Próbowano mnie 2 razy zgwałcic :(

Problemy natury seksualnej.

Postprzez Filemon » 29 sie 2010, o 21:04

trzymaj się... :pocieszacz:
mnie też dzisiaj było źle na duchu przez cały dzień... ale nie można się poddawać - kawał życia jeszcze przed nami a jeśli za bardzo już czasem ciężko, to może warto okresowo wspomóc się jakimś lekiem...?

:kwiatek2: :serce2:
Avatar użytkownika
Filemon
 
Posty: 3820
Dołączył(a): 2 gru 2007, o 20:47
Lokalizacja: Matka Ziemia :)

Postprzez zrozpaczona20 » 29 sie 2010, o 21:05

ja nie chcę zadnych leków brac
zrozpaczona20
 
Posty: 70
Dołączył(a): 14 cze 2010, o 20:06

Postprzez marie89 » 29 sie 2010, o 21:23

chciałabym móc Ci pomóc...


Nie jesteś sama.
Przytulam. :pocieszacz:
marie89
 

Postprzez Filemon » 29 sie 2010, o 21:31

zrozpaczona20 napisał(a):ja nie chcę zadnych leków brac


ja też nie chcę, ale obecnie... czasami biorę, doraźnie i aktualnie bardzo mnie to podratowuje, bo przynajmniej na okrągło nie czuję się źle, tylko mam dni ulgi

też mam jakiś opór przed wzięciem leku na stałe przez jakiś dłuższy okres, ale może przyjdzie taki moment, że się zdecyduję, jeśli inaczej nie dam rady, no bo co... całe życie mam spędzić do końca w takim kiepskim stanie?! :?
Avatar użytkownika
Filemon
 
Posty: 3820
Dołączył(a): 2 gru 2007, o 20:47
Lokalizacja: Matka Ziemia :)

Postprzez zrozpaczona20 » 29 sie 2010, o 22:49

Ja chce dac radę bez tabletek ale narazie nie jest łatwo ;( Nie wiem co mam robic kompletnie... tak bardzo potrzebuje kogos na kim mogę polegac.
zrozpaczona20
 
Posty: 70
Dołączył(a): 14 cze 2010, o 20:06

Postprzez Filemon » 29 sie 2010, o 22:59

---------- 22:54 29.08.2010 ----------

dla mnie to zrozumiałe, że chcesz dać radę bez tabletek... jednak miej samą siebie na oku a najlepiej, żeby ktoś Ci naprawdę przyjazny też był wtajemniczony... bo kiedy na szali jest ryzyko zrobienia czegoś nieodwracalnego, to już lepiej przez jakiś czas brać tabletki, bo zawsze je można potem odstawić, natomiast pewnych skrajnych czynów nie da się już niestety cofnąć... :?

---------- 22:59 ----------

zrozpaczona20 napisał(a): tak bardzo potrzebuje kogos na kim mogę polegac.


w Twojej sytuacji taką osobą powinien być terapeuta... czy nie jest?

można też szukać oparcia w najbliższym przyjacielu/przyjaciółce czy zaufanym członku rodziny, no ale trzeba pokonać wtedy barierę wstydu i zwierzyć się ze swoich spraw... poza tym przyjaciel może nam dać oparcie tylko do pewnego stopnia, bo sam ma też swoje życie i problemy....

istnieją także różne grupy wsparcia w realu - próbowałaś?
Avatar użytkownika
Filemon
 
Posty: 3820
Dołączył(a): 2 gru 2007, o 20:47
Lokalizacja: Matka Ziemia :)

Postprzez zrozpaczona20 » 29 sie 2010, o 23:00

Tylko że moja najlepsza kumpela o tym wie ale ja odczuwam że to nic takiego gdy prosiłam ja o pomoc to kompletny olew ;( Ja teraz bardzo potrzebuje kogoś zeby wrazie czego jakbym chciała cos głupiego sobie zrobic szybko do niej zadzwonic żeby mi pomogła.
zrozpaczona20
 
Posty: 70
Dołączył(a): 14 cze 2010, o 20:06

Postprzez Filemon » 29 sie 2010, o 23:22

czyli kumpela się na pomoc nie nadaje...

ja bym to powiedział mojemu terapeucie - to po pierwsze

po drugie wyszukałbym sobie jakieś telefony zaufania, gdzie w razie czego można nawet w nocy zadzwonić w kryzysowej sytuacji i chociaż 15 minut porozmawiać z osobą, która udzieli wsparcia...

