Nie daję rady już... już dość...
Nie potrafię żyć z tym co on mi zrobił, co robił mi przez tyle lat...
Nienawidzę swojego ciała, całe pokryte jest bliznami po nacięciach - miałam nadzieję, że jak się oszpecę to nie będzie mnie chciał, miałam nadzieje, że nie przyjdzie w nocy... ale jemu to wcale nie przeszkadzało. to już nie jest moje ciało, zabrał mi je... zabrał mi godność... zabrał mi wszystko. tylko życie mi zostało, życie którego nie chcę już.
Dość mam koszmaróow w nocy, ciągłego strachu, podskakiwania na każde naciśnięcie klamki, wysłuchiwania zbliżających się kroków.
Już nie mam sił... po prostu nie mam sił oddychać....