Po której stronie leży problem?

Problemy z rodzicami lub z dziećmi.

Po której stronie leży problem?

Postprzez Księżycowa » 15 mar 2010, o 08:43

Nie wiem w sumie od czego zacząć, to takie trudne... Nawet jeśli nikt nie odpowie, to może chociaż mi ulży, bo jest mi ciężko ostatnio...
To może tak... mój ojciec jest alkoholikiem, ale nie przyznaję się do tego, więc co za tym idzie nie leczy się.
Zabrałam psa do weta, bo nikt nie chciał zauważyć, że się strasznie męczy. Zaczęłam go leczyć i trochę mu lepiej, jednak ostatnio trochę mu się pogorszyło. Mój ojciec ciągle mnie wyzywa, że jestem głupia, że mam głupiego weterynarza, że zabiję psa itp. Krzyczy na mnie jak podaję mu leki i muszę robić to po kryjomu, bo się go po prostu boję... Jest święcie przekonany, że on i jego weterynarz mają rację. Nie chce zauważyć jednak, że to tamten weterynarz nie zauważył, co się z psem dzieje, więc wzięliśmy go z Ł do mojego, zaufanego weterynarza, który odratował mi króliczki...

Gdy leki przestały działać psu sie pogorszyło i jest bardziej padnięty, częściej ma gorączkę, więc dziś jadę znów na kontrolę, na co mój ojciec, że nigdzie z nim nie pojadę i żadnej karmy dla psa mu dawać nie będę, bo oni tak postanowili (brat, mama i ojciec), powiedziałam, ze nie dam psa na straty, bo kilka godzin wcześniej gadali, że trzeba go uśpić a on ma taką chęć do życia w sobie... Zleciał na dół mój brat i mnie zaczął wyzywać, ze jestem pojebana, ze mam wypierdalać i inne rzeczy, o których nie mam sił pisać :( Ja nie wytrzymałam i mu też odpowiedziałam, na co mój ojciec, że mam się zamknąć, bo mnie Krzysiu wypierdoli na ulicę, bo góra domu nalezy do niego... Dół ma należeć do mnie za parenaście lat, ale nie wiem czy będę tego chciała... planujemy się wyprowadzić...

Wracając do tematu... jestem zestresowana, boję się jak rano wszyscy wstają, bo boję się oberwać, chociaż wiem, że robię dobrze (chociaż zaczynam w to wątpić). Nie mogłam patrzeć jakie jedzenie i w jakich ilościach daje ojciec dziesięcioletniemu psu... Nie dziwię się, że zwracał takie ilości kaszy, makaronu i innych rzeczy... Chciałabym go chronić, ale się zaczynam bać. Cała się trzęsę z nerwów.

Nie chcę się użalać nad sobą, bo to do niczefo mnie nie zaprowadzi, tylko powiedzcie, co takiego robię źle, jeżeli stosuję się do rad weterynarza? Dlaczego wszyscy się czepiają? Bo co? bo będzie trzeba wydać kasę? Ja mam sposób, żeby zapracować na jego leczenie, póki nie znajdę pracy. Czego więc chcą? Raczej nie leczyć go, chociaż uważają, że oni lepiej wiedzą co psu trzeba... ręce mi opadają... Bo przecież mówią ciągle, że nie ma sensu, że trzeba go uśpić... Jak mam uśpić psa, który chce żyć i macha ogonem, kiedy ma iść na spacer? Nie idzie jak pięcioletni pies, ale cieszy się, wącha wszystko...

Mój Ł wczoraj powiedział, że jego cierpliwość na to jak mnie traktują się kończy. Ja nie chcę konfliktów...

Jak myślicie co jest nie tak? Co ja takiego zrobiłam, ze tak do mnie mówią i tak mnie obrażają?
Staram się żyć po swojemu i być szczęśliwa, realizować swoje plany, nie uzależniając swojego nastroju od choroby tatusia... Nie wiem... Boli mnie to i nie wiem jak mam utrzymać resztki odporności, póki tutaj mieszkam...
Avatar użytkownika
Księżycowa
 
Posty: 6236
Dołączył(a): 23 paź 2009, o 11:36
Lokalizacja: Warszawa, Mazowieckie

Postprzez Smerfna » 15 mar 2010, o 14:47

hm.... Góra należty tylko do brata. Dół należy do twoich rodziców. I doł Ciebie z mężem, czy chłopakiem???
Moim zdaniem, poprostu chcą uśpić psa, bo to problem, bo nie potrzebnie kase wydajesz, bo pies to obowiązki. Bo tata twój lepiej wie wszystko, lepiej od specjalistów itp...
Więdz nawet profesor weterynarii nie przekona go, co jest naprawde słuszne. Alkohol daje mu ta wszechwiedze :)
Też mam problem z domu, z alkoholem, u mamy i taty... Więdz Ciebie doskonale rozumiem.

