Moja mama nie rozumie słówka "nie"

Problemy z rodzicami lub z dziećmi.

Moja mama nie rozumie słówka "nie"

Postprzez simi » 22 cze 2008, o 10:52

Witam wszystkich!
Długo bierałam się do napisania tego posta.
Sytuacja nie jest tragiczna, ale dobra też nie..:(
Zacznę od początku...
Mam 23 lata i mieszkam tylko z moją mamą. Rodzice rozeszli się jak byłam maleńka z powodu alkoholu. Od tej pory żyje moim życiem, tylko moim..:( nie ma własnych zainnteresowań... Chodzi do pracy, ale to zajmuje jej tylko 8 godzin. Kiedy pojawią się tam jakieś problemy mam chwilę wytchnienia, jeśli nie,żyje moimi problemami. Doszło do tego,że czuję,że nie ja żyję moim życiem tylko ona.
Co mam na myśli pisząc nie rozumie słowa "nie".. pyta mnie na przykład czy chcę, koc. Gdy odpowiadam,że nie.. po 5 minutach zjawia się w pokoju i podaje mi coś do przykrycia. Zdarzyło się, też że był remont naszego bloku, rootnicy hałasowali, więc "zaproponowała" mi ,żebym się uczyła w innym pokoju... dodała kilka zdań dlaczego mi tak będzie lepiej, po czym zakończyła, że "dziś uczę się w innym pokoju"... decyzja zapadła.

I jeszcze jeden prolem.. moja mama ma nie tylko nawyk rządzenia i decydowania o wszystkim, ale też poprawiania wszystkiego. Tak też się zachowuje w pracy.. Cokolwiek zrbię musi być poprawione.. nie przejowałabym się tym, gdyby nie to, że mówi co jest źle i jak to powino być zrobione.. nieważne, w domu, na studiach... Niuesamowicie obniża mi poczucie własnej wartości i samoocenę.. Tak na prawdę czasem żyć mi się odechciewa. :(

Studiuję, więc mam trochę wytchnienia, jak wyjadę.. ale teraz zaczynają się wakacje więc będę więcej w domu. A potem planuję w moim mieście iść do pracy, więc też będę mieszkać w domu.

Może ja jestem przewrażliwiona.. już nie wiem, ale jest nam ciężko.. chciałabym coś zmienić, poprawić moje stosunki z mamą, ale nie wiem jak

Bardzo proszę o pomoc..
Pozdrawiam
S.
simi
 
Posty: 15
Dołączył(a): 3 sty 2008, o 01:21

Postprzez bunia » 22 cze 2008, o 11:23

Wiesz najczesciej takie zachowanie mam wynika z troski chodz rozumiem,ze czasami jest meczace ale jedynie co pozostaje nie zwracac uwagi na takie drobiazgi jak np. koc,natomiast sprawy prywatnosci Twojego zycia wyznaczasz Ty sama,poprostu nie musisz,ze wszystkiego sie zwierzac a czasami potrzeba dyplomacji....jestescie dlugo razem ze soba i mama nie przeciela pepowiny aby jej w tym pomoc potrzeba cierpliwosci,taktu i konsekwencji....pomyslalas o uwijaniu wlasnego gniazdka?
Pozdrawiam cieplo :wink:
Avatar użytkownika
bunia
 
Posty: 3959
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 09:19
Lokalizacja: z wyspy

Postprzez simi » 29 cze 2008, o 09:31

Buniu, wiem, że to wszystko z troski...
Co masz na myśli pisząc sprawy prywatne? Czy ustawianie dnia, radzenie najpierw zrobisz, to, później pojedziesz autobusem nr ... i zrobisz to i to a nastepnie pójdziesz tam i tam, wrócisz do domu itd. jest ingerencją w moje przywatne sprawy? Mam wrażenie,ze trochę tak, dlatego napisałam, że "żyje oim życiem".
Trudno jest się nie zwierzać i dyplomatycznie odpowiadać, kiedy pytania są bardzo trafne i szczegółowe. problem w tym,że jeśli próbuję się jakoś wywinąć, to mama próbuje wzbudzić we mnie poczucie winy.
Zatem jak pomóc przeciąć tą pępowinę.

Puki co, moim własnym gniazdkiem jest wynajmowany pokój w mieście w którym studiuję. A dalej z tym będzie ciężko.. nie mam z kim wić gnazdka, samej mnie na to niestety nie stać. Poza tym mama twierdzi, że jak się dzieci same wyprowadzają z domu, nie zakładając własnych rodzin, to między nimi a rodzicami jest coś nie tak... nie zgadzam się z tym twierdzeniem, ale nie przehgadasz.. :(

Po przemyśleniach stwierdziłam, że można ją uznać za kobietę- bluszcz. W ten sposób się zachowuje wobec mnie i tego niestety mnie nauczyłą w stosunku do mężczyzn. Zauważyłam, że jest to złe i dlatego tak mi to teraz przeszkadza.
Pozdrawiam
simi
 
