On nie chce sie kochac

Problemy natury seksualnej.

Postprzez lili » 7 lip 2009, o 22:23

a próbowałaś postawić sprawę jasno?
jak nie chce gadać to niech spada?
jest problem więc należy go rozwiązać
nie możesz tak tego ciągnąc bo się zamęczysz
seks sobie na razie moim zdaniem odpuść,chyba nie ma o czym gadać, najpierw naprawcie sprawy związku bo i z tym zdaje się jesteście daleko za murzynami
skoro lekkie sugestie nic nie dają, ani prośby ani uprzejme pytania
to jeśli chcesz coś zmienić to zastosuj jakąś inną strategię
kawę na ławę i karty na stół
Avatar użytkownika
lili
 
Posty: 1236
Dołączył(a): 30 maja 2008, o 12:08

Postprzez biscuit » 8 lip 2009, o 00:02

Jeśli ktoś nie chce gadać, to co można zrobić... Nic chyba.

Można go po prostu zlać i zająć się samym sobą i własnym życiem.

Przygotowywaniem się do samodzielnego życia dla siebie, pracy, sprawianiem sobie przyjemności, kontaktowaniem się z innymi przychylnymi ludźmi, własnymi zainteresowaniami, rozwojem itp.

Niech siedzi sobie przed tym tv choćby i do rana. A Ty w tym czasie zrób sobie kąpiel, maseczkę, pomaluj paznokcie, poczytaj książkę, posłuchaj muzyki, spotkaj się z kimś, wyjdź do kina na wieczorny seans, porozmawiaj przez telefon, poszukaj fajnych rzeczy w necie, które Cie ciekawią, obejrzyj film na kompie, cokolwiek, to co lubisz.

Może nawet przenieść się ze spaniem gdzie indziej a do sypialni wstawić mu telewizor? Niech ma do woli to co lubi najbardziej.

Bo ileż można prosić o rozmowę, o uwagę, o seks, o uczucia. To upokarzające.
Avatar użytkownika
biscuit
 
Posty: 4156
Dołączył(a): 10 cze 2009, o 00:51

Postprzez Abssinth » 8 lip 2009, o 09:32

racja, meanwhile :)

nie moglabym tego ujac lepiej.
Avatar użytkownika
Abssinth
 
Posty: 4410
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 01:39
Lokalizacja: Londyn

Postprzez salome » 8 lip 2009, o 11:28

No zrobie, jak mówicie.
A gdy bedzie chciał się kochac, to odmówic?

Wiecie co,on szuka powodow do kłótni - ze zlesprzatniete, albo, ze cos w domu jest zepsutego - nie z mojej winy itp. Az sam wczoraj się zreflektował, ze robi zle. Ja odwczoraj gotraktuje obojetniei po tych jego kłótniach -olałami nie mowie za wiele.

Juz jestem tak tym wszystkim zmeczona. Jeszcze to dziecko takie niegrzeczne caly dzien piszczy i w nocy to samo. Szok.
salome
 

Postprzez pozytywnieinna » 8 lip 2009, o 11:40

najlatwiej zranic najblizsza osobe, a wtedy rany sa bardzo glebokie i bardzo dlugo sie goja, czasem pozostaja na cale zycie.... tak czulam sie rok temu, teraz to troche minelo, ale jednak rysa pozostala....

Ona kocha go calym sercem, pierwszy raz naprawde kocha, sex z nim to nie sex, ale cos mistycznego, czuje to co powinna czuc, kocha sie z nim dusza!bo kocha jego i czuje sie kochana.

To pierwszy jej prawdziwy dom, czuje sie jakby nalezala do niego... kocha go calym sercem i wciaz ma wrazenie, ze robi dla niego za malo, ale on to wrazenie podsyca,wytyka bledy, nie daje szansy na poprawe, pokazuje jak bardzo odbiega od idealu... wiec stara sie jeszcze bardziej, ale zawsze cos odbieglo od jego wyobrazenie, nie ta zupa na obiad, za dlugo pracuje, za krotko sprzata, za malo sie maluje, ten kolor bluzki mu sie nie podoba.... nie znosi jak ona wyraza swoje zdanie, twierdzac ze jest to atak na niego, wiec ona przestaje MOWIC, boi sie, ze jej slowa zle zrozumie..

co to ma wspolnego z sexem? ano ma! bo on kaze ja za te bledy odrzuceniem, przestaje z nia sypiac, probuje z nim rozmawiac, pyta dlaczego? ale nie dochodza do niczego, on mowi tylko o sobie... nie slucha jej... wiec ona stara sie jeszcze bardziej, jest z dnia na dzien bardziej zmeczona, im bardziej sie stara tym bardziej on ja odrzuca... czuje sie coraz gorzej psychicznie... nie rozmawia juz z nim o tym, bo on nie slucha, swoje frustracje obraca przeciwko niemu, coraz czesciej wybuchaja awantury o byle co... bo ona czuje sie jak gosposia, sprzataczka, kucharka, ale nie jak kobieta... czuje sie brzydka, popada w paranuje, patrzy w lustro i czuje sie niechciana i niekochana. choc zawsze miala kompleksy, teraz siegaja one zenitu, zaczyna bac sie ludzi... przestaje wierzyc w siebie na kazdej plaszczyznie, wiec on odsuwa sie jeszcze bardziej... z czasem on przestaje ja nawet przytulac, ona czuje sie bardzo samotna...

