NIENAWIDZĘ SWOJEJ SIOSTRY..

Problemy z rodzicami lub z dziećmi.

Postprzez Sansevieria » 20 sty 2010, o 12:16

No o to mi chodziło tak jakby jednym zdaniem ująć :)
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Postprzez caterpillar » 20 sty 2010, o 12:50

:hura: pierwszy raz ujelam cos w jednym zdaniu! :D
Avatar użytkownika
caterpillar
 
Posty: 7067
Dołączył(a): 29 maja 2008, o 16:15
Lokalizacja: część świata

Postprzez Sansevieria » 20 sty 2010, o 13:00

:D i jak się z tym czujesz? :lol:
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Postprzez Asik35 » 20 sty 2010, o 13:35

Magosza, najłatwiej zrzucić odpowiedzialność za to,że coś nam nie wyszło na innych, rodziców, siostrę....znam Cię troszkę z Twoich wpisów, widzę jak pielęgnujesz te negatywne uczucia wobec najbliższych, jak się nakręcasz, ale jednocześnie chyba niewiele robisz,by wziąć odpowiedzialność za swoje życie...
Asik35
 
Posty: 165
Dołączył(a): 30 lip 2009, o 10:49
Lokalizacja: tak blisko tak daleko

Postprzez ewka » 20 sty 2010, o 13:36

I zawsze jest czymś niszczącym nosiciela... człowiek jest piękniejszy, spokojniejszy, lepszy, gdy nosi w sobie miłość, nie nienawiść.
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez Sansevieria » 20 sty 2010, o 13:58

Najłatwiej jest zwalić odpowiedzialność na innych...hm... bezsensowne jest branie na siebie odpowiedzialności za wszystko... I tak nieśmiało zauważę, że w obecnej relacji Magosza -siostra jest udział siostry, a w układzie rodzinnym jakąś odpowiedzialność ponoszą rodzice. Ośmielę sie nawet wyrazić całkiem prywatną opinię, iż ich odpowiedzialność jest duża. Nie dwie dziewczynki samodzielnie stworzyły to, co jest teraz, i nie Magosza sama. A poza tym to nie mam wrażenia, że Magosza akurat pielęgnuje swoje uczucia negatywne, raczej mam wrażenie, że nie jest w stanie ruszyć z miejsca żeby coś zmienić. Mam bardziej obraz uwikłania niż świadomych działań typu "pielęgnowanie". To jest rzecz jasna moje wrażenie oparte li tylko na lekturze wpisów Magoszy i własnym doświadczeniu. Żeby nie było, że się za ocenianie biorę :)
No i ceterum censeo Magoszu, kochanie, pomyśl o podjęciu terapii.
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Postprzez ewka » 20 sty 2010, o 14:19

Ja to myślę sobie, że jeśli pęta MNIE nienawiść i NA MNIE działa destrukcyjnie... to nie są mi potrzebni winni takiego stanu rzeczy. No bo po co? Chyba że miałabym spróbować zrozumieć motywy po to, by łatwiej było pójść w wybaczenie. Było co było, jest co jest - pikuś w tym, co z tym zrobić. I jedyne, co mi do głowy przychodzi, to ją rozpracować.

Ja również nie twierdzę, że Magosza tę nienawiść pielęgnuje... jest nią na dzień dzisiejszy (i wczorajszy też) po prostu spętana.
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez raziel » 20 sty 2010, o 14:55

Nom, spętanie agresją. Osoby z depresją są spętane przez agresję a dokładniej przez to, że nie potrafią jej dojrzale wyrazić. Dojrzałe wyrażanie złości to mówienie o niej, w ten sposób można coś z nią robić inaczej jest czymś takim co nas dusi od środka, natomiast gdy ubierzemy to uczucie w słowa staje się czymś zewnętrznym, czymś czemu przyjrzeć się można i z którym można coś zrobić.

Fajnie myśleć o sobie jak o człowieku wypełnionym miłością. Paranoicy tak np. myślą i dlatego, że nie potrafią złości pomieścić w sobie, że w pale im się nie mieści, że mogą być na kogoś źli projektują to uczucie na żydów, masonów, międzynarodowe korporacje albo kosmitów :) Wolę być trochę większym realistą i przyjmować, że w człowieku są wszystkie możliwe emocje i te dobre i te złe i raczej skupić się na tym czy ktoś robi źle czy dobrze a nie co sobie myśli.

