Mam dość...znów to samo ;(((

Problemy z rodzicami lub z dziećmi.

Postprzez Goszka » 13 lut 2009, o 13:18

iwona1 napisał(a):Piszesz że jest Ci żal ojca.Czy to znaczy że żądasz od Swojej Matki aby dalej sie nim zajmowała.Czy Ona nie ma prawa do szczęścia.Dla kogo ma się poświęcać ,dla opinii publicznej[...]Ty kochasz Ojca czy się nad Nim litujesz?

piszę dopiero teraz bo długo nad tym myślałam-myślałam i obserwowałam bieg wydarzeń.
Ależ oczywiście że moja mama ma prawo do szczęścia,wszystko bym dała by była szczęśliwa,tak samo wiele bym dała by ojciec był szczęśliwy.Teraz już wiem na 100% że tego szczęścia nie będą dzielili razem.Jest to przytłaczające,bo moje wyobrażenia na temat tego co będzie za ileś tam lat były kiedyś bardzo optymistyczne mimo wszystko.
Teraz już wiem,że lepiej będzie jak się rozejdą...takie życie to nie życie,same awantury w domu,nie biorę w nich bezpośredniego udziału ale wiele informacji do mnie dochodzi.
I nie-nigdy nie żądałam od mamy by dalej zajmowała się ojcem.Teraz zdałam sobie sprawę,że jakkolwiek brutalnie by to nie zabrzmiało-to wszystko są konsekwencje tego,co robił przez większość mojego życia i małżeństwa z matką.On musi je ponieść.Życie musi być sprawiedliwe.
Najgorszy błąd jaki popełniłam w tym wszystkim i z którego zdałam sobie sprawę jakieś raptem dwa dni temu,to fakt że tak użalałam się nad tatą że"jak to mu ciężko i jak sobie nie da sam rady i potrzebuje wsparcia,a mama jest przecież silną kobietą,wszystkiemu stawi czoła więc to wsparcie jest jej jakby mniej lub wcale niepotrzebne".BŁĄD! :( Teraz wychodzi jak bardzo ona jest niestabilna,jak potrzebuje by ją ktoś potrzymał za rękę i powiedział że będzie dobrze...Nie chcę nikogo oceniać,ale mam wrażenie że ojcu ze wszystkiego odbiło,zachowuje się nieracjonalnie,poprzysięga jakieś zemsty i robi masę rzeczy które są naprawdę nie w porządku...Nie chcę stać po niczyjej stronie,staram się być obserwatorem,chociaż to trudne.Staram się wspierać,choć to nieraz jeszcze trudniejsze,bo sama czasem potrzebuję wsparcia i wiary w coś,którą trochę utraciłam...
Iwona1,zadałaś takie dla mnie bardzo ważne pytanie"Ty kochasz Ojca czy się nad Nim litujesz?"
Naprawdę ciężko to przyznać,ale w tym wszystkim jak się okazuje jest z 70% litości,a reszta to miłość-miłość jaką kocha każde dziecko swego rodzica,często pomimo tego że popełnił wiele błędów,pomimo że przez wiele lat nie liczył się z rodziną i myślał o sobie-najczęściej żeby zalać się w trupa...
A najgorsze jest to że teraz wszystkiego się wypiera,wmawia winy za rozpad małżeństwa mamie,że to ona zrobiła z niego alkoholika i wszystko jest jej winą...Aż oczy przecieram,bo każdy w tej rodzinie wie jak było,jeśli będę miała okazję to wyrazić to na pewno powiem...
Tak żal mi taty,tego jakim jest człowiekiem,jak niezaradnym,jak zawiódł na całej linii i jak teraz czuje się przegrany.Żal mi go,że nie może tego cofnąć,naprawić,że nie widzi swoich błędów...
Czuję wielki żal,że nic nie zrobił żeby mama czuła się kochana,że to pchnęło ją do znajomości z innym mężczyzną.
Każda kobieta potrzebuje miłości,troski,czułości i bezpieczeństwa...Mama tego nie miała.
Ale trudno płakać nad rozlanym mlekiem.
Ważne że dała sobie szansę by być jeszcze szczęśliwą w życiu-i to popieram.
Należy szanować jej wybór i ja go szanuję.Tata też powinien,szkoda że nie potrafi :(
Ciężko mi,bo już tak bardzo się gubię,chcę być obiektywna ale po tym co się dzieje ostatnio to naprawdę trudne...
Jak pozostać bezstronnym?
Jak przetrwać najbliższy czas?
Teraz to dopiero będzie ciężko :(
Jak być wsparciem dla rodziców,kiedy sama ledwo potrafię to unieść?

Przepraszam że takie długie ale potrzebowałam się wygadać...Jeśli ktoś przeczyta i odpowie to będzie mi bardzo miło,a jeśli nie,to przynajmniej wyrzuciłam to z siebie...może będzie trochę lżej...
Goszka
 

Poprzednia strona

Powrót do Rodzice

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 236 gości