...

"Dlaczego im tak bardzo przeszkadza to, że jestem wesoła, usmięchnięta, szczęśliwa?"
Może im samym tego brakuje, może nie dopuszczają do siebie tych emocji... W większości domów jakieś emocje są "zakazane".
Avatar użytkownika
flinka
 
Posty: 907
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 17:57
Lokalizacja: z krainy marzeń

Postprzez wera » 23 gru 2008, o 12:13

Droga Flinko! Ja i Radek umówiliśmy się, że mówimy, to co nam się podoba oraz irytuje. W sumie to ja mam duży problem z wyrażaniem myśli i uczuć. Radek to rozumie i nie naciska. Stara się jedynie mnie zachęcić do mówienia.
Wtedy, we Wrocławiu, on nie miał złych intecji. Chciał się ze mną trochę powygłupiać. W moich odczuciach trwało to wszystko zbyt długo i w pewnym momencie stało się zbyt nachale. On już po fakcie zorietował się, że zrobił coś nie tak. Ja nic nie mówiłam. Chciałam uciec, być sama, nie miałam ochoty na rozmowy, więc szliśmy milcząc, pomimo tego, że Radek chciał ze mną porozmawiać. Nie zaczął rozmowy, ponieważ bał się mojej reakcji...
Otwarcie o tamtej sytuacji zaczełam z nim rozmawiac przedwczoraj. No i stało się...On załapal doła. Ma sam do siebie pretensje o to, że się w pore nie zoriętował, że coś jest nie tak. Tłumacze mu, że przecież to nie jest jego winna, że to ja powinnam była powiedzieć "stop" w odpowiednim momencie. Jednak on twierdzi, że powinnien wcześniej kojarzyć co się dziej i mysleć o tym, co robi. Nie wiem jak mam już mu tłumaczyć, że tak na prawdę to nic wielkiego sie nie stało i, że to nie jest jego wina...

Jeżeli chodzi o dom to...hmmm...tu jest coraz gorzej...Dziś się posprzeczałam z babcia. Rozumiem, że ona jest cięzko chora, ale to wszystko staje się już nie do wytrzymania. Siedzi tylko w fotelu i wymysla, rozkazuje. Każdy ma koło niej latać. Nikt oprócz niej nie ma prawa się żle czuć. Nie dość, że broni rodziców to jeszcze jest z nimi w zmowie. Nie mam w rodzinie żadnego sojusznika. Wszyscy są za moimi rodzicami. Czy ja na prawdę nie mam racji?
Avatar użytkownika
wera
 
Posty: 2932
Dołączył(a): 23 paź 2008, o 00:04
Lokalizacja: Szczecin

Postprzez flinka » 23 gru 2008, o 13:50

Werko nie zadręczaj się już tym Kochana. Wytłumaczyłaś mu jak to przeżywasz i że nie obciążasz go winą za tę sytuację. A za to jak on to przeżywa nie jesteś odpowiedzialna wiesz? Radek pewnie bardzo stara się, żeby Cię dodatkowo nie ranić i zrekompensować to czego nie dostajesz w domu i dlatego tak bardzo to przeżywa.

"W sumie to ja mam duży problem z wyrażaniem myśli i uczuć."
Tylko tych negatywnych emocji i tego, że coś Ci nie odpowiada czy również tych pozytywnych? Starasz się to przełamywać?
A jak u Radka jest z wyrażaniem swoich uczuć?

"Czy ja na prawdę nie mam racji?"
Masz rację... Rola rodziców nie ogranicza się do krytykowania i mówienia co masz robić, jeśli w ogóle to wpisuje się w rodzicielstwo... Werciu nie zmienisz sytuacji w swojej rodzinie, możesz zadbać tylko o siebie. I to Ty możesz realizować swoje potrzeby i troszczyć się o samą siebie. Rodzina, w której są dysfunkcje niestety zwykle szuka w kimś kozła ofiarnego, kogoś nad kim mogłaby przejąć kontrolę, bo za własne życie i decyzje nie potrafi przyjąć odpowiedzialności. A to, że jesteś zła na swoją babcię jest bardzo naturalną i zdrową reakcją!
Avatar użytkownika
flinka
 
Posty: 907
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 17:57
Lokalizacja: z krainy marzeń

Postprzez wera » 23 gru 2008, o 17:18

Masz racje. Radek stara się nie sprawiać mi bólu i dać mi to czego nie dostałam od rodziców.

Jeżeli chodzi o wyrażanie myśli, uczuć, emocji to mam ogólnie problem z mówieniem. Bez znaczenia jest to czy są one pozytywne czy negatywne. W domu nie mówię nic. Przy Radku potrafię się przełamać, on zresztą mnie do tego zachęca. Pomimo tego, że on nie ma z tym problemu rozumie mnie i zachęca do mówienia.

Flinko, ja się pogubiłam. Nie wiem już gdzie jest moje miejsce. Nie potrafię odnaleść siebie :!: Babcia jest juz tyle czasu chora, a ja zawsze miałam do niej cierpliwość. Dziś nie wytrzymałam i na nią nakrzyczałam choć wiem, że nie powinnam. Brakuje mi cierpliwości i siły. Boje się wszystkiego. Nie racze sobie z własnymi uczuciami, nie radze sobie sama ze sobą.
Jestem tym wszystkim strasznie zmęczona. Chciałabym w końcu odpocząć od tego wszystkiego. Odpocząć od życia...
Avatar użytkownika
wera
 
Posty: 2932
Dołączył(a): 23 paź 2008, o 00:04
Lokalizacja: Szczecin

Postprzez flinka » 24 gru 2008, o 00:41

"Radek stara się nie sprawiać mi bólu i dać mi to czego nie dostałam od rodziców."
To bardzo miłe, że tak się stara. Tylko ważne, by w tym nie przesadził, bo on jednak nie jest Twoim rodzicem tylko partnerem, a to bądź co bądź już inna relacja. Relacja dwojga dorosłych ludzi, dziecko traktuje się po prostu inaczej, bardziej je ochrania, kocha bezwarunkowo i jest to dość jednostronne (tak to wygląda przynajmniej w założeniu).

"Pomimo tego, że on nie ma z tym problemu rozumie mnie i zachęca do mówienia."
To mnie ucieszyło. A wiesz dlaczego? Bo skoro Radek nie ma z tym problemu to spędzając z nim czas masz szansę sama się tego nauczyć. :usmiech2: Najgorsze kiedy dwie osoby są zamknięte w tej sferze, wtedy ciężko to zmienić i rozwijać się.

"Flinko, ja się pogubiłam. Nie wiem już gdzie jest moje miejsce."
Werciu nie dziwię się, w Twoim domu panuje chaos i pewnie nigdy nie wiesz co za chwilę może Cię spotkać. W takiej sytuacji ciężko zapanować nad emocjami.

"Jestem tym wszystkim strasznie zmęczona. Chciałabym w końcu odpocząć od tego wszystkiego. Odpocząć od życia..."
Jestem przekonana, że Ty nie chcesz odpocząć od życia w ogóle, Ty chcesz odpocząć od życia w swojej rodzinie, od bycia ranioną i nieszanowaną. Wytrzymaj jeszcze troszkę, proszę...

Życzę Ci, by jutrzejsza Wigilia minęła przynajmniej w miarę spokojnie i bezpiecznie dla Ciebie
Avatar użytkownika
flinka
 
Posty: 907
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 17:57
Lokalizacja: z krainy marzeń

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Rodzice

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 38 gości

cron