Posty: 15
Dołączył(a): 3 sty 2008, o 01:21

Postprzez Justa » 29 cze 2008, o 11:08

Simi,
a co by sie stalo, gdybys nie podporzadkowala sie planowi dnia ulozonemu przez mame - np. mowiac, 'wybacz mamo, ale dzisiaj zrobie po swojemu', albo, 'nie gniewaj sie mamo, ale inaczej poplanowalam sobie dzis sprawy'? Probowalas powoli przecinac pepowine?
Justa
 
Posty: 1884
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 18:06

Postprzez bunia » 29 cze 2008, o 11:39

Na pewno sytuacji nie da sie radykalnie zmienic z dnia na dzien ale tak jak pisze Justa....malymi kroczkami.....to pewien proces wymagajacy cierpliwosci z Twojej strony.
Avatar użytkownika
bunia
 
Posty: 3959
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 09:19
Lokalizacja: z wyspy

Postprzez simi » 29 cze 2008, o 11:56

Wiem buniu, dlatego próbuję, tylko chyba nie do końca dobrymi metodami, bo bezskutecznie.:(

Co by się stało? W zależności od humoru..albo by się zdenerwowała i próbowała metody wzbudzanie we mnie poczucia winy, albo stwierdziłaby, że tylko proponuje po czym za chwilę mówiłaby to samo (kolejne zdanie"... zrobię po swojemu wywołałoby złość).
Ewentualnie zapytałaby jak chcę daną rzecz zrobić, zadaniu mnóstwa szczegółowych pytań oceniłaby rozwiązanie, raczej nie pozytywnie..i jak tu nie mówić wszystkiego i bronić się przed falą pytań..
simi
 
Posty: 15
Dołączył(a): 3 sty 2008, o 01:21

Postprzez ewka » 30 cze 2008, o 07:01

A niechby się obraziła, pogniewała czy zdenerwowała... a niechby, czy to byłby koniec świata? Jest jaka jest, tego może Ci się uda zmienić - ale Ty na to bluszczowanie w jakimś sensie się godzisz. Myślę, że warto się trochę "postawić".
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez Justa » 30 cze 2008, o 10:02

Myślę podobnie, jak Ewka. Na mamę nie masz wpływu i nie możesz go mieć. Nie możesz wymagać, by się zmieniła. Ty możesz popracować TYLKO nad sobą.

Moim zdaniem sedno problemu polega na tym, że godzisz się na takie "bluszczowanie" mamy, bo obawiasz się jej gniewu, tego, iż się obrazi. Chyba nie jesteś gotowa zmierzyć się z jej niezadowoleniem i to znieść. Popracuj nad sobą, aby się z tego wyzwolić, by krok po kroku zaznaczać swoją odrębność - nawet kosztem tego, że mama będzie niezadowolona, niesympatyczna, obrażona i próbująca Tobą manipulować.

Wiem, że łatwo się mówi - powiem Ci jednak, że ja sama przez to przeszłam i wcale nie było łatwo. Dopóki jednak nie wywaliłam wszystkich emocji, żalów, nie pozbyłam się złudnych oczekiwań i nie postanowiłam, że chcę żyć własnym życiem nawet kosztem nieakceptacji swojej mamy - dotąd było mi trudno i ciągle przeżywałam rozterki.

A tak w ogóle napisz, co słychać w u Ciebie i jak sobie z sytuacją radzisz.
Justa
 
Posty: 1884
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 18:06

Postprzez simi » 30 cze 2008, o 12:07

Dziękuję, za miłe słowa i porady..

Chyba macie rację, to ja powinnam zmienić moje nastawienie..
Problem chyba jednak nie tkwi w tym, że się boję postawić, czy boję się gniewu mamy, a raczej w tym, że ona wzbudza we mnie poczucie winy albo mnie krytykuje i w ten sposób obniżamoje poczucie wartości.

Kiedy robię coś mniej ważnego niezgodnie z jej wolą, wścieka się a potem mówi coś, co można odczytać "Ja się dla Ciebie przez ałe życie poświęcam a Ty teraz..". A jeśli chodzi o sprawy poważniejsze, które zrobiłam (albo przynajmniej próbowałam zrobić) po mojemu, a nie wyszło twierdzi, że gdybym zrobiła tak jak ona mówiła to by było wszystko się udało.

Potrafię być szczęśliwa i radosna, kiedy jestem poza domem. W przeciwnej sytuacji wpadam w dołek (albo raczej dół) i odechciewa mi się żyć, bo wydaje mi się,że nie mam po co, bo jestem taka beznadziejna i do niczego.