Bo nawet teolodzy za złe uważają tylko czyny a nie myśli. To my zabraniamy sobie myśleć, źle o innych ale jedyne czego wymaga od nas społeczeństwo i kultura to powstrzymywanie swoich aspołecznych zachowań i umiejętność funkcjonowania w społeczeństwie. Dodam, że lepiej funkcjonować jako podmiot a nie przedmiot :)
raziel
 
Posty: 145
Dołączył(a): 8 paź 2009, o 11:12
Lokalizacja: Wrocław

Postprzez Sansevieria » 20 sty 2010, o 16:12

Ewka, ale nienawiść to jednak jest chyba "do" a nie abstrakcyjnie buja w przestrzeni....obiektu potrzebuje. Jak uderza w obiekty zastępcze to jest źle. Winni czy odpowiedzialni za pojawienie się tej emocji są potrzebni, żeby kierunek uderzenia był prawidłowy.
Raziel dla mnie nie ma dobrych i złych emocji. Są emocje informujące o różnych rzeczach. Może to jest czepianie się słów, ale moim zdaniem to jest ważne. Bo jak coś nazywamy "złym" to chcemy coby zniknęło z nas (bo wszak nikt zły być nie chce)i wiele osób złość tłumi zamiast, jak piszesz i z czym się zgadzam, wyjąć ją, przyjrzeć się i coś ze sprawą zrobić.
Co do teologów to w katolicyźmie emocje/uczucia są uważane za moralnie obojętne. Natomiast myśli już różnie, można i myślą grzeszyć. W innych religiach nie wiem.
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Postprzez ewka » 20 sty 2010, o 19:37

---------- 18:34 20.01.2010 ----------

Chyba się nie rozumiemy, bo chyba pokracznie napisałam;)

Oczywiście, że nienawiść ma swoje źródło i dobrze jest je znać... no chyba zwykle się zna. Ale skoro już rzeczy tak się porobiły, że ona jest - "obiekt" w zasadzie jest już niepotrzebny, no bo po co? Żeby w niego celować te wszystkie złe emocje? A gdyby "obiekt" znikł z tego świata, to i tak z tą nienawiścią się zostaje. I o to mi szło... o to, że to pozostaje do "rozpracowania" (i chyba też wybaczenia) - a jeśli nie, zupełnie nie mam pojęcia, co z tym "majątkiem" zrobić.


---------- 18:37 ----------

raziel napisał(a):Bo nawet teolodzy za złe uważają tylko czyny a nie myśli.

Nie sądzisz, że same myśli też niszczą "nosiciela"?
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez raziel » 20 sty 2010, o 20:54

Myśli są. Po prostu są. Można o różnych rzeczach fantazjować, przeżywać je w głowie itp itd.

Emocje są czasem męczące. Czasem dobre albo złe - upieram się przy tym podziale, nie dlatego, że to jest obiektywne ale, że tak mówi umowa społeczna, kultura i pewne wzorce, które chcąc nie chcąc internalizujemy :) U Japończyka różne są reguły okazywania uczuć ale różne też jest przyzwolenie na ich odczuwania, podobnie u nas.

To co napisałaś ewo to jest mechanizm radzenia sobie z emocjami jaki stosują osoby z rysem obsesyjno-kompulsywnym. Taka np. świeżo upieczona mama nie potrafi zrozumieć, że jej nowonarodzone dziecko ją wku**a. Nie radzi sobie z tym, że to czuje dlatego to uczucie zmienia się w pewne uporczywe myśli, że np. to dziecko skrzywdzi podczas kąpieli. Ktoś realnie odbierający siebie i rzeczywistość powie: "Ale mi głupie rzeczy do głowy przychodzą" i koniec. Ale gdy uzna się, że trzeba coś z tymi myślami zrobić to pojawiają się na to różne sposoby, np. trzeba mieszać kawę tylko w lewą stronę albo przed kąpaniem dziecka obwiązać sobie głowę mokrym zimnym ręcznikiem :D

Myśli i fantazje to nie rzeczywistość, mamy kontrolę nad tym czy wprowadzimy je w czyn czy nie. Im bardziej stawiamy znak równości między fantazją i rzeczywistością tym bardziej podobni jesteśmy do schizofrenika :) tym głębszą mamy psychozę.

Recepta jest prosta, żeby nie dać się zwariować emocjom, które nami targają. Pozwolić je sobie poczuć. Nazwać. Opowiedzieć o nich sobie lub komuś i zdecydować czy chce to czuć czy te emocje stłumię ale dopiero jako ostatni etap tego procesu. Wtedy jest to mechanizm tłumienia bodajże i wtedy jest to dojrzałe. Można też jako ostatni etap zmienić tą emocję w coś innego np. zacząć trenować sport walki i napierd**** w społecznie akceptowany sposób aby wyrazić gniew, zacząć pisać wzruszające wiersze aby wyrazić smutek itd.

