---------- 22:51 05.05.2011 ----------
Witaj Kilmaksie,
1. zimna logika analizująca teorię "dezintegracji pozytywnej" jest warta tyle, ile używanie klasycznego opisu faz rozwijania się zapachu dobrej wody toaletowej na ciele człowieka do analizy twierdzeń matematycznych - czyli mówiąc po ludzku jest gówno warta.
Psychologia nie jest nauką ścisłą Kilmaksie i nie musi kierować się logiką, a już na pewno logiką dwuwartościową.
Teoria dezintegracji pozytywnej jak każdy zestandaryzowany model bywa uproszczeniem i zakłamaniem. Niemniej jednak ogromna część ludzi tutaj, tych, którzy przeszli przez doświadczenie psychoterapii, wie, że zanim nastąpi poprawa następuje okres pogorszenia nastroju, myśli i emocji. Wygląda to rzeczywiście tak, jakby trzeba było złamać źle zrośniętą kość, żeby zrosła się poprawnie. Taaaak, taka operacja na zrostach to chyba dobry "naoczny" przykład na istotę teorii dezintegracji pozytywnej...
2. już wyjaśniam - ściągnij sobie gdzieś z sieci książkę Wojtka Eichelbergera "Zdradzony przez ojca". Małe dziełko - jakieś 70 stron - ale dla mnie niesłychanie odkrywcze. Z grubsza rzecz ujmując pisze o tym, że synowie, którzy mieli marny kontakt z ojcem i nie przeszli "męskiej inicjacji", tęsknią za swoim Ojcem. Przybiera to różne formy - od pakowania się w "męskie rozrywki", przez np. ogromną potrzebę bliskości fizycznej z facetem (nie seksu!!!) aż po seks homoseksualny będący nie tyle homoseksualizmem, ile byciem ze swoim wymarzonym Tatą. Przeczytaj książeczkę, wtedy pogadamy bliżej.
Na pewno wiem, że ludzka identyfikacja seksualna nie jest tak uboga jak schemat "homo - bi - hetero". Jeżeli dołoży się do tego indywidualną konstrukcję cech osobowościowych, to ilość kombinacji robi się (prawie) nieskończona. Są one oczywiście w swoich zarysach bardzo powtarzalne, ale w szczegółach bogate do bólu.
Wiem na pewno, że w okresie mojej psychoterapii, kiedy cały obszar "dziecięcej" sfery mojej osobowości był na wierzchu - dosłownie jak na otwartej dłoni - bardzo potrzebowałem bliskości fizycznej z facetem, ale bez seksu. A potem jak już się wszystko poukładało, jakoś taka forma bycia z facetem oddaliła się, a zamiast tego pojawiła się myśl, że skoro już mam być z facetem w pościeli, to na pewno nie na ojcowsko-synowskie przytulanki, a na ... eeee ... oglądanie albumu z egzotycznymi motylami.
Czuję to doskonale - bo wtedy miałem silne ciągoty do bliskości z moim najlepszym wtedy kumplem (hetero milion procent), a teraz o tym nie myślę, bo co ja się będę pakował w bezowocne leżenie w łóżku z facetem, skoro on na pewno woli kobiety.
3. Siedzę, myślę, myślę, dumam i coraz bardziej mam wrażenie, że jak już powywalasz swoje przeintelektualizowanie, odpowiedź okaże się (sorry...) banalnie nudna... Albo okażesz się biseksem w jakimś procencie zainteresowanym facetami (to chyba najpewniejsza odpowiedź, skoro związałeś się z kobietą i kochasz ją), albo w bardzo małym procencie zainteresowanym facetami ale mającym kłopoty ze swoim - umownie rzecz nazywając - ojcem.
dobra, spadam do wyra, wstaję o piątej do roboty
papapaaaa!
Maks
---------- 22:57 ----------
kilmax napisał(a):I jeszcze jedno:
Mam niesamowicie mieszane uczucia:
Sprawia mi dużą radość spotkanie z Wami
Fakt, że jakoś się rozszczelniam na tym forum też chyba jest dość obiecujący.
A z drugiej strony to, że tu ląduję, świadczy o fatalnej mojej kondycji
- może i dobrze.
A może zamiast na analizowaniu po milionkroć "pomieszania" swoich uczuć, związanych z pobytem tutaj na psychotekście, skupisz się na radości normalnego gadania z ludźmi i ciekawości innych sposobów patrzenia na Twój problem?
Odnoszę wrażenie, że coś podobnego robisz ze swoimi myślami nt. swojej identyfikacji psychoseksualnej. Zamiast wybrać, określić sytuację (biorąc pod uwagę potrzeby osób, które kochasz) i zacząć iść w kierunku, na który masz chęć, Ty dumasz, dumasz, dumasz...
dobranoc!
Maks