Hinode napisał(a):Jak myslicie? izolacja od toksycznej rodziny i relacji - to jest koniecznie i dobre rozwiązanie. Plus terapia oczywiscie.
Czy konieczne... na pewno o wiele więcej ciężaru ściąga... z tym, że w domu jest też wykonalne, żeby odnieść powodzenie. Ja mieszkając poza domem, jeszcze przed obecną terapią funcjonowałam bardzo dobrze, wiele potrafiłam zrobić, zdziałać, sporo obowiązków na raz pogodzić, Jednak sytuacja spowodowała, że musieliśmy wrócić do rodzoców i padłam... depresja, przesypianie dni... ale też zaczęłam terapię od razu w sumie jak tylko tu sie pojaiwiliśmy, Ciężko było ale stanęłam na nogi póki co, nadal tu mieszkamy ale planujemy wyprowadzkę.
Ze starymi demonami zderzenie byłlo brutalne i leżałam jak dluga,...
Tylko musiałam przeboleć i postawić się mniej wiecej czemus takiemu własnie :
Hinode napisał(a):HWydaje mi się ze choc troche sie poddzwigne i poczuje lepiej.. podbuduje swoje poczucie wartości to rodzina je skutecznie podkopie. Najgorsze jest to, ze choc widze ze nie jest tak jak powinno... usprawiedliwaim ich zachowania i własne..
dlatego w domu nawet sie nie maluje i o siebie nie dbam - bo wtedy czuje sie jakos dziwnie i tez tak mnie traktuja. Zastanawiam sie czy nawet jak zmienie miejsce zamieszkania to te ramy chyba jednak zostana tylko ludzie sie zmienia którzy mnie ograniczaja.. czy to nie tak działa? Pozdrawiam
Sporo kłótni to kosztowało, sporo załamań moich i depresji ale dałam radę. Grunt sie nie poddawać, po upadku i dołku wstawac i nei cofać się, nie poddawać... wbrew pozorowi, ze nic się nie zmieni to siłą rzeczy się zmieni... bo przeciwstawiasz się negatywnym wzorcom. To wyczerpujące ale da się...
Hinode napisał(a):dodam ze mam wrazenie ze bedac blisko nich - jak by to nazwać - nigdy nie bede mogła wyjsc z tych "ram" w które mnie wpakowali, z tego ich wyobrazenia na moj temat - i dosłownie tak jest - jestem taka - jak oni przywykli ze jestem - a jak wprowadzam w siebie zmiany - widze ze wtedy mnie nie akceptuja.
Tak będzie, to musisz przezyć... Zrób sobie makijaż mimo tego co czujesz w danej chwili. Oni buntować się będą na kazdą zmianę. Tego mozesz być pewna, bo to grozi zburzeniem zludzenia jakie sobie zbudowali a prawdy si e po prostu boją, więc mając siłę kilku osob będą Cię tłamsić.
Co do tych ram, to walczę z tym do dziś. Mam wrażenie, ze tu wszystko jest nie wykonalne... ale po raz pierwszy zaczynam działac i myślec inaczej nawet tutaj... uważam to za mój sukces, jednak bez terapii bym tego nie dokonała.
Ja Ci powiem tak od siebie, że mimo tego, że powrót tu spowodował spory zastój, sporo stresu i ogolne po prostu bolał uważam, że jest w tym coś cennego, bo mieszkając poza domem z wieloma rzeczami nie mogłabym się skonfrontować i ich przerobić, bo by ich po prostu nie było. Nie uważam, ze to lepsze od terapii poza toksycznym miejscem zamieszkania, na pewno trudniejsze ale z perspektywy czasu cenię sobie powrót tutaj mimo, ze miałam nie raz ochotę sie pakować i iść gdziekolwiek.
P.S. Może załóż osobny watek, bo tutaj jednak Sandrine opowiada o sobie