Wykorzystywana ?

Problemy natury seksualnej.

Re: Wykorzystywana ?

Postprzez Maui » 22 sty 2012, o 15:34

CZyli to nie do końca ktoś chce mnie świadomie wykorzystać, ale skoro nie widzi żadnych sygnałów z mojej strony to robi to co po prostu jemu pasuje uznając, że skoro ja nie protestuję to jest ok?
Maui
 
Posty: 200
Dołączył(a): 27 lip 2007, o 17:12

Re: Wykorzystywana ?

Postprzez ludolfina » 22 sty 2012, o 16:10

mozna tak to powiedziec
ale wg mnie rowniez jest i tak, ze normalny czlowiek, posiadajacy zdrowe ZEWNETRZNE granice, po prostu nie zechce takiej osoby wykorzystywac, bowiem potrzebuje przyzwolenia i checi z drugiej strony, a nie jedynie braku oporu.
dwie osoby majace cos nie tak z granicami wejda w ten mechanizm, nie jest tak, ze mozna z normalnej osoby 'uczynic" wykorzystywacza tylko sama biernoscia. musza obie zalapac "to cos", zatrybia im jakby ten zly mechanizm.
Avatar użytkownika
ludolfina
 
Posty: 689
Dołączył(a): 13 lip 2010, o 22:09

Re: Wykorzystywana ?

Postprzez Maui » 22 sty 2012, o 18:17

To jak ja mam siebie poznać i dowiedzieć się czego ja chcę? Kurcze, skoro zadaję sobie te pytania, a naprawdę nie umiem na nie odpowiedzieć. Czasem coś zmyślam albo rzucam pierwszą lepszą odpowiedź, żebym nie wyszła na nijaką albo na niezdecydowaną, kiedy ktoś mi się o coś pyta. Ale ja już sama nie wiem co robię w zgodzie ze sobą, a co nie. Chyba żyję życiem innych ludzi. Moje poglądy są zbitkiem poglądów innych. Źle mi z tym strasznie, bo mam wrażenie jakbym tak naprawdę nie istniała. A tak bardzo chciałam być zawsze kimś ciekawym, kimś pewnym siebie, dążącym do celów. Kiedyś miałam różne cele i byłam ich pewna. Nie wiem dlaczego je po drodze zatraciłam. Teraz nawet nie wiem o czym marzę i czego chcę od życia. Za rok kończę studia i nie wiem co będzie z moim życiem zawodowym. Nawet nie wiem czy dobre studia wybrałam. Przytłacza mnie to moje "nie wiem".
Maui
 
Posty: 200
Dołączył(a): 27 lip 2007, o 17:12

Re: Wykorzystywana ?

Postprzez ludolfina » 22 sty 2012, o 18:34

Przytłacza mnie to moje "nie wiem".

jest w tym zapowiedz odkrycia kim jestes

ja dlugo mialam i nadal mam z tym problem
szukam siebie w dziecinstwie, tym co kiedys lubilam, o czym marzylam, w tym co lubie, co sprawia mi przyjemnosc, (np lubie kolendre, a nie lubie lodow), gdzies sa zapisane te informacje, na jakims starym zakurzonym dysku w mozgu.
trzeba sie tam dokopac

a jakie Ty masz pomysly zeby dotrzec do samej siebie?
Avatar użytkownika
ludolfina
 
Posty: 689
Dołączył(a): 13 lip 2010, o 22:09

Re: Wykorzystywana ?

Postprzez Maui » 22 sty 2012, o 19:32

Też próbuję sobie przypomnieć co kiedyś lubiłam/chciałam robić. Np. pamiętam, że od zawsze marzyłam, żeby pracować jako psycholog. Potem to umarło, poszłam na inne studia. Dzisiaj znów zadaję sobie to pytanie - czy chcę iść na psychologię. I sprawdzam czy pojawiają się w związku z tym jakieś emocje. No i się pojawiają. Coś tam drgnie we mnie i pojawia się radość. Więc zakładam, że chcę. Chyba innych pomysłów nie mam. Chociaż tamten sposób (szukanie "poparcia" w emocjach) jest chyba wątpliwy biorąc pod uwagę moje totalne oderwanie emocji i rozumu od siebie... No i wierzę, że terapia mi pomoże. Czekam w kolejce, bo niestety terminów brak.
Maui
 
Posty: 200
Dołączył(a): 27 lip 2007, o 17:12

Re: Wykorzystywana ?