Jest wiele mechanizmów, które nie wywołują w nas nerwic. Zabranianie sobie czucia jakiejś emocji, zabranianie sobie określonych myśli jest prostą drogą do gabinetu psychoterapeuty.
raziel
 
Posty: 145
Dołączył(a): 8 paź 2009, o 11:12
Lokalizacja: Wrocław

Postprzez Sansevieria » 20 sty 2010, o 20:57

Wcale nie zawsze się zna obiekt. Czy raczej nie zawsze się go prawidłowo identyfikuje. Zwłaszcza jeśli nienawiść rodzi się w sytuacjach nie tak jednoznacznych jak użyty przeze mnie przykład. Czasem jest elementem składowym "chorej miłości" w relacjach z nadopiekuńczą matką na przykład. Albo jest upiorne pomieszanie miłości i nienawiści w relacji dziecka z pedofilem tzw. niesadystycznym. Ma powiązanie z zazdrością i miłoscią między nierówno traktowanym rodzeństwem. No czasem nie jest wcale tak łatwo poznać obiekt.
Poza tym obiekt bywa bardzo potrzebny do wyładowania emocji nagromadzonych. Zniknięty ze świata też. Bo dorośli ludzie raczej w te prawdziwe obiekty nie uderzają. Nienawiść nagromadzoną można wyładować na inne sposoby.
Wybaczenie nastąpi lub nie, jestem w stanie przyjąć, że są rzeczy, których wybaczyć ktoś nie da rady.
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Postprzez melody » 20 sty 2010, o 21:26

Czytam o Waszych przemyśleniach i to, przeciw czemu stanowczo protestuję, to podział emocji na dobre i złe.
Emocje po prostu i tyle; według mnie nie podlegają ocenie (nie mam zgody na to, by ktokolwiek oceniał to, co ja czuję i ja też nie oceniam emocjonalnych przeżyć innych oraz swoich własnych). Ocenie (moralnej, społecznej czy innej) podlegać może moim zdaniem zachowanie (w tym wyrażanie swoich emocji). Czepiam się - wiem. Dla mnie sprecyzowanie tego jest ważne.

Podam przykład :)
Jeśli czuję złość, krew mnie zalewa i mam ochotę coś rozwalić, to jest to doświadczenie w moim założeniu wolne od oceny.
Jeśli natomiast czując złość natłukę sąsiadowi, to ten jak najbardziej może ocenić moje zachowanie jako złe i wezwać policję, bo takie mamy przyjęte normy, że nie lejemy sąsiadów 8)

mel.

PS. Ewka! Brakowało mi Twojego niebieskiego, czułego spojrzenia :wink:
melody
 

Postprzez Sansevieria » 20 sty 2010, o 21:50

Moim zdaniem wcale się nie czepiasz. Jak nazwiesz coś że jest "złe" to to nazwanie niesie za sobą spore konsekwencje. Dla mnie emocje są systemem informacyjno - alarmowym. Całkowicie moralnie neutralnym.
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Postprzez raziel » 20 sty 2010, o 22:02

Ale jest taka ocena czy ci się to podoba czy nie :P
Ktoś z gestaltu to by mógł wytłumaczyć w ten sposób, że jakiś wewnętrzny głos np. mamy gdy jest ci smutno mówi: "nie płacz, jesteś duża". I ten głos zgodzę się z tobą należy do matki niedojrzałej i trzeba ten komunikat w toku terapii zmienić na inny, jakiś bardziej adekwatny i mniej patologiczny. Ale ten podział na emocje dobre i złe jest, nawet jeśli nie w sferze odczuwania to w sferze ekspresji już bez wątpliwości.

I jak najbardziej się zgadzam, że ten podział prowadzi do bólu i cierpienia i on jest źródłem cierpień osoby z nerwicą. Jak by napisał dziadzio freud "kultura źródłem cierpienia". Ja myślę, że myślimy w podobny sposób ale w tobie nie ma zgody na coś takiego, tylko, że to cię ogranicza bo dopiero bo zaakceptowaniu rzeczywistości można ją zmieniać.

Pójdę dalej nawet w tym wszystkim. Czy pozwalacie sobie poczuć radość w związku z waszymi fantazjami o agresji, zdradzie, kradzieży itp. Przecież te fantazje pojawiają się nie dlatego by dostarczyć wam cierpień ale raczej by dostarczyć wam radości. Śmiem twierdzić, że żadna was nie cieszy się z tych fantazji, albo przynajmniej ocenia je jako nieodpowiednie, odcina się od nich i nie pozwala sobie poczuć wszystkich uczuć, które one wywołują. A dlaczego? Bo ktoś wam powiedział, że to źle czerpać radość z cudzego nieszczęścia, że zdrada jest zła i łączenie jej z uczuciem przyjemności jest złe i inne tego typu zasady. No kurde ludzie, mamy superego i to jest zdrowe. Nie wpierajcie mi i sobie, że jest inaczej. Ta papuga naprawdę jest martwa, wącha kwiatki od dołu, jest na łonie abrahama, pożegnała się z fiordami :)
raziel
 
Posty: 145
Dołączył(a): 8 paź 2009, o 11:12
Lokalizacja: Wrocław

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Rodzice

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 241 gości