zrozpaczona20 napisał(a):Jeszcze sie jednego obawiam bo ona powiedziała jakby cos było nie tak to by musiała komus powiedziec,
czy to policji czy innym instytucją i też może jej przez to tego nie mówię. Albo moze tak mi
powiedziała bo myslała ze jestem nie pełnoletnia.
no to możesz wyjaśnić to z nią - co ona miała na myśli, że musiałaby powiedzieć policji albo innym instytucjom - bo z tego co ja wiem, to żeby oskarżyć kogoś o gwałt, to ofiara tego czynu musi podać sprawę do sądu a bez tego nikt inny nie może wnieść oskarżenia - to po pierwsze - po drugie, żadna terapeutka nie ma prawa Cię nakłaniać do podjęcia takich działań na policji czy w sądzie, bo to musi być Twoja własna decyzja, jeśli w ogóle się na to zdecydujesz...
aha, mnie się wydaje, że ona mogła mieć na myśli, że jeśli uznałaby, że z Tobą jest poważne zagrożenie życia z powodu myśli samobójczych, to mogłaby i musiała nawet wtedy podjąć interwencję (policja, szpital psychiatryczny), żeby nie dopuścić do tego, żebyś Ty odebrała sobie życie... jeśli ona wie, że Ty nie bierzesz leków, które lekarz Ci zlecił, to też ją to może dodatkowo niepokoić...
musisz jej to wszystko według mnie szczerze powiedzieć, o ile czujesz że jest to dobra terapeutka i masz z nią dobry kontakt... jednak jeśli ona się nie zna na takich sprawach przemocy i przemocy seksualnych, to może to nie być odpowiednia osoba, która umiałaby Ci pomóc, bo to jest trudna tematyka i nie wszyscy terapeuci dają sobie radę...
tak czy inaczej do pewnych rzeczy musisz się dostosować - jeśli terapeutka i psychiatra uważają, że jest z Tobą na tyle niebezpieczna sytuacja, że trzeba przez jakiś czas brać leki, to lepiej nie ryzykować i je brać... lub też mówić jej o wszystkim, o tych myślach samobójczych, o przemocy seksualnej i prosić, żeby coś z tym robić bez leków na początek a jeśli się nie uda to dopiero wtedy leki.. no ale, żeby coś robić, to musisz jej się z tego zwierzać, dzielić się z nią tymi przeżyciami, tymi dołującymi myślami, Twoją rozpaczą, jakimiś męczącymi Cię wspomnieniami, itp. a ona powinna to umiejętnie kontrolować, żeby tego nie było za dużo na raz i żebyś Ty była to w stanie wytrzymać...
ale ja wiem, że to jest dosyć skomplikowany proces terapii i najlepiej mieć do tego kogoś, kto zna się na takich sprawach i ma doświadczenie... mogłabyś ją na przykład zapytać, czy zna jakichś terapeutów, którzy pracowali z pacjentkami wobec których ktoś zastosował przemoc seksualną...
zrozpaczona20 napisał(a):Nie mam do niej 100% zaufania, ale ona jest dobra teraupetką tylko nie mam odwagi się przełamac.
Ona wie że leków nie biorę, powiedziałam jej to. I odczułam że zle robię że nie biorę...
no widzisz, czyli ją to niepokoi, że nie bierzesz zaleconych leków, czyli też uważa, że sporo ryzykujesz, ale jednak próbuje Ci pomóc, ale nie wie dokładnie co się w Twoim życiu wydarzyło...
zrozpaczona20 napisał(a):Zapewnie jak bym wyszła na korytarz to miałabym mysli, zeby z tamtąd uciekac i iśc jak najdalej
gdzie można...
to nie wychodź, tylko na przykład możesz dać jej tą kartkę i pójść stanąć przy oknie powiedzmy, czy przy ścianie i odwrócić się do niej w tym czasie plecami a ona niech to przeczyta... może tak będzie Ci łatwiej...
zrozpaczona20 napisał(a): To jest terapeutka od raka a nie od tych spraw. Dzisiaj pójdę sobie do Kościoła i zobaczę co będzie dalej.
oczywiście, że modlitwa i kościół też mogą być wsparciem... ale samo to prawdopodobnie nie wystarczy - trzeba się starać po troszeczku z różnych stron... i stopniowo, stopniowo do przodu...
nie poddawaj się i zadbaj o siebie, bo już i tak sporo zrobiłaś! - nie pozwól, żeby to poszło na marne - jesteś jeszcze zdaje się młoda, więc kawał życia przed Tobą i masz duże szanse, żeby stopniowo wszystko sobie poukładać i poczuć się dobrze...
pozdrawiam!
Fil