Postprzez ludolfina » 23 sty 2012, o 12:10

wierzę, że terapia mi pomoże. Czekam w kolejce

powodzenia!

z tymi emocjami wydaje mi sie ze nie jest tak iz calkowicie nie mozna im ufac. jest w Tobie czastka zdrowa i czastka stlumiona, nie TYLKO jakas obca, grozna i przeciw Tobie
byc moze myslac o psychologii docierasz do tej swojej zdrowej czastki.
Avatar użytkownika
ludolfina
 
Posty: 689
Dołączył(a): 13 lip 2010, o 22:09

Re: Wykorzystywana ?

Postprzez Maui » 23 sty 2012, o 14:50

Tak, tyle że strasznie boję się, że okaże się w końcu, że myślę o psychologii tylko dlatego, że chcę swoje problemy umieć rozwiązać (podobno to jest popularne u DDA). Wtedy moja tożsamość (szczególnie zawodowa) byłaby totalnie w rozsypce, bo właściwie w innej roli siebie nie widzę.

Kurcze, im jestem starsza, im więcej się dowiaduję o sobie tym większe mam poczucie właśnie takiego "rozsypania". Czuję się taka obca dla siebie.
Maui
 
Posty: 200
Dołączył(a): 27 lip 2007, o 17:12

Re: Wykorzystywana ?

Postprzez ludolfina » 23 sty 2012, o 18:20

okaże się w końcu, że myślę o psychologii tylko dlatego, że chcę swoje problemy umieć rozwiązać

ha! a nawet jesli, to co ?

mysl o wlasnym dobru, i daz do tego, aby osiagac rzeczy dla siebie dobre! to jest w porzadku
Avatar użytkownika
ludolfina
 
Posty: 689
Dołączył(a): 13 lip 2010, o 22:09

Re: Wykorzystywana ?

Postprzez laissez_faire » 23 sty 2012, o 23:09

Ta "rozsypka" to dorastanie z wymuszoną przez świat zewnętrzny świadomością... dorosłość osiądziesz, gdy ze stoickim spokojem zaakceptujesz wszystkie nowe aksjomaty.
Większość ludzi nie zauważa tego przejścia... nas kopnięto, więc patrzymy na to ze skrzywionej perspektywy. Ciekawszej, ale trudniejszej w odbiorze. I właśnie ta nowa perspektywa, odpowiednio wykorzystana może uczynić cię znacznie lepszym psychologiem niż osobę, której spojrzenie zawęża się do linii oczu.
co jest skutkiem, a co przyczyną, że tak wiele osób z osobistymi problemami postanawia kształcić się w kierunku psychologii? chęć samopomocy, czy świadomość/ wiara, że praca nad samym sobą jest możliwa?
laissez_faire
 
Posty: 472
Dołączył(a): 10 lut 2009, o 20:47
Lokalizacja: Wroclaw

Re: Wykorzystywana ?

Postprzez Maui » 26 sty 2012, o 14:50

Tyle, że tą rozsypkę czuję dopiero od kilku miesięcy...

Z tą psychologią - dziękuję Wam :) Dało mi to nadzieję, że warto iść w tą stronę, skoro tego chcę.

Zauważyłam też jeszcze jedną rzecz u siebie. Nie wiem czy to dobrze, czy źle, że tak się ze mną dzieje, ale zauważyłam, że ludzie/rzeczy, do których byłam panicznie przywiązana stały się dla mnie prawie że obojętne...

Z rodzicami alkoholikami nie widziałam się już miesiąc (studiuję w innym mieście). Rozmawiam z nimi przez telefon, jesteśmy mili dla siebie, ale bardziej rozmawiamy jak znajomi niż jak rodzice z córką. Nie kłócimy się, rozmowy są ciepłe i rodzice nawet mnie tak nie irytują jak zazwyczaj. Ale wcale nie tęsknię i czuję potrzeby przyjechania do domu i zobaczenia się z nimi. A kiedyś po 2-3 tygodniach usychałam z tęsknoty. Tak samo z bratem (też alkoholikiem), który mieszka w jeszcze innym mieście. Kiedyś, kiedy studiowałam tam gdzie on teraz mieszka, czułam się wręcz za niego odpowiedzialna (choć jest 11 lat starszy ode mnie). A teraz.... czasem pogadamy, wymienimy maile, ale nic więcej. Nie czuję się za niego odpowiedzialna. Czy ja ich wszystkich już nie kocham?