i tu kobiety reaguja w rozny sposob, jedne znajduja kochanka, by sie dowartosciowac, inne zamykaja sie w sobie, ona kocha go za bardzo, by moc go zdradzic, jest wobec niego do bolu lojalna, czeka wiec i z dnia na dzien czuje sie gorzej, jak pies wyrzucony na bruk... nie czuje sie wazna w jego zyciu, nie czuje sie kobieta....

obwinia siebie, gdyby byla ladniejsza, zgrabniejsza, madrzejsza, gdyby byla idealem... ale w duszy czuje, ze przeciez kazdy robi bledy i to, ze nie umyla lodowki, czy zapomniala czegos kupic to nie jest zbrodnia, ale tak zaczyna to odczuwac... tylko z dnia na dzien czeka...

w koncu on ja zostawia...

ona traci wszystko! ma jednak silny charakter, buduje swoje zycie od nowa, udaje jej sie z wyjatkiem jednego, nie umie poradzic sobie z odrzuceniem... choc minelo juz bardzo wiele czasu, nadal czuje sie brzydka i nie czuje sie kobieta... on juz po rozstaniu mowi, ze napewno jeszcze ulozy sobie zycie... ale ona wie, ze tak latwo jej sie nie uda i teraz po tak dlugim czasie wie ze miala racje...

nie jest w stanie podac nawet reki mezczyznie, bo ma taki gleboki uraz, nie mowiac o ulozeniu sobie zycia... na mysl, ze mogla by sie z kims zwiazac kurczy sie w sobie...

tak bardzo boi sie odrzucenia, ze samotnosc staje sie jej wiezieniem... on ulozyl sobie znow zycie a ona cierpi, bo nadal sie obwinia, ze nie byla idealem...



czasem zupelnie nie zastanawiamy sie jakie konsekwencje ma na innych nasze zachowanie, jedno slowo przez nas szybko powiedziane i zapomniane, moze dla innych byc zmiana na cale zycie... zmiana na gorsze... dlaczego tak latwo nam ranic innych? odruch obronny? jak ja zranie to ktos nie zdazy? a moze ten ktos tak bardzo kochal, ze juz nigdy nie bedzie soba, juz nigdy nie bedzie w stanie sie naprawde smiac i na zawsze straci czesc swojej osobowosci... zastanawiam sie jaki sens jest lojalnosci? potepiamy kobiety, ktore zdradzaja, nie pytajac o przyczyne, a takim kobietom w mojej opini jest latwiej, bo nie zamykaja sie na cale zycie, bo w jakis sposob radza sobie z odrzuceniem, a moze gdyby ONA znalazla kochanka, to nie czulaby sie odrzucona do dnia dzisiejszego? a moze gdyby on chcial na chwile przestac patrzec na siebie i zobaczyc jak ona podle sie czuje i dlaczego krzyczy? bo on jak mowila to sluchal, ale nie slyszal, nie widzial jej bolu i blagania, zeby wiecej jej nie ranil...
pozytywnieinna
 
Posty: 3447
Dołączył(a): 5 lut 2008, o 22:15
Lokalizacja: z piekla rodem ...

Postprzez Abssinth » 8 lip 2009, o 11:51

http://f.kafeteria.pl/temat.php?id_p=3956146

zajrzysz, Salome?
moze Ci sie przyda....

a dzieciak piszczy...bo czuje stres w domu...bo wie, ze nie jest najwazniejszy dla rodzicow, ze wazniejsze sa ich dorosle problemy niz jego...ze nie ma w domu szczescia i spokoju...
Avatar użytkownika
Abssinth
 
Posty: 4410
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 01:39
Lokalizacja: Londyn

Postprzez salome » 8 lip 2009, o 12:18

Pięknie to napisałaś pozytywnie...
salome
 

Postprzez biscuit » 9 lip 2009, o 15:19

salome napisał(a):A gdy bedzie chciał się kochac, to odmówic?


salome, moim zdaniem zrobić to, na co będziesz miała ochotę

ja jestem przeciwniczką wszelkich gierek łóżkowych, kupczenia ciałem, udawanych wstrzęmięźliwości itp.

według moich doświadczeń, jeśli z ludzi zaczyna płynąć prawda, prawdziwe słowa, prawdziwa otwartość, to otwiera się między nimi jakiś tajemny kanał komunikacyjny

wszelkie gry, udawanie zołzy itp. tylko buduje dystans, który wg mnie jest odczuwalny przez partnera i irytujący dla samej siebie

jeśli mimo jego zlewczego i zaczepnego zachowania wobec Ciebie będziesz miała ochotę na seks, to się kochać

jeśli nie, to się nie kochać

wsłuchiwać się w siebie, czego Ty chcesz w danej chwili, a nie skupiać się na planowaniu odwetu

lęk przed odrzuceniem... proponuje otworzyć się na ten lęk, nie unikać go, nie walczyć z nim, ale starać się go przyjąć, poczuć bezsilność wobec niego

ja mam tak, że walcząc z lękiem na siłę, tylko się degraduję, bo czuję że przegrywam, a gdy go przyjmuję, akceptuję, oswajam, opuszczam napięte ramiona, odczuwam bezsilność wobec niego, on sam sobie gdzieś idzie...
Avatar użytkownika
biscuit
 
Posty: 4156
Dołączył(a): 10 cze 2009, o 00:51

Poprzednia strona

Powrót do Problemy seksualne

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 310 gości

cron