Obie czujemy, że coś jest nie tak i obie chcemy coś zmienić.
Trudne to wszystko, ale wiem że istnieje na sposób na poprawę sytuacji.
simi
 
Posty: 15
Dołączył(a): 3 sty 2008, o 01:21

Postprzez nana » 1 lip 2008, o 11:16

Doskonale znam twój problem - u mnie obydwoje rodzice mają podobne zapędy, a na dodatek każde ma odrębną wizję mojego życia, więc jest jeszcze "ciekawiej". Mogę dać ci dwie rady:
1) Siedz cicho i rób wszystko co w twojej mocy, żeby się wyprowadzić - to oczywiście skutkuje tylko wtedy, jeśli wyprowadzisz się dostatecznie daleko. Jesli będziecie mieszkały w tym samym mieście nie przyniesie efektu.
2) Odcinaj pępowinę konsekwentnie i skutecznie. Myślę, że twój powrót do domu po studiach może być dobrym punktem wyjścia. Porozmawiaj z mamą od serca i ustalcie na jakich zasadach macie razem dalej mieszkać. Podkreślaj, że wspólne mieszkanie ma na celu pomoc sobie wzajemnie. Podzielcie się obowiązkami domowymi i nie pozwalaj żeby mama cię wyręczała w twoich obowiązkach. A jeśli tak się stanie zaproponuj coś co możesz zrobić za nią w ramach tego. Powinnyście też nakreślić odrębność finansową. Myślę, że jeśli nawet symbolicznie dołożysz się do utrzymania domu, to zmieni twój status. Warto zaznaczyć, że jesteście rodziną, ale poza tym jako osoba dorosła możesz oczekiwać traktowania partnerskiego. Nie warto w każdej kwesti postępować po swojemu w sensie na przekór, ale oczywiście warto pozostawić sobie sferę niezależności. Im konsekwetniej wyznaczysz te granice i będziesz się ich trzymać, tym większa jest szansa na osiągnięcie celu.

Uważam, że niezależnie od wszystkiego powinnaś dążyć do niezależnego loku. Czy nie to jest właśnie oznaką dorosłości i niezależności, że z chęci, a nie z MUSU czy pojawiającej się OKAZJI wyprowadzamy się z domu rodzinnego?

Swoją drogą warto zachęcać mamę do zajęć pozazawodowych. Skoro będziecie się dzieliły obowiązkami i odpowiedzialnością finansową za dom, to będzie miała więcej czasu i pieniędzy, więc może powinna zacząć robić coś dla własnej przyjemności.

Przestrzegam przed jednym: nie czekaj aż przyjedzie książe na białym koniu i zabierze cię z domu rodzinnego!!! To największy błąd w takich sytuacjach! Powoduje zazwyczaj wiele nieszczęść i nieudanych związków, a problemów w relacjach z rodzicami i tak nie rozwiązuje!!!

pozdrawiam
nana
Avatar użytkownika
nana
 
Posty: 634
Dołączył(a): 21 maja 2007, o 19:59
Lokalizacja: Lublin

Postprzez simi » 5 sie 2008, o 00:27

Witam po przerwie...

Wróciłam do domku po miesięcznym wyjeździe do pracy..wszystko się udało więc jestem z siebie zadowolona:)

Po kilku fajnych dniach wszystko wróciło do normy...

Ach chciałabym by już był październik... smutne to..

Pozdrawiam Was słonecznie.. bo aura nam się ostatnio popsuła... i dziękuję za rady :*
simi
 
Posty: 15
Dołączył(a): 3 sty 2008, o 01:21

Postprzez Filemon » 5 sie 2008, o 08:41

spostrzeżenia nany wydają mi się bardzo trafne a jej rady cenne i warte wcielenia w życie... - popieram ten sposób podejścia do sprawy... :)
Avatar użytkownika
Filemon
 
Posty: 3820
Dołączył(a): 2 gru 2007, o 20:47
Lokalizacja: Matka Ziemia :)

Postprzez nana » 5 sie 2008, o 09:48

uczę się od najlepszych Fil!:) Pozdróweczki ciepłe dla ciebie!
Avatar użytkownika
nana
 
Posty: 634
Dołączył(a): 21 maja 2007, o 19:59
Lokalizacja: Lublin

Postprzez simi » 17 sie 2008, o 22:27

Witam!
Przemyślałam pewne rzeczy, wasze rady, przemieliłam w tę i spowrotem i decyzja zapadła... zobaczymy jak będzie z jej realizacją..
Nana masz rację muszę się jak najszybciej wyprowadzić, długo nie mogłam się do tego przemóc, mimo że w domu nie jest tak jakbym chciała.. to nie wyobrażałam sobie żyć gdzieś dlaeko sama, teraz widzę, że to zupełnie możliwe..

Jednak są dwie opcje.. jedna zaraz po studiach zostać w moim studenckim mieście i zacząć niskodochodową pracę mieszkając w mieszkaniu studenckim i nie oszczędzać nic, a potem kupić coś swojego, albo przemóc się jeszcze jeden rok znaleźć pracę w rodzinnym mieście, i kupić coś swojego rok po zakończeniu studiów w innym mieście...

Do znalezienia najlepszego wyjścia z tej sytuacji jeszcze nie doszłam..

Pozdrawiam
S.
simi
 
Posty: 15
Dołączył(a): 3 sty 2008, o 01:21

Postprzez mahika » 17 sie 2008, o 23:04

a moze wyjechać po studiach za granice i tam mieszkać jak w mieszkaniu studenckim i odłożyć conieco na zakup czego własnego?
Wiem ze to nie jest proste ja długo nie mogłam nawet tak myśleć ale teraz wiem z e gdybym juz konczyła studia to bym wyjechała.
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Następna strona

Powrót do Rodzice

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 304 gości

cron