Od 10 lat jestem wolontariuszką w jednym stowarzyszeniu. Ono mi dało przyjaciół, wyzwania, dużo mnie nauczyło. Od paru lat jestem tam w zarządzie. Nie wyobrażałam sobie życia bez działalności tam. Żadnej akcji, żadnego wyjazdu nie opuściłam. Kiedyś nawet wagarowałam po to, żeby mieć czas na tamte sprawy. Niestety tam też poznałam mojego byłego (tego starszego o 17 lat). Strasznie emocjonalnie podchodziłam zarówno do bycia z nim, jak i działania tam. A teraz? Już półtorej miesiąca nic tam nie działam, wycofałam się z kilku obowiązków i co? Nie tęsknię, nie brakuje mi tego, nie mam ochoty tam wracać. Czuję się tak jakby wypalona. Podobnie z tym gościem... 5 lat nie wyobrażałam sobie życia bez niego. Nie umiałam zerwać z nim kontaktu. Od 2 miesięcy go nie widziałam. I nie brakuje mi go. Co aż mnie dziwi, bo do tej pory wszystkie moje próby zerwania kontaktu kończyły się klęską.

Na szczęście na związku z moim chłopakiem obecnym, z którym mieszkam mi zależy nadal i to wcale nie wygasa. On też jest jedną z moich motywacji, żeby sobie pomóc. Wspiera mnie i mi pomaga. Ale dlaczego tamte inne sprawy stały się takie chłodne i praktycznie obojętne dla mnie? I to tak nagle właściwie... nic takiego szczególnego się nie stało, żeby odwrócić tak bardzo moje podejście do ważnych dla mnie spraw i osób. A może to coś depresyjnego? Nie mam pojęcia. Czuję teraz taką pustkę. Kiedyś żyłam tym wszystkim - rodzicami, bratem, facetem-sadystą, stowarzyszeniem. Dzisiaj, kiedy właściwie emocje opadły do tego wszystkiego nie mam za bardzo co ze sobą zrobić. Dziwnie tak. A może to tylko złudzenie? Nie wiem co mam z tym zrobić i czy traktować to jako coś niepokojącego, czy wręcz przeciwnie - że sprawy idą w dobrą stronę.
Maui
 
Posty: 200
Dołączył(a): 27 lip 2007, o 17:12

Re: Wykorzystywana ?

Postprzez Abssinth » 26 sty 2012, o 15:34

Z rodzicami alkoholikami nie widziałam się już miesiąc (studiuję w innym mieście). Rozmawiam z nimi przez telefon, jesteśmy mili dla siebie, ale bardziej rozmawiamy jak znajomi niż jak rodzice z córką. Nie kłócimy się, rozmowy są ciepłe i rodzice nawet mnie tak nie irytują jak zazwyczaj. Ale wcale nie tęsknię i czuję potrzeby przyjechania do domu i zobaczenia się z nimi. A kiedyś po 2-3 tygodniach usychałam z tęsknoty. Tak samo z bratem (też alkoholikiem), który mieszka w jeszcze innym mieście. Kiedyś, kiedy studiowałam tam gdzie on teraz mieszka, czułam się wręcz za niego odpowiedzialna (choć jest 11 lat starszy ode mnie). A teraz.... czasem pogadamy, wymienimy maile, ale nic więcej. Nie czuję się za niego odpowiedzialna. Czy ja ich wszystkich już nie kocham?



WOW!!!!!
zdrowiejesz!!!!

:) :) :) :)

przestajesz czuc sie odpowiedzialna za innych doroslych ludzi, przestajesz byc chorobliwie uzalezniona od chorych ukladow z rodzicami - zdrowiejesz :) :)
Avatar użytkownika
Abssinth
 
Posty: 4410
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 01:39
Lokalizacja: Londyn

Re: Wykorzystywana ?

Postprzez Abssinth » 26 sty 2012, o 15:38

wyslalam poprzednia odpowiedz jak tylko przeczytalam pierwszy akapit :)

po przeczytaniu drugiego ucieszylam sie jeszcze bardziej :)
nie brakuje Ci juz psychola w Twoim zyciu, kogos, kto traktowal Cie jak najgorsza,a Ty do niego zawsze wracalas jak cma do swiatla - ZDROWIEJESZ :)
nie poswiecasz sie juz calkowicie dla wolontariatu - tez uwazam, ze to zdrowy objaw. Najpierw sie nalzey zajac swoim zyciem, bo dawanie z siebie wszystkiego to chora sprawa (zaniedbywalas obowiazki szkolne, swoj rozwoj i swoja przyszlosc - zeby zajmowac sie ta organizacja - to znak tego, ze nie byla to zdrowa sytuacja!!!)

zdrowe uczucie do obecnego chlopaka - NIE WYGASA...

jak dla mnie ta sytuacja to powod, zeby sie cieszyc - wracasz do zdrowego zycia :)

super!
xxxxxxxxx
Avatar użytkownika
Abssinth
 
Posty: 4410
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 01:39
Lokalizacja: Londyn

Re: Wykorzystywana ?