no i na koniec, jeżeli sama o siebie się boisz, to jest to już poważne ostrzeżenie... przynajmniej spróbowałbym na Twoim miejscu konsultacji z psychiatrą (bo to psychiatra wypisuje leki a nie psycholog) i zapytałbym go czy uważa, że jest konieczność, żebym te leki brał... tylko wtedy musisz maksymalnie szczerze powiedzieć mu jak się czujesz, dlaczego i co Ci chodzi po głowie... on to zbada fachowo i powinien się zorientować jak duże jest ryzyko w Twoim przypadku... jeśli fachowiec określi Ci to ryzyko jako duże i powie, że uważa, że powinnaś przez jakiś czas brać lek, to ja bym już wtedy nie dyskutował, tylko przyjął to do wiadomości i uznał, że jestem w takim zagrożeniu, że nie ma co igrać i zbytnio ryzykować... a przecież po paru miesiącach te leki się odstawia i masz wtedy szansę wrócić do normalnego funkcjonowania bez nich, szczególnie jeśli cały czas kontynuujesz psychoterapię...

trzymaj się! i przemyśl to sobie, czy warto aż tak się męczyć i ryzykować... bo w końcu ostateczna decyzja zawsze należy do Ciebie :) i jak się uprzesz na to czy na tamto, to nikt nic na to nie poradzi....
Avatar użytkownika
Filemon
 
Posty: 3820
Dołączył(a): 2 gru 2007, o 20:47
Lokalizacja: Matka Ziemia :)

Postprzez zrozpaczona20 » 29 sie 2010, o 23:30

Ja chodzę do psychoterapeutki i po 6 wizytach nie byłam wstanie jej o tym powiedziec :(.
Tylko ona wie tyle ze to była przemoc a jaka to jej nie powiedziałam. Wstydze się tego ;(

Byłam u psychiatry powinnłam brac leki ale ja nie chce ich brac. Wystarczy ze biore te co mam.
Ja nie chce sie tłumaczyc p. profesor dlaczego mam te leki i wole to sobie odpuscic...

Co najgorszę mam lęki ze mój oprawca nie daje mi spokoju ;( bo co jakiś czas od maja głucha
mi jeden i ten sam numer ;( a inny numer opisał mi wygląd taki sam oprawcy ;( Boję się ze
to on. Kumpel miał do niego zadzwonic zeby dał mi spokój i nie zadzwonił ;(.
zrozpaczona20
 
Posty: 70
Dołączył(a): 14 cze 2010, o 20:06

Postprzez Filemon » 29 sie 2010, o 23:43

wiesz, ja bym zaczął od tego, żeby jednak powiedzieć to tej terapeutce - dokładnie co to było i co przeżyłaś - po pierwsze ona jako kobieta powinna to dobrze zrozumieć i umieć się odpowiednio zachować... a po drugie, jeżeli jej tego nie mówisz, to nie dajesz szans sobie i jej na to, żeby mogła Ci skuteczniej pomóc wiedząc o co w Twoich przeżyciach chodzi...

poza tym, jest szansa, że jak zaczniesz to z nią jakoś omawiać i "przerabiać" na psychoterapii, to możliwe, że te najgorsze stany i myśli zaczną ustępować i wtedy nie będzie konieczności brania leków...

jeżeli nie ujawniasz swojego problemu terapeutce i jednocześnie nie bierzesz leków zaleconych przez psychiatrę, na dodatek sama czujesz, że nachodzą Cię czasem bardzo niedobre stany samopoczucia, to moim zdaniem poważnie ryzykujesz! ja bym tak nie ryzykował będąc na Twoim miejscu, bo bałbym się o siebie i chciałbym sobie pomóc...

trzeba zrobić jakiś krok do przodu - albo odkryć się szczerze psychoterapeutce, albo jednak zacząć brać zalecone leki - ja najpierw zrobiłbym to pierwsze, żeby się przekonać czy będzie poprawa... jeśli nie zrobisz nic, no to nie dajesz sobie szansy...

możliwe też, że terapeutka pomoże Ci coś poradzić na tego gościa, którego się obawiasz... czasami są odpowiednie metody, żeby znaleźć pomoc w takiej sytuacji - jeśli ona ma doświadczenie i wiedzę, to może być w stanie dać Ci również tego rodzaju wsparcie...

nie zwlekaj - zrób jakiś ruch do przodu, bo widać, że się męczysz i niepotrzebnie dużo ryzykujesz!

trzymaj się i spokojnej nocy... podejmij działanie koniecznie! :serce2:
Avatar użytkownika
Filemon
 
Posty: 3820
Dołączył(a): 2 gru 2007, o 20:47
Lokalizacja: Matka Ziemia :)

Postprzez zrozpaczona20 » 29 sie 2010, o 23:55

Ja sobie obiecywałam co spotkanie , ze jej to powiem ale i tak nie powiedziałam, ale też
z jednej strony jak mam to jej mówic co sie wtedy działo to wolę sobie to odpuscic,
zwłaszcza gdy teraz jestem kijowym stanie :(.

