Witam wszystkich.
Jestem nowa na tym forum, chciałabym otrzymać Wasze opinie o nurtujących mnie sprawach.
Mam dorosłą córkę, wnuczki w wieku 6 i pół oraz 3 lata. Córka jest z jednej strony bardzo mądra, umysł ścisły, pracuje, ja zajmuję się jej dziećmi i domem. Z drugiej strony jest, według mnie, niedojrzała emocjonalnie. Tak uważam, bo od wielu lat ma problemy w kontaktach z rówieśnikami. Swojego męża poznała dwanaście lat temu mając 17 lat i żadna siła jej od niego nie oderwie. Nie powinnam się do tego wtrącać, ale od dziesięciu lat wiem, że źle wybrała. Wiele razy jej to tłumaczyłam, prosiłam o nie wiązanie się z nim, ale 7 lat temu postawiła mnie przed faktem dokonanym, zaszła z nim w ciążę. Przeżyłam szok, były łzy, depresja, awantury, wyprowadziła się z domu, wynajęli mieszkanie. Po urodzeniu dziecka poszła do pracy, ja pomagałam, zajmowałam się wnuczką. Jej mąż nie potrafił zadbać o swoją rodzinę, nie umiał zarabiać, wręcz odwrotnie, narastały długi. Po trzech latach przyszli do mnie, bo nie wystarczało im na opłaty. Mieszkają u mnie do dzisiaj. Urodziła się druga wnuczka, znowu ja się nią zajmowałam, córka wróciła do pracy. Może pogodziłabym się z tym wszystkim, ale od dawna mam złe zdanie o mężu córki. W ciągu tych 3 lat, kiedy mieszkają ze mną wiele razy miałam wrażenie ( nigdy go nie złapałam na gorącym uczynku ), że jest pod wpływem czegoś, nie alkoholu. Już dawno słyszałam takie opinie o nim. Córka w to nie wierzy, ostatnio podałam jej kilka przykładów jego zachowań co najmniej dziwnych, ale ona mu wierzy i nie pozwala mówić o nim źle. W święta wieczorem po awanturze wyszedł z domu mówiąc, że musi iść zabić diabła, bo Bóg mu kazał. Córka jeździła, szukała go, to nie był pierwszy taki wyskok. Poza tym mam wrażenie, że dziwnie okazuje swoją miłość do dzieci, za bardzo przytula mówiąc delikatnie. To co napisałam, to tylko fragment tego co mnie gryzie i niepokoi. Bardzo proszę o trzeźwe spojrzenie na to wszystko, będę codziennie tutaj zaglądała i czytała Wasze rady. Pozdrowienia.