Ile masz lat??? Jeśli piszesz o panie Ł, podejrzewam że to twój mąż. A ja na waszym miejscu już dawno bym się chciała wyprowadzić, nawet do małej kawalerki.
Bo bedziesz miała spokój, co pozwoli ci się skupić na sobie i na Panie Ł.
Może będzie wam ciężko finansowo, bo nie wiem jak stojicie, ale to jest najczęstrzy problem i rozumiem go.
Ale uważam jest będzie to odpowiednia cena za spokój.
A pozatym taka atmosfera u Ciebie w domu zle wpływa na was.
Avatar użytkownika
Smerfna
 
Posty: 330
Dołączył(a): 12 sty 2008, o 17:18

Postprzez Księżycowa » 16 mar 2010, o 02:35

Ojciec przeszedł samego siebie... Pojechał do weta wielce porozmawiać. My akurat przyjechaliśmy. Nie miałam pojęcia, że to zrobi. Czuje się podle. Zrobił ze mnie gówniarę, którą trzeba kontrolować, bo nie można jej dać psa pod opiekę, bo jest za mała. Wiecie jak ja się czuję? Narobił wstydu, mówił przy lekarce, że mnie wyrzuci z gabinetu. Czuję się upokorzona. Jak ja mam tam jutro iść? Jak ja teraz wyglądam?
Nie pozostałam dłużna, powiedziałam, co powiedział o Pani weterynarz, że jest głupia. Tyle, że to wszystko, to był jeden wielki wstyd i nie wiem co robić... Dałam mu się trochę sprowokować jak taka idiotka.
Psa trzeba kontrolować. Ma mocno znieksztaułcone kości prawej łapki i możliwość rozwoju komórek nowotworowych w kościach tej łapki. Oni tego nie będę pilnować, bo ten wynik dla nich do bzdura... Ojciec by mnie dziś uderzył. Jestem nerwowo i psychicznie wyczerpana... Tylko co, mam zostawić psa na straty? Przecież on będzie bardzo cierpiał jak tego nie upilnujemy, bo widzę co już teraz się dzieje.

Smerfna Pan Ł, to mój chłopak. Ja mam 20 lat. Mieszkamy jeszcze osobno, ale widujemy się często. On bardzo mi z psem pomaga... Ciągle jest przy mnie.... Dół ma należeć do mnie, ale jak rodziców już nie będzie. Ja mam nadzieję, że zycie mi się poukłada na tyle dobrze, że będzie mnie stać na wynajem lub kupno, bo nie chcę dzielić mieszkania z bratem. Z tym, że jak na razie nie mam pracy, bo musiałam się zwolnić. Więc sytuacja finansowa jest taka sobie. Wierzę, że zmieni się to w końcu, bo o pracę bardzo cieżko... Myśleliśmy, żeby wyjechać z miasta do Wrocławia i tam zacząć zycie inaczej...Doszłam do wniosku, że najlepiej mi poza domem...

Ja padam kręci mi się w głowie i słabo mi, więc na razie więcej nie napiszę. Nie mogę tylko przestać myśleć, co będzie z tym psem...

:cry: :cry: :cry:
Avatar użytkownika
Księżycowa
 
Posty: 6236
Dołączył(a): 23 paź 2009, o 11:36
Lokalizacja: Warszawa, Mazowieckie

Postprzez mahika » 16 mar 2010, o 09:12

poczytałam. jakaś głupia jestem. nie wiem co powiedzieć....
to na prawdę podłe. :(

teraz najważniejszy chyba jest psiak :piesek:
ale będziecie usieli jednak poważnie pomyśleć nad zmianą życia.
Wrocław-super pomysł :ok:
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Postprzez Księżycowa » 17 mar 2010, o 08:55

A no podłe... Po tej akcji ojciec się jakoś uspokoił i nie wchodzi mi w paradę. Dogadaliśmy sie jakoś, tylko nie mogę zrozumieć jak mógł tak się zachować... Pani weterynarz wczoraj nie była zadowolona jak nas przyjmowała... Było mi tak wstyd. Myślałam, ze zapadnę się pod ziemię. Przeprosiłam na końcu za tatę, ale pewnie swoje i tak pomyślała. Niby to nie ma znaczenia, ale głupio mi, bo chodzę tam ze zwierzakami a tatuś wystawił mi etykietkę trochę tym potraktowaniem...

