dzieci wobec obojętności jednego z rodziców

Problemy z rodzicami lub z dziećmi.

dzieci wobec obojętności jednego z rodziców

Postprzez aniś » 1 lis 2012, o 18:16

Jak to jest z naszym prawem? Dwa lata temu pozbawiłam ojca moich dzieci praw rodzicielskich, bo pił i nie łożył na ich utrzymanie, co do tej pory się nie zmieniło. Sąd jednak nie odebrał prawa do wizyt, choć czasami zjawiał się u dzieci raz na 2 miesiące. Sędzina mi powiedziała, że nie muszę się godzić na jego każdą proponowaną datę, mam prawo do swoich planów i do odmowy, a jak jemu się nie podoba to niech idzie do sądu o konkretne terminy. Ostatnio go nie było pół roku, nawet nie zadzwonił do dzieci. No i w końcu się pojawił, wszyscy mówili pozwól bo to ojciec dzieci i niech się sami przekonają jaki jest. Zgodziłam się choć jestem cały czas na nie. Nawet nie potrafi się wytłumaczyć gdzie był przez ten czas. Przyszedł 2 niedziele z rzędu do dzieci, na następny tydzień zadzwonił, że jest chory i go nie będzie, potem nie przedzwonił w następną sobotę, że przyjdzie tylko zadzwonił w niedzielę jak ja szłam z dziećmi w gości.
Nie uprzedził, że przyjdzie, więc zrobiłam swoje plany. Przecież nie będę siedziała całe dnie w domu z dzieciakami i czekała,aż wielmozny pan raczy się pojawić.W ostatni weekend nie zadzwonił i nie przyszedł wcale. Dziś spotkał moją mamę na cmentarzu z pretensjami, że ja mu bronię widywać się z jego dziećmi, aż krew ze złości mnie na niego zalewa. Do mnie ma pretensje a swojej winy w tym nie widzi. Dla mnie niech się nie pokazuje wcale, dużo nerwów mnie to kosztowało, by się odseparować od niego, gdy odeszłam od niego, przychodził nachlany i ubliżał mi przy dzieciach. Miał sprawę w sądzie o to. Byłam wrakiem psychicznym, kłębkiem nerwów, sądami się od niego odseparowałam od niego, i teraz się boję, że znów zacznie ingerować w moje życie i zburzy mój spokój, żyję se teraz sama z dziećmi, biednie skromnie, ale daję se radę i nie ma w domu awantur. Nie chcę mu się podporządkowywać. Po drugie dzieci cierpią przez te jego nieregularne wizyty, potem odreagowują złością i agresją w szkole i po prostu szkoda mi ich, nie chcę żeby cierpiały rozczarowanie. Nauczycielka powiedziała, ze jak ma tak przychodzić, to niech nie pokazuję się wcale. Ja nawet nie chcę, żeby przychodził do mnie. Pierwsza wizyta po 6 miesiącach, młodszy syn nie poszedł do niego, bawił się sam w pokoju, starszy brał go na jęki i płacze.
Czy pozwolić na wizyty, czy mogę zabronić, co mogę jeszcze zrobić za pomocą prawa? Nie chcę go z naszym życiu
aniś
 
Posty: 57
Dołączył(a): 25 lut 2008, o 18:33
Lokalizacja: Elbląg

Re: dzieci wobec obojętności jednego z rodziców

Postprzez aniś » 1 lis 2012, o 19:53

czy ktoś może mi doradzić, był w podobnej sytuacji? Ja staram się na to wszystko patrzeć oczami dzieci.
aniś
 
Posty: 57
Dołączył(a): 25 lut 2008, o 18:33
Lokalizacja: Elbląg

Re: dzieci wobec obojętności jednego z rodziców

Postprzez Apasjonata » 2 lis 2012, o 13:48

Czesc
Od strony prawnej nic Ci nie powiem, bo prawa polskiego nie znam za bardzo, mysle jednak, ze moglabys udac sie do jakiejs instytucji, ktora zajmuje sie przemoca w rodzinie i tam zasiegnac porady prawnej, mozesz sprobowac zadzwonic na niebieska linie.

