Morton napisał(a):Magia Ty to masz wzrok Zaraz to sobie jakoś przemyślę i zinterpretuję
Heheheeee... Urok zawodu - żyję m.in. z redakcji tekstów, ja takie sprawy wyłapuję natychmiast.
Gorąca prośba kolego - nie zinterpretuj sobie tego proszę zbyt negatywnie. Szkoda sobie zawracać tyłek czymś takim, że jak ktoś ma pięć możliwych odpowiedzi na jakieś życiowe pytanie, dziwnym trafem ZAWSZE za prawdziwą uznaje odpowiedź najgorszą...
Szczerze i bez owijania w bawełnę, ale i bez wydawania kategorycznych sądów: Twoje pierwsze posty tworzyły wrażenie, że jesteś wciąż ze swoja mamą jakoś tak, hm, "podklejony"... Nie "przyklejony", ale tak właśnie brzegiem swetra... Podkreślam - to tylko wrażenie.
M.
---------- 20:24 ----------
Cześć Morton, przyjacielu,
A ja wcale nie odbieram Ciebie jakoś "dupkowato", "lalusiowato" czy jakoś tak - wręcz przeciwnie, jesteś dla mnie normalnym partnerem do normalnej dyskusji. Nie uważam Ciebie nawet za "dziecko" - na pewno w pewnych sferach mam tzw. większe życiowe doświadczenie niż Ty, ale ... ja nawet swoją ośmioletnią przyjaciółkę (byliśmy razem na kajakach! ja kapitan kajaka, a ona starszy majtek! co za ubaw!) traktuję z szacunkiem, i jeśli rozmawiam z nią o jej problemach, to bardzo poważnie, bo dla niej to są NAPRAWDĘ poważne sprawy.
Pisałeś sporo o kłopotach z bliskością z facetami i kobietami oraz o braku zdolności do decyzji.
Pierwszy temat przerabiałem sam bardzo mocno podczas własnej psychoterapii indywidualnej. Jeśli sobie wyobrazimy relacje z ludźmi jako taki suwak - od stanu absolutnej bliskości do stanu absolutnej niezależności, to po pierwsze trzeba zauważyć, że oba skrajne stary są chyba objawami dysfunkcji emocjonalnych ale zaraz potem trzeba dodać, że trzeba sobie niestety pracowicie znaleźć miejsce gdzie chcemy i powinniśmy na tym suwaku być. Jednemu bardziej pasuje bliskość, drugiemu dystans.
Ja np. musiałem wyzbyć się marzeń o ogromnej bliskości z drugim człowiekiem, a zamiast tego nauczyć się, że mogę być blisko, ale nie mogę się z tym kimś stopić w jedno.
Sfera bliskości, nawiązywania kontaktu z drugim człowiekiem, wchodzenia w bliższą relację, otwierania się i ryzykowania jest jak dla mnie dużo ciekawsza i bardziej "badawczo obiecująca" niż to, czy jesteś homo czy hetero (tak by the way - dla mnie jesteś hetero z elementami fascynacji faceta, możliwymi do realizacji w jakiejś próbie seksu, ale nie ze zmianą orientacji -choć mogę się mylić...).
A co do decyzji, to po prostu któregoś dnia trzeba gdzieś zacząć kolego iść... Po prostu trzeba podjąć decyzję... Nie ma wyjścia... Z jednej strony trzeba do tego dojrzeć (i nie ma co pewnych spraw popędzać), ale z drugiej trzeba też któregoś dnia naprawdę podjąć decyzję...
powodzenia i trzym się cieplutko!
M.