Poza tym wstyd mi trochę przed Ł, że musiał być świadkiem wszystkiego. Ja ryczałam jak wół jak byliśmy u niego. Przypomniało mi sie wszystko, co ojciec mi zrobił i byłam w takim transie, że mówiłam, że go nienawidzę i tak faktycznie czułam. Czułam się jak taki śmieć, co można go podeptać. Nie wiem, co Ł na prawdę myśli o tym, ale jest mi głupio mimo iż on uważa, że miałam powody, by się tak czuć, to widział mnie totalnie wytrąconą z równowagi. Tak się jakoś przeraziłam, że może się zniechęcić jak sobie przemyśli... póki co nadal uważa, że mnie kocha, to chyba jest ok...

Dużo mnie to wszystko kosztuje. Do dziś dochodzę do siebie... ech... :roll:
Avatar użytkownika
Księżycowa
 
Posty: 6236
Dołączył(a): 23 paź 2009, o 11:36
Lokalizacja: Warszawa, Mazowieckie

Postprzez mahika » 17 mar 2010, o 09:20

nie mogę zrozumieć jak mógł tak się zachować...

osoby pijące alkohol często zachowują się tak że niepijącemu ciężko zrozumieć, nawet jak nie jest po wpływem alko. NIE MUSISZ GO ROZUMiEĆ. nawet sie nie staraj :?

Przeprosiłam na końcu za tatę, ale pewnie swoje i tak pomyślała. Niby to nie ma znaczenia, ale głupio mi, bo chodzę tam ze zwierzakami a tatuś wystawił mi etykietkę trochę tym potraktowaniem...


nie musisz przepraszać za tatę. a co pani pomyślala, Bóg to jeden wie, nie musisz myśleć co inni mysla równie dobrze może mieć męża pijaka i myślała o swojej sytuacji, milion możliwości, nie warto się tym zajmować.
Poza tym wstyd mi trochę przed Ł,
on Cię kocha, niepotrzebnie :)
co Ł na prawdę myśli
nie myśl, co inni myślą, nie ma po co. i tak nie zgadniesz :wink:

kasia. czy u tej ''zlej'' pani psycholog powiedzials o najważniejszym? ze wychowałaś sie w rodzinie alko, być może jesteś DDA, mówiłaś jej?
przytulam :)
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Postprzez Księżycowa » 18 mar 2010, o 15:52

Mahiko niby wszystko jest takie oczywiste. Niby już nauczyłam się ja postępować z ojcem. Oddzielić swoje zycie od niego i nie brać odpowiedzialności, ale czasem trudno to kontrolować. Chyba na tym polega współuzależnienie...

Tej ,,złej" pani doktor nie powiedziałam o tym, bo nie dała mi szansy. Uczepiła się pracy i nie dała mi skończyć przedstawienia się. Zajęła się czepianiem się i sugerowaniem, że leń ze mnie i migam się od pracy... Ironizowała do tego idiotka... ech no cóż... najlepiej poradzę sobie sama. Może będę silniejsza niż jakbym miała pokładać nadzieję na uzdrowienie w lekarzu, choć nie ukrywam, ze przydały by mi się takie rozmowy. Heh... i bądź tu mądry człowieku :wink: .

Ojciec dalej swoje a ja swoje. Nie poddaję się, bo muszę zrobić dla tego psa wszystko, co się da. Wczoraj się znów napił i robił sceny. Trochę mnie to kosztowało, ale piesek uratowany :) .

O mieszkaniu myslimy z Ł bardzo poważnie. Jednak ja najpierw muszę znaleźć pracę i tym teraz zajmuję się głównie - szukaniem... Jestem dobrej myśli i staram się pozytywnie nastawiać, bo co innego pozostało?
Ojciec mnie niszczy, chwilami wprowadza w konkretny dół. To najtrudniej przeżyć, ale mam mojego Ł, przy nim jest prościej :)
Avatar użytkownika
Księżycowa
 
Posty: 6236
Dołączył(a): 23 paź 2009, o 11:36
Lokalizacja: Warszawa, Mazowieckie


Powrót do Rodzice

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 117 gości