Od strony psychologicznej, z doswiadczen swoich z podobnym partnerem, moge powiedziec Ci, ze jesli zaczniesz reagowac na to co robi nerwowo, to on nasili tego typu zachowanie w stosunku do Ciebie. Te osoby szukaja slabych punktow i chodzi im o to by druga osoba (w tym przypadku Ty czy ja) byla jak najbardziej wyprowadzona z rownowagi, bo wtedy przestaje logicznie myslec i latwo ja zmanipulowac. Tak, ze jesli zobaczy, ze dany sposob dziala to pojdzie tym tropem. Ty jednak mozesz sie zdystansowac do tego, mi pomogla np wiedza jak dzialaja i co robia tacy ludzie, przestalam wtedy brac wszystko do siebie. To, ze on cos mowi, np ze zabraniasz mu kontaktu z dziecmi wcale nie musi powodowac Twego poczucia winy, to jest mozliwe. Masz prawo zyc normalnie i nie musisz sie nikomu, zwlaszcza przypominajacemu sobie o dzieciach raz na pol roku, sie tlumaczyc, ze wychodzisz, gdzie i po co. Poza tym przyjrzyj sie dokladnie jakie sa efekty tych wizyt, jak dzialaja na dzieci, a zobaczysz o co mu naprawde chodzi.
Jesli czlowiek chce dobra dzieci, to po takiej wizycie one sa radosne, smieja sie, ciesza, maja pozytywne nastawienie, sa spokojne, czuja sie bezpiecznie, otwieraja sie na swiat. Jednym slowem to je wzmacnia. Czy jego wizyty daja takie efekty?
Apasjonata
 
Posty: 336
Dołączył(a): 11 wrz 2011, o 12:51

Re: dzieci wobec obojętności jednego z rodziców

Postprzez Sansevieria » 4 lis 2012, o 22:22

Od strony prawnej to sędzina udzieliła porady prawnej "nie wprost" czyli jednoznacznie Ci zasugerowala, że nie musisz się godzić na każdą proponowaną datę spotkania. Czyli metoda "na zniechęcenie". Im częściej w proponowanej przez niego dacie Ty akurat masz inne plany tym bardziej sie zniecheci. Jedyne co Ci grozi to to, ze poda Cie do sądu o utrudnianie kontaktów. Z jego przeszłoscia i brakiem praw rodzicielskich nic nie zwojuje, w pył go rozniesiesz nawet zapewne bez pomocy adwokata. Pomijajac to że raczej sie bedzie obawial do sądu z tym isć. Formalnie wizyt zabronić nie możesz, musiałabyś mieć sądowy zakaz kontaktow z dziećmi czyli kolejna sądowa gehenna. Natomiast faktycznie to możesz go wyeliminować metodą sugerowaną przez sędzine. Masz inne plany. Masz akurat gosci. Dziecko jest chore. Do skutku, to kwestia czasu.
A co do zarzutu że "utrudniasz mu kontakty z dziećmi" zamiast poczucia winy osobiście proponuję Ci podejscie "Owszem utrudniam i zamierzam utrudniać, dla dobra dzieci".
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Re: dzieci wobec obojętności jednego z rodziców

Postprzez aniś » 5 lis 2012, o 21:56

Dziękuję wszyskim za porady i dobre słowo :cmok: . Kochany tatuś znów się nie zjawił, ni telefonu ni nic, wobec jego lekceważącego podejścia do własnych dzieci, ja będe nadal stosować metodę na zachęte :haha:
Kwestia była prosta, chcesz przyjść o dzień wczesniej uprzedz mnie, jeśli on tego nie rozumie to jego problem. Na drugie spotkanie zaprosił mnie z dziećmi do MCDonalda i przyszedł z jakąś kobietą i 4- letnią dziewczynką. Oznajmił mi, że to jego narzeczona i ma teraz 3 dziecko i mam się z tym liczyć i będzie brał ich ze sobą, bo oni będą czuli się zazdrośni. :shock:
Na pierwszym spotkaniu bierze dziecko na ręce i zapala przy nim papierosa, tak go o to upominałam, że o mało nie wyprosiłam z domu. Będe teraz upirdliwa do bólu- palisz przy dzieciach wypad z domu, przeklinasz przy nich won za drzwi. Nie wspominając, że był wczorajszy wtedy. Ta jego pani też pali, aż szkoda dzieciaka wędzą go z każdej strony, a potem narzekają, że ona choruje im ciągle.