Chciałabym się zemscic na nim, chciałam pójśc na policję ale nie poszłam bo by jeszcze mogło byc
gorzej.


Też obawiam się ze jak jej to powiem to że bedzie sprawa na policji a jak on by sie tego dowiedział
to by mogło byc jeszcze gorzej niż teraz :(.


Nie potrafię, nie umiec zrobic tego kroku na przód.

:płaczę:
zrozpaczona20
 
Posty: 70
Dołączył(a): 14 cze 2010, o 20:06

Postprzez Filemon » 30 sie 2010, o 00:13

to czy będzie sprawa na policji czy nie będzie, to zależy od Ciebie i terapeutka wbrew Twojej woli nie może podejmować takiej interwencji! możesz się upewnić co do tego i zastrzec to sobie na wstępie, zanim opowiesz jej dokładniej o co chodzi... z drugiej strony, jeśli się zdecydujesz wystąpić przeciwko temu typowi, to terapeutka może być w tym nieocenioną pomocą, jeśli tylko będzie wiedziała O CO CHODZI... no bo bez tego, to ona nie jest wróżką...

kurcze, w sumie jesteś dzielną dziewczyną, że w ogóle jednak chodzisz do niej, że odważyłaś się nawiązać ten kontakt i że mimo wielkiej trudności planujesz jednak jej to wszystko opowiedzieć... sądzę, że już wkrótce Ci się to może udać, jeśli się nie poddasz i będziesz próbowała dalej...

przyszedł mi do głowy pewien pomysł - że może na początek mogłabyś to opisać - ale tak bardzo ogólnie, tylko żeby jasno było wiadomo o jakie nadużycie chodzi, mniej więcej kiedy to się stało i takie bardzo podstawowe sprawy - bez żadnych szczegółów... i mogłabyś tą kartkę z opisem wziąć ze sobą do tej terapeutki... może na pierwszy raz będzie Ci łatwiej pokazać jej tylko tą kartkę, zamiast samej o tym opowiadać... w ten sposób terapeutka wreszcie dowie się o co chodzi! choć możliwe, że ona już się powoli domyśla, ale nie ma pewności i może nie chce wchodzić w coś czego Ty sama wyraźnie nie ujawnisz do niej...

zgadzam się z Tobą, że dopóki jesteś w bardzo złym stanie, to może nie mieć na razie sensu bardzo głębokie wchodzenie w opowiadanie o tym co się stało... jednak dobrze by chyba było, żeby ta terapeutka wiedziała JEDNOZNACZNIE o jaki rodzaj przemocy chodzi i co Cię tak bardzo dołuje i rozbija psychicznie... poza tym KONIECZNIE powinnaś się jej zwierzyć z myśli samobójczych które Cię nachodzą, bo będziesz wtedy miała szansę także o tym porozmawiać i może się okazać, że ona będzie Ci potrafiła przynieść jakąś ulgę w tej sprawie...

spróbuj i napisz wkrótce, co Ci się udało...
trzymam za Ciebie kciuki... :pocieszacz:
Avatar użytkownika
Filemon
 
Posty: 3820
Dołączył(a): 2 gru 2007, o 20:47
Lokalizacja: Matka Ziemia :)

Postprzez zrozpaczona20 » 30 sie 2010, o 12:13

Ja jej mówiłam bo było takie zdarzenie że jeden koles piszę mi sms, był natarczywy co do
spotkania namawiał mnie a gdy go poprosiłam żeby siebie opisał to podał taki sam wygląd jak
tamten i zakonczyłam z nim znajomośc. Powiedziałam terapeutce o tym i sie spytałam czy można
jakoś sprawdzic numer a ona ze na policji można ale trzeba podac powód. Wiec ja sobie to
odpusciłam i jej tez nie powiedziałam o co dokładniej chodzi. Tylko wie tyle że na policje
nie pójdę.