Postprzez Sansevieria » 26 sty 2012, o 18:41

Super, wracasz do zdrowia :D Już się pozbyłaś chorych zaangażowań to sie nie dziw, że czujesz pustkę - to normalne. Ta pustka sie wypełni zdrowym życiem, zdrową aktywnością i różnymi innymi nowymi sprawami. Ten okres "nie wiem co ze sobą zrobić" jest absolutnie normalny w procesie zdrowienia i ten stan będzie stopniowo mijał. Pewne zaniepokojenie jest normalne - było i nie ma, adrenalina sie wydzielała intensywnie i przestaje... ale choć Ci nieswojo uwierz, to oznaka zdrowienia i to zaawansowanego. Możesz na przykład zastanowic sie co Ty lubisz, co Ciebie interesuje, co Tobie daje frajdę. Energie wydatkowaną na miotanie się w toksycznych relacjach możesz siekrować na radość z bycia z kochanym człowiekiem, na swoje pasje i zainteresowania, na studia, pracę czy jakąś działalność, może nawet wolontariat, ale w zdrowej wersji. Bardzo sie cieszę, że tak z Tobą jest teraz, bo wiem, że ten stan :pustki" oznacza, że naprawdę przekroczyłas ważny próg w zdrowieniu.
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Re: Wykorzystywana ?

Postprzez Maui » 31 sty 2012, o 11:16

Ja tam się nie do końca cieszę. Nie mogę się pozbierać. Tak jak wcześniej już miałam problem z zebraniem się do robienia czegokolwiek, tak mam wrażenie, że teraz jest jeszcze gorzej :( Mam problem z zaliczeniem sesji, przekładam wszystkie egzaminy na później, bo nie mogę się skupić na nauce. Znowu zaczęłam spać całymi dniami (raz nawet spałam 15 h!). Gdybym nie mieszkała z chłopakiem, to pewnie bym się nawet nie myła i nie dbała o siebie. Nie dbam o dom i nie chce mi się gotować, chociaż to lubię. Myślałam, że po zerwaniu tych toksycznych więzi poczuję radość, ulgę, nadzieję, a tu... dosyć, że pustka, to zaczynam myśleć o jakichś dziwnych rzeczach, przypominać sobie wiele spraw, uświadamiać. Czuję się obca dla siebie jak nigdy przedtem. A teraz, jak już nie mam żadnej aktywności (wszystkie jakie miałam były chore), to czuję się strasznie nieciekawą osobą, nijaką. Mój facet i jego brat (z nimi mieszkam) mają siłę i chęci na rozwijanie pasji, na czytanie książek, załatwianie spraw, a ja nie robię nic :( Za to zapisałam się na basen od lutego - może on mi trochę pomoże.
Maui
 
Posty: 200
Dołączył(a): 27 lip 2007, o 17:12

Re: Wykorzystywana ?

Postprzez Sansevieria » 31 sty 2012, o 11:54

Maui, tak "na bieżąco" to wcale się nie dziwię, że masz gorszy nastrój. Bo cieszyć to się obecnie możesz tak po prawdzie "z rozumu i wiedzy" czyli wiesz że stan jest prawidłowy i wiedzie ku zdrowiu zatem jest to sukces i jest powodem do radości. Ale sampoczucie to jest inna strona sprawy, euforycznej radosci nie doświadczasz, na nią przyjdzie czas - i będziesz jeszcze w stanie "latania z zachwytu" jak już do Ciebie dotrze, że jesteś wolna. Na razie, jak więzień co wyszedł z lochu po latach, raczej jesteś ogłupiala i wymęczona. :pocieszacz:
Zerwanie toksycznych uwikłań daje miedzy innymi spadek adrenaliny i spowolnienie funkcjonowania, trudnosci ze skupieniem się oraz ogólny "zwis na wszystko". Organizm przyzwyczaja sie do funkcjonowania na innych obrotach. Mój czynił to około pół roku. I dokładnie - tylko bym spała, jadła o ile ktoś mi poda i uczucie, ze wszystko "przepływa onbok mnie, inni mogą a ja nie". Uświadamianie sobie - norma. Pojawia sie wreszcie prawdziwa Maui, dotychczas stłamszona. Musisz dać sobie szansę na poznanie siebie. Tej, która zawsze była, ale ktoa funkcjonowala w ukryciu. Trochę jak człowiek wybudzony ze śpiączki po latach - pewnych rzeczy uczy się jak dziecko. Nie jesteś ani nieciekawa ani nijaka, po prostu dopiero sie zaczynasz dowadywać, jaka jesteś :) I wcale nie jest tak, że nie robisz nic. Robisz coś ważnego, co jednak odbywa sie głównie wewnątrz Ciebie. Cierpliwości i wytrwalosci - to minie. :)
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy seksualne

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 80 gości

cron