Jaka jestem przeszczęśliwa, że go już miesiąc nie było. Jedno mnie cieszy, to to, że widzę, że moje dzieci mnie potrzebują i chciałyby spędzać ze mną każdą wolną chwilę, a najbardziej lubię jak przychodzą do mnie rano poleżeć ze mną. Obaj poszli do 1 klasy, wymagają teraz dużo uwagi i czasu, to jest fajne jak widzę, że ze mną uczą się ciągle czegoś nowego i mogę ich za to chwalić.
aniś
 
Posty: 57
Dołączył(a): 25 lut 2008, o 18:33
Lokalizacja: Elbląg

Re: dzieci wobec obojętności jednego z rodziców

Postprzez Gunia76 » 11 gru 2012, o 13:55

A ja się wtrącę z innej beczki...Czy Twoje dzieci chodzą do psychologa???
Bo one na pewno wszystko to przeżywają po swojemu. Mimo że na pewno mają teraz spokój, mimo że dajesz im mnustwo uwagi i ciepła... One przeżywają że ojciec nie przyszedł, chociaż obiecał, że sie nimi nie interesuje ...
Gunia76
 

Re: dzieci wobec obojętności jednego z rodziców

Postprzez żelek » 14 gru 2012, o 17:04

jest coś takiego jak kurator socjalny, którego sąd wyznacza dla rodzica, który ma nie uregulowane stosunki z dzieckiem! ojciec Twoich dzieci mógłby zatem przychodzić do nich wyłącznie z takim kuratorem. nie znam szczegółów jeszcze, bo jestem w trakcie ustalania tego bo być może i mi będzie ta instytucja potrzebna ale może ktoś posiada jakieś informacje na ten temat? jak to wygląda w praktyce?
żelek
 
Posty: 119
Dołączył(a): 3 gru 2012, o 23:54

Re: dzieci wobec obojętności jednego z rodziców

Postprzez aniś » 19 gru 2012, o 14:43

Nie wiem jak to jest z tym kuratorem, u mnie to sprawa była prostsza, ojciec został pozbawiony praw rodzicielskich, więc to ja decydowałam, czy pójdę do niego z dziećmi czy on do mnie przyjdzie, ale nigdy on sam z dziećmi, coś się stanie, to ja dostałabym po głowie od policji, że zostawiłam dzieci pod jego opieką. Wiem, że skoro nie wiem gdzie teraz jest, mogłabym wyznaczyć mu kuratora, żeby poszukał go. Dla mnie to nie ma sensu, bo po prostu cieszę się, że go nie ma znów 2 miesiące i mam święty spokój. Ja mu nic nie będę narzucała na siłę, to są jego dzieci i gdyby mu zależało to by je odwiedzał i się zawsze starał dogadać, a tak na obietnicach się skończyło. Dostał szansę po 6 miesiącach i ją zmarnował. Ach szkoda gadać na takiego gada. :bezradny: On chyba się już poddał i se swoje dzieci odpuścił, nie wiem co mu w głowie siedzi. Po 2 latach od rozstania stwierdzam, ze to dziwny człowiek i ma w sobie wiele sprzeczności. przychodził parę razy potem nie było go, żeby mi dzieci podziękują, ze im tatusia bronię widywać, normalnie paranoja :shock: :shock:
aniś
 
Posty: 57
Dołączył(a): 25 lut 2008, o 18:33
Lokalizacja: Elbląg

Re: dzieci wobec obojętności jednego z rodziców

Postprzez Honest » 2 sty 2013, o 17:11

aniś napisał(a): Nie chcę go z naszym życiu


I w Twoim życiu go juz nie ma, ale jest ojcem Twoich dzieci i w ich zyciu może się pojawiać. Rozumiem Twoje rozgoryczenie i złość. Mężczyzna, który nie płaci alimentów i nie interesuje sie dziecmi to naprawdę osoba, która trudno szanować. Niemniej jednak to ojciec Twoich dzieci i może warto spróbować dodatkowo chronic dzieci przed jego zachowaniem - ktoś wspomniał o psychologu. Lub też - choc to pewnie niemozliwe - spróbowac iśc razem do specjalisty - tak np. robi mój brat z bratową, którzy rozwiedli się w zeszłym roku. Mała ma 7 lat, chodzo do psychologa + wizyty mojej bratowej oddzielne + wizyty wspólne we troje. A uwierz mi raczej nie mogą na siebie patrzeć, mimo to, daja rade iśc razem, bywa ostro - oskarżenia etc. Czasami podejmowanie działań wydaje się niemozliwe, a jednak okazuje się inaczej. Może przyjdzie na taka wizytę? Nie wiem tylko, jaki to jest koszt i jak to wyglada na NFZ. Poza tym, w zależności od dochodów możesz otrzymac pomoc psychologa z ośrodka pomocy społecznej (tzw. specjalistyczne usługi opiekuńcze) - bedzie przychodził do Ciebie w dogodnym dla Ciebie terminie. Odpłatność: może byc i bezpłatnie, lub za niewielkie pieniądze - to już kwestia Twoich dochodów netto, możesz pracowac, aby otrzymac taka pomoc.
Avatar użytkownika
Honest
 
Posty: 8326
Dołączył(a): 25 sie 2007, o 22:03


Powrót do Rodzice

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 224 gości