Jakbym to napisała jej i jak bedzie ona to czytała to zapadne sie chyba pod ziemię.
Mówiłam jej o tych myslach samobójczych i dlatego do psychiatry mi kazała pójśc. Ale chyba na 5
spotkaniu jej tego nie powiedziałam ze to powraca. Bałam się jej reakcji.
zrozpaczona20
 
Posty: 70
Dołączył(a): 14 cze 2010, o 20:06

Postprzez Filemon » 30 sie 2010, o 12:41

jeśli ta terapeutka budzi Twoje zaufanie to możesz powiedzieć jej o co dokładnie chodzi (nie koniecznie podając szczegółowe dane tego kolesia...) no i zastrzec najpierw, czyli upewnić się, że umawiacie się na to, że wszelkie decyzje będziesz podejmowała Ty a nie ona - jeśli w ten sposób zawrzecie umowę, to możesz wtedy bezpiecznie jej wiele powiedzieć...

ale czy ona budzi Twoje zaufanie? czy masz poczucie, że to jest osoba, która nadaje się do tego, żeby Cię wspierać? bo jeśli czujesz, że jednak coś nie za bardzo... to wówczas nie ma co czekać, tylko trzeba zmienić terapeutkę i szukać takiej, do której poczujesz zaufanie i z którą będziesz miała dobry kontakt

ona Cię skierowała do psychiatry kiedy jej powiedziałaś o myślach samobójczych, bo psycholog nie jest lekarzem a psychiatra jest, więc ona miała obowiązek skierować Cię do lekarza na medyczną kontrolę Twojego stanu psychicznego...

według mnie masz do wyboru: tej albo innej terapeutce opowiedzieć o tym co Cię spotkało i o ciągle nachodzących Cię myślach samobójczych LUB możesz zacząć brać leki pod kontrolą psychiatry i na razie czekać na to, że leki pomogą Ci lepiej się poczuć... możesz też zrobić jedno i drugie (terapeutka i leki)

natomiast jeżeli nie mówisz tej terapeutce szczerze do końca o tym co Cię spotkało, nie mówisz jej że dalej utrzymują Ci się myśli samobójcze i wreszcie nie bierzesz leków zaleconych przez psychiatrę, to znaczy, że... jakby stoisz w miejscu - nie wykonujesz żadnego dalszego ruchu w kierunku leczenia się i zdrowienia, no i może dlatego czujesz się ciągle tak bardzo źle i wołasz o pomoc... no ale przecież masz tą pomoc w zasięgu ręki - musisz się tylko zmobilizować i odważyć...

przyszło mi do głowy, że mogłabyś opisać jej swoje zdarzenie na kartce i nawet na chwilę wyjść na korytarz a ona jak przeczyta to Cię poprosi - jeśli tak bardzo się wstydzisz... ale tak w ogóle, to przecież ona na pewno już słyszała nie jedną historię podobną do Twojej pracując w jej zawodzie... prawda? zatem to nie będzie dla niej taki wielki szok, jak dla Ciebie! ona sobie z tym powinna poradzić i Ciebie dobrze zrozumieć... a jeśli czujesz, że ona jednak tego nie potrafi i czegoś jej brakuje, żebyś jej mogła powierzyć swoją tajemnicę, jeśli czujesz, że ona nie umie Ci dobrze dać wsparcia, to wtedy trzeba pójść do innego terapeuty i nawet poszukać sobie drugiego czy trzeciego aż trafisz na taką osobę, z którą poczujesz się dobrze i która wzbudzi Twoje zaufanie...

stać w miejscu nie możesz, bo sama widzisz, że jest to niebezpieczne i nie pomaga w poczuciu się lepiej... jakieś działanie trzeba podjąć i powolutku zmierzać do swego... :)
Avatar użytkownika
Filemon
 
Posty: 3820
Dołączył(a): 2 gru 2007, o 20:47
Lokalizacja: Matka Ziemia :)

Postprzez zrozpaczona20 » 30 sie 2010, o 12:59

Jeszcze sie jednego obawiam bo ona powiedziała jakby cos było nie tak to by musiała komus powiedziec,
czy to policji czy innym instytucją i też może jej przez to tego nie mówię. Albo moze tak mi
powiedziała bo myslała ze jestem nie pełnoletnia.


Nie mam do niej 100% zaufania, ale ona jest dobra teraupetką tylko nie mam odwagi się przełamac.
Ona wie że leków nie biorę, powiedziałam jej to. I odczułam że zle robię że nie biorę...
Zapewnie jak bym wyszła na korytarz to miałabym mysli, zeby z tamtąd uciekac i iśc jak najdalej
gdzie można... To jest terapeutka od raka a nie od tych spraw. Dzisiaj pójdę sobie do Kościoła i zobaczę co będzie dalej.
zrozpaczona20
 
Posty: 70
Dołączył(a): 14 cze 2010, o 20:06

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy seksualne

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 188 gości

cron